Ludzie mnie nie lubią

Rozmowy ogólne.

Postprzez caterpillar » 18 gru 2010, o 23:00

Introwertyzm jest OK,


to prawda mam w towarzytwie takie osoby i bardzo je cenie
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Orm Embar » 18 gru 2010, o 23:57

caterpillar napisał(a):
Introwertyzm jest OK,


to prawda mam w towarzytwie takie osoby i bardzo je cenie


Bo to nie chodzi nawet o sam introwertyzm, ile o to, JAK ON JEST UŻYWANY i co się z nim łączy. Mogę sobie np. wyobrazić człowieka, który nie jest duszą towarzystwa, bardziej sprawdza się w relacjach 1 na 1, a jednocześnie jest wymagającym, sprawnym i dobrym szefem/szefową.

To chyba raczej tak, że każdy typ osobowości ma inne problemy do pokonania. Ktoś o silnym ekstrawertyzmie nie będzie dobrze rozumiał jak działa grupa, nie będzie "naoliwiał" mechanizmów dobrej współpracy w teamie, bo nie kuma czaczy. Introwertyk musi nauczyć się jasno i asertywnie (cóż to ostatnio za mądre słowo!) stawiać granice, a także prosić o realizację swoich potrzeb.

Bycie człowiekiem introwertycznym to jedno, a traktowanie swojego introwertyzmu jako kary boskiej, negatywne myśli na swój temat tym introwertyzmem spowodowane, a do tego wycofywanie się ze społeczeństwa z uwagi na swoje złe przeżywanie swojego introwertyzmu to drugie...

M.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez caterpillar » 19 gru 2010, o 01:13

ofkors ofkors to bylo w mega skrocie :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 19 gru 2010, o 11:37

---------- 10:25 19.12.2010 ----------

impresja napisał(a):To moze zaakcaptuj siebie taką jaka jestes ,nie staniesz sie nagle rozswiergotaną duszą towarzystwa ,skoro jesteś inna -nie mniej wartosciowa-ale inna.



Impresjo, ależ ja akceptuję siebie, nawet uważam że ta moja introwertyczność jest w pewnym sensie zaletą- wiem, że dla bliskich jestem kimś wyjątkowym, tylko oni mnie tak naprawdę znają i na pewno to doceniają. Ja nie mam tak naprawdę specjalnie niskiej samooceny... raczej uważam że mam wiele szczęścia i możliwości do realizowania swoich marzeń i celów. Nie udaję kogoś innego, nawet nie mam takiego zamiaru....

...ale mimo wszystko chciałabym czuć się dobrze wśród znajomych, a nie jak 5 koło u wozu. Każdy chyba lubi czuć się ważny dla innych. Nie aspiruję do bycia w centrum każdej imprezy, po prostu chciałabym żeby moi znajomi myśleli o mnie przy okazji różnych wyjść i wyjazdów, chciałabym nauczyć się więcej swobody. Zycie to ciągły rozwój, mam potrzebę popracować nad swoją słabszą stroną bo mi to dokucza, więc czemu nie skorzystać z różnych wskazówek osób, które sobie z tym poradziły lub wręcz przeciwnie- brylują w towarzystwie. Nie mam odwagi zapytać znajomych wprost o to jak to robią, wolałam to zrobić tutaj. :wink:

---------- 10:37 ----------

Orm Embar napisał(a):
Introwertyzm jest OK, ale trzeba nauczyć się z nim dobrze żyć. Czyli np. wykorzystywać jego dobre strony - np. introwertycy bywają bardziej lubiani, ponieważ mogą tworzyć atmosferę zrozumienia i empatii no i ... słuchają zamiast gadać o sobie.

