Gdzie poniesie nas życie, z tego miejsca patrzymy...

Problemy z partnerami.

Postprzez sikorka » 22 gru 2010, o 22:27

---------- 17:00 22.12.2010 ----------

ewka napisał(a):[color=blue]W tym zdaniu "nie ma dobrego ludzkiego związku, w którym nie ma nic do wybaczania... " ja przeczytałam, że im więcej do wybaczenia, tym lepszy związek;)

Wybaczenie w moim rozumieniu dotyczy sytuacji krańcowej i jakiegoś porządnego przegięcia. Pozostałe rozczarowania i zawody są po prostu zwyczajnymi rozczarowaniami i zawodami, które nie wymagają aktu wybaczania, a jedynie tolerancji i otwartości. I dlatego nie zrozumiałam Cię, Fil :D

ja odczytalam zupelnie tak jak ewka, wiec tez i taki sam powod mialam niezrozumienia Cie fil. teraz juz czaje. rzeczywiscie idealnych zwiazkow nie ma. aczkolwiek dla mnie idealny to wlasnie taki, w ktorym nie chodzi o to, ze pojawiaja sie roznice zdan, jakies sprzeczki, nawet ostrzejsze klotnie, ale taki w ktorym nasza Milosc jest ponad to wszystko i umiemy o tym pogadac i dojsc do konstruktywnych rozwiazan. natomiast slowo wybaczam pada w ostatecznosci - jak zdrada, nalog, przemoc itp. i wcale nie wiaze sie z dalsza bytnoscia tegoz zwiazku.
Ostatnio edytowano 22 gru 2010, o 22:32 przez sikorka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez mahika » 22 gru 2010, o 22:28

nie masz sprawdzania pisowni? Mozilla sama sprawdza.
A teraz jeszcze możesz całość edytować.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez sikorka » 22 gru 2010, o 22:33

(mam, ale mi wszystko podkresla i nie zwracam na to uwagi - juz zmienilam, dzieki)
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez mahika » 22 gru 2010, o 22:38

bo polskich znaków nie używasz :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Filemon » 22 gru 2010, o 23:23

kasiorku, jeżeli sama o sobie mówisz, że nie jesteś dobrym wyborem i dodajesz, że jeszcze tylko Twój chłopak musi sobie to uświadomić, to... mnie się to kojarzy z jakimś stanem depresyjnym, w którym człowiek ma skłonność sam siebie postrzegać jako jakiegoś beznadziejnego, nie zasługującego na szacunek, ani nic dobrego sobą nie reprezentującego... ale przecież Ty nie wydajesz się być taką osobą... włożyłaś dużo wysiłku w to, żeby znaleźć pracę, utrzymać ją, starasz się wywiązywać ze swoich obowiązków należycie a do tego jeszcze zmierzasz wytrwale w kierunku rozwijania swojego wykształcenia... przy tym nie jesteś wobec swojego partnera nieuczciwa, ani zamknięta - dopuszczasz go do swoich myśli i tego co czujesz...

to co wymieniłem, to całkiem konkretne wartości i zalety... :)
a słabości ma każdy z nas... nie warto tylko samemu im się poddawać i ulegać, bo wówczas możemy przybrać jakiś kiepski kurs życiowy...

możliwe, że jesteś obecnie przemęczona i nadmiernie zestresowana tym co się dzieje w pracy... zdaje się, że tej pracy towarzyszą też w Tobie jakieś lęki... wszystko to razem może wywoływać jakiś rodzaj depresyjnych zaburzeń i one to właśnie być może sprawiają, że czujesz się taka bezwartościowa, że aż nawet rozważasz takie pokierowanie swoim życiem, jakbyś naprawdę nie miała większej wartości...

ALE PRZECIEŻ TO NIEPRAWDA! To taki Twój niefortunny obecny stan duszy - gdybyś była jakimś tam byle kim, to nie kształciłabyś się, nie zainteresowałby się Tobą żaden sensowny facet, nie pracowałabyś ciężko i w stresie, tylko już dawno poszłabyś na łatwiznę i naśmiewała się z "frajerów" którzy uczciwie pracują i starają się osiągnąć coś w życiu...

życzę Ci serdecznie, sił, wytrwałości i więcej wiary w siebie oraz trochę więcej wsparcia i zrozumienia Twoich problemów ze strony partnera... a także mniejszej chwiejności emocji w Tobie...

jeśli chodzi o terapię, to przecież w większych miastach istnieją ośrodki w których można uzyskać coś bezpłatnie - szczególnie dotyczy to względnie młodych jeszcze osób... :)

pozdrawiam Cię i trzymam za Ciebie kciuki! nie patrz na siebie spoza takich ciemnych okularów proszę... zauważ swoje mocne punkty a jeśli mimo wszystko nie dajesz rady, to może faktycznie jest to jakiś rodzaj przemęczenia i depresyjnego kryzysu, który można by było podleczyć...??
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 22 gru 2010, o 23:42

Dodaj to co napisał Fil, do tego o czym rozmawiałyśmy na gg i nie biczuj się.

