Problem egzystencjalny

Problemy związane z depresją.

Postprzez pszyklejony » 9 sty 2011, o 22:28

Po prostu za duży opór wewnętrzny, za mało urobiony przez los.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez miguel » 9 sty 2011, o 22:37

Filemon napisał(a):miguel, "tak się jakoś złożyło", że nie masz przyjaciół... i tak się też złożyło, że nie masz facetki... myślę, że to nie przypadek... :P :P a na dodatek idę o zakład, że Twoja uroda lub jej brak nie mają w tym przypadku większego znaczenia -

Masz 50% racji bowiem rzeczywiście w przypadku przyjaciół to nie ma znaczenie. W przypadku relacji z kobietami to dość istotna kwestia.
Kobiety nigdy moją osobą się nie interesowały, i zarówno z powodu urody jak i bycia zwyczajnie nudnym gościem który nie ma nic do powiedzenia.
Dzisiaj to już bez znaczenia bo już sobie tym głowy nie zawracam. A nawet gdybym chciał......to bym musiał zaczepiać panie na ulicy, bo jednak w moim środowisku nie ma żadnych kobiet, poza kilkoma mężatkami:)


Filemon napisał(a):nie chcę być Twoją złą wróżką... ;) ale jak dla mnie to, albo zmienisz podejście, albo tak już zostanie... (bez przyjaciół i bez dziewczyny + niezadowolenie z siebie, własnych możliwości i życiowego dorobku - raczej kiepski bilans chyba... :? )

Przyjaciół nie miałem nigdy. Tak samo jak nigdy nie pilotowałem F16 i za cholerę nie wiem jak się to robi. I ciągle nie wiem o co chodzi z tym podejściem.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 9 sty 2011, o 23:08

---------- 22:01 09.01.2011 ----------

miguel napisał(a):Wyjaśnij mi jednak, bom ciekaw, ile musiałbym tych kartonów skleić żeby zarobić jakieś 4-6tys?


---------- 22:02 ----------

Już tłumaczę:
otóż dorabiałam sobie przeważnie po 3-4h dziennie z racji tego, że jednocześnie miałam inne, całoetatowe zatrudnienie. Jedynie w wolne soboty mogłam przychodzić na 'ósemki'. Stawka godzinowa wynosiła 8 zł na rękę. Czyli miesięcznie wychodziłam pi razy oko 800 zł.


---------- 22:08 ----------

Co do zmiany Twego podejścia ->
zanim znowuż wszyćko zanegujesz, przyjrzyj się temu uważnie. Ba ! - nawet wysil się, by tego zasmakować ;).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Filemon » 9 sty 2011, o 23:14

Podniebna, nie chodzi o to ile zarobiłaś i jakim wkładem pracy...
Zapewniam Cię, że chodzi o to, że to jest wszystko i tak bez sensu - żałosne jest siedzenie nad kartonami przez ileś miesięcy po to, żeby zarobić parę tysięcy potrzebnych na kursy czy szkolenia... W taki sposób to każdy frajer potrafi! A życie nie na tym polega... ;) :lol: I zresztą w ogóle, kto by tak nad tymi kartonami siedział, nie mając za grosz potrzebnej do tego inteligencji, zdolności, i te pe...

A na dodatek Jemu urody brakuje, więc... kartony by się pewnie przestraszyły i uciekły! :D :P

miguel, w humorystycznej formie sparodiowałem Twoją postawę - jest to poniekąd odpowiedź na Twoje pytanie...

kiedy czytam niektóre Twoje wypowiedzi, w których odsłaniasz nieco "kulisy" swojego życia, to pojawiają się we mnie przebłyski sympatii do Ciebie... mam wrażenie, że momentami się trochę otwierasz i szczerze mówisz coś o sobie... jednak, żebyś był dla mnie do wytrzymania jako kolega (a z czasem ewentualnie przyjaciel), to nie mogłaby ciągle od Ciebie emanować taka aura niezadowolenia z samego siebie i tego co w życiu Ci się udaje osiągnąć (a jednak co nieco Ci się udaje... i trudno temu zaprzeczyć - mimo, że Ty ciągle właśnie to robisz i minimalizujesz wszelkie swoje atuty czy sukcesy... ) a ponadto, nie wytrzymałbym też (bez kłócenia się z Tobą i złośliwych żartów! :P) Twojego zmyślnego i upartego ciągłego zbijania wszelkich praktycznych prób podejścia do chociaż częściowego rozwiązywania Twoich zewnętrznych (że tak powiem) problemów...

