Nie wiem jak to nazwać...

Problemy związane z depresją.

Nie wiem jak to nazwać...

Postprzez Księżycowa » 3 sty 2011, o 03:12

Środek nocy... a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie wiem z jakim zamiarem to piszę, ale dzieje się ze mną ostatnio coś nie dobrego chyba... Nie wiem czy mam być zła na siebie, czuję jakąś pustkę straszną... Nic mi nie sprawia radości. Na Sylwestra mój Ł miał ochotę wyjść, a mi się chciało położyć spać i to nawet przed fajerwerkami. Jakoś nie bawi mnie nic. Zmusiłam się dla niego i wykorzystaliśmy zaproszenie od mojej siostry. I tak szybko wróciliśmy... nie chciało mi się siedzieć. Od długiego czasu staram się nie zwracać na to uwagi, ale coraz mi trudniej.

Przypominają mi się wszystkie przykre rzeczy, o których nie chcę wcale myśleć, staram się uczyć, wychodzę na poszukiwanie pracy, ale to nie pomaga. Do wszystkiego się zmuszam a i tak zdarzyło mi się przespać cały dzień... Możecie się śmiać, ale jakoś dochodzi do tego wszystkiego straszna tęsknota po stracie mojego Maksa. Nie raz myślę, analizuję co mogłam zrobić lepiej, by on nie cierpiał, jak mogłam rozmawiać z ojcem,by nie utrudniał. Czuję się strasznie winna, że nie miałam gdzie zabrać psa, by nie słuchał krzyków ojca, jego złości, wyzwisk w kierunku weterynarza... masę tego jest. Czuję pustkę po nim, pamiętam wszystko, całe to zakończenie...

Przygasiła mnie sytuacja w pracy, przeraża mnie szukanie kolejnej, ale i tak się zmuszam, tracę przy tym mnóstwo nerwów i nie śpię po nocach, tak jak teraz...

Robię podejścia, staram się powtarzać sobie pozytywne rzeczy, zachęcić do rozpoczęcia dnia, ale nie działa na mnie to tak, jak kiedyŚ. Nie było rewelacji, ale szło mi to lepiej. Nie wiem co sie dzieje, mam wrażenie, że wszystko mi się rypie, a ja nie umiem sama na siebie zadziałać, pozytywnie się nastawić. Chodzę przygnębiona a przecież muszę sobie jakoś poradzić, tylko nie wiem jak, nie mam pojęcia i nie wiem gdzie mam szukać odpowiedzi :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez pozytywnieinna » 3 sty 2011, o 08:48

:pocieszacz: ja o tej porze tez lazilam po domu, a o 7 musialam wstac. wiem co czujesz, duzo ciepla przesylam :papa:
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Księżycowa » 3 sty 2011, o 17:41

Pozytywnieinna Tobie również :pocieszacz:

Mam wrażenie, że wszystko dzieje się na złość. Pod konieC zeszłego tyg. Poszłam do Pana Doktora z prośbą o przedłużenie zwolnienia. Pofatygowałam się dzień przed zakończeniem poprzedniego, więc powiedział mi, że muszę przyjść dzień później, bo niestety nie mogą mi wystawić akurat tego dnia z datą po zakończeniu zwolnienia. Trudna tam się dostać i nie jeżdżą tam busy ode mnie, to zadzwoniłam czy może 31 grudnia tez przyjmują. Wtedy Ł nie miał dniówki, więc byśmy podskoczyli. Powiedziano mi, że tak, że do 17.00 a jak tam pojechałam to wszystko było zamknięte. Więc poleciałam dziś i mógł mi wystawić z datą dzisiejszą jak Twierdził a tamto zajście było nie możliwe jego zdaniem. Jestem 5 dni w plecy i nie wiem jak to wytłumaczyć w zakładzie pracy, ale ok... I zabulić musiałam 80zł. Nie mamy na rachunek za gaz i musimy sobie chyba wysrać pieniądze. Mam dosyć, chciałabym po prostu iść do pracy, w której będę mogła po prostu pracować, zagrzać miejsce.

