Moja Amfetamina ...

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez Filemon » 26 gru 2010, o 02:55

pszyklejony, spoko: chrześcijańskie wybaczenie i tak mi nie grozi... PO MOIM TRUPIE!!! ;) :lol:
jeśli już to ewentualnie jakiś rodzaj bardziej ludzkiej empatii po prostu w stosunku do drugiego człowieka (choćby pokręconego w sobie, ale także na swój sposób nieszczęśliwego, nawet jeśli nie całkiem sam zdaje sobie z tego sprawę i sieje zniszczenie... )
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pszyklejony » 26 gru 2010, o 03:04

Żebyś się nie zdziwił, ale miałem na myśli kłębek i wbrew pozorom lecz się tym od czego zachorowałeś :) Szczepionka to rozrzedzona trucizna :) trzeba ją stosować w kontrolowanej dawce.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Filemon » 26 gru 2010, o 04:17

tak sądziłem, że chodzi Ci o tę nitkę do kłębka... Nie wiem czy się zrozumieliśmy - ale ja absolutnie nie zamierzam matce niczego wybaczać dla jakiejś (chrześcijańskiej albo terapeutycznej) zasady... natomiast zauważyłem, że istnieją jakieś niejasne dla mnie przesłanki, które sprawiają, że można nawet chyba zbrodniarza obdarzyć pewnego rodzaju empatią (no więc tym bardziej własną chorą czy/i wykolejoną matkę...) a szczególnie, że nasz własny organizm i samopoczucie podpowiadają nam, że wówczas i dla nas coś dobrego się dzieje...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pszyklejony » 26 gru 2010, o 04:30

Do tych zasad, sami dojrzewamy, albo nie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Filemon » 26 gru 2010, o 04:47

a widzisz... to jeśli brać konsekwentnie to co napisałeś, to w ogóle nie powinno być czegoś takiego jak PRZYKAZANIA... a jedynie coś na kształt drogowskazu (zbioru dającego rady odnośnie kierunku, ale nie żadne wymagania czy nakazy moralne, itd.)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez pszyklejony » 26 gru 2010, o 12:35

Mam na myśli DD, czyli ludzi z zaburzonymi relacjami z sobą i światem. Po prostu w procesie rozwoju trzeba dotknąć tych podstaw, zrozumieć co naprawdę znaczą. Złodziejowi nie wystarczy przykazanie, żeby przestał kraść, musi zrozumieć dlaczego szkodzi innym, zobaczyć siebie z innej perspektywy.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez parnasus » 26 gru 2010, o 18:12

desiderata napisał(a):Chris na Twoją odpowiedz czekałam :)
Ja chodzę na terapie i znam to wszystko od podszewki nie jestem zagubioną ćpunką bo znam to już od 7 lat .
największym problemem jest moja matka która mnie wykańcza i przez negatywne emocje które ona wywołuje znowu wpadłam w ciąg zniszczyła mnie i mojego ojca i najgorsze jest to że robi z siebie wieczną ofiarę .....

My się znamy desi tu pukapuk 8)
Problem zawsze jest w nas, jeżeli mimo wiedzy z terapii pozwalamy, by to co nam szkodzi miało na nas wpływ dalej jest tak jak było. Matka cię wykańcza bo tak trochę jej na to pozwalasz . Z tego co piszesz to chcesz usprawiedliwić ciąg.
Matka ci nie podała narkotyków sama je wzięłaś.
Jak osoba uzależniona, która miała ileś tam abstynencji jakieś formy terapii wie co jest grane zakleszcza się w racjonalizacji złamania abstynencji tak naprawdę robi sobie kuku bo nie załatwia sprawy jak należy.

A matka cóż zachowuje się dokładnie tak jak jej pozwalacie. Wiem że nie ma złotych środków na załatwianie spraw rodzinnych i tylko osoby zamotane relacjami tak naprawdę czują jak jest co można a co nie .
Ale są też podstawowe metody na postępowanie z osobami destrukcyjnymi, jeżeli nie kwalifikują się na leczenie stawia się granice. Wiem że to się łatwo mówi ale tak czy siak mimo bólu od tego się zaczyna. Osoby które sieją destrukcje a jednocześnie stawiają się w roli ofiary to ciężki przypadki i czasami takimi zostają do końca życia.
Nigdzie nie jest napisane, że mamy obowiązek kochać kogokolwiek do końca życia czy to są matki czy córki nie można zmusić nikogo do miłości w twoim wypadku jest jeszcze coś co nie pozwala ci właściwie ustawić w swoim życiu matki . Matka ma wpływ na CIEBIE z jakiegoś powodu.
Zgadzam się Filemonem że nie jest rozwiązaniem ucieczka na drugi koniec wsi ale załatwienie problemu tu i teraz od zaraz bez zbędnego czekania i jojczenia :wink:
W czasie gdy byłem na terapii DDA często żałowałem że mój ojciec nie żyje bo o wiele było by mi lżej gdybym mógł załatwić zanim parę rozmów na żywo. A tak mogę się tylko domyślać czemu chlał i mnie lał .
Co by nie było powodem to i tak wiem że na tamten czas mój ojciec był taki jakim umiał być i myslę że towja matka też jest taka jaka jest.
Cóż życie.
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Postprzez desiderata » 26 gru 2010, o 23:42