Maks


O dokładnie to miałam na myśli! :)

Wczoraj miałam zjazd na uczelni i w zasadzie jestem z siebie dumna, bo zamiast stać z boku podeszłam do grupy dziewczyn i przyłączyłam się do rozmowy. Normalnie jeśli wśród stojących osób nie ma kogoś kogo lepiej znam to tego nie robię. Nie dlatego, że się boję ludzi, ale dlatego że wydaje mi się, że to nie na miejscu, nie mnie tam nie chcą lub nie potrzebują. No, ale uznałam, że to dobry pomysł żeby rozpocząć jakieś drobne zmiany 8) I co najlepsze wcale nie była to jakaś świadoma decyzja "o teraz podejdę". Po prostu zrobiłam to jakby to było częścią mojej natury, jakbym zachowywała się tak zawsze. Dopiero potem pomyślałam, że to był jakiś tam kroczek do przodu.

Chciałabym umieć jasno wyrażać swoje potrzeby, ale czasami nie mogę się przebić przez tłum. Np. chciałam o coś spytać wykładowcę, ale jak tylko zwracał uwagę na mnie to ktoś przerywał swoimi prośbami. I wykładowca oczywiście już nie wracał uwagą do mnie. I tak przez dłuższy czas. Mega irytujące :roll:

Popytałam kilku osób, jakie robię pierwsze wrażenie- większość stwierdza, że sprawiałam wrażenie cichej osóbki, grzecznej, wręcz świętej. :?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez ewka » 19 gru 2010, o 12:34

kajunia napisał(a):Popytałam kilku osób, jakie robię pierwsze wrażenie- większość stwierdza, że sprawiałam wrażenie cichej osóbki, grzecznej, wręcz świętej. :?

Oj, ja takich ludzi bardzo lubię. Są przeciwieństwem tych, co zawsze najgłośniej i zawsze w pierwszej ławce. Z takimi jest trudniej. Męczą (mnie).

:choinka:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Filemon » 19 gru 2010, o 21:01

---------- 19:58 19.12.2010 ----------

kajunia napisał(a):.....Wczoraj miałam zjazd na uczelni i w zasadzie jestem z siebie dumna, bo zamiast stać z boku podeszłam do grupy dziewczyn i przyłączyłam się do rozmowy. Normalnie jeśli wśród stojących osób nie ma kogoś kogo lepiej znam to tego nie robię. Nie dlatego, że się boję ludzi, ale dlatego że wydaje mi się, że to nie na miejscu, nie mnie tam nie chcą lub nie potrzebują. No, ale uznałam, że to dobry pomysł żeby rozpocząć jakieś drobne zmiany 8) I co najlepsze wcale nie była to jakaś świadoma decyzja "o teraz podejdę". Po prostu zrobiłam to jakby to było częścią mojej natury, jakbym zachowywała się tak zawsze. Dopiero potem pomyślałam, że to był jakiś tam kroczek do przodu.


o właśnie coś takiego na przykład, miałem na myśli wcześniej! - bardzo dobre posunięcie, według mnie i na dodatek jeszcze właściwie przyszło Ci samo z siebie, spontanicznie... :)

i co, okazało się, że rodzaj zachowania jakie podjęłaś jest OK? dobrze się z tym czujesz i masz wrażenie, że wnosi Ci to coś pożądanego, korzystnego? jeśli tak, no to już sama zaczynasz sobie radzić z problemem... :)

kajunia napisał(a):Popytałam kilku osób, jakie robię pierwsze wrażenie- większość stwierdza, że sprawiałam wrażenie cichej osóbki, grzecznej, wręcz świętej. :?