Mam dość szarpania się ze wszystkim i wszystkimi. Ja rozumiem problemy, tylko ja już nie daję rady tego wszystkiego jest za dużo, dla mnie za dużo... Nie wiem co będzie dalej...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Księżycowa » 3 sty 2011, o 17:54

Miło,dziękuję;-)


Musimy pozyczyć, nie ma innej opcji. Tylko jak ja mam iść w prośbę do brata, który będzie miał z tego satysfakcję, to mnie ogarnia coś czego nie umiem opisać. Rodzice nie mają, nie przelewa im się, siostra ze swoją rodziną ma nie popłacone rachunki. Bez sens szwagier z pracy do pracy, ona też pracuje... nie rozumiem tej polityki...


Ja wiem, że może to pierdoły, co tu piszę. Inni mają większe problemy, ale najwyraźniej jestem słaba, bo mnie to wszystko przytłacza. Praca mnie wypaliła... Dziś niby wstałam z Ł o 7.00 ale usnęłam do 13.00 i kolejny dzień przeleciał. Obeszłam już wszystkie możliwe obiekty w sprawie pracy i tak myślałam, jak nie pójdę nigdzie nic szukać, to prześpię...

Ostatnio mam coraz częściej momenty, że chciałabym po prostu zniknąć...

:cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Księżycowa » 3 sty 2011, o 19:55

Jak sobie pomyśle, że teraz się gdzieś zatrudnię i znów nie wyjdze, że może to ze mną jest coś nie w porządku, chociaż nie prowokuję ludzi, w pracy jakoś się nie spoufalam. NIe wiem po prostu jestem normalna, nie staje po niczyjej stronie, nie mam zwyczaju do plotek ech,... Może powinnam właśnie taka być, jeżeli obecne zachowanie nie daje mi możliwości przetrwania?

Co ja powiem jutro, z tym zwolnieniem. To 5 dni. Będzie miała powód by mnie udupić w razie gdyby mi faktycznie celowo skopała opinie w świadectwie pracy, to jak mi zaznaczy nieobecność nieusprawiedliwioną, to nie opisuje mnie dobrze. Mam urlop do wykorzystania, ale ta sucz nie chce mi pokryć nic. Nie rozumiem, bo ludzie nie mieli z tym problemu. W poprzednim zakładzie sami zaproponowali mi takie wyjście.

Nie mam sił tam jutro jechać, bronić się, bo będzie miała powód, by zaczepić się o tą nierówność. Wszystko przez jakąś cholerną pomyłkę u lekarza. Mam wrażenie, że coś co jest nad nami chce mi pokazać, że na to zasłużyłam a ja zaczynam w to wierzyć :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez 1KOR13 » 3 sty 2011, o 21:05

wiem , że jestem monotematyczny , ale ja bym udał sie do Kościoła, modlił sie rano i wieczorem(na przykład pacież) oraz czytał Biblie
warto tez miec kierownika duchowego , który powie nam jak mamy sobie radzic z wydarzeniamiz naszego życia na tle Boga
innego rozwiazania nie widze
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez Sanna » 3 sty 2011, o 21:16

Kasiorku, sprawa ma się tak, że w najgorszym razie ( najgorszym) o te 5 dni mogą zmienić tryb zakończenia umowy o pracę z wypowiedzenia przez pracownika na zwolnienie dyscyplinarne przez pracodawcę.

Ja bym zrobiła tak, że napisałabym podanie z opisem sytuacji ( że otrzymałaś błędną informację w przychodni itp.) i że prosisz o wpisanie na te dni: urlopu wypoczynkowego lub urlopu bezpłatnego lub nieobecności usprawiedliwionej niepłatnej.

Jakby byli bardzo złośliwi i faktycznie dowalili Ci art. 52, to można:
- kierować sprawę do sądu pracy
- nie pokazywać kolejnemu pracodawcy świadectwa pracy i już ( powiedzieć że przez ten czas byłaś bezrobotna albo opiekowałaś się dzieckiem na czarno- uwierz mi- nikt tego nie sprawdzi).

