Dialog

Rozmowy ogólne.

Dialog

Postprzez mikidajlo » 9 sty 2011, o 21:40

Tak się zastanawiam jakie warunki trzeba spełnić żeby układała się współpraca pomiędzy dwojgiem ludzi albo większą ilością ludzi. Nie nie chodzi mi żeby komuś „do dupy wchodzić, podlizywać się” ale Żyć, współpracować, rozmawiać ze sobą.
No właśnie czym jest rozmowa? No właśnie to jest pytanie. Dialog. Życie na co dzień co to jest właściwie. Sam nie wiem. Kiedy nam zależy na kimś często nie umiemy rozmawiać, brakuje nam słów pozytywnych a umiemy za to krytykować. Dlaczego? Czy dlatego że znamy tę osobę lepiej, że znamy jej wady, Czy dlatego że więcej od niej wymagamy? Czy mamy większą śmiałość żeby wytykać błędy albo się bardziej skupiamy i czujemy ulgę mogąc się wyżyć na bliskiej nam osobie zamiast na kierowniku w pracy czy koledze jakimś. Dlaczego nie umiemy rozmawiać i nie dążymy do dialogu pomiędzy bliskimi sobie osobami. Nie wiem tak naprawdę. Często myślimy że ta druga osoba powinna się czegoś domyśleć, W końcu mnie zna nie od dziś. Chodzi naburmuszona pewnie jest obrażona. A że coś nie tak w pracy albo nie wiem boli noga to nikt się nie domysla. Mowa Ciała nie zawsze działa. Często odbieramy grymasy jako niechęć do naszej osoby. Z drugiej strony trudno jest spotkać się z osobą i porozmawiać o uczuciach tak w realu. Boimy się że3 będziemy smieszni, że się ośmieszymy. Jak w takim razie waszym zdaniem naprawić stosunki rodzinne. Zaprzyjaźnić się ze znajomymi męża czy żony. Ich wszystkich postrzegamy różnie. Mężowie są zazdrośni o żony i żony o mężów. Nie umiemy się bawić czy wyluzować . Ach.... to zagmatwane życie.
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez bunia » 9 sty 2011, o 22:56

Poszukaj i poczytaj o komunikacji...to dosc zlozony temat :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Sinusoida » 10 sty 2011, o 00:05

Też uważam, że to złożony temat ale jedno nasuwa mi się od razu (i nie odkryję tym zapewne Ameryki). Zła komunikacja występuje wtedy kiedy podczas rozmowy za mało koncentrujemy się na sobie, tzn. na swoich uczuciach jako konsekwencji czyjegoś zachowania. Zamiast krytykować, że ktoś coś robi nie tak lepiej powiedzieć jak ja się z tym czuję, co mi to robi (jest mi przykro, czuję się odrzucona itd.). Dużo łatwiej coś takiego przyjąć.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez impresja » 10 sty 2011, o 09:51

Trzeba być na jednym poziomie intelektualnym i emocjonalnym.
impresja
 

Postprzez ewka » 10 sty 2011, o 13:43

Czytam tutaj o relacjach w grupie (w pracy), o relacji z bliską osobą, o relacji z rodziną. Wydaje mi się, że każda z nich ma inne wymagania i inne są też nasze oczekiwania… więc czy da to się zmierzyć jedną miarką, to ja wątpię.

Im bardziej udaje mi się na tego drugiego „otworzyć”, tym mi lepiej. Staram się stanąć w pozycji właśnie otwartej i przyjmującej tego kogoś z całym bogactwa inwentarza… i dopiero od jakiegoś czasu mi to „wychodzi”. Wcześniej byłam bardzo krytyczna, chyba też arogancka i bezczelna. Tak to oceniam.

