paranoja z zaręczynami

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 11 sty 2011, o 13:55

:lol:
fajne :)
Ostatnio edytowano 11 sty 2011, o 14:03 przez mahika, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez doduś » 11 sty 2011, o 14:03

no to jednak jestem młodszy :) żeby było jasne, młodszy to znaczy te 33 lata mam :)
Ostatnio edytowano 11 sty 2011, o 14:43 przez doduś, łącznie edytowano 1 raz
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Lelula » 11 sty 2011, o 14:33

8)

.... :shock:


:twisted:
Avatar użytkownika
Lelula
 
Posty: 176
Dołączył(a): 14 sty 2009, o 16:40

Postprzez sikorka » 11 sty 2011, o 14:54

---------- 13:53 11.01.2011 ----------

inko, Twoja chec zamazpojscia jest jak najbardziej naturalna i uwazam, ze jesli oboje jestescie juz na etapie 4letniego zwiazku, macie gdzie mieszkac, z czego zyc, to wlasciwie nie ma juz na co czekac. sama zdecydowalam sie na slub (no nie tak znowu sama a z narzeczonym) nie majac jeszcze tego, a jednak nie mielismy zadnych przeciwwskazan.
bardziej mnie ciekawi jak Twoj narzeczony tlumaczy swoja niechec do zawarcia malzenstwa wlasnie JUZ TERAZ? czego on jeszcze potrzebuje by sie zdecydowac?

---------- 13:54 ----------

Lelula napisał(a):
doduś napisał(a):Sam mam 33 lata i dwuletnia córkę ale nie czuje się dziadkiem




Z twoich postów wnioskowałam, że jesteś starszy....:)

mialam idebtyczne odczucie co Ty lelula. no dodus, robisz wrazenie :ok:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez kajunia » 11 sty 2011, o 15:28

---------- 14:21 11.01.2011 ----------

ewka napisał(a):Widzę tutaj coś dziwnego... mianowicie trzeba się TŁUMACZYĆ, dlaczego chce się ślubu. No jejku.

Po co Ci ślub ?

Doduś, dlaczego się ożeniłeś? Dzisiaj byś tego nie zrobił?


Ewa chyba źle rozumiesz to pytanie.
To nie chodzi o to po co w ogóle ślub. Ale co oznacza ślub dla Inki.

Mi osobiście się wydaje, że ślub nie daje poczucia bezpieczeństwa- to powinno się czuć w związku z drugą osobą zawsze. I odwrotnie pomimo ślubu można nie czuć się bezpiecznie w związku z drugą osobą. Ale ta odpowiedź Inki wiele mówi o niej samej. Poczucie bezpieczeństwa, pewności siebie możesz sobie zapewnić tylko Ty sama sobie. Nikt, żaden facet ślub ani zaręczyny tego poczucia niestabilności nie zmienią. To tylko złudzenie.

---------- 14:25 ----------

Sansevieria napisał(a):W tej konkretnej sytuacji Inka za mąż wyjść chce, a ja chcę Ją po prostu upewnić, że to w moim odczuciu nie jest żadnym idiotyzmem ani chorą obsesją nerwicową.


Sama chęć wyjścia za mąż może nie jest, ale myślenie o tym co każdy weekend i doły tym spowodowane- owszem. Nie mówię że jest to idiotyzm, ale że jest to jakiś problem.

Inko, a czy Twój mężczyzna wie o tym, że AŻ TAK Ci na tym zależy? Próbowałaś z nim pogadać tak szczerze?

---------- 14:28 ----------

A jeszcze tak się zastanawiam... Może chodzi o jakieś kwestie finansowe? Np teraz on nie czuje się na tyle odpowiedzialny finansowo, żeby zdecydować się na ślub itd? Może myśli, że oczekujesz wystawnego wesela, które ktoś będziesz musiał m.in sfinansować?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Sansevieria » 11 sty 2011, o 15:45