jak dla mnie, to Twój główny problem leży w Twoim wnętrzu (a nie na zewnątrz), dlatego nawet nie chce mi się podejmować z Tobą takich dyskusji, jak podejmują tutaj dziewczyny, bo mam poczucie, że jest to z góry i chyba całkowicie skazane na niepowodzenie...

p.s.
bycie pilotem F16 to rzadka sprawa... większość z nas tutaj pewnie nie zna kogoś takiego... natomiast posiadanie chociaż jednego przyjaciela w życiu, to cenna życiowa sprawa i na szczęście... dużo bardziej powszechna! dlaczego dla Ciebie te dwie "rzeczy" są porównywalne...? z pewnością większość przeciętnych ludzi odczuwa to inaczej niż Ty i raczej nie zrobiłaby takiego porównania...

może napisałbyś coś więcej na ten temat... myślę, że to są raczej Twoje istotne problemy i przyglądając się tym kwestiom mógłbyś prawdopodobnie więcej dowiedzieć się o sobie i przyczynach swojego niezadowolenia z siebie i ze swojego życia a nawet o tym co takiego rzutuje na to, że masz odczucie niepowodzenia w życiu zawodowym czy może nawet faktycznie Twoje życie zawodowe jest do pewnego stopnia niepowodzeniem...
Ostatnio edytowano 9 sty 2011, o 23:20 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 9 sty 2011, o 23:20

;)


Po tym weekendzie mam wyjątkowo łagodne i cierpliwe samopoczucie 8).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez miguel » 9 sty 2011, o 23:30

Filemon napisał(a):p.s.
bycie pilotem F16 to rzadka sprawa... większość z nas tutaj pewnie nie zna kogoś takiego... natomiast posiadanie chociaż jednego przyjaciela w życiu, to cenna życiowa sprawa i na szczęście... dużo bardziej powszechna! dlaczego dla Ciebie te dwie "rzeczy" są porównywalne...? z pewnością większość przeciętnych ludzi odczuwa to inaczej niż Ty i raczej nie zrobiłaby takiego porównania...

Bycie pilotem odrzutowca wymaga zarówno predyspozycji jak i długotrwałego szkolenia. Ja nigdy nie miałem przyjaciół i nie wiem jak to wszystko działa. Naprawdę. Tak samo jak nie mam zielonego pojęcia o podrywaniu kobiet, zarówno przez brak predyspozycji jak i szkolenia:)

Filemon napisał(a):może napisałbyś coś więcej na ten temat... myślę, że to są raczej Twoje istotne problemy i przyglądając się tym kwestiom mógłbyś prawdopodobnie więcej dowiedzieć się o sobie i przyczynach swojego niezadowolenia z siebie i ze swojego życia a nawet o tym co takiego rzutuje na to, że masz odczucie niepowodzenia w życiu zawodowym czy może nawet faktycznie Twoje życie zawodowe jest do pewnego stopnia niepowodzeniem...

To znaczy?
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez pszyklejony » 9 sty 2011, o 23:48

Jak będziesz wyrazisty to same Cię poderwą, zobacz Filemon już miał ochotę :)
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Filemon » 10 sty 2011, o 00:10

@pszyklejony ..... ;)
dobre spostrzeżenie... :P :P
miguel, wiem co mi się w Tobie nie podoba, ale jakbym miał powiedzieć co mi się podoba, to... na przykład powiedziałbym, że wydajesz mi się inteligentny (serio! i to nie jest żadne pocieszanie - tyle że wykorzystujesz tę inteligencje jakby na swoją zgubę... :? ) ponadto jest w Tobie w moim odczuciu jakiś chyba rodzaj nieporadności czy emocjonalnego zamknięcia, ale kiedy zaczynasz chociaż trochę się otwierać i zwierzać, ujawniać coś ze swojego wnętrza, to wówczas w moim odczuciu stajesz się nawet trochę pociągający... :) od razu powstaje we mnie jakieś bardziej miłe wrażenie... :)

z wyrazistością - słuszna uwaga... dodałbym jeszcze otwieranie się emocjonalne i szczerość w wyrażaniu siebie - na początek... :)

miguel, to jest dosyć kuriozalne, żeby nie mieć pojęcia ani doświadczeń w sferze wchodzenia w bliższy kontakt (na przykład przyjacielski) z drugim człowiekiem...

