Wierzycie, że nic się nie dzieje bez przyczyny?

Rozmowy ogólne.

Wierzycie, że nic się nie dzieje bez przyczyny?

Postprzez Sinusoida » 28 gru 2010, o 23:45

Witajcie, Wiem że wobec wielu problemów tutaj poruszanych mój jest niezwykle błahy ale jednak muszę to z siebie wyrzucić zanim dostanę wrzodów żołądka od myślenia o wszystkich za i przeciw...
Zastanawiam się jak ten świat jest skonstruowany. Czy to, co nas spotyka dzieje się od tak, czy też są to dla nas jakieś szanse, okazje, które na zawsze zmieniają nasze życie.
"Przyszła" do mnie propozycja pracy za trochę lepsze pieniądze niż obecnie (900zł). Pracę którą obecnie wykonuję, czuję że (jeśli w tym zawodzie) jestem na swoim miejscu jednak nie satysfakcjonują mnie właśnie zarobki. Obecna praca daje mi doświadczenie, które będzie mi potrzebne jeśli zdecydowałabym się wyjechać do Anglii. Nowa praca daje możliwość rozwoju, kontaktu z językiem angielskim, pracy na samodzielnym stanowisku... Ale zaprzepaszcza a przynajmniej znacznie odracza wyjazd za granicę. No chyba że jechałabym do Norwegii, to i tak musiałabym zaczynać od nowa. Czy myślicie, że fakt iż dostałam tę propozycję przez przypadek coś znaczy? Z jednej strony wyjazd daje mi perspektywę godnego życia, możliwość przeżycia przygody a z drugiej strony skazuje mnie na samotność, życie z dala od rodziny, prawdopodobieństwo że nie będzie mnie przy śmierci moich rodziców...
Kiedy myślę o odrzuceniu tej oferty, zastanawiam się czy nie powinno się łapać takich okazji. Jestem jeszcze przed szczegółową rozmową i muszę jeszcze dogadać szczegóły ale poszukiwanie odpowiedzi na te wszystkie pytania już teraz nie dają mi spokoju...
Czy mieliście takie sytuacje w życiu? Jak one się kończyły? Wierzycie w przeznaczenie?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Sansevieria » 28 gru 2010, o 23:52

Nie wierzę w przypadki. Nie jest to chyba wyjazd na bezludną wyspę, zatem samotność jest rzeczą wzgledną. Mam nadzieję, że Twoi rodzice nie są bardzo chorzy oboje już teraz, może z tym byciem przy ich śmierci to obawa lekko na wyrost? :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez oliwia » 28 gru 2010, o 23:55

Wierzę w przypadki i wierzę w to, że nic się nie dzieje bez przyczyny... wiele razy tego doświadczyłam...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez Księżycowa » 28 gru 2010, o 23:56

Mówi się, że nic nie dzieje się bez powodu... Czy na prawdę nie miałabyś możliwości, przylatywać w ogóle do Polski? Wiesz, też musisz zabezpieczyć siebie na starość... wybór masz faktycznie trudny... Wypisz na kartce wszystkie ZA i PRZECIW, poradź się kogoś, idź na szczegółową rozmowę, która pisałaś jest przed Tobą... Musisz być swiadoma...

odnośnie przypadków, to miałam w życiu przykład tego, że ktoś gdzieś o mnie dba.

W grudniu zeszłego roku przyszła do mnie moja kotka z ulicy a pół roku później odszedł mój psiak ukochany, który był ze mną połowę życia i byłam z nim do końca.
Czuję gdzieś w środku, że ktoś mi przysłał moją kotkę, żebym mogła się nią zająć i pokochać ją tak, jak psiaka... [*].

Przykład daleki od Twojej sprawy, ale jak przeczytałam tytuł postu, to od razu mi się to przypomniało...

Nie jesteśmy sami...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Sinusoida » 29 gru 2010, o 00:12

Dzięki za szybki odzew.
No właśnie, zbieg okoliczności czy celowe działanie losu, Boga, jakiś sił nadprzyrodzonych?
Moi rodzice nie są obecnie chorzy, San. Miałam na myśli ogólne oddalenie od rodziny. Nie uczestniczenie w ich życiu. Chyba chodzi o to, że nie układa mi się na tym polu i cały czas żyję nadzieją, że to się kiedyś zmieni, że dostanę od rodziców to, czego potrzebuję (w sferze duchowej nie materialnej) a wyjazd spowodowałby, że odebrałabym sobie i im tę szansę. Jest we mnie taka tęsknota za bliską więzią z nimi... Z drugiej strony wiem, że powinnam pozbyć się złudzeń bo inaczej każda wizyta w domu będzie się kończyć mega dołem i myślami autodestrukcyjnymi... Z drugiej strony wyjazd, choć traktowany przeze mnie jak czyn desperacji, może przynieść dalekosiężne korzyści... Myślę sobie teraz, że gdyby ta nowa praca dawała jeszcze większe zarobki, które umożliwiłyby mi godne życie tutaj (z założeniem, że sama biorę kredyt i spłacam go nie odbierając sobie jedzenia od ust), to pewnie nie byłoby się nad czym zastanawiać. Wiem, że o wiele rzeczy muszę jeszcze zapytać, np. o możliwość wzrostu wynagrodzenia z czasem itd. ale już teraz układam sobie w głowie co by musiało się stać by opłacało mi się zostać w Polsce.