Nie wiem jak zacząć by to miało ład i skład ...
W moim domu panuje ogólna zasada schodzenia matce z drogi , ustępowania przepraszania chociaż wina leży po jej stronie , jest swoistą święta krową .
W momencie kiedy żąda się sprawiedliwości rozpoczyna się horror , matka jest chora psychicznie nie chce się leczyć twierdzi ze boża miłość jej wystarczy ...
Jako dziecko przeszła ciężkie chwile zmarł jej tata , ojczym alkoholik bił ją , to jest jej usprawiedliwienie na wszystko , czytaj ona może wszystko bo miała trudne dzieciństwo .
A kto nie miał !?
Teraz cierpi na manie ze każdy ja chce poniżyć i cokolwiek sie do niej powie ona odbiera jako atak i walczy , w momencie kiedy chce sie jej wytłumaczyć ze to nie atak jest jeszcze gorzej bo robimy z niej wariatkę .
Chciałabym kiedyś jej wszystko powiedzieć jak zniszczyła mnie , jakie przez nią miałam problemy , ale wiem że mało w tym sensu bo jak mówię jej że mam do niej żal o to że mnie biła twierdzi że biła mnie krótko i nic złego się nie stało , i że jej ojczym bił ja gorzej .
W każdej sytuacji robi z siebie ofiare .
Mam już dość schodzenia jej z drogi to jest męczące ale jeśli sama w domu zacznę się stawiać to tylko sie wykończę nerwowo.

Co do ćpania to tak sama sobie załatwiłam fete i sama ja wzięłam , były to dla mnie swoiste wakacje , nie mogłam już znieść atmosfery panującej w domu i do tego stopnia nie potrafię sobie z tym poradzić ze uciekam w dragi , fajnie jest jak jestem naćpana gorzej jak to zacznie schodzić psychoza myśli samobójcze depresja........
więc wciągałam dalej w pewnym momencie zapaliła sie czerwona lampka ze zaczynam tracić kontrole i przestałam .
Tu sprawdza sie doświadczenie bo jak bym nie przerwała tego ciagu było by kiepsko .
Chciałabym dojść do sedna moich problemów i spróbować je rozwiązać , chodziłam na terapie dla ćpunów , dla współuzależnionych i moge powiedzieć że pomogła mi do tego stopnia że rozumiem wiele mechanizmów i rozumiem dlaczego zachowywałam sie tak a nie inaczej ale to dla mnie za mało i chciałabym więcej niestety nie stac mnie na prywatnego psychiatre i tez boje sie ze była by to kasa wyzucona na smietnik .
I najchetniej poszłabym na jakas nowa terapie ale nie wiem na jaka ...
Wiem tyle że jest źle i z dnia na dzień jest coraz gorzej ze mną z moją głową .
Mam dosyć ...
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez caterpillar » 27 gru 2010, o 13:50

Masz wyjatkowo trudna sytuacje Desi zwazywszy na to ,ze Twoja matka ma problemy psychiczne..pijak kiedys tam przetrzezwieje a tu ciagle to samo :?

Tylko ..chyba nie musze Ci mowic ,ze feta to dorazna ulga i w dodatku bardziej dowala za ta chwile ulgi.

Jesli jest szansa to lepiej cala energie skoncentrowac na poszukaniu sobie wlasnego lokum, ktos tu pisal ,ze "ucieczka" z domu niewiele da.
Owszem sama jestem daleko od domu a czasem czuje sie jak wszysko nadal mnie dotyka.

Jednak to ogrommna ulga gdy nie musisz patrzec na to wszystko plus wszystko kojarzy ci sie z feta w twoim wlasnym pokoju.

teraz po kilku latach mnie to nie rusza jednak pamietam jak wrocilam po roku.. wszystko w pokoju kojarzylo mi sie z jednym.

drugie wyjscie to faktycznie zostaje zajac sie matka i poszukac takiego rozwiazania aby jednak trafila do psychiatry (tu trzeba by bylo wspolpracy z reszta rodziny).

mimo wszystko nie zawalaj terapii.