Podsumowując- mów prawdę- że byłaś chora, nie byłaś w stanie zjawić się w pracy, ale że z obiektywnych przyczyn, niezależnych od siebie, nie mogłaś uzyskać od lekarza L-4.
Ostatnio edytowano 3 sty 2011, o 21:17 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez mahika » 3 sty 2011, o 21:16

wiesz, tak wszystko na barki Boga nie można zrzucać, trzeba też trochę wysiłku własnego włożyć w życie. Sama modlitwa jeść nie da i rachunków nie opłaci.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Księżycowa » 4 sty 2011, o 18:15

---------- 20:33 03.01.2011 ----------

Sama modlitwa jeść nie da i rachunków nie opłaci.


Wyjęłaś mi to z ust Mahika, a szkoda w sumie :wink: .

Sanno dzięki. Obawiam się, że mogę natknąć się na złośliwość. Sama trzeźwo nie myślę, nie wpadła bym na to.

---------- 17:15 04.01.2011 ----------

Udało się. Była bardzo miła, z chęcią powiedziała, ze zadzwoni do kadr, zapytać o pokrycie mi tych zaległych dni. Nie wiem jak mam to rozumieć... Dostałam ogłoszenie na skrzynkę mailową z ogłoszeniem - telemarketing. Pełen etat, umowa o pracę, podstawa + to, co ,,wygadam". Nie wiem ile to wyjdzie, ale w piątek mam tam iść. Dziś zadzwonili do mnie z marketu... Może jakoś to będzie...

KOR, wg mnie religia chrześcijańska ma zbyt wiele zaprzeczeń sama w sobie. Nie jest dla mnie wiarygodna. Jeśli chodzi o wiarę, to jestem w tej kwestii zagubiona.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez ewka » 5 sty 2011, o 12:33

mahika napisał(a): Sama modlitwa jeść nie da i rachunków nie opłaci.

Ale wzmacnia i to KOR miał na myśli, jak sądzę.

Kasiorku, co z terapią u Ciebie?
A odnośnie zwolnień lekarskich... jakoś nie mam przekonania, że coś załatwiają. Wg mnie - nie załatwiają. Nie mam też przekonania, że porzucanie pracy w chwili, kiedy nie ma się nic nowego, jest dobrym rozwiązaniem. Takie może się wydawać, ale na dzień czy dwa... a co potem?


kasiorek43 napisał(a):Może jakoś to będzie...

I bardzo Ci tego życzę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 5 sty 2011, o 14:40

A ja miałam na myśli że SAMA - czyli TYLKO modlitwa nic nie da.
Zrozumiałam co kor miał na myśli :kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sanna » 5 sty 2011, o 14:57

ewka napisał(a): Wg mnie - nie załatwiają. Nie mam też przekonania, że porzucanie pracy w chwili, kiedy nie ma się nic nowego, jest dobrym rozwiązaniem.


Wydaje mi się, a nawet przeczytałam to w artykułach na temat wypalenia zawodowego i mobbingu, że w sytuacji gdy praca niszczy psychicznie ( mobbing itp.) może to być najlepsze rozwiązanie. Bo osoba odchodzi kiedy jest jeszcze w stanie podjąć jakąś inną pracę. Gdy zaś już dojdziesz do stanu trzesącej się ze strachu depresyjnej galarety to po pierwsze: sami Cię wywalą, po drugie- ciężko będzie zdobyć w takim stanie kolejną pracę.

A co do zwolnień lekarskich? Moja sytuacja jest taka: od 12 lat odprowadzam niemałe składki na ubezpieczenie zdrowotne. Z tego na L-4 spędziłam w mojej karierze 3 dni. Nie leczę się w ramach NFZ , bo nie mam na to czasu. W mojej firmie wszyscy mają wykupione leczenie prywatne , z którego korzystam. Dlatego w razie potrzeby nie miałabym najmniejszych skrupułów żeby skorzytsać z 6-miesięcznego zwolnienia w razie potrzeby. Uważam, że wystarczająco dużo już na ten cel wpłaciłam do kasy państwa.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Księżycowa » 5 sty 2011, o 22:58

---------- 15:29 05.01.2011 ----------

Ewo terapii nie ma, choć czuję, że bardzo jej potrzebuję, to nie stać mnie...
Ja wiem, że bez niej będzie źle, tak jak mówiłaś... Tylko nie wiem co tu zrobić.