Oliwia, a mogłabyś bardziej szczegółowo podzielić się tymi sytuacjami?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Sansevieria » 29 gru 2010, o 00:29

Paradoksalnie wyjazd może coś poprawić w relacjach z rodzicami - oddalenie potrafi spowodować zmiany nieosiągalne przy bliższym kontakcie. To bym w opisanej sytuacji zapisała po stronie "za" przy rozważaniu koncepcji. Bo i Ty zyskasz pewien typ smodzielności, i oni może coś zobaczą... skoro mając Cię w zasięgu nie zobaczyli, może nie mając przejrzą?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sinusoida » 29 gru 2010, o 00:43

San, od ponad 4 lat mieszkam w innym mieście niż rodzice oddalonym o ok. 300 km. Na początku jeździłam bardzo rzadko do domu, teraz ok. raz na miesiąc. Z za granicy pewnie jeszcze rzadziej bym przyjeżdżała i tylko to by sie zmienilo.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Abssinth » 29 gru 2010, o 01:21

hmm

mam wrazenie , ze lepiej postawic na wyjazd.


z wlasnego punktu widzenia - wyjazd, chociaz i tak wczesniej mieszkalam z dala od rodzicow, pomogl mi niesamowicie, rozwinal mnie, dojrzalam duzo szybciej nizby sie to stalo gdybym zostala w Polsce...w moim akurat przypadku wyjazd to bylo to, co dalo mi kopa do rozwoju i mozliwosc przyjrzenia sie sprawom moim wewnetrznym w calkowicie inny sposob.


...a naprawde, poswiecanie zycia i przyszlosciowych szans dla siebie na podstawie tego, ze 'byc moze kiedys sie w nich serce obudzi'....................ciezko to widze tak naprawde :( taka nadzieja przeciw rzeczywistosci, bo przeciez wiemy, wszyscy wiemy, ze takie rzeczy sie po prostu nie zdarzaja niestety, a tylko sie dalej poranisz czekajac na zmiane kogos, kto nie traktuje Ce tak jak powinien.

.............

jak bardzo ta nowa lepsza praca oddalilaby Cie od wyjazdu, tak realnie?
z jakich wzgledow by Cie oddalila? z tego, co piszesz, tak naprawde moglaby Ci pomoc - bardziej odpowiedzialne stanowisko, uzywanie angielskiego na codzien etc.... czy uwazasz, ze to stanowisko/ta praca jest mniej poszukiwana w UK?
(zastanawiam sie po prostu na ile jestes tutaj elastyczna, bo tez moze byc tak, ze Ci sie wlaczylo po prostu cos w stylu 'wiem, ze zostajac w starej pracy mam szanse bo posprawdzalam, a nic nie wiem o nowej wiec zakladam, ze nie bedzie az tak dobrze' - tylko przypuszczenie, nie narzucam, ze tak wlasnie jest)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez impresja » 29 gru 2010, o 11:28

Ja przepraszam ,ale jak sie utrzymujesz w innym mieście za 900 zł?
To jest pensja głodowa ,możesz napisać jak ta kasą dysponujesz?
Rachunki,zycie ,czasem jakieś ubranie? Chyba ,że mieszkasz z kimś kto ma kasę?
impresja
 

Postprzez nusia___ » 29 gru 2010, o 11:50

Kiedys to bylo wrecz moim mottem zyciowym nawet w zlych czasach ,a teraz... teraz hmmm ......
Avatar użytkownika
nusia___
 
Posty: 836
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:30

Postprzez oliwia » 29 gru 2010, o 12:02

Mogłabym :wink:
Miałam kilka sytuacji w swoim życiu kiedy rozpaczałam z powodu tego, że coś mi się w życiu nie udało. Np. po rozstaniu z chłopakiem, czułam jakby zawalił się mój świat, cierpiałam bardzo długo, ale w końcu pojawił się ktoś kto sprawił, że moje życie nabrało kolorów. Teraz nie żałuję tego, że nie jestem z moim eks.
Nie dostałam się na tą specjalizację co chciałam, o której marzyłam, a teraz jestem bardzo zadowolona z tej na której studiuję, bo gdybym na nią nie poszła, to nie spotkałabym mojego K ;)
A jakby K wybrałby szkołę do której namawiali go rodzice i która dawałaby mu większe szanse w zawodzie który chce wykonywać to nie poznałby mnie haha :D wiem, że to brzmi jak telenowela, ale czasem jak analizujemy swoje życie, różne sytuacje to widać jak na dłoni, że NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY :lol:
Zresztą moja mama zawsze mi to powtarzała... I jak w to wierzę ;)
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez doduś » 29 gru 2010, o 12:05

Siła Wyższa. Każdy Ją nazywa po swojemu. Ja wierzę, że jest
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez pszyklejony » 29 gru 2010, o 14:50

To jest niesamowite, ten porządek rzeczy połączony z celowym działaniem.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez 1KOR13 » 29 gru 2010, o 18:35

przypadek, los, fatum, pech, fart, szczęscie, przeznaczenie dla mnie i według mojej wiary katolickiej te pojęcia są kłamstwem i wymysłem diabła, najgorszego wroga człowieka

Ja wierze , że wszystkim rzadzi Boża Opatrznośc, która zabiega o nasze dobro wieczne-Niebo .

według mojej wiary nic nie dzieje sie bez wiedzy , dopustu lub woli Bożej
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez Winogronko7 » 29 gru 2010, o 21:10

1KOR13 trochę przesadzasz z tymi pojęciami i tym diabłem...

Choć zgodze sie z Tobą, i też wierzę, że naszymi losami kieruje Bóg. Często analizuje to co dzieje się w moim życiu i wmawiam sobie, że to ręka boska tak chciała:) hehe
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 515 gości

cron