Dla mnie Inko to próbujesz zadowolić dwie osoby, które są Ci bliskie. I jakbyś się "obawiała" chcieć tego samego co Twoja matka??? Możliwe, że w wieu sprawach bardzo się z nią nie zgadzasz i jest jakaś trudność w tym właśnie?
A co do poczucia bezpieczeństwa to sorki, ale co komu zapewni jego subiektywne poczucie bezpieczeństwa to z zewnątrz chyba nie da się ocenić. O ile zwarcie związku małżeńskiego na pewno nie gwarantuje bezpieczeństwa związku i nie zapewnia braku problemów ani też ich nie rozwiązuje, o tyle poczucie subiektywne poczucie bezpieczeństwa dać może. Poczucie bezpieczeństwa babci mojego męża gwarantowała torba z kilogramem cukru, paczką sucharów i pudełkiem zapałek umieszczona pod jej łóżkiem. Obiektywnie rzecz jasna posiadanie takiej torby nijakiego bezpieczeństwa nie zapewnia, natomiast poczucie bezpieczeństwa i owszem - o czym się przekonaliśmy gdy w czasie remontu babcia torby znaleźć nie mogła.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez caterpillar » 11 sty 2011, o 15:59

Zresztą... ślub to tylko etap, a nie cel sam w sobie. Wiele par rozwodzi się krótko po zawarciu małżeństwa bo nagle znika to, za czym się goniło i zostaje totalna pustka.



bardzo mnie sie to podoba i mysle ,ze warto Inko wzias pod rozwage


Poczucie bezpieczeństwa babci mojego męża gwarantowała torba z kilogramem cukru, paczką sucharów i pudełkiem zapałek umieszczona pod jej łóżkiem. Obiektywnie rzecz jasna posiadanie takiej torby nijakiego bezpieczeństwa nie zapewnia, natomiast poczucie bezpieczeństwa i owszem - o czym się przekonaliśmy gdy w czasie remontu babcia torby znaleźć nie mogła.



i to rowniez


musze przyznac ,ze "Chrystusowy" wiek naszego dodusia rowniez mnie bardzo zaskoczyl :D liczylam na 44 yhm :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 11 sty 2011, o 16:00

Jeśli sama Inka stwierdza i czuje, że jest w tym jakaś część paranoi, to czemu wmawiacie jej że wszystko jest ok :shock:
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez doduś » 11 sty 2011, o 16:01

caterpillar napisał(a):
musze przyznac ,ze "Chrystusowy" wiek naszego dodusia rowniez mnie bardzo zaskoczyl :D liczylam na 44 yhm :wink:


jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził ;)
aluzyjkę zrozumiałem :twisted:
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez inka85 » 11 sty 2011, o 16:50

a więc zacznę od końca:
1. czuję, że dużo problemów bierze się jednak z kontaktów z mamą, z faktu, że NIGDY nie była ze mnie zadowolona i nie chwaliła-chociaż w sumie czasem tak, ale były to tylko pochwały za jakieś namacalne/materialne rzeczy-typu 6 w szkole, zwycięstwo w konkursie, nigdy nie chwaliła mnie jako człowieka, że jestem dobra itp., pewnie stąd też takie ogólne u mnie dążenie do potwierdzania swojej wartości w formie papierkowej, że ukończone studia, zwycięstwa w konkursach, ogólnie bycie strasznie ambitną

2. ślub dałby mi poczucie bezpieczeństwa (choć jak się zastanowię, generalnie chyba je mam już teraz, ale niepokój zostaje-a chyba tego niepokoju chciałabym się pozbyć, mimo że uważam się za bardzo szczęśliwą z związku z chłopakiem, zastanawiam się czasem, czy nie zerwać tylko dlatego, że się nie oświadcza-> nie jest pewny-> a ja nie chcę być z kimś, kto nie jest pewny miłości do mnie i że chce być ze mną do końca życia, chociaż ja sobie to tak tłumaczę, wiem, że dla niego ślub jako taki nie ma specjalnej wartości, powiedział ostatnio nawet - w rozmowie z kimś tam - że dla niego nawet zajście w ciąże dziewczyny nie byłoby argumentem żeby wziąć ślub, nie chodzi o to że nie chce wziąć ślubu, że go nie weźmie, ale że gdzieś ma takie rzeczy jak opinia innych i nacisk otoczenia, dla niego to nie jest argument i już. Dla mnie w sumie też nie, więc z tym się zgadzam. Dla mnie jedynym argumentem jest pragnienie bycia z drugą osobą, pewność, że chce się z nią być.