Jakoś to będzie (jak z egzaminami ;))
Ja bardzo wierzę że znajdziesz rozwiązanie najlepsze z najlepszych.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sanna » 23 gru 2010, o 08:50

Filemon napisał(a):kasiorku, jeżeli sama o sobie mówisz, że nie jesteś dobrym wyborem i dodajesz, że jeszcze tylko Twój chłopak musi sobie to uświadomić, to... mnie się to kojarzy z jakimś stanem depresyjnym, w którym człowiek ma skłonność sam siebie postrzegać jako jakiegoś beznadziejnego, nie zasługującego na szacunek, ani nic dobrego sobą nie reprezentującego...jeśli chodzi o terapię, to przecież w większych miastach istnieją ośrodki w których można uzyskać coś bezpłatnie - szczególnie dotyczy to względnie młodych jeszcze osób... :)


Jestem takiego samego zdania. Brzmisz jak osoba już w depresji albo na krawędzi depresji - drobiazg, szczegół, mniejsza lub większa sprawa, wpędza Cię w długie, ponure rozważania. To pewnie mix - przede wszystkim DDA+ napietej sytuacji w pracy+zmęczenia+problemów finansowych+bycia w związku( dalej będę sugerować że bycie w związku może się wiązać u Ciebie z podskórnym napięciem).

Leć do psychiatry i szukaj terapii przez NFZ - pomóż sobie Kasiorku.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez mahika » 23 gru 2010, o 10:02

Z diagnozowaniem i samodiagnozowaniem lepiej uważać.
O chorobie zdecyduje lekarz jeśli się do niego udasz...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez sikorka » 23 gru 2010, o 18:59

Sanna napisał(a):szukaj terapii przez NFZ

a czy Twoja kasiorku wczesniejsza terapia byla panstwowa czy prywatna?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Księżycowa » 23 gru 2010, o 21:44

mnie się to kojarzy z jakimś stanem depresyjnym, w którym człowiek ma skłonność sam siebie postrzegać jako jakiegoś beznadziejnego, nie zasługującego na szacunek, ani nic dobrego sobą nie reprezentującego... ale przecież Ty nie wydajesz się być taką osobą... włożyłaś dużo wysiłku w to, żeby znaleźć pracę, utrzymać ją, starasz się wywiązywać ze swoich obowiązków należycie a do tego jeszcze zmierzasz wytrwale w kierunku rozwijania swojego wykształcenia... przy tym nie jesteś wobec swojego partnera nieuczciwa, ani zamknięta - dopuszczasz go do swoich myśli i tego co czujesz...

to co wymieniłem, to całkiem konkretne wartości i zalety... Smile


Fil, to było miłe, bardzo, jakoś na co dzień nie myślałam o tym w takich kategoriach... Jakoś na co dzień nie ma to dla nikogo znaczenia, nikt nic dobrego nie powie i mi samej to umyka...
Uważam za to, że powinnam być bardziej wytrwała ale też nie mogę dać robić z siebie idiotki. Po kolei...

Dziś zadzwoniłam do pracy porozmawiać o tym, ze idę dwa dni w święta, każdy ma po jednym i nawet nowi, co kolejność zwykle była inna, a inna koleżanka nie idzie w ogóle...
Więc dzwonię i pytam dlaczego Pani x ma wolne całe święta a nowi mają po jednej zmianie, ja mam 2 nocki, więc świąt nie mam biorąc pod uwagę długość drogi do pracy. Uzyskałam odpowiedź, że Pani x ma nockę w sylwestra, na co ja, że Pani y też ma nockę w sylwestra i jedną zmianę w święta. Więc ,,Pani kierownik" zapytała mnie czy w takim razie wezmę nockę w sylwestra za panią x, odpowiedziałam, że tak na co ona ,,żartowałam"!! No przepraszam, ja dzwonię z poważną sprawą i w tym momencie jakoś mi nerwy puściły i powiedziałam, że w takim razie z dniem dzisiejszym składam wypowiedzenie. Oczywiście liczyłam się z tym, że będę musiała odpracować i tak też zrobiła. Ja poszłam po L4, nie musiałam kłamać, bo wczoraj maiłam gorączkę i dziś się okazało, że mam zapalenie gardła, więc jak powiedziałam lekarzowi, ze mam przez święta pracę, to od razu dał mi tydzień...

Na wieść o wypowiedzeniu ,,Pani kierownik" powiedziała mi, że robię świnstwo ludziom, i że zyczy mi, żeby mi się to kiedyś zwróciło. Na co jej odpowiedziałam, ze to swiństwo jest odpowiedzią, za jej złośliwość.

Może nie zrobiłam dobrze, ale po prostu przesadziła. Dam sobie radę, nie wierzę, że niczego nie znajdę jak się zabiorę za poszukiwanie porządne.

