Trwanie w małżeństwie (związku) "dla dobra dziecka"

Problemy z partnerami.

Trwanie w małżeństwie (związku) "dla dobra dziecka"

Postprzez mahika » 3 sty 2011, o 13:03

Trwanie w małżeństwie "dla dobra dziecka". Co o tym sądzicie?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez blanka77 » 3 sty 2011, o 13:16

Jak dla mnie to zbyt ogólnikowe pytanie
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez mahika » 3 sty 2011, o 13:22

Fakt :)
Co jakiś czas spotykam się ze zdaniem, zwłaszcza kobiet "nie odejdę od męża (tyrana, pijaka, itp) dla dobra dziecka. Dziecko musi mieć ojca"

Miałam takie zagadnienie na studiach, teraz przeczytałam kilka artykułów, zainspirowała mnie Monia w wątku Bianki.
Ale w życiu, wśród moich koleżanek też istnieje takie przeświadczenie.
Ja się z tym nie zgadzam.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez doduś » 3 sty 2011, o 13:24

ostatnio w rozmowie z Żoną w emocjach nieco podniosłem głos. Po propstu głosniej przedstawiłem swoje poglądy. Na co moja dwuletnia Córeczka w swoim jezyku powieziała: tato nie krzycz boję się. Nie wyobrażam sobie "małżeństwa" dla tzw. "dobra dziecka"
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez blanka77 » 3 sty 2011, o 13:51

---------- 12:47 03.01.2011 ----------

W wielu przypadkach to taka wymówka kobiet, że zostają z partnerem dla dobra dziecka, a tak w rzeczywistości to zostają bo nie chcą się rozstawać. Kochają albo ślepą miłością, albo zaborczą, albo są egoistkami i egocentryczkami. Wiadomo, nie w każdym przypadku tak jest, ale w większości owszem.

---------- 12:51 ----------

A tak w ogóle to skoro sprawa dotyczy rodziny, to dobro ma być wspólne, a nie oddzielnie poszczególnych osób. I od tego trzeba chyba zacząć zakładając rodzinę.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez marie89 » 3 sty 2011, o 14:02

doduś napisał(a): Nie wyobrażam sobie "małżeństwa" dla tzw. "dobra dziecka"


Ja również sobie tego nie wyobrażam... a raczej nie pochwalam...

W takiej rodzinie nie ma autentyczności... szczerej relacji...
Rodzice chcą zapewnić dziecku dobre wychowanie, oszczędzić traumy... ale myślą, że ono nic nie widzi...?!! że nie widzi ich gry...?! bo to widać przecież.. gdy już nie ma miłości między dwojgiem ludzi- to widać...

Dziecko bedąc w takiej sytuacji nie uniknie cierpienia... Nie ma dobrego wyjścia... Mozna szukać mniejszego bólu...

ja wolałabym nie być oszukiwana i żyć w udawanym szczęściu...

wolałabym.. a jednak tak żyję... ale czy moja rodzina trzyma się dla "dobra dzieci"??? Niekoniecznie... raczej to niechęć do zmian.. wyparcie problemów... i lęk.. tak też bywa...

***

podam jeszcze inny przykład... Moja kuzynka... zakochała się... zaszła w ciążę- z nieodpowiedzialnym, egocentrycznym mężczyzną...

Na wieść o dziecku zapytał- A jest w ogole moje?!!!

Powinien za to dostać po gębie... Nie dostał...

Po kilku miesiącach wzięli ślub kościelny... Urodziło się dziecko... I co?

Nie ma szczęśliwej rodziny... Jest dzieciątko, które niewiele rozumie z tej sytuacji, zwłąszcza gdy tatuś jest a za chwile go nie ma... jest młoda, śliczna dziewczyna, która nie czuje się ani kochana ani szanowana.. i jest facet- zadufany w sobie, pyszny, duże dziecko...

Miłości tu zabrakło...
marie89
 

Postprzez limonka » 3 sty 2011, o 14:46

blanka77 napisał(a):---------- 12:47 03.01.2011 ----------

W wielu przypadkach to taka wymówka kobiet, że zostają z partnerem dla dobra dziecka, a tak w rzeczywistości to zostają bo nie chcą się rozstawać. Kochają albo ślepą miłością, albo zaborczą, albo są egoistkami i egocentryczkami. Wiadomo, nie w każdym przypadku tak jest, ale w większości owszem.

