Tak się zastanawiam jakie warunki trzeba spełnić żeby układała się współpraca pomiędzy dwojgiem ludzi albo większą ilością ludzi. Nie nie chodzi mi żeby komuś „do dupy wchodzić, podlizywać się” ale Żyć, współpracować, rozmawiać ze sobą.
No właśnie czym jest rozmowa? No właśnie to jest pytanie. Dialog. Życie na co dzień co to jest właściwie. Sam nie wiem. Kiedy nam zależy na kimś często nie umiemy rozmawiać, brakuje nam słów pozytywnych a umiemy za to krytykować. Dlaczego? Czy dlatego że znamy tę osobę lepiej, że znamy jej wady, Czy dlatego że więcej od niej wymagamy? Czy mamy większą śmiałość żeby wytykać błędy albo się bardziej skupiamy i czujemy ulgę mogąc się wyżyć na bliskiej nam osobie zamiast na kierowniku w pracy czy koledze jakimś. Dlaczego nie umiemy rozmawiać i nie dążymy do dialogu pomiędzy bliskimi sobie osobami. Nie wiem tak naprawdę. Często myślimy że ta druga osoba powinna się czegoś domyśleć, W końcu mnie zna nie od dziś. Chodzi naburmuszona pewnie jest obrażona. A że coś nie tak w pracy albo nie wiem boli noga to nikt się nie domysla. Mowa Ciała nie zawsze działa. Często odbieramy grymasy jako niechęć do naszej osoby. Z drugiej strony trudno jest spotkać się z osobą i porozmawiać o uczuciach tak w realu. Boimy się że3 będziemy smieszni, że się ośmieszymy. Jak w takim razie waszym zdaniem naprawić stosunki rodzinne. Zaprzyjaźnić się ze znajomymi męża czy żony. Ich wszystkich postrzegamy różnie. Mężowie są zazdrośni o żony i żony o mężów. Nie umiemy się bawić czy wyluzować . Ach.... to zagmatwane życie.