Pozostaje kwestia oczekiwań… myślę, że im mniejsze, tym (wbrew pozorom) więcej można dostać. Można nie dostać nic w sensie dosłownym, ale to „nic” pozwoli nam coś w sobie zbudować – więc coś też jest i może całkiem dużej wagi. Myślę, że tutaj nie działa „handel wymienny” – daję tyle, więc POWINNAM dostać tyle tego czy tamtego. Że takie stawianie sprawy stawia nas z marszu w punkcie niespełnionych oczekiwań.

Wiele można ocenić po czasie... dlatego tzw. roztropność i rozwaga stoją na pierwszym (wg mnie) miejscu. Działania pod wpływem chwili i emocji są kiepskie. Nierzadko kiepskie są też tych działań efekty. Namieszać daje się bardzo szybko... cofnąć nie zawsze się da.

O sytuacjach, kiedy druga strona (z racji bycia z nami w jakieś relacji) ma jakieś zobowiązania „ogólne” - nie wspominam, bo to jest jakby oczywista oczywistość;)


Trzeba być na jednym poziomie intelektualnym i emocjonalnym.

Poziom idealny.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mikidajlo » 10 sty 2011, o 22:28

sinusoida Witaj.
Masz racjię. D domu z żoną tak jak najbardziej. Ale czy na zewnątrz nie trzeba się maskować potroszku żeby nie stać się pośmiewiskiem wśród współpracowników? Ludzie bardzo róznie odbierają okazywanie uczuć. Rozmowa z koleżanką w pracy może się skończyć "przytuleniem i mój ty biedaku" i jakimś romansem. Z Facetem? no tu jest rywalizacjia. Tutaj trzeba być dowcipnym, twardym i wykonywać to co się robi jak najlepiej. Milczysz jesteś odpudkiem, gadasz klaunem. Do ludzi w pracy najlepiej podchodzić cześć cześć i jak się nie ma talentu to na tym zakończyć. Zwierzanie się czy rozmowy na jakieś poważne tematy nie związane z pracą tylko z uczuciami często nie wychodzą. Mnie jakoś z obcymi rozmowa wychodzi i sami możecie ocenić czy jestem normalny czy nie ale to nie wszystko.

Mam wrażenie że gdzieś tam we mnie drzemie taki pomocnik. Niby wszystko umie ale oczekuje potwierdzenia w jakiś sposób. Głupie nie? Ale tak ma wielu z nas. A co czujesz przy maszynie? smrud maszyny a kiedy maszyna ta robi największe wrażenie? kiedy przechodzisz obok niej i widzisz ją poraz pierwszy i ostatni wtedy jest łął.

