Trwanie w małżeństwie (związku) "dla dobra dziecka"

Problemy z partnerami.

Postprzez Jaga82 » 5 sty 2011, o 21:45

Abssinth napisał(a):
widac. to po raz. tylko trzeba wiedziec, jak patrzec. trzeba sluchac, jak czlowiek, z ktorym rozmawiamy, opowiada o swoich znajomych, przyjaciolach, rodzinie. jak sie odnosi do zwierzat i do innych slabszych. Jak prowadzi samochod, czy sie drze na innych kierowcow, czy wyskakuje z samochodu, zeby takiemu a takiemu dowalic, bo mu droge zajechal. Czy tylko mysli o tym, kto go wykorzystuje i zeby sie nie dac wykorzystac, czy tez pomaga innym sam z siebie. Czy jest po prostu i ogolnie dobrym czlowiekiem, a nie tylko dla Ciebie w okresie reklamowym.

bo wiesz, jesli do Ciebie tiutia i mowi kochanie i misiaczku, a jego byla to suka i kurwa, szmata i inne tam - to mozesz stawiac pieniadze na to, ze po rozstaniu lub nawet przed tez bedziesz dla niego szmata i kurwa. Bo to znaczy, ze nie ma szacunku do kobiet w ogole - dzentelmen by tak w zyciu o kobiecie nie powiedzial, niezaleznie od tego, co sie pomiedzy nimi stalo.




Jeśłi chodzi o pierwszą część wypowiedzi-przegapiłam to wszystko, stęskniona uczucia, uwagi, ciepła i troski po małżeństwie z alkoholikiem. Wpakowałam się w związek, który od początku dawał podstawy do myślenia 'nie będzie dobrze'.

Jeśli chodzi o drugi akapit-było zupełnie odwrotnie-to była świetnie gotowała a ja się do niej w tej kwestii chowałam, ona była najwierniejszą kobietą i żadna nie będzie tak wierna jak ona, ja 'zdradzałam' uśmiechając się do sprzedawcy lub wychodząc do pracy w nowych spodniach, czy robiąc dłużej niż zwykle makijaż; ja się do niczego nie nadawałam a awans w pracy dostałam pewnie dlatego, że robiłam facetom w biurze delikatnie mówiąc 'dobrze' a eks była wielka, bo się zapisała na kurs z exela i tak wspaniale jej szło. Tak więc to, że facet mówi dobrze o swojej byłej wcale jeszcze nie znaczy, że o Tobie będzie mówił tak samo. Jak widać na załączonym (może odosobnionym) przykładzie...
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez limonka » 5 sty 2011, o 22:22

Jago ... To dlaczego on sie z nia rozstal??
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Jaga82 » 5 sty 2011, o 22:56

Jego wersja-bo jej nie kochał od lat (byli ze sobą prawie 20, z czego-jak on twierdzi-kochał ją przez może dwa na samym początku). Jej wersji nie znam. Zdradzał ją przez cały czas w zasadzie, ustatkował się, gdy urodziła mu dziecko. Dziecko mu urodziła po tym jak, do niej wrócił po wakacyjnym dwumiesięcznym romansie, po tym jak go błagała, śledziła i stała pod jego oknami zapłakana. Oboje byli chorzy. Nie twierdzę, że ja z nim tworzyłam zdrowy związek, bo tak nie było. Czasem tylko myślę, że ja mimo tego całego zła, które mi robił starałam się walczyć o siebie, mówiłam, co mi się nie podoba, odchodziłam od niego i chyba to go najbardziej wkurzało, bo w poprzednim związku to on był panem i władcą, ona była całkowicie od niego zależna finansowo i emocjonalnie więc mógł sobie robić, co chciał. A przy mnie tracił swoją władzę, nie zgadzałam się na niektóre rzeczy, któe tam już były tak mocno zakorzenione, że dla niego wręcz oczywiste i naturalne, np. samotne odwiedzanie siostry. Za każdym razem (na początku związku) słyszałam, że pewnie idę tam, bo w tym domu są obcy faceci itp. Jego eks do swojej siostry zawsze chodziła z nim. Wkurzał się gdy wychodziłam do pracy, bo tam byli obcy faceci a ja na pewno jestem dla nich zbyt miła... Jego eks nie pracowała między innymi z tego powodu.
Takich przykładów jest mnóstwo. Wkurzał się, gdy robiłam coś, co odbiegało od ich przyjętej, utartej 'normy' i dlatego byłam tą złą, niewierną, szmatą, itp. Tak to sobie tłumaczę. Miał pozwolone na zbyt wiele przez wiele lat, w zasadzie przez całe swoje dorosłe życie i dziwnie się czuł, gdy coś działo się inaczej niż do tego był przyzwyczajony... Wystraczy tej analizy :)
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez doduś » 5 sty 2011, o 23:08