no czyli trochę przesadne wrażenie ugrzecznienia i wyciszenia, jak dla mnie... bardzo możliwe, że podświadomie hamujesz się aż tak skrajnie, bo na przykład duma Ci nie pozwala dopraszać się o swoje... hem? ;) chciałabyś przykładowo, żeby wykładowca zwrócił na Ciebie uwagę a tu tymczasem jeszcze ileś innych osób dopycha się do niego z jakimiś sprawami, no i trzeba zawalczyć o swoje, z tą całą ciżbą... ;) i okazuje się, że to... wkurzające... :D ;) tak właściwie, to powinniśmy mieć może jakieś specjalne prerogatywy i zostać przyjęci bez proszenia nawet o to i w pierwszej kolejności przed innymi... wówczas świat wydawałby się bardziej przyjaznym miejscem do życia a konieczność walczenia o swoje nie tak irytująca... czy tak? ;) :lol: owszem fajnie by tak było, ale PODŚWIADOME WYMAGANIE czegoś takiego to droga donikąd, gdyż rodzi frustrację i zahamowania, do tego stopnia, że w końcu zaczynamy się zachowywać przesadnie w drugą stronę... rezygnujemy z ekspansywności na tyle, że stajemy się szarą myszką, której nikt nie widzi i która grzecznie przycupnęła sobie za miotłą, nawet jeżeli czasami chętnie podeszłaby i... strzeliła po wąsach kota! ;) :lol:

jeśli zdobyłaś się na takie zapytanie kilku osób, to myślę, że już wkrótce zdobędziesz się też zapewne na to, żeby wprost wyrazić potrzebę tego, by pamiętano o Tobie przy różnych towarzyskich okazjach i poprosić o to jedną, drugą i trzecią koleżankę... :) jeśli to sensowne i warte zachodu osoby, to z pewnością docenią Twoją bezpośredniość i wezmą pod uwagę Twoją prośbę... a przy okazji, może już po takim otwartym posunięciu pomyślą sobie, że ta "grzeczna myszka", to jednak nie do końca taka cicha i niedostrzegalna i może je zaciekawi co się za tym kryje....? staniesz się przez to co nieco intrygująca - wykraczające poza znany schemat zachowanie przyciąga uwagę i budzi zainteresowanie... ;)

pozdro od Filemonka... :)


:kwiatek2:

---------- 20:01 ----------

ewka napisał(a):
kajunia napisał(a):Popytałam kilku osób, jakie robię pierwsze wrażenie- większość stwierdza, że sprawiałam wrażenie cichej osóbki, grzecznej, wręcz świętej. :?

Oj, ja takich ludzi bardzo lubię. Są przeciwieństwem tych, co zawsze najgłośniej i zawsze w pierwszej ławce. Z takimi jest trudniej. Męczą (mnie).

:choinka:


ewka, pomyśl tylko jakie męczące byś miała życie z takim jak... ja! :P
toż to palec boży, że przypadkiem się z takim filemonem nie chajtnęłaś... ;) :haha:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kajunia » 20 gru 2010, o 11:52

Tak Filemonie, czułam się z tym całkiem fajnie, naturalnie i swobodnie... :) Ale o ile podejście do grupy osób, która zna się ledwo ledwo (to są dopiero początki na nowych studiach)... jest dosyć proste, o tyle wkroczenie do zwartej paczki jest już dla mnie o wiele trudniejsze.

Mam na drugim kierunku studiów taką właśnie sytuację- dołączyłam rok temu do grona dobrze znających się ludzi, oni już wcześniej studiowali razem 3 lata, ja doszłam na magisterce. Też kosztowało mnie to wiele energii. Niby połowicznie się udało. Dołączyłam do jakiegoś (w sumie z moje punktu widzenia kiedyś elitarnego) grona. I jest ok, spotykamy się, jeździmy, cieszę się że się "wkręciłam" w tą grupę. Ale... czasem czuję, że nie jestem jedną z nich. Dosyć często mam to odczucie. Np. załóżmy, że mamy się na ćwiczeniach dobrać w grupy po 6 osób, a jest nas 7- kto wtedy musi sobie poszukać nowej grupy? Ja :( Niby to rozumiem... ale jest mi czasem smutno. Wpisując się do różnych grup, zapraszając na imprezy pamiętają o sobie nawzajem, o mnie średnio... Wiem, że powinnam zaznaczać swoją obecność, ale głupio mi jakoś powiedzieć "a co ze mną?". Nie chcę mieć roszczeniowej postawy. Niby wiedzą, że chętnie się wybiorę gdzieś razem, ale czasem zapominają... A o sobie pamiętają ;)

