Trwanie w małżeństwie (związku) "dla dobra dziecka"

Problemy z partnerami.

Postprzez Jaga82 » 4 sty 2011, o 06:52

Ja już go poinformowałam, że nie będzie miał żadnych praw rodzicielskich. Nazwał mnie świnią i na tym się skończyło.
Jak dotąd kupił kilka ubranek na gwiazdkę-cały jego wkład. Ja kupiłam wózek, ubranka, staram się o różne zasiłki, mieszkanie, itp. Na niego nie mam co liczyć.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez limonka » 4 sty 2011, o 14:23

Jaga82 napisał(a):Ja już go poinformowałam, że nie będzie miał żadnych praw rodzicielskich. Nazwał mnie świnią i na tym się skończyło.
Jak dotąd kupił kilka ubranek na gwiazdkę-cały jego wkład. Ja kupiłam wózek, ubranka, staram się o różne zasiłki, mieszkanie, itp. Na niego nie mam co liczyć.
dobrze ze sobie radzisz... To ze na Niego Nie msco liczyc to niestety zadna niespodzianka:( I nie wpisuj go na akt urodzenia Bo bedziesz miala wiecej problemow:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Monia0107 » 4 sty 2011, o 14:28

limonka napisał(a):
Monia0107 napisał(a):
blanka77 napisał(a):Ale piłka jest okrągła ;)

na razie mąż szuka jej w krzakach jak połapie się jak ją użyć to ją do mnie kopnie albo nie.
wydaje mi sie ze jestem za dawaniem szansy...ale jak dam i czas plynie i plynie tu lipa..zadnych zmian...a nawet gorzej to chybaby mi bylo zycia szkoda i dalabym sobie szanse na nowe lepsze zycie...bez meza/ojca u boku....zycie jest ciezkie, pelne prob w udanym zwiazku a co dopiero jak jest on toksyczny:(

Przepraszam ale teraz mam chorą Małą - zapalenie gardła mam nadzieje że to co przepisał lekarz wystarczy....ale klimat który mąż zrobił wychodząc strasznie tego nie lubię: kierowniczenia a to jest cecha wspólna dla całej tamtej rodziny. Mała miała ponad 40oC w nocy spałam moze 2 godz, po 8 dodzwoniłam sie do przychodni i jakaś teściowo-inteligetna rejestratorka powiedziała żeby z dzieckiem przyjechać a trudno było mi ja ubrać bo nie miała siły siedziec prosto, wiec zadzwoniłam do lekarza, który zajmuje się córka, tez z tej pprzychodni i zapytałam czy naprawde muszę podporządkować sie poleceniu i ciagnać dziecko do przychodni.
Stwierdziła że mam święte prawo do wizyty domowej ale czy ona przyjdzie to nie wie bo rejestracja jej dziś ustalała wizyty. Dzwonie do rejestracji a tu tekst "moim zdaniem pani PRZEGINA dziecko ma ponad 2 lata a teraz nie ma wysokiej gorączki(2 czopki nurofenu jeden o 3 w nocy1 o 8 rano ma 38oC) może pani przyjśc. Co sie działo gdy "moja"lekarka-kierownik przychodni spotkała sie z rejestratorką ? .... efekt był taki że wymieniła sie z koleżanka-lek i przyszła do córki. uffff. ale ...
Pzdr
kurcze ciężko ale bywało gorzej, a mąż na drugi plan
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Bianka » 4 sty 2011, o 14:51

Wysoka gorączka u takiego malucha to nie żarty, u dzieci idzie błyskawicznie! eh szkoda gadać...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Monia0107 » 4 sty 2011, o 18:59

Bianka napisał(a):Wysoka gorączka u takiego malucha to nie żarty, u dzieci idzie błyskawicznie! eh szkoda gadać...


Bianko troszkę lepiej z Twoim zdrowiem, kręgosłupem, myślami :misiu: ?
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Re: Trwanie w małżeństwie (związku) "dla dobra dziecka&

Postprzez ewka » 5 sty 2011, o 12:14

mahika napisał(a):Trwanie w małżeństwie "dla dobra dziecka". Co o tym sądzicie?