Co do rzucania pracy, to w poprzednim zakładzie powiedziałam sobie, że nie dam się, że wytrzymam a to w końcu minie i niestety nie minęło. Wypowiedziałam pracę tak wykończona, że bałam się nawet myśleć, by wrócić do handlu, tak bezpośredniego jak sklep. KOmbinowałam różne prace, które niestety nie dawały wielkich dochodów, pamiętacie może... Owszem dały by, ale po pół roku, a ja nie mogłam sobie na to pozwolić i teraz też nie mogę.

W obecnej sytuacji powiedziałam ,,dość" już teraz, póki jest we mnie nadzieja, że gdzieś indziej dam radę i mam siłę postawić się na nogi. Nie mogę sobie pozwolic na takie wypalenie i depresję jak wtedy, a już miałam problem z samopoczuciem.

Co do zwolnienia, to jednak uważam, że to jest wyjście i to dobre, bo jeśli jest pół roku, to na prawdę można znaleźć sobie pracę i to taką nie na szybko, można poprzebierać. Ja osobiście nie wyobrażam sobie siedzieć pół roku w domu, zwariowałabym. Ale wierze, ze po takiej fali ma się ochotę zamknąć i nikogo nie oglądać.

Może brzmi fantastycznie i nie do pomyślenia, ale tak się dzieje i to jest przykre...

Ewo a w ogóle dlaczego uważasz, że zolnienie, to nie rozwiązanie? Tak z ciekawości :wink:

---------- 21:58 ----------

Jesli macie mnie dość,to bardzo przepraszam... jesli dla Was to pierdoły, to też przepraszam, ale nie mogę się uporac z odejściem mojej psiny... :cry: Już minęło pół roku... Dzisiejszą noc w połowie przeryczałam, przed chwila dostałam kolejny atak placzu... Ciągle się zastanawiam co jeszcze mogłam zrobć... Może gdybym nie miala tej jednej dnówki, to pojechałabym do weta z Ł, a nie ojciec z Ł. Ł nie umiał się sprzeciwić, nie dziwię mu się, rozumiem jak się czul, nie jego pies, ojciec mógł różnie zareagować... Poprosiłam Ł, żeby tam pojechał z ojcem, bo miałam pewność, że zawiezie Maksia do naszej wetki, miałam nadzieję, że oni razem przekonają ojca, że to nie ma sensu... Przekazałam Ł przez tel. zeby przekazał wetowi, że wyrażam zgodę na uspienia, ale ojciec się zbuntował, gdybym tam była, to miała bym gdzies ten bunt. Wiem, że lekarka, by mnie posłuchała, bo to ja prowadziłam z nia psa... Rozumiem, że nie było mnie i właścicielem byl w tamtej chwili ojciec... Pożegnałam się rano przed pracą z psem, chociaż chciałam byc przy uspieniu stwierdziłam, ze nie to jest wazne, tylko dobro psa... Ojciec tak nie uwazał. Jestem tak zła, ze musialam być w pracy, że psiak się musiał meczyć do następnego dnia... Mam takie wyrzuty sumienia... że byłam w tej pracy... Ł mówi, że lekarka była nie zadowolona z postepowania ojca, ale mogła go tylko przekonywać, nie udało się jej...
Może gdyby na prawdę mi na nim zalezalo, to bym nie poszła... bym sie zamieniła, to był dopiero początek pracy, nie byłam tak związana z zakładem... Może nie byłam takim dobrym właścicielem, moze nie zrobilam wszystkiego, by skrócic mu cierpienie...

On umierał... wet ojcu mówil, że on sie zaczyna w środku psuć, jak on mógł patrzec na to, staram się do dziś zrozumieć... pies nie chodził... Nie zaponę jak ojciec nam go wyciągnał z auta, nie kazał go uspić a ja tak szybko chciałam my ulzyć, tyle mnie kosztowal ten widok :cry:

Zabrałalismy mu go prawie siłą, jak najszybciej mogłam, tylko żałuję, że miałam tą cholerna dnówkę...
Zastanawiam sie co mogłam zrobić, żeby jeszcze bardziej skrócic mu cierpienie... wybaczcie, jeśli to głupota, ale mnie jest z tym ciężko. Straszną pustke czuje po Maksie... i nie umiem sobie z nią poradzić :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 300 gości