Dialog w rodzinie to zupełnie co innego. Tutaj jest bardzo trudno o równym poziomie intelektualnym i emocjionalnym. Przyglądając się różnym imprezom okazuje się że gdzieś jest zatracona ta "rodzina" Wspólnota. Zaczynają rządzić pieniądze, ten ma to a tamten tamto i nawet osoby bliskie w jakiś sposób sobie nie biorą siebie na poważnie bo Co ty wiesz o życiu chłopcze jak ty masz malucha. Ja dom wybudowałem, wesela dwa zrobiłem i wszyscy są ubezpieczeni u mnie w trzecim filarze. W czasach komuny to..... i słuchasz a jak coś chcesz powiedzieć to ... no właśnie masz adwokata. Nagle ktoś się odzywa że ja to chciałem powiedzieć to i to i mówi powiedz że ty to to zrobiłej albo tamto albo ja powiem bo ty fakty mylisz.
Często opowiada się jak to za czasów młodości sie jeździło tu i tam a teraz to ta młodzież nigdzie nie jeździ ( szlaban ma bo narkotyki są i dopalacze)
Jak miałem 18 lat to mi podobno palma odbiła bo coś tam chciałem zrobić. Nie pamiętam co ale chyba na działce nie chciałem siedzieć tylko w domu zostać. Błachostka. To jest dialog w naszych domach. Teraz mam 32 latka i to się odbija czkawką wielką.
Z obcym umiem nawiązać dialog w każdej części europy ze swoim nihuhu i to też nie do końca. Kiedy jestem sam na sam to czasami coś się udaje ale trzeba uważać bo w towarzystwie wiele żeczy może wypłynąć. Zastanawiam się czy znajomi, rodzina są moimi znajomymi czy znajomymi moich rodziców. Czy Ja mam siostrę czy jest ona tylko Córką moich rodziców, klonem mamy. A ja żyję sobie w pokoju obok ze swoją rodziną. A czy zły jestem? chyba tak przedewszystkim o traktowanie i o sposoby jakich muszę używać w stosunku do dzieci siostry. nic mi nie zrobiły tak naprawdę i bardzpo je kocham. Ale kiedy wpadam na dwa dni do domu żeby spędzić czas z rodziną to akurat przyjeżdzają nie do mnie i do żony ale do babci. mają prawo. Ale czemu się nas nie bierze pod uwagę. mnie i moją żonę wkońcu one defakto są u nas i nie mam im tego za złe ale sposób rozegrania mnie denerwuje. Brak jest telefonu z zapytaniem co i jak, brak jest jakiego kolwiek kontaktu z siostrą. Ona wpada cześć mówi i zostawia Babci a Babcia wybywa i już. To jest troszkę bardziej skomplikowane. A dzieciaku kocham siostry też tylko forma kontaktu mi nie odpowiada.
Jak bym nie mieszkał z rodzicami to pewnie by nie odwiedzili nas nawet.
Ostatnio próbowałem z szwagrem na piwo pójść ale jakoś nie wyszło. A ja kiedy jestem atakowany często się wycofuję i innej drogi szukam poniekąd to bezpieczniejsze jest podobno niż brnąć w g......

Ewka zagmatwany jestem co? taki bigos.

Nasuwa sie pytanie czy naprawdę tylko kasa się liczy? Nie mam taką nadzieję ale jak się ma to ludzie inaczej postrzegają i rozmawiają. i to jest dziwne. Czy na szacunek tylko można kasą zasłużyć? Też nie ale tego nie widać bo kto się będzie interesował szarakiem.
Ewka masz racjię też staram się zmieniać stąd zawód mój, taka ucieszka i zarazem próba odnalezienia siebie. Na rozmowie kwalifikacyjnej gwarancji nie daję na swoją pracę a nawet uświadamiam że jestem młody, staram się i z pewnością wszystkiego nie umiem. wykorzystuję tę pozycjię ale z czasem staję się coraz bardziej doświadczony. Z rodziną staram się ich wyciszyć i spokojnie pytam o co chodzi. nie zawsze wychodzi. a i jak wrócę po jakimś czasie to wyczekuję wszak jestem gość w domu ale czy Zabka moja to wytrzyma? Nie wiem.
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez ewka » 11 sty 2011, o 11:19

mikidajlo napisał(a):Czy na szacunek tylko można kasą zasłużyć? Też nie ale tego nie widać bo kto się będzie interesował szarakiem.

Dlatego my, szaraczki, mamy w nosie takich, którzy taką miarę przykładają. Prawdaż Miki?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mikidajlo » 13 sty 2011, o 14:30

Prawda Ewka prawda.

Ale też ustosunkuwujemy się często do ich opini9, nie mamy z nimi kontaktu bo są nieosiągalni w jakiś tam sposób. Wiesz to siedzi głeboko w nas że jeśli nie chodzimy dajmy nato do restauracji to tam czujemy się nieswojo. Niby jest ok ale nieswojo, Zamiast rozmawiać myślimy o rachunku np. i tak jest chyba z dialogiem. Mamy jakąś barierę wewnętrzną przed ludziami innymi od nas samych. Przed innym spojrzeniem na świat przed pozycjią społeczną i ocena taka jest chyba nieunikniona. Przykład? Jak się mieszka z rodzicami to się raczej znajomych do tego jednego pokoju nie zaprasza, a jak się pójdzie do kogoś i zaczyna przedstawiać swoje problemy z ogrzewaniem, że trzeba rano wstawać i palić i wogóle to człowiek myśli sobie swoje i jest cicho bo kiedyś chciałby palić w piecu. Na wideo to znaczy w realu jest trudniej.
A z drugiej stron człowiek jest taki sam bez względu na posiadanie. Tak samo zachwyca się swoimi dziećmi, Tak samo ma problemy miłosne i tak samo może dotrzeć do kogoś lub nie choś ma inne możliwości ale czy napewno? Hmmm. A piractwo... Jak wielu ludzi byłoby nie tam gdzire są, gdyby nie ściągneli windowsa, programu do nauki języka czy w innym celu.