---------- 12:51 ----------

A tak w ogóle to skoro sprawa dotyczy rodziny, to dobro ma być wspólne, a nie oddzielnie poszczególnych osób. I od tego trzeba chyba zacząć zakładając rodzinę.
Zgadzam sie...
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 3 sty 2011, o 15:34

---------- 14:34 03.01.2011 ----------

Dla dobra dziecka ? A czym ono miało by być ? Zapieczętowaniem w szklanej, iluzorycznej kuli ?
Przecież od wewnątrz psujące się mięso czuć najszybciej.


---------- 14:34 ----------

Nie wyobrażam sobie tkwić w tego pokroju iluzji jako żona. A co dopiero wciągać w te toksyny dzieci...
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez mahika » 3 sty 2011, o 15:35

To coś mieści się w stwierdzeniu że dziecko musi mieć ojca. Ojciec jest tym dobrem, nie ważne jaki jest dla żony.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 3 sty 2011, o 15:50

---------- 14:50 03.01.2011 ----------

"dziecko musi mieć ojca"
Na szczęście mam odmienne przekonanie.


---------- 14:50 ----------

Dziecko, jak najbardziej - super, gdy ma ojca, ale nie za wszelką cenę. Bo kiedy ten ojciec nie uczestniczy w jego wychowaniu oraz nie szanuje matki, to chyba nie warto szarpać się ze sobą latami dla utrzymania pozornego ładu.

---------- 14:50 ----------

Częstokroć zdrowiej odejść i próbować ułożyć coś na nowo.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Honest » 3 sty 2011, o 16:17

Jak dla mnie to usprawiedliwianie siebie i niemożności podjęcia decyzji w kwestii odejścia i zmiany swojego życia.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez blanka77 » 3 sty 2011, o 17:01

---------- 15:23 03.01.2011 ----------

Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że w ogóle krzywdzą dziecko, tak są pochłonięci sobą i problemami. Efekty tego widać po pewnym czasie, najczęściej gdy jest już zbyt późno.

Natomiast nie jestem zwolenniczką tego, żeby po byle pierwszym konflikcie rozstawać sie z partnerem. To też nie jest dobry przykład. Dziecka nie można trzymać pod kloszem. Ono musi mieć świadomość tego, że w życiu są też problemy. Przykładem może być pokazanie dziecku, że czasami trzeba walczyć, trzeba chcieć się zmienić, naprawić błędy, dać sobie i innym szansę. A nie "olać" wszystko przy byle pierwszej okazji, bo tak wygodniej.

Wszystko zależy od wagi problemów. Patologii nie powinno się lekceważyć.

---------- 16:01 ----------

Oto kilka cytatów z wypowiedzi ludzi, którzy zetknęli się z tym problemem:

Dlaczego tak się dzieje to niełatwo ocenić. Z jednej strony jest presja otoczenia na kobiety, żeby wychodziły za mąż. Niestety, rodziny mają poglądy z zaprzeszłej epoki, wtedy nikt nie wyobrażał sobie życia bez ślubu. Dziś rodzinie trudno jest utrzymać się z jednej pensji i niestety taka jest konieczność, żeby zainwestować w siebie za młodu, żeby nie skończyć przy rodzicach lub w złym związku. Trochę odpowiedzialności jest wskazane. Druga sprawa to polityka państwa, które rozprawia tylko o pomocy rodzinie, a w praktyce kończy się na zachęcaniu do rozmnażania, a potem to już niech sobie rodzice radzą sami. W Polsce problemem jest nie tylko znalezienie pracy umożliwiającej godne życie, ale i znalezienie mieszkania, żłobka, przedszkola. Nikogo chyba jednak te problemy nie interesują za bardzo.


Moi rodzice też są razem tylko dlatego, że dzieci powinny mieć pełną rodzinę. Nie piję, nie ćpam, nie puszczam się i jakoś uniknęłam przedwczesnego macierzyństwa. Za to od 18 roku życia mam depresję i anoreksję i pocięte ręce. Slowem - spierdoloną młodość. Bo ile można patrzeć jak rodzice nienawidzą się?