co do różnic dziecko w domu gdzie jest patologiczna rodzina albo niepełna rodzina nie ma
moim zdaniem żadnych szans aby nauczyć się jak z szacunkiem i miłością traktować w przyszłości swojego partnera. Może zobaczyć w domu przyjaciół ale nie w swoim. I zaryzykuje tezę że u dziadków i w dalszej rodzinie też niekoniecznie zobaczy. bo to właśnie sztafeta pokoleń. Trzeba ją przerwać by z tego wyjść.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez mahika » 5 sty 2011, o 23:38

i trwać w patologii? Cudów nie ma i kiedy jest toksyczny partner, zazwyczaj nie chce z tym nic zrobić ponieważ uważa ze jest ok, a najczęściej cały świat jet przeciwko niemu. To jak to przerwać?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Jaga82 » 5 sty 2011, o 23:46

doduś napisał(a):I zaryzykuje tezę że u dziadków i w dalszej rodzinie też niekoniecznie zobaczy. bo to właśnie sztafeta pokoleń. Trzeba ją przerwać by z tego wyjść.



Ryzyko nie zawsze się opłaca :) Nie mogę się z Tobą zgodzić dodusiu. Ja dorastałam w domu, w którym ojciec pił, było źle, matka sobie nie radziła z problemem i wyładowywała swoją frustrację na nas, dzieciach. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Natomiast z okresu dzieciństwa pamiętam dom, małżeństwo moich dziadków, którzy mieli do siebie ogromny szacunek, widać było między nimi miłość, mimo tylu wspólnie przeżytych lat. Myślałam, że między nimi zawsze tak było, ale po śmierci dziadka moja mama opowiadała, że nie zawsze było tak różowo. W czasie gdy ona była dzieckiem dziadek mocno pił, zostawiał wszystkie zarobione pieniądze w knajpach, raz na Wigilię mieli tylko zwykłe, ugotowane ziemniaki. Nie wiem jak podczas tego okresu picia dziadek traktował babcię, jak babcia traktowała jego. Wiem natomiast, że czwórka z ich osemki dzieci ma do dziś problem z alkoholem. Do czego zmierzam-było jak było w rodzinnym domu mojej mamy, natomiast ja jako wnuczka nie obserwowałam żadnych libacji alkoholowych w domu dziadków, żadnych wyzwisk, awantur tylko tak jak wcześniej wspomniałam miłość, szacunek, zrozumienie i uśmiech na ich twarzach. Tak więc może mi się udało, może na tyle późno się urodziłam by mnie to wszystko ominęło ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że dom dziadków był dla mnie wzorem szanującego się i mądrego małżeństwa. Dziadek, jego postawa w stosunku do kobiet, innych ludzi, rodziny, zwierząt, natury, jego poczucie humoru, optymizm a kiedy trzeba było stanowczość jest dla mnie nadal wzorem idealnego faceta, choć wiem, że ideałów nie ma. To dzięki niemu, nie dzięki rodzicom, czułam się kochana i wartościowa. Zmarł gdy miałam 18lat więc nie są to jakieś przekoloryzowane, ulepszone wspomnienia dziecięcej główki. Do dziś mi go cholernie brakuje, bo tylko on umiał ze mną rozmawiać poważnie i z szacunkiem. Nigdy nie traktował mnie jak dziecko, które nie ma nic do powiedzenia.
Wracając do teamtu-dla mnie dom dziadków był wzorem, z którego mogłam czerpać jakieś korzyści.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Sansevieria » 5 sty 2011, o 23:46