Praca? Każdy wymaga samochodu, drukarki bo cv musi być wydrukowane, eleganckiego ubrania i co daje w zamian najniższą? To wszystko jest strasznie pogmatwane chyba jaj ja bo taki prosty nie jestem.

A niedopowiedzenia, najlepsza forma kontaktu można się zawsze wszystkiego wyprzeć. Kurde. Tak jest. Myślałem myślałem albo co on myśli czy ona żebym to czy tamto zrobił i efekt jest że wcale nie myślisz czy się zapytasz czy nie.

Ostatnio słyszałem takie zdanie w dobranocce z trujki. Zeby dać spokój rodzicom, za często ich oskarżamy o wszystkie niepowodzenia a zacząć szukać rozwiązań. Mnie też to dotyczy i wierząc w słowa szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam dane. mam nadzieję że i mi się uda byleby nie zagmatwać sie i zdobyć pkolejny szczebel.
Pozdrawiam Cię Ewciu
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez Dorku » 13 sty 2011, o 23:52

Wiesz Miki, też kiedyś byłam pełna takich dylematów, niepokoi i frustracji.... gryzłam się z tym latami karmiąc moją niską samoocenę. Godzinami myślałam patrząc w płynąca wodę, co zrobić, by się ciągle nie wstydzić tego, że ja mam mniej, nie bywam tu i tam, nie mogę zaprosić... ciągle gorsza i gorsza...
Trawiłam tak te godziny na pograniczu jawy i marzeń o lepszym życiu, nie zauważając zupełnie, że mam coś, czego inni mi też zazdroszczą, że potrafię, to co inni by chcieli... Przyszedł czas, w trakcie sporej orki, jaką nad sobą wykonałam, że dotarło do mojej świadomości, iż cały początek i koniec jest we mnie, w moim odbiorze i nastawieniu. Dziś z profesorem , czy lumpem rozmawiam tak samo, widząc w nim przede wszystkim człowieka, takiego samego jak ja, mającego swoje problemy i zwycięstwa.
Cóż, tak to jest, że jedni mają wszystko, prócz pieniędzy, inni zaś nie mają nic oprócz pieniędzy.

I wcale nie zgadzam się z tezą, że do dialogu potrzebny jest wyrównany poziom intelektualny, do dialogu potrzebne są chęci, niestety dwóch stron.Może jeszcze umiejętność wyrażania swoich myśli. W innym przypadku wychodzi monolog.

Lubię czytać jak piszesz o żonie, córce, pracy i gotowaniu - pozdrówka.
D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez mikidajlo » 14 sty 2011, o 01:29

A mnie jakoś tak ostatnio dopadło bo znowu szukam pracy.
Może jutro będę ją miał a może nie. Zobaczymy.
Przepraszam Was za moje nieobecności ale tak już jest że kiedy jestem w trasie to nawet z żoną mało rozmawiam. Zależy gdzie jestem. Jak w Polsce to trajlujemy dopuki baterie nie padną a jak na zachodzie to ograniczamy się do SMSa gdzie jestem i że żyję. Czasem tak bardzo mi ich brakuje.

