Witajcie, Wiem że wobec wielu problemów tutaj poruszanych mój jest niezwykle błahy ale jednak muszę to z siebie wyrzucić zanim dostanę wrzodów żołądka od myślenia o wszystkich za i przeciw...
Zastanawiam się jak ten świat jest skonstruowany. Czy to, co nas spotyka dzieje się od tak, czy też są to dla nas jakieś szanse, okazje, które na zawsze zmieniają nasze życie.
"Przyszła" do mnie propozycja pracy za trochę lepsze pieniądze niż obecnie (900zł). Pracę którą obecnie wykonuję, czuję że (jeśli w tym zawodzie) jestem na swoim miejscu jednak nie satysfakcjonują mnie właśnie zarobki. Obecna praca daje mi doświadczenie, które będzie mi potrzebne jeśli zdecydowałabym się wyjechać do Anglii. Nowa praca daje możliwość rozwoju, kontaktu z językiem angielskim, pracy na samodzielnym stanowisku... Ale zaprzepaszcza a przynajmniej znacznie odracza wyjazd za granicę. No chyba że jechałabym do Norwegii, to i tak musiałabym zaczynać od nowa. Czy myślicie, że fakt iż dostałam tę propozycję przez przypadek coś znaczy? Z jednej strony wyjazd daje mi perspektywę godnego życia, możliwość przeżycia przygody a z drugiej strony skazuje mnie na samotność, życie z dala od rodziny, prawdopodobieństwo że nie będzie mnie przy śmierci moich rodziców...
Kiedy myślę o odrzuceniu tej oferty, zastanawiam się czy nie powinno się łapać takich okazji. Jestem jeszcze przed szczegółową rozmową i muszę jeszcze dogadać szczegóły ale poszukiwanie odpowiedzi na te wszystkie pytania już teraz nie dają mi spokoju...
Czy mieliście takie sytuacje w życiu? Jak one się kończyły? Wierzycie w przeznaczenie?