Nie pochodzę z rodziny, w której często dochodziło do przemocy fizycznej, ale dręczenie psychiczne rodziców nawzajem i nas dzieci, mam siostrę, było w dalekim stopniu zaawansowane. Efekt? Ani siostra, ani ja nie mamy udanego życia osobistego. Odseparowałem się od żony i rozwód to już formalność, nie chcę kontaktów z rodzicami i nie potrafię stworzyć związku. Trudno nie każdy musi być szczęśliwy :-)

pochodzę z takiej rodziny i muszę przyznać, że traktuję swojego chłopaka, jak mama traktuje ojca i co? Moja mama wyzywa mnie od najgorszych, że co ja temu chłopakowi robię, a ja inaczej nie umiem...

Jestem po rozwodzie - mamy oddzielne zycie i musze stanowczo stwierdzic ze postawienie sprawy jasno wobec dzieci spowodowało, że pomimo braku wspólnego życia dzieciaki widza ze nie ma w nas nienawisci (anam takie małżeństwa które sa tylko dla dzieci - dzieciaki te, sa nieszczęsliwe - widząc ciągle tę agrsje nie fizyczną tylko pschyczna rodziców wobec siebie - te oddzielne szykowanie śniadania obiady kolacje, oddzielne pokoje, te oddzielne pranie to jest własnie szczyt hipokryzji. Nasze dzieci widząc u Mnie i eks żony szcunek wiedza że moga na NAS liczyc w kazdej sytuacji.

moi rodzice sie rozwiodli jak mialam 10 lat , ale mam do mamy i tak zal o to ze nie zrobila tego predzej , probowala ratowac zwiazek rodzine , bylo poprostu coraz gorzej , cos strasznego .................

Ja tez tkwilam w zwiazku dla dobra dzieci.Dzisiaj widze jak ich skrzywdzilam.Maja do mnie zal,ze nie rozwiodlam sie wczesniej.Zaoszczedzilabym im przezyc na ktore byly skazane.Mimo ze maja swoje rodziny to nie lubia swiat a nawet niedziel.Zycie moich dzieci nie jest zle ale musialy sie uczyc wszystkiego od poczatku.Ja wiem ze nie przekazalam im tego co powinny wyniesc z domu.Moje zycie bylo skupione na wychowywaniu meza i rozwiazywaniu jego problemow.Dzisiaj robie wszystko zeby im to zrekompensowac.

dzieci ćpają, piją, mają agresywne zachowanie, nie potrafią stworzyć dobra wokół siebie i puszczają się za młodu głównie przez filmy przepełnione nienawiścią, przemocą i pornografią oraz gry komputerowe gdzie leje się krew itp. na które pozwalają im rodzice, kiedy tych brakuje to wzorce biorą właśnie z ekranu i kolegów z podwórka. to przez pogoń za karierą i pieniędzmi brakuje miłości w rodzinie, za to są kłótnie bo brakuje pieniędzy. a są przecież ważniejsze rzeczy niż to!

Ja też musiałem odejść od żony, całe to małżeństwo zakrawało na farsę. Mogę powiedzieć że przeliczyłem się jeśli chodzi o moją żonę, byłem niesamowicie szarpany w tym związku bez przerwy a najgorsze że próbowałem się zmieniać w kogoś kim ona chciała bym był, a to nie bylo możliwe. W końcu zdecydowałem się powiedzieć dosyć, wyprowadziłem się poznałem fantastyczną dziewczynę ktora szanuje mnie za to kim jestem, a dzieci ? moja wspaniała córeczka którą kocham nad życie mieszka z moją eks żoną, widuję ją prawie codziennie, wywiązuję się z opłat które traktuje jako należyty im obowiązek, chcę być z eks w dobrym stosunku, i na pewno nie będę rozpieszczał mojej córki.

to przeważnie jest wina kobiet, które za wszelką cenę chcą utrzymać przy sobie faceta, a nawet te maltretowane nie są specjalnie godne współczucia, gdyby im zależało naprawdę na dobru dziecka, znalazły by sposób na poprawę swojej sytuacji...mnóstwo jest panienek, które łapią naiwnego faceta na dziecko, on nawet jej nie kocha, ale z obowiązku pozostaje, przeważa egoizm baby, jak zwykle, facet sam sobie poradzi zawsze, a kobieta z dzieckiem to taki niby nieszczęście, trzeba pomóc etc etc a ile kobiet ten fakt zwyczajnie w świecie wykorzystuje, bo są leniwe i cwane. Jestem dziewczyną, ale taka rodzina za wszelką cenę , gra pozorów itd wychodzi z inicjatywy kobiety, później wielki płacz jak facet znajdzie sobie kochankę bo go ta sytuacja męczy, a budowanie czegoś na pozorach prędzej czy pozniej sie rozsypuje
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Monia0107 » 3 sty 2011, o 17:12