A temat dialogu?
Ja jestem bardzo nietypowy facet. Potrafię rozmawiać z zupełnie obcymi ludźmi w autobusie, na ulicy czy na CB radio i buzia mi się nie zamyka. żebrak czy bogaty to nie robi różnicy teoretycznie ale jak ktoś jest bliski albo pokazuje swoją wyższość to ja się zamykam i wycofuje, Tak jest z pracodawcami gdzie nie uymiem walczyć o swoje, straszyć szantarzować, mścić się. Jestem prosty człowiek i jak co nie tak, to się wycofuję.

Praca nad sobą? No nie wiem to chyba jest życie codzienne. Całym sobą. Czy ciężko pracuję też nie wiem. Rozwijam się z Wami jak mi źle, jak dobrze to się dzielę i jest to chyba wyczuwalne jakoś. Wielkim smutasem chyba nie jestem ale gdzieś wewnątrz siedzi takie pytanie które tak naprawdęto nie ma sensu, Pytanie jak mnie odbierają unni czy jestem dobrym kierowcą kto to może ocenić, Czy nie jestem zbyt wyniosły czy zabardzo zarozumiały" Pytania te są bez sensu ponieważ nikt się nad tym nie zastanawia bo nie ma czasu na to i albo się kogoś akceptuje albo nie a w głowie siedzi czy jestem lubiany czy czegoś nie palnołem czy się nie obrazili i czy istatnio caterpilar z tym trolem nie chodziło o mnie. Wiem że nie chodziło ale głowa....... wiecie? takie wieczne potwierdzenia i sprawdzania mnie domaga się czy wszystko dobrze robię.... Ach ta głowa ten rozum.
Za to z drugej strony dzięki temu nie kozaczę bo zastanawiam się dłużej chyba tak mi się wydaje chociaż piszę co mi do głowy przyjdzie.
Dzięki Wam odkryłem jakoś siebie, innego troszkę ale siebie.
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez ewka » 14 sty 2011, o 09:50

Najswobodniej nam z tymi, którzy są z „naszej półki”. No i wspólne problemy w jakiś sposób łączą… czujemy się rozumiani i nam też łatwiej zrozumieć drugą stronę. Najfajniej, kiedy człowiek dobrze się czuje w swojej skórze i w miejscu, w którym jest… co nie znaczy, że ma się nie rozwijać. Ma się rozwijać, zdobywać i budować.

Porównywanie się do innych można „wykorzystać” na dwa sposoby:
Gdy do „gorszych” - można niechcący stwierdzić, że ma się całkiem nieźle
Gdy do „lepszych” – albo dołuje, albo mobilizuje. Może też wywoływać zazdrość… ale tę też można wykorzystać na dwa sposoby – dołująco lub mobilizująco. To już nasza własna broszka, jak te uczucia zagospodarujemy.

A zostaw Miki dwóch golasów na pustyni – jeden z półki wyższej, drugi z niższej… nie ma ŻADNEJ różnicy (anatomię pomijam :D). Eh, Niemen kiedyś tak ładnie zaśpiewał:
„Nonsensami
karmią się nawzajem
spraw komicznych
omotani siecią
wstyd mi za tych
co nie mając wstydu
zapomnieli
że u kresu
groby nas zrównają”

Lubię się w spokoju wczytywać w te słowa.

Miki, takie pytanie mam… czy macie (Ty i Twoje dziewczynki) szansę na zamieszkanie oddzielnie? Tak jakoś wyczuwam, że się podduszasz w tej rodzinnej wspólnocie.

Dobrego dnia Ci życzę :slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mikidajlo » 14 sty 2011, o 15:58

Ewcia niestety nie... Narazie trzeba duużżżoooo kasy zarobić. język poznać i kredyty spłacić. W rodzinie mażymy o drugim dziecku ale trzeba mu coś zapewnić. Uwierzyć w siebie i zacząć zarabiać. To smutne ale wiecie jak jest w życiu. Teraz mam pod górkę żeby później było z górki
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez Dorku » 14 sty 2011, o 21:44

Sporo w tym co piszesz odnajduję siebie z różnych okresów...