Generalnie dołączenie do tej ich "paczki" było dla mnie ogroooomnym testem jeśli chodzi o relacje społeczne. Mam wrażenie, że wykonałam zadanie dla siebie awykonalne. Najgorszy koszmar dla mnie- bycie w towarzystwie osób, które są zgrane i dobrze się znają, a ja nie znam nikogo. W gruncie rzeczy nie jestem szarą myszą, odzywam się dosyć sporo do ludzi, ale tworzę ten dziwny dystans.

Ooo ciekawe jest to, że ja prawie nie dotykam ludzi. Jedyną! osobą, którą swobodnie dotykam jest mój chłopak. Nigdy ani z mamą, która jest mi bliska, ani z żadnymi koleżankami, przyjacielem nie przekraczałam tej bariery dotyku. Zazdroszczę ludziom, którzy się sobie rzucają w ramiona z przyjaciółmi, klepią się po ramieniu jak starzy znajomi. A ja nie dotknę kolegi, mam wrażenie że to strasznie dziwne... Jeśli już np jakaś koleżanka mnie przytuli to czuję się nieswojo, sztywno, nie wiem jak się zachować.

Wiem, że jestem już w jakimś punkcie jeśli chodzi o rozwój osobisty w kwestii relacji interpersonalnych. Jeszcze 3 lata temu jedyną osobą mi bliską był były chłopak. W sumie dzięki obecnemu, który mnie motywuje i "ułatwia" mi życie ;) próbuję oswoić trochę tą swoją introwertyczność.

Filemonie, domyślam się, że jesteś typem kota-lwa salonowego :D Jeśli możesz, podziel się swoimi wskazówkami, jak się zachowujesz w nowo poznanym gronie?

Albo może macie jakieś pomysły... Jak zmienić swój wizerunek i swoje nastawienie w grupie, którą znam już 3 lata (znajomi mojego chłopaka), ale prawie nigdy się wśród nich nie odzywam (więc w sumie tak jakbym się z nimi nie znała) :?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez milla » 21 gru 2010, o 01:18

---------- 23:46 20.12.2010 ----------

ojej Kajunia... nie moge uwierzyć! chciałam przeczytać wszystko ale doszłam tylko do 2 strony bo natrafiłam na coś takiego:

Niby się lubimy, spotykamy, a jednak nie jestem tą osobą, o której się pamięta. Nie sądzę, że to przejaw ich małostkowości, po prostu ja miewam wrażenie że jestem przezroczysta


no bo hihi, to jest dokładnie to co ja stwierdziłam ostatnio, przezroczysta! Miałam taki podły tydzień, że kolega mi powiedział że jak na mnie patrzył to wyglądałam jakbym po powrocie do domu miała nażreć się prochów, byłam nieobecna i nieszczęsliwa. A ja wtedy stwierdzałam że jestem przezroczysta, bo zdarzyło się kilka rzeczy które o tym by świadczyły. Apogeum było potem tego dnia w tramwaju. Wracałam z dwoma znajomymi tramwajem do domu i przysiadł się koło nas facet którego znam, i na dodatek odwrócił się i zaczął zagadywać moich znajomych choć to byli obcy dla niego ludzie, ale... ani razu nie spojrzał w moją stronę. Nie zauważył mnie, choć gadał do moich znajomych siedzących tuż przy mnie! To było... nieprawdopodobne, wręcz fantastyczne. Psychodelicznie uwierzyłam że chyba jestem w jakimś filmie, jak w tym serialu Being Human o duchu, wilkołaku i wampirze.

poza tym często się zdarza, że ktoś staje do mnie tyłem, zasłaniając grupke w której stoje, wchodzi mi w zdanie jakby mnie tam nie było. I nie bardzo potrafie rozkminić, skąd taki brak szacunku.