Zależy, co się "poświęca".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 5 sty 2011, o 14:31

Zazwyczaj siebie, swoją godność, szacunek, młodość, zdrowie, całe życie, swoje i tego dziecka za iluzję małżeństwa i szczęśliwej rodziny.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez sikorka » 5 sty 2011, o 16:01

pewnie, ze niewarto. mysle, ze wiekszosc sie raczej z tym zgodzi.

NATOMIAST jest jeszcze cos istotnego w takim byciu/nie byciu dla dziecka. otoz zwiazek (zwlaszcza paroletni, majacy juz jakas historie) to nie jest knajpa, ktora juz nam sie nie podoba i stwierdzamy - dobra, wychodzimy, zmieniamy lokal. tak to nie dziala, z prostego wzgledu - zwykle majac wspolne dziacko, mamy jeszcze wspolne gospodarstwo domowe, wspolne kredyty, samochody, garnki czy lyzki i to moze byc (niestety) dosc mocnym klejem takiego ukladu. nam - bezdzietnym - latwo jest powiedziec pewnie, pakuje swoja walizke i juz mnie nie ma. tylko czy my faktycznie mialybysmy sie gdzie podziac? gdzie pojsc? moze do rodzicow, moze do domu samotnej matki ... samo bycie w chorym, nieudanym zwiazku dla dobra dziecka nie jest wlasciwe, zgodze sie, ale podjecie bardzo trudnej decyzji o rozwodzie, ktory bedzie jakis cza trwal, o znalezieniu nowego lokum, urzadzeniu sie tez nie nalezy do najlatwiejszych.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez mahika » 5 sty 2011, o 16:17

Mam taki przykład.
Byli razem w sumie 11 lat. Wynajmowali stancje, oboje pracowali, on dobrze płatna praca, ona mniej. Najniższa krajowa. Po 7 latach urodziło się dziecko, było źle, on pił, wszczynał awantury, doszło do szarpanin, ona trwała w tym związku, jak mówiła "dla dobra dziecka" 4 lata dziecko dla swojego dobra miało tatusia, który pił, wracał po nocy, w okresie niepicia był jakby nieobecny, czasem dziecko przytulił, powiedzmy pobawił się, w niedziele najczęściej skacowany zabrał małą na lody. Ona to wszystko widziała, ojciec wręcz manipulował tym dzieciątkiem, mówił ze mamusia nie kocha tatusia, mamusia krzyczy na tatusia itd...
Było co raz gorzej, doszło do tego że tatuś sikał do zlewu w kuchni pijany, albo na świeżo wyprane ubrania, a miarka sie przebrała jak wystawił mamusie nagą za drzwi i zamknął je na klucz...
Postanowienie o rozstaniu, wyprowadził się, zabrał wszystkie rzeczy które rzekomo kupił on, ona nie miała siły walczyć. Nie miała pralki, lodówki, prawie puste mieszkanie.
Sprawa w sądzie o alimenty, zbiórka rzeczy najpotrzebniejszych przez rodzinę i przyjaciół, alimenty, zwrócił część pieniędzy za sprzęt. Ona wyprowadziła się na mniejsze mieszkanie, awansowała, nie dużo, ale zawsze coś. Dorabia sobie w domu po pracy. daje radę. Żyją spokojnie, bez szału, ale spokojnie i bezpiecznie.
Wiem ze można, mimo zobowiązań, mimo dziecka... właśnie DLA JEGO DOBRA.
Do najłatwiejszych nie należy, to na pewno, ale jest możliwe i moim zdaniem znacznie lepsze niż skazywanie dziecka na bycie DDA czy DDD
Ostatnio edytowano 5 sty 2011, o 16:21 przez mahika, łącznie edytowano 3 razy
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Abssinth » 5 sty 2011, o 16:18

hmm

pomyslmy o tym w wiekszej skali - dziecko dorasta powiedzmy te 18 lat.

zalozmy, ze jest malutkie.