zachęcałem Cię, żebyś może coś opowiedział o tym, bo zastanawiam się na czym to u Ciebie polega... to znaczy dlaczego przez... (ile?) ileś tam lat Twojego życia nie miałeś nigdy żadnej zaprzyjaźnionej osoby i na dodatek nawet w tak podstawowej sferze życiowej oczekujesz instrukcji...

nie wierzysz, że sam bez żadnych instrukcji a posługując się po prostu wyczuciem i myśleniem potrafiłbyś się z powodzeniem zbliżyć do drugiego człowieka? nie próbowałeś tego robić? i co się wtedy działo...? sądzisz, że do tego trzeba takich szkoleń, jak do pilotowania F16?! :shock: przecież to bzdura! niemal każdy człowiek ma zdolność do wejścia w bliższy kontakt z drugim... na czym miałby polegać Twój mankament w tym obszarze...???

a może nie czujesz, nie rozpoznajesz jakoś w sobie, że aby ktoś dał Ci coś i aby powstała relacja, to dobrze jest abyś i Ty dał coś z siebie (na przykład właśnie emocjonalne otwarcie i szczerość) a ponadto, że zbliżając się do drugiego człowieka i pragnąc tego, trzeba po prostu przyjąć, że to jest możliwe i że my, jako drugi człowiek, jesteśmy do tego zdolni i potrafimy to osiągnąć... chyba, że zamierzamy głównie ubolewać jedynie nad sobą i własnymi mankamentami, zamykać się wewnętrznie nie ujawniając swoich uczuć i przeżyć, stronić od szczerości w wyrażaniu siebie i odbioru drugiej osoby... no to wtedy faktycznie - można zapomnieć o budowaniu bliskości, nawet przyjacielskiej (nie mówiąc o partnerskiej...), bo bez takich elementów jak wymieniłem moim zdaniem zbudowanie bliskości i wejście w nią nie jest chyba w ogóle możliwe...

i co Ty na to?

p.s.
odnośnie Twojego wieku, to wycofuję znak zapytania - już wynalazłem przeglądając wątek wstecz....

miguel, ale wRRRRRRedny jestem, mówię Ci... ;) bo przeglądałem sobie ten wątek i momentami... podśmiewałem się po prostu kiedy czytałem jak z niezmożonym zapałem odrzucałeś wszelkie rady i pomysły kobiet, które Ci tutaj to i tamto podsuwały... a wykręcałeś, jak dla mnie, kota ogonem tak na wszystkie strony, że... gdyby to był żywy kot, to by już dawno zdechł! :lol: po prostu mnie aż śmiech bierze, kiedy patrzę na taką Twoją POSTAWĘ... :P bo to jest... tragi-komiczne!
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez marie89 » 10 sty 2011, o 14:29

Witaj miquel


Tak czytam, czytam, czytam z uwagą... I potakuje.. i rozumiem... a za chwilę nie.. ale przede wszystkim widzę, że padło tu naprawdę wiele rad... i to dobrych rad- w moim odczuciu...

Ale Ty mało z nich czerpiesz...

UPARTY z Ciebie facet ;) oj uparty...

Upór można wykorzystać... Skieruj go tylko w dobrą stronę;)


W ogóle.. powiem Ci, że strasznie mi kogoś przypominasz...
Mojego znajomego- który nie docenia siebie i swoich zdolności... Ambitny ale zagubiony i nie konczy tego co zacznie, bo braknie mu wiary... Marudzi... oj chwilami tak, że głowa mała... Ale tak poza tym- gdy przestanie na chwilkę narzekać- to gość z niego całkiem mniam-mniam...


I mam wrażenie, że Ty też jesteś mniam- mniam;) Tyle, że w to nie wierzysz... Pytanie za sto punktów- a może pora by zacząć????????


Na forum raczej się ludzi dobrze nie pozna... Ciężko jest doradzić najlepsze rozwiązanie...


Napiszę więc tak... Jesteś zagubiony- to już standard naszej współczesnej, ludzkiej mentalności... Niełatwo jest odnaleźć swoją drogę... i być szczęśliwym... Raz sie uda, a raz nie..
Zagubienie rozumiem... Sama studiuje ale bez pewności czy słusznie to co powinnam i czy do da mi satysfakcje w przyszłości... A zewsząd presja i to nie mała... Rodziny, społeczności.. ale i własna także... ale po to mamy rozumki i wolną wolę, by móc poprowadzić naszym życiem po swojej myśli... a przynajmniej próbować...