Doduś, dziecko z niepełnej rodziny na pewno ma szanse. Osobiście znam kilka osób bardzo dorosłych, które wychowywane przez jednego rodzica już zdołały wykazać, że i owszem, umieją z miłością i szacunkiem traktować swojego partnera. Wykazać wieloletnimi udanymi własnymi związkami.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Monia0107 » 6 sty 2011, o 00:16

---------- 23:02 05.01.2011 ----------

Długo nie mogłam zebrać myśli by łopatologicznie napisać
bo albo w treść wkrada się chaos lub nie taki jest sens mojej wypowiedzi i tak jakoś niemiło byc bardziej ocenianym niż czytanym więc jakie to jest nieprzyjemne daję przykład -----------------------------------------------------------------------------------
ja tez zastanawiałam się co to jest "haotycznie" rozumiem ę, ą, ż, ź pisane w pośpiechu ale limonko żeby oceniać sens wypowiedzi przy ortografii :wink:
-----------------------------------------------------------------------------------
Mimo wielu przeszkód, staram sie coś zbudować, przełykając gorzkie słowa Męża. Jeśli nic z tego nie będzie to ochrona, którą sprawuję nad Małą jest wystarczajaca jak na tą chwilę. (np. dyskusje są po Jej zaśnięciu, w garażu- daleko od jej pokoju tak aby nie słyszała).

Moje czynności w odbudowaniu a nie zakończeniu związku - jak kilka osób doradza to
- przebywanie z dzieckiem, zabawa, nauka, wycieczki, wszelkiego rodzaju zajecia bez udziału Męża- nie rwie się do tego ja go nie zachęcam, wg.mnie to niewłaściwe ale nie mam innego wyjścia bo Mąż nie dorósł do roli ojca - wyniósł z domu gdzie było inaczej niz u mnie, woli zarabiać niż być w domu (w końcu to nie jest takie dziwne, taki podział ról) ale jeśli chciałby znalazłby czas dla Małej,nie chce jest egoistą.

- staram się budować realcje Córka - Ojciec metodą szokową tj. wypełnic poważne luki w myśleniu Męża tekstami typu, że dziecko w wieku 2 lat jeśli nie przebywa z Tatą to za nim nie tęskni i przytulać się do niego nie lubi i kiedyś mu za to podziękuje itp.,(przetestowałam zachowanie córki nie przytuliła się do Meża natomiast od razu rykoszetem był tekst Męża przytul się o Mamy i dopiero gdy odszedł kilka kroków Mała przybiegła do mnie wcześniej pojawił sie trumfujący uśmiech Meza że Mała do mnie nie biegnie - zawiódł się...)

- na myślenie o sobie nie mam czasu a na martwienie się tym że o sobie nie myślę też,to mi Maż zarzuca ale godzin w ciagu doby obydwoje mamy tyle samo,

- moje niewłaściwe zachowanie w domu- bo do takiego sie przyznaje, wynika z przemęczenia np. nie powiem spokojnie do Małej nie kop, tylko podniosę głos i za to wiem że będę Ją przepraszać.

- Natomiast wymóg właściwego zachowania oczekiwany od Męża jeśli nie zadaziała do terminu, który wcześniej podałam zmusi mnie do wyprowadzki i poddania się.

Więc znajduje się w zawieszeniu nieprzyjemnym, ale coś chcę zrobić dla dobra Małej bo mimo wszystko uważam że Maż kocha córkę i nauczy się cieszyć przebywaniem z nią ....może się chociaż na chwilę się docenię za włożoną pracę.

Mimo to
Skrócona ocena większości Waszych wypowiedzi :
- jestem z Meżem dla kasy, tchórzem który nie wyprowadzi się z workami ubranek i łóżeczkiem na plecach do Taty, nieistotnie od mojej sytuacji domowej-Tata,zdrowia i możliwości rozwoju dziecka.
- a jeśli wobec mnie zdarzają sie nieprzyjemne słowa i na nie reaguje inaczej niz odejściem co pokazuje :shock: w niektórych wypowiedziach to dlatego, że staram się zmienić jego zachowanie dla dobra Rodziny która z założenia powstała.