wyprowadzamy sie teraz, juz - czyli jest rok meczenia sie z pieniedzmi, mieszkaniem etc...a potem 17 lat zdrowego wychowania przez matke nie ograniczana tym , ze jej partner pije, bije, czy poniza ja i dziecko publicznie.

nie wyprowadzamy sie, bo jakos to bedzie, bo nie ma gdzie sie podziac, bo ciezko by bylo....i fundujemy dziecku 18 lat meczarni i zlych wzorcow. A najczesciej podobny zwiazek w przyszlosci, bo przykladem nauczylysmy, ze bycie z kims jest wartoscia nadrzedna, nawet w skrajnych przypadkach.

jak dla mnie sytuacja jest jasna jak slonce.

a w razie watpliwosci - prosze spojrzec na dzial DDA, i na to, ile sie pozniej takie dzieci, juz w doroslosci, mecza, zeby sie jakos z tego 'ich dobra' wygrzebac psychicznie.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez sikorka » 5 sty 2011, o 16:24

---------- 15:22 05.01.2011 ----------

Abssinth napisał(a):wyprowadzamy sie teraz, juz - czyli jest rok meczenia sie z pieniedzmi, mieszkaniem etc...

sytuacja wrecz modelowa, idealna i warta poparcia :oklaski: (tylko czy wszystkie kobiety maja sile na ten jeden jedyny rok? :bezradny: )


a to ile nieszczescia i krzywdy moze przyniesc takie trwanie w nieudanym zwiazku jest dla mnie jasne jak slonce i nie trzeba mnie przekonywac.


mahika napisał(a):Postanowienie o rozstaniu, wyprowadził się, zabrał wszystkie rzeczy które rzekomo kupił on, ona nie miała siły walczyć. Nie miała pralki, lodówki, prawie puste mieszkanie.
Sprawa w sądzie o alimenty, zbiórka rzeczy najpotrzebniejszych przez rodzinę i przyjaciół, alimenty, zwrócił część pieniędzy za sprzęt. Ona wyprowadziła się na mniejsze mieszkanie, awansowała, nie dużo, ale zawsze coś. Dorabia sobie w domu po pracy. daje radę. Żyją spokojnie, bez szału, ale spokojnie i bezpiecznie.

dziwczynie mozna pogratulowac - oby jak najwiecej takich. choc raczej bym wolala, zeby nie trzeba bylo miec w ogole takich dylematow.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez mahika » 5 sty 2011, o 16:26

no nie chcę być złośliwa, ale czy decydując się na dzieci, nie jest naszym obowiązkiem zapewnić im wszystko co najlepsze, zdrowie zarówno fizyczne jak i psychiczne?
To juz wtedy jest obowiązkiem, mieć siłę. Moim zdaniem.

Nie sądzę że ktoś Ciebie przekonuje o tym, raczej te kobiety dla których to nie jest jasne jak słońce.

Tak, też ją podziwiam. I też bym chciała zeby takich dylematów nie było. Ale były, są i będą.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 5 sty 2011, o 17:05

---------- 16:02 05.01.2011 ----------

mahika napisał(a):czy decydując się na dzieci, nie jest naszym obowiązkiem zapewnić im wszystko co najlepsze, zdrowie zarówno fizyczne jak i psychiczne?
To juz wtedy jest obowiązkiem, mieć siłę.

Sądzę, że tutaj leży istota sprawy.
Nasze pierwsze kroki począwszy od wyboru partnera na męża i ojca.


---------- 16:05 ----------

Albowiem każdy sobie rzepkę skrobie.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez mahika » 5 sty 2011, o 17:10

partnera na ojca (niekoniecznie męża), tak.

Myślę że to jest kwestia dojrzałości kobiety na której niestety od samego poczęcia dziecka spoczywa największy procent odpowiedzialności za nie.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 5 sty 2011, o 17:49

Poza tym, jeżeli same nie zadbamy o to, by mieć jakieś własne dochody czy jakąkolwiek niezależność od drugiej stronicy, to potem tak to się smutno może kończyć...
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 364 gości