Próbuj...


Zamiast wymieniać listę wad- skup się na zaletach...

Wg mnie na przykład Twoją ogromną zaletą będzie już wspomniany upór, któremu wystarczy zmienić tor... na samorealizację.

Ale ponadto... inteligencja- NO GŁUPI JAK BUT NIE JESTEŚ!!!!!!!!- posiadanie choć zlepka szarych komórek jest dziś w cenie :mrgreen: bo uwierz- i mówię to bez hipokryzji a z OBJAWIONEGO realizmu- niektórzy nie dostąpili tyle szczęścia by wykorzystywać mózg do myślenia...

i małe ps: niestety nie każdy w Polsce umie czytać i pisać... Ty potrafisz(kolejny plus!)

Możesz się kształcić dalej... Uczyć można się bez ograniczeń-wystarczy chcieć...


Pomysł na życie się pojawi.. bez obaw.. a jak nie- to samo życie Ci narzuci... Tak już jest...

***


A co do innej kwestii... Hmm...

"Każda potwora znajdzie swojego amatora"... takie powiedzenie...

Jakąś nutkę prawdy pewnie w sobie ma... i daje nadzieję ;)
Proszę nie negować inaczej popadnę w rozpacz albowiem ja 'top model' nie jestem... :lol:

a tak poważniej...

Szukać plusów, nie marudzić, silną motywacją zasunąć sobie kopa w... (w wiadomo co) i wszystko się uda...


I jeszcze coś bym dopisała.. ale najpierw poczekam na reakcje.. bo jak sie okaże , że się naprodukowałam intelektualnie i literacko na próżno...


to będzie przykro.. ;/


W każdym razie- trzymam za Ciebie kciuki.
marie89
 

Postprzez miguel » 11 sty 2011, o 22:28

marie89 napisał(a):Tak czytam, czytam, czytam z uwagą... I potakuje.. i rozumiem... a za chwilę nie.. ale przede wszystkim widzę, że padło tu naprawdę wiele rad... i to dobrych rad- w moim odczuciu...
Ale Ty mało z nich czerpiesz...

Bo to głównie rady typu - "jesteś guupek i się nie znasz";)

marie89 napisał(a):W ogóle.. powiem Ci, że strasznie mi kogoś przypominasz...
Mojego znajomego- który nie docenia siebie i swoich zdolności... Ambitny ale zagubiony i nie konczy tego co zacznie, bo braknie mu wiary... Marudzi... oj chwilami tak, że głowa mała... Ale tak poza tym- gdy przestanie na chwilkę narzekać- to gość z niego całkiem mniam-mniam...

U mnie to nie jest tak że ich nie doceniam - zwyczajnie trochę mi ich brakuje.
Ja marudzę tylko na forum - w życiu niekoniecznie bo po pierwsze nie mam komu, po drugie muszę robić dobrą minę. No i na pewno, według pań które mnie widziały, choćby na zdjęciu, zdecydowanie nie jestem mniam-mniam, niezależnie od tego czy bym marudził czy nie. Trudno zresztą marudzić na zdjęciu hihih:)

marie89 napisał(a):Wg mnie na przykład Twoją ogromną zaletą będzie już wspomniany upór, któremu wystarczy zmienić tor... na samorealizację.

Zwrotnica się zacięła, a dróżnik leży w rowie pijany.

marie89 napisał(a):Ale ponadto... inteligencja- NO GŁUPI JAK BUT NIE JESTEŚ!!!!!!!!- posiadanie choć zlepka szarych komórek jest dziś w cenie :mrgreen: bo uwierz- i mówię to bez hipokryzji a z OBJAWIONEGO realizmu- niektórzy nie dostąpili tyle szczęścia by wykorzystywać mózg do myślenia...

Nie, nie jestem. czy Wy wszyscy dostrzegacie tylko dwa stany: głupi jak but i geniusz? Ja jestem po prostu niezbyt uzdolniony i to z grubsza tyle.

marie89 napisał(a):Możesz się kształcić dalej... Uczyć można się bez ograniczeń-wystarczy chcieć...

Ograniczeniem są przede wszystkim finanse. Niestety edukacja jest bardzo droga, tanio to ewentualnie wychodzi zakup książki.


marie89 napisał(a):"Każda potwora znajdzie swojego amatora"... takie powiedzenie...