Jeżeli chodzi o psychologa sikorko, to chodziłam wcześniej na nfz, ale to było ze skierowania a przestałam dlatego, że poleciałam tam od razu po pracy, po rannej zmianie, na głodniaka, żeby zdążyć, bo mi bardzo zależało na tej terapii, ale pocałowałam klamkę. Byłam wściekła. Pani doktor nie raczyła się nawet odezwać jak się umawiałyśmy, więc potraktowałam to jako nie poważne potraktowanie mnie. Było zimno, byłam głodna i dzień cały wtedy zarąbałam... Ja nie zadzwoniłam i Pani Doktor też nie... Może pochopnie, ale cóż. Kilka miesięcy później poszłam znów na nfz, do innej przychodni i Pani Doktor koniecznie chciała mi dac do zrozumienia, że wszystkiemu, co wtedy się działo jestem winna ja i, że powinnam wszystkich przepraszać, nawet pracownice w poprzednim zakładzie pracy, które jak się później okazało robiły wszystko bym się zwolniła, bo... mi zazdrościły. Czego? Nie wiem sama... ale byłam wtedy w takim stanie, że po wyjściu od tamtej Pani miałam ochotę iść na tory kolejowe...


Sanno jeżeli chodzi o Ł, to przeprosił mnie, że krzyknął na mnie i dzis sam zdenerwował sie na nią i powiedział, że mam wypowiedzieć umowę o pracę... Być może masz rację, może związek też ma jakiś wpływ, tylko dla mnie to nie jets jeszcze aż tak wyraźne. Ja sama jestem w stanie, w którym na przemian mam wrażenie, że jestem winna, ze mam kłopotliwy charakter, że może jest ze mną coś nie tak a za chwilę dowiaduję się, że szef mojego Ł powiedział, że na sieci stacji, na której pracuję tak jest, że najpierw jest super i fajnie a później wszyscy uciekają, bo nie mogą wytrzymać... Nie wiem jestem roztrzęsiona...

Ja bardzo wierzę że znajdziesz rozwiązanie najlepsze z najlepszych.


Mahika mam nadzieję, że to rozwiązanie właśnie takie jest, choć jest zajebiście ryzykowne i może nie odpowiedzialne... Po prostu jeśli mam siebie chronic, to nie wyobrażam sobie iść tam, kiedy oni śmieją mi się w twarz, że tak postąpili... Sprzeczne z moimi przekonaniami niestety...

A co teraz będzie

:bezradny: ?

Nie wiem, ale lżej się czuję... choć strasznie się boję...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez KATKA » 23 gru 2010, o 22:24

nie ma sie czego bać...uważam, ze każda zmiana...jak by nie byłą przynosi zawsze cos dobrego :)
Wesołych Świat
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Księżycowa » 25 gru 2010, o 11:55

Moje położenie zdecydowanie się nie zmieni. Wylądowałam w miejscu, gdzie wszędzie są zamknięte ściany...

Słowa, nawet rodziców są niczego nie warte, kiedy okazuję się, że są tylko słowami, pustymi... :cry:
Miło się słyszy, gdy w mieszkaniach obok wszyscy jedzą wspólne śniadanie... Ja z jednej strony cieszę się, że nie mieszkam już z rodzicami, bo do mile spędzonych świąt było nam zawsze daleko, ale jest przykro, kiedy można wrócić, albo do nie przypominającego o świętach w żadnej częsci mieszkania, albo do domu gdzie święta, to okazja do wypicia i głupich tekstów...

Jest mi po prostu przykro, że święto nie różni się niczym od niedzieli czy soboty, że patrzę przez szybę na ładny obraz udanych świąt... :cry:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez KATKA » 25 gru 2010, o 13:08

To czas moja droga zeby przygotować sie do następnych swiąt...po Twojemu :P mi tez brakuje takiej atmosfery...dlatego już jakiś czas rozważam zrobienie swiat u siebie. W przyszłym roku mam zamiar wreszcie wyremontować mieszkanie i zaprosić tyle osób ile się da...nie wiem jeszcze co wymyślę z jedzeniem bo gotować nie umiem...ale to najmniejszy problem;)
jaka u Was pogoda?
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Księżycowa » 25 gru 2010, o 13:14

Chlapa... :? . NIby snieg jest, ale miejscami się utopic idzie...
Nie miałam wpływu na swięta w tym roku, same zorganizowały a właściwie nie zorganizowały się wcale. Nie miałam czasu o nich nawet pomyśleć, bo ciągle praca, praca... Ja wiem co będzie za rok? Nie myślę nawet o tym :bezradny:

Tobie pozytywnie minęły chociaż?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez KATKA » 25 gru 2010, o 14:05

dostałam ładną torebkę :P tzn sama ja kupiłam haha :P
Kasiorku plecy mnie bolą strasznie...wyglada to żle...będę miała to samo z dyskiem co mój tato i brat i szczerze mówiąc jestem załamana :( wiedząc co mnie czeka....ale co tam święta są ;) zaraz idę na spacer z moją psinką...wezme aparat ...potem pojadę do rodziców na obiad bo od wczoraj siedza sami....później do chrześnicy...później postaram sie polezeć tak jak kazali :P byle do końca roku...następny bedzie lepszy zobaczysz...ktoś mi ostatnio mówił (klientka) że to był cieżki rok dla wszystkich bez wzgledu na znak zodiaku...i 2011 ma byc lepszy wiec kto wie ;)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 162 gości