Trzym sie!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez parnasus » 27 gru 2010, o 13:50

To lekko nie jest ... Z tego co piszesz wynika że mama twoja robi typowe przeniesienia z dzieciństwa. To jest projekcja typu byłam krzywdzona więc też krzywdzę bo tak jest w rodzinie jaka znam na tym polega bliskość.
Pierwszą rzeczą na jaką się zwraca zawsze uwagę jest wyjście z schematów jakie panują w domu, reagowania inaczej niż do tej pory piszesz.

W moim domu panuje ogólna zasada schodzenia matce z drogi , ustępowania przepraszania chociaż wina leży po jej stronie , jest swoistą święta krową .


Za każdym razem gdy dla świętego spokoju przeprosisz za coś co nie jest twoją winą tylko potwierdzasz coś co nie miało miejsce w głowie twojej matki produkuje to tylko usprawiedliwienie i potwierdzenie racji. Żeby " święte krowy" były świętymi i chodziły bezkarnie ulicami muszą być wyznawcy którzy w to wieżą, jeżeli nie wierzą, a pozwalają na taki stan rzeczy stają się odpowiedzialni z zaistniałą sytuację. Racjonalnie stwarzają zagrożenie ruchu i nie przypadkowo używasz tego terminu o właśnie tak jest w twoim domu, jeżeli krowa przyczyni się do wypadku samochodowego to z jakiej racji ją przepraszać ? A z drugiej strony co winna krowa że ją robią świętą?
Nie ma łatwych odpowiedzi i metod postępowania z osobami chorymi psychiczne.
Zakładam, że matka miała kontakt z psychiatrą, jeżeli tak istnieją sposoby na przymuszenie przez rodzinę do leczenia farmakologicznie. Jeżeli takiego kontaktu nie było to dla własnego dobra warto porozmawiać z psychologiem jakie są możliwości leczenia matki . Zawsze zanim się powie że ktoś jest chory psychicznie warto to sprawdzić bo inaczej można pomylić dysfunkcję z chorobą, a wtedy robi się pomieszanie w głowach wszystkich którzy są zamieszani w tą sytuację jedna strona twierdzi, że druga jest chora psychicznie więc tak trochę nie odpowiada za swoje czyny z drugiej strony pojawia się złość że robi się ze mnie wariata.....

Teraz cierpi na manie ze każdy ja chce poniżyć i cokolwiek sie do niej powie ona odbiera jako atak i walczy , w momencie kiedy chce sie jej wytłumaczyć ze to nie atak jest jeszcze gorzej bo robimy z niej wariatkę .



Chciałabym kiedyś jej wszystko powiedzieć jak zniszczyła mnie , jakie przez nią miałam problemy , ale wiem że mało w tym sensu bo jak mówię jej że mam do niej żal o to że mnie biła twierdzi że biła mnie krótko i nic złego się nie stało , i że jej ojczym bił ja gorzej .
W każdej sytuacji robi z siebie ofiare .


Tak trochę zakładasz coś czego nie wiesz reagujesz za swoją matkę .
Może warto spróbować inaczej . Rozpoczynanie rozmów o krzywdach między pokrzywdzonymi kto za co jest odpowiedzialny nigdy się nie uda bo nie łatwo się przyznać że krzywdziliśmy kogoś a zwłaszcza osoby bliskie.
Aby rozwiązać problem należy dotrzeć do początku czyli co spowodowało że dzieje się jak się dzieje. Twoja matka przeżyła traumę w dzieciństwie ojczym jest tak naprawdę obcym mężczyzną i często takie okrucieństwo ma podłoże seksualne w stosunku do dziecka nie musi dojść do molestowania ale są to złożone procesy. Twoja matka nauczyła się żyć w zagrożeniu w poczuciu odrzucenia od matki osoby, która zawsze jest modelem kobiety dla dziewczynki i TY też nauczyłaś się od matki swojej kobiecości . Bicie jest formą skrajną i świadczy o karaniu nie tyle ciebie, co samą siebie to taka forma autoagresji braku akceptacji siebie i karaniu za swoje projekcje. Nie jest to usprawiedliwianie kogokolwiek bo z czasem jak wiesz osoby współuzależnione które nie robią nic biorą odpowiedzialność za siebie

..Chciałabym dojść do sedna moich problemów i spróbować je rozwiązać ,..


