przez inka85 » 10 sty 2011, o 09:44
Witam, piszę bo bardzo źle się czuję, od chyba 10 lat mam nerwicę lękową, ostatnio mam zdecydowane pogorszenie, czuję się jak śmieć, mam ciągle doła, myślę że wynika to głównie z bardzo złej relacji z mamą, która znowu bierze się z tego, że jestem z chłopakiem, którego ona nie akceptuje, mieszkamy już 4 lata z chłopakiem razem we wspólnym mieszkaniu, a mnie cały czas prześladuje myśl-kiedy on się oświadczy. Nie wiem ile w tym myśleniu jest mojej winy, a ile winy mamy, bo ona za każdym razem kiedy mnie widzi wypomina że to grzech bez ślubu, że pewnie mnie nie kocha, skoro sie nie oświadcza itp... jestem już totalnie dobita tym ciągłym powtarzaniem że to złe i kiedy w końcu? nie umiem już o niczym innym myśleć, to już paranoja .. wiem już nawet że ma pierścionek kupiony, ale i tak mam doła-bo to przecież nie oznacza, że się oświadczy... w każdym razie żyję od bardzo dawna w ciągłym napięciu, a każdy weekend daje nadzieję, że może to JUŻ te oświadczyny. Zdaję sobie sprawę, że to patologiczne myślenie i jak tak dalej pójdzie zniszczę i siebie, i mój związek z chłopakiem. Do tego mam cholerny problem z zazdrością, od zawsze chyba. Jak ktoś dostaje to, czego ja pragnę, od razu mam doła, nie umiem się pozbierać po tym. Teraz moja przyjaciółka zaręczyła się (po chyba pół roku chodzenia z chłopakiem), dobiło mnie to, mimo że powinnam się cieszyć, czuję się od niej 100 razy gorsza, a winę za to jak jest przypisuję sobie, że głupia jestem i dużo błędów popełniłam, że gdybym inaczej się zachowywała, dawno byłabym po ślubie.