Pociełam się ,czy to początek?? :-(

Rozmowy ogólne.

Pociełam się ,czy to początek?? :-(

Postprzez zahipnotyzowana » 7 sty 2011, o 15:46

Jak w temacie, dzisiaj emocje mnie przerosły i pare sznytów wykonałam na własnym ciele, nie mam mysli samobójczych,nie chciałam sie zabić,podciąc żył ani nic z tych rzeczy, ale teraz zdałam sobie sprawe że przeciez mogłam sie wykrwawic, rany mam za głębokie, był silny krwotok,ale udało sie opanować, i tak się zastanawiam czy to poczatek samookaleczeń?? czy powinnam sięgnąc po porade specjalisty?dzisiaj mialam psychicznie cięzki dzień i nie zapanowałam nad sobą, żeby komus nic nie zrobic,odreagowałam to na sobie,ja nie jestem fizycznie agresywna do innych,osób trzecich, ale coraz cześciej zauwazyłam teraz po tym dzisiejszym incydencie że potrafie sobie świadomie,jak i nieświadomie zadac ból.
Słyszałam i czytałam że samookaleczenia potrafią przerodzic się w nałóg tak jak alkohoilizm bądź seksoholizm,U mnie to zdarzało się bardzo rzadko, dopiero dzisiaj po raz pierwszy tak na poważnie i zadaleko to zaszło, czuje sie słabo,jestem przezroczysta na cerze, obiecałam sobie że już wiecej tego nie zrobie, obawiam się że będe miała slady bardzo widocznie i długo widoczne,nie chce tego, ale boje sie że przy nast. okazji przykrej znów nie bede mogła zapanowac i zachowac samokontrole.
Ja nie pisze tego żeby się użalac nad sobą, nie chcę współczucia,głaskania po główce że jutro bedzie lepiej tylko takiego dobrego kopa abym powstała na nogi :yyy:
zahipnotyzowana
 
Posty: 72
Dołączył(a): 16 lis 2010, o 08:18
Lokalizacja: LECH POZNAŃ

Postprzez oliwia » 7 sty 2011, o 16:03

To nie musi oznaczać początku nałogu, to Ty zdecydujesz czy chcesz dalej w to brnąć. Jak ja zaczynałam się ciąć to chciałam tego, czekałam kiedy zostanę sama i znowu się potnę. Czułam potem wyrzuty sumienia, ale na samym początku mi się to podobało...Życzę Ci żebyś sobie z tym poradziła i ten pierwszy raz był ostatnim...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez mikidajlo » 7 sty 2011, o 16:53

Zohipnotyzowana zastanawiam się jak dać Ci kopa żeby nie zagłaskać.

- Hmmm może zwymyślam Cię jaka jesteś nienormalna albo....
no nie wiem jaką metodę proponujesz?
Na jednych to działa na innych nie.

Ja zacznę może od siebie troszkę. Jako mały gnojek czułem się niedowartościowany no może idzie to przez całe życie za mną troszkę i walczę z tym jako tako. Wracając do tematu. żeby zrobić na złość rodzivco,m czy żeby z zkończyć z sobą nie pamiętam odkręciłem przednie koło roweru. Wiesz nikt mnie nie lubi i wogóle wszystko jest do luftu. na szutrowej drodze przy dość znacznej prędkości koło wypadło widełki wryły się w grogę a ja na kolanarz poleciałem po żwirze. Pamiętam że miałem kolana bardzo pozdzierane, lała się krew i trudno je było zedynfekować. może miałem 11 lat a może nie wtedy. Dawno to było. Płacz i zainteresowanie innych swoją osobą znalazłem. Szczypalo ale mama się synkiem opiekowała. Nie wiem czy teraz ma to sens, czy miało to sens.
W szkole średniej miałem problemy z rówiesnikami, z nauczycielką pewną . Było minęło.

Nie można tym zyć przez całe życie. Stało się i już.
Myślę że okalecznie się ma związek z akceptacjią innych. takl było u mnie. I z brakiem alteratywnego innego sposobu wyrażania swojej złości czy smutku. Wyjąś na dwór i wykrzyczeć co na sercu leży jest złe bo co inni ludzie powiedzą ale zrobić sobie krzywdę, cicho i spokojnie. Ból jakby uspokajał. nie wiem jak to ująć.