skołowana jestem bo gdy wróciłam dziecko miało goraczkę więc pisze krótko
Mąż
-kocha córkę ale nie potrafi zrozumieć jej potrzeb, nie ma pomysłów, jest leniwy w domu ale nie w pracy.
- to on chciał dziecko ja leczyłam sie na bezpł. tak ... pewne przyrzeczenia sa między ludźmi nie tylko w czasie slubu, ale wiedziłam co mnie czeka i jakie mam aktulanie obowiązki których nie ubędzie a przybędzie, myslałam że Mąż pomoże .... - Znajdziecie się w mojej sytuacji to Zrozumiecie,
- Wychodzac z domu gdzie zmuszany był szntażem do przebywania z rodzicami, wspólne patetyczne obiady, rozmowy typu rozmowy w toku, lub traktowalli go jak psa"przepraszam psy bo nie podołali wychowaniu w odpowiednim czasie i metodą obrażania się obrażania go usiłowali wymusić zachowanie wówczas gdy syn niał pow.18 lat, żadnych obowiązków próczszkoły i miał to gdzieś uciekał przed wrzeszczącą matką zanim mnie znał do kolegów gdy mnie poznał do mnie ale czasem o takiej godz że sama go nie chciałam wpuścić - wtedy moja Mamusia się litowała i dostawał kolację- on tego nie doceniał.
Gdy wyprowadził się do domu który sam wybudował tatusiek z radością przywiózł mu rzeczy chociaż jeczsze z tymi które wziął nie daliśmy sobie rady- zamieszkzliśmy wspólnie po slubie.
- ma chaos we łbie na własne życzenie i wpomagane latami przez durniów rodziców,
- i chyba najważniejsze nie na sexu bo boje się że bedę w kolejnej ciaży antykonc+lek który biorę osłabiaja działanie przeciw. nie wiem co bym zrobiła gdybym musiała ponownie samodzielnie zajmować się maluchem bez pomocy- jestem wyczerpana psychicznie i fizycznie a ponadto sam wyglad i mój i jakiejkolwiek kobiety w ciaży jest i był dla mnie nie do zniesienia,
- wina leży po mojej stronie również jak Widzicie,

ja+dziecko
wyprowadzka do Taty, blisko fajny park,pokój do adaptacji- moze ktoś mi napisze za co???? na walkę przed sądem nie mam na razie siły a remont jest konieczny, brak kasy na potrzebne utrzymanie samochodu, planowana operacja zaćmy u Taty + wcześniej stres - bo sie córce zycie rozsypało na dobre, proszenie Męża o opiekę nad córką w tych dniach gdy Tata bedzie w szpitalu...a gdy Mąż zrobi mi trudności z odebraniem córki tak dla zasady??...sama chyba odpowiem ...raczej nie chyba że mamuśka mu nakicha we łbie że zajmie się Wnusią.
- jak zapewnić pieniądze niani, na konieczne zakupy,utrzymanie mieszkania,przedszkole, zajęcia, ubrania itd powrót na pełen etat i zarabianie bez uśmiechu i z bo styranym zyciem wzrokiem,Dziecko tego nie zauważy, nie zapyta gdzie Tata?
a Tata gdy powie ze chce zobaczyć córke obsypie ja prezentami jak chce to potrafi będzie wypoczęty i spokojny i kto bedzie górą??????????
dopiszę jeszcze coś ale teraz nie mam jak

Mam nadzieję że pranie mózgu, zadziałało od 2 dni prawie zachowuje się ok.Jakbym pisała chaotycznie to powód jest wyżej podany wracam do córci.

faktycznie bywa gorzej bywa lepiej niszczy mnie słownie ale zabepieczam sie kwitami,nagraniami,itp.
Ostatnio edytowano 3 sty 2011, o 17:39 przez Monia0107, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 3 sty 2011, o 17:39

:pocieszacz:

\Później coś więcej dopiszę, bo kończę gotować obiad.\
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez bunia » 3 sty 2011, o 18:10

Chyba juz odpowiedziano dosc dokladnie....dodam, ze bez sensu bo wiadomo dzieci sa jak barometry i czuja, wiedza duzo wiecej niz nam sie wydaje - to madre istotki :D ....a ojciec jesli sam nie odplynie to zawsze ma szanse byc dobrym ojcem :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 206 gości