Dlaczego tacy ludzie jak mój ex chodzą sobie bezkarnie po świecie? Wszystko uchodzi im na sucho, zawsze spadają na cztery łapy a inni muszą przez nich cierpieć i przyjmować kolejne ciosy? Gdzie jest sprawiedliwość? Gdzie Bóg w tym wszystkim bo ja już nic nie rozumiem. Jest mi cholernie dzisiaj źle i płaczliwie. Wczoraj dowiedziałam sie ze exik rozbija sie bmkami a ja z nim o alimenty walczę i od 5 miesięcy na dziecko dał zero i ciągle kłamie ze grosza nie ma. Pewnie jak sie wydaje na fury do cholery. Nie wytrzymałam i napisałam do niego smsa a on mi na to cyt: Ile chcesz w zamian za święty spokój??
Kurwa zabił mnie. i nie chodzi już o mnie i o to co ja czuje ale o moja Oleńkę, że ma takiego chujowego ojca, że ja go kochałam i że będę musiała jej kiedyś wyznać prawdę i wytłumaczyć dlaczego ojciec ma ja w dupie i chce świętego spokoju. Sorki ze trochę klnę ale to i tak delikatnie na to co teraz myślę i czuje. Nie potrafię sie od tego oderwać, zdystansować, machnąć ręką. Chce żeby żałował tu i teraz, żeby cierpiał i nigdy nikomu źle nie myślałam ale jeżeli o niego chodzi mam takie myśli ze aż strach.