Witam,
Jestem tutaj, ponieważ bylam ofiara molestowania ... a potem brutalnego gwaltu .. mimo, ze od tych wydarzen mineło juz kilka lat.. nadal mecza mnie koszmary.. i te "chore" mysli ze musze zmyc z siebie ten brud... ciagle to wszystko jest we mnie zywe.. chwilami nie moge patrzec na siebie w lustrze.. ale juz nauczylam sie o tym mowic... i to mi pomoglo... poczulam ze spada mi wielki kamien z serca... ze ktos mnie rozumie... wspiera i nie ocenia.. po prostu slucha... to wazne.. najgorzej to zamknac sie w sobie... przez wiele lat tak robilam.. otoczylam sie "wielkim murem" i nikt nie mial do mnie dostepu... nie wiedzialam co robic z emocjami.. wszystkich atakowalam .. myslalam ze wszyscy chca mi zrobic krzywde... wyladowywalam sie na innych, a jak to nie pomoglo zaczelam kierowac cala agresje przeciwko sobie... byla swoim wlasnym wrogiem.. to mnie zniszczylo..mialam nawet kolejnego "chlopaka", ale gdy mnie dotykal czulam tylko obrzydzenie.. potem nienawidzilam siebie, ze nie potrafilam nic zrobic tylko pozwolilam mu, aby mnie dotykal, to bylo trudne... czulam sie jak sparalizowana, nie potrafilam wykonac zadnego ruchu.. nie wiem czy kiedykolwiek sie otworze.. teraz staram sie wszystko odbudowac, nie jest latwo ale... nikt nie mowil, ze bedzie... boje sie tylko, że nigdy już sobie nie ułoze zycia... a z drugiej strony mam watpliwosci czy w ogole chce je ukladac z kims...