Dzisiaj zrobiłam coś bardzo dla mnie trudnego. Poszłam na sprawę rozwodową moich teściów w charakterze świadka mojego teścia. Musiałam, sumienie tak mi kazało, nie potrafię nie walczyć gdy tak kogoś się niszczy. POszłam dać śwadecwto jakim jest człowiekiem. Zrobiłam to, bo czułam, że powinnam, zrobiłam to dla niego, dla moich dzieci. W końcu to ich dziadek. NIe potwór.
Heniu dowiedział się o tym dopiero dziś.
I nie wiem czy dlatego, czy to zwykłe bum jak w bęben gdy coś mu nie pasuje. Może to prawda.
Heniu się żeni. POwiedział mi że się kochają, planują ślub w przyszłym roku i być zawsze razem.
Mówił do mnie słowami, których kiedyś do mnie używał, zanim i pomiedzy tymi wszystkimi kurwami.
Planują sobie wyjazdy z moimi dziećmi, dzieci się bardzo cieszą, że ją poznają, sielanka.Nareszcie stworzą normalną rodzinę.
A ja głupia siedzę i płaczę i nie potrafie przestać. NIe potrafi mnie to nie boleć. Mam tak rozpieprzone swoje życie przez ten związek, nie potrafię się pozbierać, zaufać facetom, uwierzyć w miłość, wszędzie widzę czuję podstęp, a ten ot, tak po prostu pół roku póxniej szczęśliwie układa sobie życie.
Nie piszcie już nic, nawet, nikt mnie z tym nie zrozumie, moja przyjaciółka powiedziała mi przed chwilą, że widocznie z jego strony to nie była miłość, że on mnie nie kochał. Albo potrafił mnie kochać tylko tak. 13 lat mojego życia. Moja wielka miłość, ta co miała być na zwasze ale wypaliła mnie jako człowieka.
Być może ja rzeczywiście nie zasługuję na dobrą miłość, myśl ta powraca do mnie jak bumerang, bo niby czemu tak się dzieje???
Czuję sie bardzo źle, słowa mi się plącża, nie potrafię tego wytłumaczyć.
głupia jestem i tyle. nie warta miłości . niech sobie ją kocha, tak, być może ona zasłuży na jego szacunek, dobroć.
Boże , jaka ja jestem głupia, dlaczego to mnie tak boli, nie potrafię udżwignąć tej wiadomości, nienawidzę siebie, nienawidzę, nie chce mi się udawać zę jest inaczej, nie mam siły męczyć się z tymi zgliszczami w sobie.