---------- 17:42 07.01.2011 ----------
Moniu jednak nie chodzilo mi ze siebie tak nazwalam
ale reszta to co piszesz to prawda.
jestem niestety jeszcze albop zbyt mloda albo doswiadczona zeby z duma powiedziec koniec skoro wiem ze juz nic nie osiagne i wszystko bedzie blednym kolem
wczoraj wlasnie ta czara goryczy sie przelala co prawda przeplakalam calutka noc co go ruszylo nad ranem i dal mi leki na uspokojenie a myslalam ze odgryze mu ta reke. niestety nie potrafilam przez tyle czasu mu wytlumaczyc ze szanowac kogos to nei znaczy tylko nie bic i nie wyzywac, ze ponizenie to jest wlasnie darcie sie do dziewczyny ze jego jebie wszystko zebym dala mu spokoj i nie trula i nie odbieranie telefonow w towarzystwie kolegow i ze olanie to jest wlasnie jak po takim czasie jak jest problem on nie chce rozmawiac tylko ucieka i przychodzi o 3 bo po co wczesniej sluchac krzyku.
jakos sie nei udalo. dzisiaj oczywiscie to co powinien robic, dzisiaj nagle wiedzial co nalezy, przeciez zazwyczaj nie przepraszal i wszystko bylo powodowane moim zachowaniem i gdybym ja cos tajm on by sie tak nie zachowal.
kupilismy razem wielka plazme, netbooka, play station. i co z tym? mamy dwa koty. ja zarabiam ledwo na mieszkanie i na bilety. i wlasnie kwestie finansowe mnie przerazaja ale jakos bym dala rade, rodzice by pewnie pomogli, oj zazdrosci mi on tych rodzicow strasznie i rodziny.
i zrobil mi pranie mozgu dzis znowu, ale ja teraz nawet nie mam sily sie z nim ani klocic ani godzic.
musze to jakos poukladac a to nie hop siup
nie wiem czy kiedykolwiek mu zaufam i wybacze i czy on by stana kiedykolwiek na wysokosci zadania i mnie docenil. ale wiem ze jesli nawet by za kilka miesiecy wszystko wrocilo nie zdecyduje sie na zadne zareczyny.
---------- 17:50 ----------
wiecie mi jest tak wstyd ze nawet wstyd mi tu na forum, z jednej strony nie widzicie mnie i znacie tylko internetowo ale mimo wszystko wahalam sie napisac bo AZ TAK mi bylo wstyd ze sobie na to pozwalalam myslac ze robie co moge. ale musialam gdzies to wyrzucic zeby nie wybuchnac
---------- 19:25 ----------
w ogole od rana wykazywal jakies checi, nie lecialam mu w ramiona, sluchalam i tylko sie wkurzalam... ale nerwami nie zdzialam nic, czy mamy sie rozejsc czy wrocic do siebie nie wazne. ustalilismy ze pojdziemy do sklepu koty zarcia nie maja i zwirku i brakuje kilka ogolnych rzeczy, sam zwirek wazy nie bede tego ciagala! no to okej pojdziemy, ja spokojnie mowilam, ale on koledze obiecal ze pomoze mu torby z mieszkania na mieszkanie przepchnac bo sie przeprowadza tu obok.
ok. ustapilam. ja sie mialam wykompac i obgarnac a jemu do 40 minut mialo zejsc
ale kurwa mac zeszlo juz 2 godziny 40 minut i on nei widzi problemu ze mam prawo sie wkurwiac tak czy siak trzeba pogadac taki byl skory do starania sie!!!! i ja sie przypierdalam uslyszalam i rzucil sluchawka, bo powinnam zrozumiec ze mu zeszlo troche bo ten idiota dopiero sie pakowal! to jest 10 minut na piechote od nas tylko nie mial jaj wrocic zeby ten mu napisal smsa ze juz prawie gotowy?!?!?!
w ostatecznosci zamowili taksowke bo za duzo rzeczy i pada to zostanie pomoze mu poznoscic!!!!!!!!!!
a ja to kiedy bylam wazna?!?!?!?!?!?!?! co powinno byc priorytetem!!!!! normalnie taki szal mnie ogarna ze zatluke kogos........