kasiorek43 napisał(a):Witaj
Chyba nie ma osób, które nic nie potrafią... Każdy jest stworzony do czegoś innego...
kasiorek43 napisał(a):Myślę, że osoba, która tak myśli ma niską samoocenę i może nad tą wiarą w siebie było by dobrze popracować?
kasiorek43 napisał(a):I muszę Ci powiedzieć jedno, odnośnie urody... ona nie jest gwarancją sukcesu.
Sansevieria napisał(a):Zależy co oznacza "radzić sobie z czymś" oraz "być w czymś dobrym". Radzenie sobie na przykład z obsługą wtryskarki oznacza wykonywanie pewnych sekwencji ruchów w pewnym okreslonym czasie. Radzenie sobie z tłumaczeniem symultanicznym z chińskiego na węgierski wymaga zupełnie innych umiejętności i predyspozycji. Miguel, używasz ogólników.
Bardzo wysokie IQ bardzo utrudnia życie, wbrew pozorom. Najlepiej radzą sobie Ci z poziomem całkiem przeciętnym. Mensowcy z w większości "nadmiernie kombinują".
Miguel, a co ta osoba (zapewne Ty) lubi robić?
ktoś sobie z niczym nie radzi i w niczym nie jest dobry
Abssinth napisał(a):tzn, nie potrafisz sobie zawiazac sznurowek, herbate robi Ci ktos, bo Ty nawet nie wiesz jaka lubisz, nie potrafisz wlaczyc kompa, te posty pewnie tez ktos za Ciebie pisze...
Abssinth napisał(a):za to rewelacyjnie potrafisz uzalac sie nad soba - do tego masz niesamowity talent.
Abssinth napisał(a):Jak rowniez niedoscignione umiejetnosci koncentracji na wygladzie fizycznym.
Ja tylko stwierdzam fakty.
miguel napisał(a):kasiorek43 napisał(a):I muszę Ci powiedzieć jedno, odnośnie urody... ona nie jest gwarancją sukcesu.
Nie jest. Ale pomaga. A czasem można za jej pomocą nieźle się w życiu urządzić.
Filemon napisał(a):miquel, chociaż jestem gejem, ale jestem też mężczyzną...(tak może nie na 100 procent... ) i powiem Ci szczerze, że jak dla mnie to obciach, żeby facet ubolewał nad własnym brakiem urody, gdyż gdyby ją posiadał, to mógłby się nieźle w życiu urządzić... nie jest Ci głupio coś takiego pisać?
Filemon napisał(a):poza tym podobnie jak Abssinth mam wrażenie, że jesteś mistrzem bezproduktywnego użalania się nad sobą i skutecznego odrzucania pociechy i wsparcia jakie tu nie raz otrzymywałeś... pozostałeś mi w pamięci z tego właśnie powodu, mimo że zbyt często się tu nie pojawiasz... ja tylko dodałbym, że Twoja postawa sprawia na mnie wrażenie czegoś chorobliwego i na Twoim miejscu próbowałbym się z tego po prostu leczyć...
Filemon napisał(a):ktoś kto ubolewa nad tym wszystkim co rzekomo jemu nie dane a za to inni posiadają owo, hojnie obdarzeni przez los, i jest im dzięki temu we wszystkim w życiu łatwiej, to dla mnie osoba, której tego typu stosunek do siebie i życia może być naprawdę nie do zniesienia - jeśli tego w sobie nie zmienisz, to chyba tak spędzisz swoje lata... nie szkoda Ci...? Ty sam możesz być całkiem fajnym gościem pod różnymi względami - ale tego typu konkretna przypadłość, jak dla mnie jest w istocie fatalna... (przypuszczam, że sporo się za tym kryje zazdrości, bierności, czarnowidztwa i różnych odczuć nieprzyjemnych nie tylko dla Ciebie...)
Abssinth napisał(a):
wracam do poczatkowego postu - 'normalnie i samodzielnie' - co masz na mysli, czy nie jestes w stanie zyc samodzielnie? wymagasz opieki? co masz na mysli mowiac normalnie? definicja normalnosci jest dla mnie zapewne calkowicie rozna od Twojej...
Uroda to akurat spora zaleta i jeśli ktoś uważa że nie ma znaczenia w relacjach z płcią przeciwną (albo taką samą - zależnie od upodobań) to znaczy że spadł z księżyca, lub wciska kit.
Sansevieria napisał(a):A co to znaczy dla Ciebie "coś osiągnąć"? Większość normalnych ludzi po prostu żyje, robiąc uczciwie coś, co mniej więcej umieją i mniej więcej lubią. Zadowoleni, że z otrzymanych pieniędzy mogą sobie zapewnić byt. Miewają hobby. Ty czego byś chciał? Bo na ubolewaniu, że się nie jest Einsteinem można faktycznie życie spędzić....
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 474 gości