dobra zmeczylam sie pisaniem o smutnych rzeczach w innym watku, wiec teraz musi byc cos na wesolo...
moja krolewna jest normalnie lekomanem! w wieku 15 miesiecy ostaniej nocy miala straszny bol brzucha, no jak sie zjada 4 talerze zupy, 3 danonki,5 parowek i 2 mandarynki, popijajac flacha, do tego kura i cos tam jeszcze to wcale nie dziwne... masowanie niewiele dalo, wiec podalam jej lek na zolodek. otrzymala tyle ile bylo mozliwe, czyli jedna lyzeczke i spac. lek wyladowal na szafce nocnej, po 15 minutach poczula sie lepiej wstala i pokazuje palce na lek, ja mowie, dzidzia spi, a ona swoje, po dobroci na mamie sie nie dalo wymoc, wiec moze wrzaskiem, lek wyjechal z pokoju, a dzidzia jeszcze wiekszy wrzask, mama nie dala sie zlamac, wiec przez dwie godziny siedziala w lozku i zalila sie swojemu prosiakowi. no oszalec mozna i tak do 2 w nocy.
rano zobaczyla butelke w kuchni i spiewka od nowa. no wiec ide pisac zazalenie do firmy farmaceutycznej o zbyt smaczne leki i poprosze teraz taki ohydny w smaku, no ale z nia nic nie wiadomo, moze tez bedzie smakowal
a w ramach odszkodowania za straty moralne poprosze wystep mojej dzidzi w reklamie tegoz leku