Po latach nauczyłam się/ciągle uczę:

1. niczego nie zakładać, oprócz ubrań, oczywiście.

2. nie brać do siebie, tego, co jasno i wyraźnie skierowane do mnie nie jest.

Wiem, niezbyt to proste, ale pozwala nie zadręczać się niepotrzebnie, i daje spory komfort w codziennym życiu.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez mikidajlo » 15 sty 2011, o 01:02

Dorku myślę że to jest bardziej skomplikowane.
Dzisiaj wypiłem za dużo wina, chciałem przeprowadzić rozmowę z Tatą żeby sobie wyjaśnić to i owo. Poznać jego zdanie ale mi język kołkiem stanoł i tyle. Ja wiem to jest dziwne ale.... tak czasami jest że jak na kmś nam zależy to albo uważamy żeby się domyślał albo narzucamy mu swoją wolę. Mnie też to dotyczy....

Napisałaś żeby nic nie zakładać. tak się nie da to jest droga do nikąd, łapanie tego co los da. tak żyłem do tej pory i kicha wychodzi.
Trzeba mieć marzenia i plany i wiarę w Boga. Trzeba umieć z Nim rozmawiać umieć formułować prośby, cele. takie małe proste jak proźba żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę, na moje cv naprzykład i na mnie jako człowieka. Nie chcę się płaszczyć przed spedytorem co ustala mi drogę i cąłe życie bo on nie jest moim panem. Bóg jest najważniejszy i to co w sercu nosimy. Wiecie jak fajnie jest kiedy zadzwonię do Córy i proszę ją żeby wyjrzała przez okno i zobaczyła księżyc. Czy nie jest cudowne patrzenie w tę samą stronę tysiąc kilometrów dalej? Tak miałem Na węgrzech. Patrzyłem na gwiazdy i pisałem smsa i to jest w mojej duszy i to jest ta magia i czar.

Kiedy w obcym Państwie spotykam ludzi podobnych do siebie to wiem że nie jestem sam, staram sie chodzić do kościoła gdziekolwiek jestem i to jest cudowne bo wszędzie Ojcze nasz tak samo przmi tylko słowa się różnią. A prośba o dojazd do celu rośnie kiedy się widzi porozbjane pojazdy po rowach, ( poślizg, chwila nieuwagi) Nieznając żadnego języka poznaję ludzi a jak do kościoła pójdę to inaczej patrzą na mnie w małej miejscowości. To jest bardzi dużo. Wiara mi daje takie zapewnienie że nie jestem sam, że Bóg nademną czuwa i ma mnie w swojej opiece i wszystkie zdarzenia na które nie mam wpływu.( np. psa o 2 w nocy co wybiegł prosto pod koła. Nie było szans żeby cokolwiek zrobiś) To się widzi na codzień, to wszystko mnie dotyczy. Psa szkoda ale całe szczęście że nie był to człowiek bo jest to chwila kilka sekund i mimo że będzie się szukać winnych jak w katastrofie smoleńskiej to nikt czasu nie cofnie.

Trzymajcie się dobrze ja dziś troszkę przesadziłem pozdrawiam
Człowiek jest sam, wokół obcy ludzie i inni kierowcy i tak szczerze to są wspaniali ludzie tylko do alkocholu lepiej nie siadać. Alkochol zmienia ludzi.
Każdemu z nas brakuje rodziny którą zostawia na tydzień trzy tygodnie, parę miesięcy. Każdemu brakuje. Wielu jest traktowanych jak nie wiem co,,, puszczają bez kasy, bez zabezpieczenia a jak dojdzie do czegokolwiek to.... winien jest kierowca, narażeni jesteśmy na gazy i inne przykre zdarzenia. wieczną walkę ze spedytorem, policjią służbami celnymi i krokodylkami.
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź


Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 505 gości

cron