blanka77 napisał(a):Wiesz, ja rozumiem, że się tą trzecią niepokoisz. Nie wiesz jednak ile ona dla niego znaczy, jakie typu relacje go z nią łączą. Czy to zauroczenie, czy to jakaś pomoc jemu. Jeśli ona mu w jakiś sposób pomogła w problemach, to głupio jest jemu tak nagle przestać się kontaktować się z nią. Ma jej powiedzieć, ok. pomogłas mi, a teraz nie będziemy się kontaktować bo już mi nie jesteś potrzebna?
wiem jedno, naprawianie Waszych relacji nie nastąpi w miesiąc, ani dwa. Do niczego go nie zmusisz. Możesz jedynie swoim zachowaniem pokazać mu, że wiele rzeczy zmieniłaś. Nie możesz stawiać go pod ścianą, skoro do tej pory tak był traktowany. Mnie się wydaje, że pomoc uzyskasz na terapii. Do tego czasu bym się powstrzymała w działaniu, bo to trudna sytuacja.
Jak to się stało, ze on poszedł na terapię? Ktoś go namówił czy sam tak zdecydował?
Ale skoro już tam jest, to uszanuj to, bo nie każdy jest w stanie się na to zdobyć. Widocznie bardzo tego potrzebował. To też o czymś świadczy.
Niezależnie od tego, jak bardzo mu pomogła, nie potrafię czuć do niej za to wdzięczności, ani do niego za to, że miał kochankę:) I raczej wydaje mi się, że nie ma we mnie miejsca na tolerancję dalszych kontaktów męża z byłą kochanką, gdy jest ze mną. Nie żądam, proszę. I nie stawiam pod ścianą, tylko zastanawiam się, czy długo jeszcze będę miała siłę znosić jej obecność, choć nikłą, w naszym życiu. Z decyzjami zwlekam, mielę w sobie, męczę się z tym, może terapia pomoże:)
---------- 22:10 ----------
zizi czasem się złoszczę, ale ogólnie staram się zrozumieć męża i mu pomóc:) Chociaż bywa ciężko. I tak, kocham go bardzo. Czasami chyba przesadzam z tym staraniem się, ale chcę by nam było dobrze. A czasami mam ochotę rzucić to wszystko. On też. Zizi szkoda że Wam się nie udało...
Dzisiaj poszłam na samotny wieczorny spacer, popatrzyłam na kałuże, powdychałam mokrego powietrza i trochę mi się łepetyna przewietrzyła. Jutro wieczorem moja terapia - już się cieszę.