3. czy mój chłopak wie o tym, że mi tak zależy? WIE. Rozmawiałam z nim o tym kilka razy, każdej z tych rozmów żałuję, bo każda taka rozmowa sprawia, że ewentualne zaręczyny będę uważała za bardziej ze względu na to, że ja ich chcę, niż mój chłopak. Nie wiem czy tymi rozmowami czegoś nie zepsułam, nie odstraszyłam, nie pozwoliłam mu na tą frajdę zaplanowania i zaskoczenia-teraz zaręczyny nie będą już zaskoczeniem, o jakim marzyłam, tylko bardzo długo wyczekiwaną chwilą, o której często myślałam. 2 najbliższe mi koleżanki zaręczyły się po 8 miesiącach znajomości, zanim jeszcze zdążyły pomyśleć/porozmawiać o zaręczynach. Takie coś mi się marzy, ale to już nie możliwe, przez te wszystkie wcześniejsze na ten temat rozmowy i przez to, że ciągle o tym myślę.

4. Jak mój chłopak tłumaczy NIECHĘĆ do zawarcia małżeństwa-jako takiej niechęci nie widziałam, raczej obojętność, myślę że wg niego nic to nie zmieni, a wiąże się ze stresem, wydatkami itp. Ostatnio powiedział (przy rozmowie na temat zaręczyn koleżanki, która nie wiem czy weźmie ślub pod koniec tego roku czy na początku następnego), że lepiej w tym, żeby można było się już wspólnie rozliczyć-że to się bardziej opłaca i jego kolega też brał ślub pod koniec roku, żeby "uciec od podatków". Ja bym nawet nie spojrzała na to z tej strony. No cóż, może on zbyt racjonalny jest.

5. jeśli chodzi o tego "dziadka", patrzę na to tak, jakbyśmy mieli jeszcze czekać ze ślubem z 2 lata, potem jeszcze zajść w ciąże itp-35 letni tatuś pierwszego dziecka to dla mnie trochę zbyt stary ;> nic nie poradzę, że tak myślę :>

6. Czy w kontaktach z mamą czułam się już podobnie? W sumie mam wrażenie, że ona cały czas chce decydować za mnie, teraz mam 26 lat, a ona mnie pyta ciągle czy w kościele byłam itp., nie dopuszcza do siebie myśli, że mam inne potrzeby/poglądy niż ona
inka85
 
Posty: 96
Dołączył(a): 1 wrz 2009, o 11:17

Postprzez doduś » 11 sty 2011, o 16:57

no a gdyby ojciec Twojeggo dziecka miał mieć 35 lat (ja to tak widzę, że nawet jeślisie pobierzecie to "technicznie" Twój mąż moze mieć już te 35 lat jak bedziecie rodzić. I co wtedy ?
a jak to jest z tą paranoją ? czy dobrze rozumiem, że czujesz się zmeczona tym, że ciagle myslisz o ślubie i nie mozesz pozbyć się tego myślenia ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez kajunia » 11 sty 2011, o 17:19

Wszystko jest kwestią spojrzenia. Dla mnie np. ślub po 8 miesiącach, czy pół roku to ryzyko, bo nie wydaje mi się że można się w tak krótkim czasie dobrze poznać i być na 100% pewnym drugiej osoby. A jeśli po 4 latach tak się Wam dobrze układa to masz szczęście i powinnaś się tym cieszyć. Poza tym takie trochę "zwlekanie" wcale nie musi świadczyć o jego niechęci, a właśnie o dojrzałości. Poza tym wspólna decyzja, że chcemy wziąć ślub wcale nie musi być mniej romantyczna od zaskoczenia. Może być wręcz przejawem tego, że macie ze sobą świetny kontakt, ustalacie wiele spraw razem. Rozmowa o swoich potrzebach, przyznanie się przed partnerem do swoich problemów to właśnie domena udanych i zgranych związków.

Wydaje mi się, że dobrze siebie znasz i sporo odkrywasz. To świetna cecha, samo przyznanie się, że ma się z czymś problem już przybliża Cię do jego rozwiązania!