Zgadzam się w całej rozciągłości. Problem w tym, że dotyczy to praktycznie tylko kobiet.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez marie89 » 11 sty 2011, o 23:49

Powinnam napisać: O RANY... PODWAŻYŁEŚ KAŻDĄ Z MOICH MYŚLI I RAD...


Brzydko, bardzo brzydko... i pogrozić palcem :paluszek:

Ale nie mam tak w zwyczaju.. a i chyba by to na Ciebie nie podziałało :D

Chciałam pomóc.. jak wszyscy tutaj;) To co zrobisz z tymi radami to już Twoja indywidualna sprawa. Mogą okazać się trafne, cenne... a może i nie...

Ja w każdym razie- mam nadzieje, że znajdziesz najlepsze dla siebie rozwiązanie i nie będziesz tak samokrytyczny.

Krytyka może być motywacją. Twoja.. odnośnie samego siebie jest dla Ciebie zgubna...

Aha...

Wiesz... To co sobie jeszcze pomyślałam...

1. Bardzo sprawnie formułujesz kontrargumenty... Może być z tego niezły atut. Tylko jak to dobrze wykorzystać.

2. Ta presja "urody" czy jej braku... ehh A myślałam, że tylko kobiety są na tym punkcie uwrażliwione...

Szczerze, to nawet jestem Ciekawa tego Twojego zdjęcia
:P strasznie...

3. I co mi się spodobało... MIQUEL- Twoje poczucie humoru! Bez uszczypliwości to piszę... Masz niezłe poczucie humoru, serio- takie trochę (więcej niż trochę) w stylu black :):):) Specyficzne... ale kurcze, ja chyba lubię wszystko co specyficzne... na to wychodzi;)
marie89
 

Postprzez pszyklejony » 12 sty 2011, o 01:37

To jest modelowy przykład dysfunkcji, kiedy człowiek wie, że coś jest nie tak, ale nie wie co. Nikt Ci nie pomoże, dopóki nie będziesz miał dosyć i nie będziesz błagał o litość.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez miguel » 15 sty 2011, o 11:56

pszyklejony napisał(a):To jest modelowy przykład dysfunkcji, kiedy człowiek wie, że coś jest nie tak, ale nie wie co. Nikt Ci nie pomoże, dopóki nie będziesz miał dosyć i nie będziesz błagał o litość.


Nikt nie pomoże, bo nikt nie wiedział jak. Kiedy miałem dość dobre kilka lat temu to skończyło się wizytami u lekarzy psychiatrów, psychologów, terapeutów i innych wynalazków. Prochy takie lub inne, terapia taka lub siaka.
Różdżkarza mi tylko brakowało, ewentualnie Kaszpirowskiego lub leczących paluchów Zbyszka Nowaka.
Co z tego wynikło? Nic.
Z czasem zrozumiałem że nic się z tym zrobić nie da, skoro mądrzejsi ode mnie, tzw. specjaliści nie dali rady. Dlatego jakoś staram się żyć, w miarę oswoiłem to wszystko. Nie jest dobrze, ale inaczej nie umiem.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez pszyklejony » 15 sty 2011, o 21:25

To nie specjalista ma dać radę, zapomnij o tym przekonaniu. Bez aktywnej współpracy NIC nie osiągniesz.
Czym jest psychoterapia http://www.psychotekst.pl/artykuly.php
znajdź artykuły STOPEM PRZEZ PSYCHOTERAPIĘ
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez miguel » 15 sty 2011, o 21:39

pszyklejony napisał(a):To nie specjalista ma dać radę, zapomnij o tym przekonaniu. Bez aktywnej współpracy NIC nie osiągniesz.
Czym jest psychoterapia http://www.psychotekst.pl/artykuly.php
znajdź artykuły STOPEM PRZEZ PSYCHOTERAPIĘ


Wiesz co? Przez 5 lat męczyłem się z psychiatrami, psychologami, psychoterapeutami. Była współpraca, był wysiłek, próby, i tak dale. Ale tak naprawdę ja nie wiedziałem co mam właściwie zrobić, oni też. W pewnym momencie miałem tego dość. Żyję tak jak potrafię, nie znam niczego innego. Nie mam do czego wracać bo nie znam innej rzeczywistości, innego życia, innego siebie. Nie mam punktu odniesienia, rozumiesz?
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 283 gości