parnasus napisał(a): mam nieodparte wrażenie że potrzebuje zmiany postrzegania ,( trochę ściemniam ale szukam za to !
) i tu jest problem jak na różne jak to ktoś mi kiedyś powiedział " ptaszki " popatrzeć nie na bazie dotychczasowych doświadczeń.
Jak? Po prostu. Tak myślę. Im prościej, tym lepiej. Bożek to tylko zasłona dymna i ucieczka. Duchowość a bożek czy religijność to dwie różne sprawy. Tak ja to widzę.
Pewnie, że można skorzystać z tzw. metod, które rozmaite, wydeptane już ścieżki duchowe, oferują. Ale metody nie zastąpią osobistego doświadczania i uważności na to doświadczanie. Mi kiedyś do serca bardzo mocno przypadło to, co powiedział Budda o księżycu i palcu. Gdy ktoś pokazuje kierunek palcem, to co jest właściwie istotne dla pytającego - palec czy kierunek albo cel?
Tak trochę po swojemu rozumiem o co chodzi Tobie, Parnasus. Nie bardzo wiesz, jak ugryźć rzeczywistość, lub raczej to, co się w Tobie, w związku z niewygodą stykania z tą rzeczywistością - dzieje. Jak tu się w tym wszystkim wygodnie, ale i mądrze znaleźć, w którym kierunku podążyć ?
Jakkolwiek, mi najlepiej jak dotąd wychodzi upraszczanie kombinowania
, a najlepiej gdy w ogóle go zaprzestaję. Gdy zaczynam być cicho i po prostu słuchać. Patrzeć i widzieć, słuchać i słyszeć, doświadczać i odczuwać.
to tak, jak w miejscu, w którym jesteś, w podpisie Twoim pod nickiem
Ostatnio słyszałam o pewnym doświadczeniu. Facet, który miał coraz większe problemy z ogarnięciem rzeczywistości i z czasem - nie wyrabiał się z niczym, spóźniał, stał się takim "słomianym zapałem". Poddał się eksperymentowi. Polegało to na tym, że miał się zajmować w określonym czasie tylko jedną czynnością {sic! jedną
}. Czyli gdy jadł, to był tylko pokarm i on, żadnych gazet, radia, telewizji, towarzystwa...a nawet myśli o czymś innym
. Gdy np. zmywał naczynia - tylko zmywał naczynia i nie myślał o niczym innym. pił kawę - to pił kawę, szorował podłogę - to szorował podłogę. Golił się - to się golił itd. etc. Sprawdzano jego stan psychiczny, kondycję fizyczną, i rozmaite parametry co 2 dni na początku i pytano go, jak się ma ogólnie. Po pierwszych dwóch dniach facet powiedział, że czuje się tak potwornie zmęczony, jakby miał za sobą tydzień ciężkiej harówki 24-godziny na dobę
. Eksperyment trwał miesiąc. Po miesiącu mężczyzna ów stwierdził, że nauczył się skupiać uwagę na wykonywanej czynności, bez rozproszenia i chwytania się innych spraw. Gdy zasiadał do pisania sprawozdania, nie uciekał do surfowanie po internecie, w słuchanie radia, podjadanie, ważne niespodziewane telefony itd. Podobnie rzecz się miała z innymi zadaniami, które miał do wykonania lub chciał po prostu wykonać. Zaczął spokojnie sypiać, bez wybudzania się i - paradoksalnie - choć nadal podejmował taką samą liczbę obowiązków, jak wcześniej - teraz wykonywał je wydajniej i udawało mu się wykonywać je wszystkie do końca. Nauczył się ustalać priorytety. Słomiany zapał się wypalił, a co najważniejsze - najwięcej skorzystała na tym jego psychika, spokój wewnętrzny i podniósł się poziom inteligencji emocjonalnej i umysłowej wydajności
czyli IQ
Bardzo mnie to doświadczenie zaciekawiło i jakoś tak w końcu zobrazowało to, o czym pisał np. A. de Mello "tu i teraz tańczę swój taniec", "tu i teraz myję naczynia". Sedno "tu i teraz". To nie jest łatwe . Próbowałam np. myjąc zęby nie myśleć o niczym innym, jak tylko myć zęby .... o losie!!! ile wtedy się myśli ciśnie.... o tym, co bedę robiła po południu, o tym, co mi się śniło, "kurde, ale boli mnie w boku"... "a co by tu ugotować dziś na obiad".... o losie!! o losie!!!
Polecam doświadczenie na własnej skórze