Myślę że trzeba znaleść inne rozwiązanie. Kiedy byłem zły jako młody chłopak to wychodziłem na rower. szalałem aż się zmęczyłem a potem nie miałem siły być złym. Jestem osobą wierzącą i ostatnio kiedy mnie ogarnoł wielki smutek i samotność to poszedłem poszukać kościoła. Okazało się że sam spacer mi bardzo dobrze zrobił i rozmowa taka szczera samemu do siebie przed ołtarzem. No cóż nie każdy jest wierzący ale większość z nas fascynują gwiazdy, do nich też czasem gadam. Kiedy widzę tą wielkość, ten ogrom gwiazd ich ilość to czuję że moje problemy są malutkie.
Ja zagmatwany jestem ale uważam że trzeba się zatrzymać na momęt i uspokoić. Nie w domu ale oddalić się od miejsca co przytłacza, przejść się na pole czy do lasu. Pójść ulicą w osiedle domków jednorodzinnych i popatrzeć sobie ludziom w okna. Jak tak lubię. Patrze i myslę cobie co by było gdyby. Myślę że oni też mają problemy, często wieksze od moich i sobie jakoś radzą, problemy ich są pewnie inne bo mają dom samochód, działkę ale mają również problemy. Zapewne jakieś kredyty czy brak wspólnego języka z bliskimi. To znaczy żyją ze sobą ale nie są razem. Zamiast cieszyć sie sobą narzekają a osoby im bliskie stają się takimi bezpiecznikami do wyładowania flustracji z pracy szkoły. nie mają ze sobą kontaktu i odziwo czasem nawet nie chcą. Są też domy gdzie jest wszystko ok. Wszędzie jest inaczej

Myślę jeszcze o swoim miejscu w życiu o takim wyrwaniu się i stanięciu obok. Popatrzeniu na siebie, kim jestem i jak mnie spostrzegają inni i dzielę włos na czworo. Postrzeganie mnie przez rodziców, rodzinę znajomych, sąsiadów. Obcych. Żony czy córci. Zobacz ile jest różnych rodzajów widzenia. Każde z nich jest inne. Wszyscy mało mówią o uczuciach ale.... sąsiedzi witają się z daleka ze mną a jak co potrzeba to z pewnością pomogą, nikt nie mówi że mnie lubi. Obcy? Rozmawiają przez chwilę dwie, pani w sklepie się uśmiechnie( jaj za to płacą ale czy napewno?) Bliscy coś sobie myślą pewnie przez pryzmat wieloletniej znajomości i rodziców jeśli chodzi o rodzinę moją a z rodziny żony inaczej mnie postrzedają. Żona - nie napiszę jak to żona bo pewnie każda jest inna . Moja jest wyjątkowa, Cudowna i kochana. Mamy do siebiue ale..... ale jak każdy ma tak i my mamy i bardzo sie kochamy. Jesteśmy inni i to jest wspaniałe. Córcia? Dla córci rodzice są całym światem. Światem na którym można testować różne zachowania od obrażania się po pokazywanie swojej wielkiej miłości. Nie potrafie tego opisać ale fakt jest faktem że kiedy na kogoś bym sie obraził bo strzela mi focha to na córę nie omiem. Jestem dla niej wzorem w jej oczach i tego sie muszę trzymać. Nie potrafię się obrazić a zaczynam się wyciszać i spokojnie czekać na wyciszenie córy i rozmowę.

Myślę że trzeba znaleść swój sposób na odkrywanie tego co nas otacze. Odkrywanie tego piękna i możliwości rozładowania swojej energi, zlej energi.
Znajdowania sobie zajęcia przy którym się umiemy uspokoić i poukładać myśli i opuścić strefę zagrożenia. Jak w domu kłutnia to wyjść. Nie wiem to jest taki mój punkt widzenia. Każdy z nas jest inny co nie znaczy że jest zły i każdy ma inny sposób na dojście do celu. Życzę powodzenia.

Słowo rzucone przez obcą osobę nie ma takiej mocy jak rzucone przez osobę dla mnie ważną w jakikolwiek sposób. a z natury chyba jesyem buntownikiem
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez Sansevieria » 7 sty 2011, o 16:59

Zahipnotyzowana, samokaleczenia to objaw/przejaw, nie zjawisko samoistne :(
http://kidprotect.pl/forum/viewtopic.php?t=2893
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez zahipnotyzowana » 7 sty 2011, o 17:58

mikidajlo bardzo adekwatna treśc do mojego pytania,Sansevieria dzieki za link, poniekąd niektóre tresci mogłabym do siebie przyrównać
Oliwia ja teraz mam cholerne wyrzuty sumienia, i to duze, ale najbardziej chyba żałuje tego nie to że uszkodziłam,zadałam ból samej sobie, ale że bede miec slady i to na długo, nie wiem jak ja to ukryje, slady są bardzo widoczne w miejscu raczej widocznym,niestety nie przemyslałam tego przed pocięciem się, bardzo sie boje że ktoś to zauważy, wtedy bede miała piekło na ziemi,i wiem że nie przesadzam w tym momencie, musze poszukac w googlach jakies preparaty które przyspieszają się gojenie ran, bądź pójde do apteki i popytam o takie srodki,tylko boje się że farmaceutka może się domyslec że coś jest nie tak,nie wiem czy dam rade to w tajemnicy zachowac,będe sie starac,wiem że nikt nie może tego w domu zobaczyc,to byłby gwóźdź do trumny
zahipnotyzowana
 