---------- 00:18 21.12.2010 ----------

takie grupy bywają okropne. Jest taka grupa w której wszyscy znają się od kilkunastu wrecz lat i tak artystycznie kroczyli ze sobą przez cały czas. Jest to grupa zamnknięta i zdecydowanie wroga wobec "obcych" - wykluczanie, obgadywanie, pławienie się w swoim "elitaryzmie".
Moja koleżanka doświadczyła podobnie. Była w gimnastycznym zespole w którym wszyscy byli z tej samej wsi. Choć próbowała się wkupić w ich grupe przez 3 lata, nie udało jej się to. Była też odsuwana na najgorsze miejsca na występach. Wszystko to chyba dlatego że była z innej miejscowości... ;)
Avatar użytkownika
milla
 
Posty: 404
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 19:41

Postprzez Orm Embar » 21 gru 2010, o 04:36

Cześć Kajunia,

kajunia napisał(a):Tak Filemonie, czułam się z tym całkiem fajnie, naturalnie i swobodnie... :) Ale o ile podejście do grupy osób, która zna się ledwo ledwo (to są dopiero początki na nowych studiach)... jest dosyć proste, o tyle wkroczenie do zwartej paczki jest już dla mnie o wiele trudniejsze.

/ciach/

Generalnie dołączenie do tej ich "paczki" było dla mnie ogroooomnym testem jeśli chodzi o relacje społeczne. Mam wrażenie, że wykonałam zadanie dla siebie awykonalne. Najgorszy koszmar dla mnie- bycie w towarzystwie osób, które są zgrane i dobrze się znają, a ja nie znam nikogo. W gruncie rzeczy nie jestem szarą myszą, odzywam się dosyć sporo do ludzi, ale tworzę ten dziwny dystans.


Wejście do każdej takiej grupy dla NIEMAL KAŻDEGO jest trudne. Może nie jest trudne dla absolutnych ekstrawertyków, w dodatku z silną charyzmą. W każdym innym przypadku to JEST trudne.

Mam kumpla, który jest prezenterem radiowym oraz showmanem podczas imprez promocyjnych. Jest fantastycznym prowadzącym aukcje - ma swoje poczucie humoru, swój rytm. Jest w tym bardzo dobry.

Też jest buddystą. Kilka lat temu przeniósł się do innego miasta - sangha (czyli miejscowa buddyjska "parafia") jest jedną z większych w Polsce. Jest to jedna z pierwszych sangh w Polsce, bodaj już z 35-letnią tradycją. Ludzie w niej są ze sobą bardzo zżyci: dużo się ze sobą bawią, sporo wspólnie medytują i jeżdżą na wyjazdy.

Facet, który nie boi się prowadzenia imprezy na kilka tysięcy osób narzekał mi, jak bardzo samotny i odtrącony czuje się wchodząc na imprezę sanghi w swoim nowym mieście... ;-)

Piszę to po to, żebyście nie tworzyli sobie wizji takiej:
"wejście do nowej grupy zżytych ze sobą ludzi sprawia mi problem, więc na pewno jestem jakaś/jakiś dziwny, pokręcony i generalnie nie cool"

Natomiast zamiast tego mieli realistyczną wizję rzeczywistości:
"wejście do nowej grupy zżytych ze sobą ludzi dla 95% ludzi jest trudne, a ponieważ jestem nieco bardziej introwertyczna/introwertyczny może być dla mnie trudniejsze. Dlatego też muszę nieco bardziej popracować nad swobodnym byciem w tej grupie, ale też szukać głębszych relacji odpowiadających mojej naturze. No ale i tak wszystko jest w porządku". :-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez ewka » 21 gru 2010, o 07:19

Filemon napisał(a):ewka, pomyśl tylko jakie męczące byś miała życie z takim jak... ja! :P
toż to palec boży, że przypadkiem się z takim filemonem nie chajtnęłaś... ;) :haha:

Hehe :haha:
Nooo... ciekawe, jak to byłoby :haha:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 373 gości