Może właśnie przyczyną jego odwlekania są kwestie finansowe- może boi się, że nie podoła? W końcu ślub to chyba ogromny wydatek- nie wiem ok 20 tyś? Nie znam realiów ślubnych ;) :roll:

A może pomyśl o tym: czy zgodziłabyś się na skromny kameralny, tylko dla Was, ewentualnie z najbliższymi wokół? Czy wzięłabyś ten ślub bez tej całej weselnej pompy- tylko dla niego, tylko z miłości? Ja np. tak, ja byłabym w stanie gdyby mojemu partnerowi na tym zależało, bo ważniejszy jest dla mnie fakt bycia razem niż fakt posiadania białej sukienki, wielkiego tortu i zazdrości w oczach koleżanki. Piszę to tylko po to, żebyś spojrzała na to czym ten ślub jest dla Ciebie- czy bardziej go chcesz wziąć dla Was czy dla całej reszty w sumie bzdur, które nie powinny mieć aż takiego znaczenia w tej ważnej chwili.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez caterpillar » 11 sty 2011, o 17:37

kajunia nie zgodze sie co do dlugoci bycia narzeczenstwem ..moja kuzynka byla 10 lat i rozeszla sie a po kilku miesiacach z nowym facetem zareczyla sie wziela slub i sa szczesliwi juz ladych pare lat, moj przyjaciel identyczna sytuacje mial.

slub to nie gwarancja!! bierze sie go albo ze zwgledow religijnych albo prawnych czy tak jak napisalas jako kolejny etap .

Inka skoro jest dla ciebie az tak wazny moze faktycznie pomyslec o czyms skromnym w najblizyszm gronie

i! umknie mi to co najwazniejsze..gwarancja jest to jakim Twoj facet wobec Ciebie jest czlowiekiem .

Moj tez nie chcial slubu (co wcale nie znaczylo ,ze nie chce ze mna byc!) ,mnie to na poczatku zszokowala, potem przyszlo dziecko i w sumie doszlam do wniosku ,ze slub jest dla mnie malo istotny. Teraz myslimy walsnie ze wzgledow praktycznych..podatki itd. :)

Mimo ,ze moja rodzina religijna dosc jest ja nie chce robic nic na sile wbrew sobie. Jesli kiedys poczuje duchowa potrzebe to czemu nie!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 11 sty 2011, o 17:55

Cater...

Jak napisałam- dla mnie jest to spore ryzyko. Być może inne osoby są w stanie szybciej ocenić trafność swojej decyzji. Ja osobiście wolę dłużej pomyśleć i być tego pewną co przyrzekam. Z doświadczenia wiem, że po pewnym czasie mogą opaść przysłowiowe klapki z oczu. Mi np. dopiero po roku bycia z moim byłym zaczęło się bardzo psuć i wyszły na jaw okropne cechy jego charakteru. Więc... cieszę się z tego że decyzji o ślubie nie było. A już np po 4 latach są mniejsze szanse na zaskoczenia pt "on ma skłonności do agresji", albo "jego znajomi to patologiczne środowisko". Pół roku to naprawdę mało. Zresztą dla mnie też związek opierać się musi na przyjaźni. A przyjaźń nie powstaje u mnie z dnia na dzień tylko rozwija się z biegiem czasu. Skąd po pół roku mam wiedzieć czy jak mi opadnie pierwsze zauroczenie to będę miała w ogóle o czym z tym człowiekiem rozmawiać :roll:

Stąd takie moje stanowisko. I nie zazdroszczę koleżankom, które co chwila się zaręczają z nowym facetem (a mam sporo takich ;)).
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez sikorka » 11 sty 2011, o 18:07

---------- 17:05 11.01.2011 ----------

caterpillar napisał(a):kajunia nie zgodze sie co do dlugoci bycia narzeczenstwem ..moja kuzynka byla 10 lat i rozeszla sie a po kilku miesiacach z nowym facetem zareczyla sie wziela slub i sa szczesliwi juz ladych pare lat, moj przyjaciel identyczna sytuacje mial.


kiedys (chyba ewka) zalozyla taki temat o przechodzonych zwiazkach przed slubem, do ktorego defacto nie dochodzi, bo .... powod moze byc wlasnie taki - im czlowiek bardziej zwleka, tym bardziej mozna sie doszukiwac drugiego dna.

a co to jest wlasciwie za okreslenie, ze slubu sie chce AZ TAK BARDZO? co macie na mysli? co sie pod tym kryje? czym sie to rozni od CHECI slubu?

---------- 17:07 ----------

kajunia napisał(a): Dla mnie np. ślub po 8 miesiącach, czy pół roku to ryzyko, bo nie wydaje mi się że można się w tak krótkim czasie dobrze poznać i być na 100% pewnym drugiej osoby.

my z facetem bylismy siebie pewni po 1 weekendzie i odrazu podjelismy decyzje o slubie - jestesmy dziwni? niedojrzali? czy po prostu stworzeni dla siebie?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 330 gości