Posty: 72
Dołączył(a): 16 lis 2010, o 08:18
Lokalizacja: LECH POZNAŃ

Postprzez oliwia » 7 sty 2011, o 18:31

Kochanie, ja też myślałam, że jeżeli moja mama lub ktoś bliski się o tym dowie to będzie koniec, bałam się iść do psychologa żeby ten nie zawiadomił szkoły, a było to najlepsze liceum w mieście i uwierz mi, dla nich liczy się reputacja, nie uczeń, który sprawia problemy. Próbowałam to ukryć, ale się nie dało, mama się o tym dowiedziała i teraz myślę sobie, że może to i lepiej... może po części dzięki niej już nie sięgam po żyletkę...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez Sansevieria » 7 sty 2011, o 18:46

Zahipnotyzowana, w tej czytelni co jest pod linkiem jest jeszcze co najmniej kilka tekstów o autoagresji.
To jest jeden z lepszych tekstów, jakie przewinęły mi się przez ręce. Nie całkiem o autoagresji, ale naprawdę wart przeczytania
http://www.koniecmilczenia.ngo.org.pl/art/37brlis.html
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez KATKA » 7 sty 2011, o 19:25

to nie nałóg to choroba.....
pytanie dlaczego akurat się pociełaś?? potrafisz odpowiedzieć na to pytanie...dlaczego zrobiłaś akurat to??
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zahipnotyzowana » 7 sty 2011, o 22:27

Tak Katka potrafie odpowiedzieć...chyba; to był upust moich emocji, czułam wrecz niewyobrażalną frustracje,gniew, agresje, żal,i coś jeszcze co nie potrafie tego ludzkimi słowami nazwac, musiałam to z siebie jakoś uzewnętrznic,wylac,ulotnic, to jedynie mi przyniosło ulge chodź na krótką mete, ale ból mnie w jakiis sposób odciął od tych wszystkich negatywnych emocji, poprzez krew wypłyneło ze mnie to wszystko

Sansevieria ten link co drugi raz mi wysłałaś dał dużo do myslenia,ja nie chcę mieć dzieci,jestem młodą osobom,ale już wiem na 100% że nie chce, własnie w tym linku jest ukazane jak negatywne emocje,problemy emocjonalne z własnym sobą moga skrzywdzic bezbronną druga istotę,która jest niczemu winna,to z pokolenia na pokolenie jest przekazywane, ten błąd, ja wiem że nie będe praktykowac tych tradycji, i nie mam zamiaru przelewac swoje fustracje i problemy na trzecie osoby
Jak bede czuła że zbliża się apogeum mojej bezradnosci i naprawde okaże się ze jest to silniejsze odemnie,bede miała chęc chwycic znów zyletke, to zgłosze się do jakiegos terapety, ale ojca i macochy nie mam zamiaru w to wdrążac bo jeszcze sprawa by się bardziej rypła, chyba dosłownie by mnie poprzetrącali na długi okres czasu,a wiadomo,niektóre osoby potrafią jeszcze bardziej zaszkodzic niz pomóc
zahipnotyzowana
 
Posty: 72
Dołączył(a): 16 lis 2010, o 08:18
Lokalizacja: LECH POZNAŃ

Postprzez KATKA » 7 sty 2011, o 22:29

to bardzo przykre :( nie powinnaś tego czuc...a już na pewno nie powinnaś pomyśleć o cięciu i czuć ulgi:( u mnie też się tak zaczęło...ale skoro zareagowałaś juz na początku....to u ciebie bedzie lepiej :) czasem sie nie poddawaj temu badziewiu...ja myślę, ze dobry psycholog nie zaszkodzi....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Sansevieria » 7 sty 2011, o 22:33

Owszem, nie zaszkodzi a nawet wręcz przeciwnie, najprawdopodobniej pomoże. Czekać to nie ma na co. Katka, jak nie jedno badziewie to inne, jak jest taka siła emocji to gdzieś się musi ulokować :(
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez KATKA » 7 sty 2011, o 22:45

właśnie chodzi o to zeby nauczyc sie radzic sobie z tymi emocjami w sposób inny niż przez ciecie...bo potem to juz rytuał...codziennosc :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Honest » 7 sty 2011, o 23:29

Zahipnotyzowana, a zapytam tak: czujesz, że co mogłoby Tobie pomóc wyjśc z tej sytuacji? Jak myślisz?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez mikidajlo » 8 sty 2011, o 00:29

Zahipnotyzowana...

Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Nie zakładaj z góry że nie chcesz mieć dzieci. Nie pozbawiaj się największego szczęścia na ziemi. Każdy z nas ma przed tym jakieś obawy. Ja bałem się mieć córkę, bałem się ją kąpać, bałem się że ją skrzywdzę i co? Bóg zesłał mi Córcię a ja jestem chyba dobrym tatą. Po czym to wniioskuję to trzeba by się córci zapytać. Ale prawda jest taka że jeśli zostajemy rodzicami to chcemy zrobić jak najlepiej dla dziecka. Ja chcę dać swojej córce wolność w podejmowaniu decyzji. W zamian chcę dostać rozmowę na każdy temat. Ale czy tpo mi wyjdzie? Ona mósi być wolna bez oglądania się na Tatę czy mamę bo to jest jej życie ale zdaniem egzaminu będzie jak przyjdzie i powie tato nie wiem co zrobić i poradź mi a zrobi i tak po swojemu.
To a propo dziecka.

scena z domu? TAAATAAA KUPA. No co zrobi na nocnik t tata musi wyrzucić i dubkę wytrzeć. Te uśmiechy przytulaki występy tatralne i ta niesamowita ciekawość. Nie wiem ale ja nie umiałbym zyć bez tego. Kiedy jestem w pracy to jest fatalnie bo wyjeżdzam na dłużej ale kiedy wracam chociażby na krótko to jest super. Jeszcze jedno pierwszy dzień to euforia drugi to codzienność prawie.

Apropo blizny. Staraj się ją zagoić najlepiej jak możesz to fakt ale tak naprawdę kiedy się nie uda to nie stawiałbym świata na głowie z jej powodu. Myślę że warto wtedy zaakceptować siebie takim jakim sie jest.
Trudne. Wiem. Czasami przesadzam ale jakoś to idzie.
Wiem również że wszystko zależy od punktu siedzenia. Jestem grubaskiem i trudno mi sie odchudzać chyba że jestem w trasie a jedzenie jest zakopane zakopane w czeluściach schowków. Ja wierzę że schudnę juak będę daleko od lodówki domowej.
Ale mam brzuszek i się go nie wstydzę a jak ktoś ma jakieś ale to jego problem i żle to o nim świadczy. Blizny mam na brwi i na głowie z tyłu ale chyba mało widoczne. kolega ma po nożu tak od ucha po szyi i za kołnieżykiem się kończy. kiedyś go nap[adli na wczasach. I ma z głowy głupie komentarze na swój temat bo każdy zanim coś walnie to się zastanowi troszkę. A jak się go pozna to jest najnormalniejszy chłop pod słońcem. Wiem bo pracowaliśmy razem przez rok. Także nie szata zdobi człowieka.
To jeszcze jedno zawsze ubierałem się na czarno z charakterystyczną czarną czapką. Kanary mnie omijały w autobusach i jeździłem na gapę.

Powodzenia życzę. Psychologa również polecam ponieważ Tutaj możemy porozmawiać ale i Ty nam nie możesz powiedzieć wszystkiego i my często tak jak ja nie mamy doświadczenia i wykształcenia psychologicznego. Są to często rozmowy z serca płynące z duszy i często pomagają ale kontakt z psychologiem który zainteresuje się Twoją osobą jest bezcenny. Jak trafisz na mało angażującego się lub wcale to zmieniaj na następnego. Kiedyś w czasach szkolnych chodziłem i mimo że dla wszystkich byłem normalnym dzieckiem jeden zaangarzował się i poświęcił mi czas swój raz w tygodniu aż to co jest ukryte nie wypłynęło na wierzch. Najpierw były testy później rozmowa. Dało mi to czas na przyzwyczasjenie się do pani psycholog i jej do mnie. U prywatnych na jedną wizyte sie spóźniłem i godzinę przemilczałem 7 dych zapłaciłem i pani stwierdziła że potrzebne będzie dalsze leczenie. Ja się czasami motam ale każdy sie mota. Jeden bardziej ustępuje inny Bardziej chce swoje Ja pokazać. Jeden wykonuje inny wykorzystuje. Tak jest. Pierwszą książką jaką czytałem o doskonaleniu się jest Odrodzenie feniksa Nikodema Marszałka. Czy dobra. Nie wiem każdy ją sam ocenić może ale pokazuje jak ludzie nas postrzegają a jakie wielkie halo my robimy ze strachu jak nas postrzegają. Książka troszkę nie na temat ale kto wie...

Pozdrawiam Miki
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez Honest » 8 sty 2011, o 00:31

Mikidajlo, dla jednego dziecko jest najwiekszym szczęściem na ziemi, a dla kogos innego nie. Nie generalizuj proszę.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 514 gości

cron