I to jest tak naprawdę najważniejsza informacja dnia :)
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Postprzez desiderata » 27 gru 2010, o 16:19

Mama jest chora leczyła sie na depresje , lekarz sugerował badania w kierunku innej choroby psychicznej ale matka zrezygnowała z leczenia na rzecz spotkań biblijnych i leczenia bożą miłością .
postanowiłam z moim bratem że od teraz skończyło się pozwalanie na terror ze strony matki zobaczymy jakie to odniesie skutki :)
A ja chyba znowu zapisze sie na terapie dla uzależnionych , chociaż mój problem polega na czymś innym , jaki rodzaj terapii byście mi proponowali ??
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez mahika » 27 gru 2010, o 17:12

Ja bym proponowała zapytać specjalistę, on najlepiej by wiedział jaki rodzaj terapii jest Ci potrzebny. Myślę też że przy okazji możesz opowiedzieć w czym tkwi sedno. Ja mocno za Ciebie trzymam kciuki.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez parnasus » 27 gru 2010, o 17:26

desiderata napisał(a):Mama jest chora leczyła sie na depresje , lekarz sugerował badania w kierunku innej choroby psychicznej ale matka zrezygnowała z leczenia na rzecz spotkań biblijnych


Bezsilność jest tak naprawdę przyczyną i powodem dla którego ucieka się do sił nadprzyrodzonych . Osoby z zaburzeniami psychicznymi uciekają w wiarę i często jest to form bardzo autoagresywna. Nie dyskutuje się z bogiem i mimo że nie ma ulgi wiara daje wentyl bezpieczeństwa.
Też myślę że formy terapii najlepiej ustalić z terapeutą. Fajnie że ustaliłaś front z bratem :lol:

Pozdrawiam .
parnasus
 
Posty: 204
Dołączył(a): 1 gru 2010, o 17:19
Lokalizacja: Tu i Teraz

Postprzez desiderata » 16 mar 2011, o 21:52

Chcialam napisac ze mi zle , wrocily nerwobole , od dwoch miesiecy przebywam za granica , nie pije alko jestem czysta od wszelkich uzywek , najgorsze jest to ze za tydzien wracam i juz mysle o fecie .
Kur*a czuje sie tak jak bym opuznila sie w rozwoju o 5 lat ;(
Avatar użytkownika
desiderata
 
Posty: 259
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 17:38
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez tu i teraz » 16 mar 2011, o 23:26

Desiderata...

sama wychodze z uzaleznienia od ludzi/zwiazkow/milosci, czy jak tam zwal

slyszalam, ze niezbedna pomoca w wyjsciu z kazdego uzaleznienia jest ...
....rozwoj duchowy(!)..podobno dlatego AA tez zdaja sie na Sily Wyzsze...

ja skierowalam sie na taki rozwoj przypadkiem..z desperacji,
czujac dno...jak to mowia tonacy brzytwy sie chwyta..
religijnosc mialam juz przerobiona, wiec wzielam sie za rozwoj swiadomosci..
wtedy tez wpadla mi przypadkiem w rece KSIAZKA

LEE JAMPOLSKY "LECZENIE UZALEŻNIONEJ OSOBOWOŚCI"

zachwycila mnie, bo jest autobiograficzna(!) autor i jego rodzice byli alkoholikami...i nie tylko(hazard, prochy przeciwbolowe, itp.)
autor jet psychologiem...ale jego terapia jest inna niz inne(!)
dotyka glebin Serca..naszej Duszy...
dlatego polecam!
opis ksiazki, ktory zalaczam, nie oddaje nawet po czesci glebi tej ksiazki(!)

"Skłonność do uzależnień tkwi w nas równie mocno jak umilowanie wolności. Większość ludzi jest mniej lub bardziej uzależniona od używek, od telewizji, od seksu, od rodziny, od pracy, od pozycji społecznej, wreszcie od obrazu własnej osoby.

Tragedią narkomanów i alkoholików jest to, że znaleźli się w niewoli substancji szczególnie destrukcyjnych dla ich zdrowia i społecznego funkcjonowania i tylko to ich odróżnia od maniaków pracy, palaczy tytoniu, czy osób przewrażliwionych na punkcie swojego ja. Jeżeli wziąć pod uwagę mechanizm uzależnienia, a nie jego przedmiot, to mało kto z nas jest prawdziwie wolny - oto główna teza tej książki. Dlatego może być ona pomocna nie tylko dla osób wychodzących z uzależnienia od leków, narkotyków i alkoholu.."

Desiderata...to nie Twoja wole trzeba wzmocnic, lecz Twoja Swiadomosc..tego kim jestes, ..jestes wartosciowym czlowiekiem,
jestes tu by zrozumiec kim naprawde jestes...


:pocieszacz:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości

cron