Nie mam siły reagować emocjami na słowa lecz na zachowania Męża i za to mu sie obrywa. Są większe tragedie niż rozstanie. Mam gdzie wrócić na razie naprawiam ale czasu mam niewiele. Co się stanie później ,każdy scenariusz, który opracowałam jest na - dla obojga Dziecko+Ja wyjaśniłam wcześniej: pieniądze-niania-praca-min liczba godz. z dzieckiem-utrudniona pomoc Tacie,Ale jesli tak ma być to będzie nie przeskoczę.
Wychowywałam sie w pełnej rodzinie wiem jaką rolę odgrywa Ojciec a nie żaden dziadek - rozwiódł się z babcią bo miał kochanki, przegrywał w pokera wynosił rzeczy z domu, zaniedbał rodzinę, zaniedbał moja Mamę, przyjaciel rodziny- kochany wujo alkoholik po wylewie jeździł samochodem skrajnie nieodpowiedzialny, zmarł na raka trzustki i krtani, zostawił ciocię fajną ale trochę bezczelną z zachowania :) zmarła na białaczkę ich syn zmarł 2 lata po śmierci cioci na udar miał 49 lat... zniszczył rodzinę. Faktycznie czasami lepiej gdy nie ma człowieka podłego zgadzam się z mahiką, ale trochę podłoże podłości Męża poznałam i staram się wyciągać te kolce które mu sie wbiły i innych nimi kłuje...
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Jaga82 » 6 sty 2011, o 00:26

Monia0107 napisał(a):trochę podłoże podłości Męża poznałam i staram się wyciągać te kolce które mu sie wbiły i innych nimi kłuje...



A nie masz wrażenia, że wyciągając z niego te kolce jednocześnie wbijasz je w siebie?
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez mahika » 6 sty 2011, o 00:31

Mnie właśnie o to chodziło, piszesz z odstępami, łatwiej się połapać. Nie miałam na celu krytykowania Ciebie tylko prośba żebyś ułatwiła mi zrozumienie.
Do treści odniosę się jutro, bo padam na... cycki :lol:
Dobranoc wszystkim :serce2:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Monia0107 » 6 sty 2011, o 00:37

---------- 23:32 05.01.2011 ----------

Jaga82 napisał(a):
Monia0107 napisał(a):trochę podłoże podłości Męża poznałam i staram się wyciągać te kolce które mu sie wbiły i innych nimi kłuje...



A nie masz wrażenia, że wyciągając z niego te kolce jednocześnie wbijasz je w siebie?

gdy mnie rozboli to przestanę.Kłuje ale cel jest taki "być spokojną" wreszcie od 15 lat :zmeczony: i sensownie działać, a nie jak rozdygotana i chora Mama z takim samym wpływem na Dziecko.

---------- 23:37 ----------

mahika napisał(a):Mnie właśnie o to chodziło, piszesz z odstępami, łatwiej się połapać. Nie miałam na celu krytykowania Ciebie tylko prośba żebyś ułatwiła mi zrozumienie.
Do treści odniosę się jutro, bo padam na... cycki :lol:
Dobranoc wszystkim :serce2:


Dziecko lekko ozdrowiało więc mam standardową wieczorną jazdę.
Uwaga na Ten biust :)
dobranoooooooc :serce2:
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Sansevieria » 6 sty 2011, o 00:38

Cel -być spokojną czyli nie pokazywać emocji czy osiągnąć głęboki spokój wewnętrzny?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Jaga82 » 6 sty 2011, o 00:40

Mnie rozbolało po roku, po kolejnym półtora roku 'wyciągania z niego kolców' dałam sobie spokój, żeby nie być rozdygotaną mamą z takim wpływem na dziecko, które urodzi się za trzy miesiące...
Podziwam Twoją wytrzymałość i wierzę, że widzisz sens tego, co robisz i tego, co dostajesz.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Monia0107 » 6 sty 2011, o 00:40

Sansevieria napisał(a):Cel -być spokojną czyli nie pokazywać emocji czy osiągnąć głęboki spokój wewnętrzny?


Po prostu byc spokojna dla Dziecka i Taty bo przez zachowanie Męża wszyscy mamy dość. Może porywam się na wiatraki ale technika poszła do przodu
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Sansevieria » 6 sty 2011, o 00:42

To nie o to pytałam :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 206 gości