Kiedy inni nas wkurzają...

Rozmowy ogólne.

Kiedy inni nas wkurzają...

Postprzez ewka » 15 gru 2010, o 15:32

... i to tak, że są w stanie odebrać nam chęć do życia i ochotę do pracy - pomijając depresję czy inną przypadłość (bo wtedy trzeba specjalnego podejścia do problemu).

Co zrobić, by wkurzać (lub dołować) przestali? Jasna sprawa, że ich zmienić się nie da... pozostajemy my sami na tym podwórku i jak je ogarniemy, tak mieć będziemy.

Można powiedzieć, że porozmawiamy o stosunkach międzyludzkich. I o sytuacjach, kiedy jeden zostanie wyprowadzony z równowagi, a drugi nie. Może (o ile temat się rozwinie) przypomnę sobie sytuację, kiedy ktoś posiadł nade mną AŻ TAKĄ WŁADZĘ... na tę chwilę nie przypominam sobie, a ludzi spotykam różnych, jak każdy z nas.

Zainspirowała mnie Kasiorek.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 15 gru 2010, o 15:40

mysle ,ze jedyna rada to zmienic cos w sobie, swoja postawe ,swoje nastawienie ,swoje zachowanie.

Niestety innego wyjscia nie widze..no jeszcze zostaje nam odejsc .

Nasze zachowanie ,sposob mowienia itd ma ogromny wplyw na to jak zareaguja na nas inni mozna to wykorzystac dobrze albo i zle .
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez doduś » 15 gru 2010, o 15:40

może warto odwrócić ? Po prawdzie z równowagi wyprowadzam, a właściwie wyprowadzałem się sam. Dla mnie odpowiedź jest prosta a jednocześnie w duzej mierze bardzo trudna do wcielenia w życie. Jasno i stanowczo postawić granicę. Czy się udaje ? OStatni raz kiedy dostałem "wiazankę dołujacą" udało mi się uratować poczucie własnej wartosci. Sukces. Ale nie mam recepty na to, żeby ktos przestał próbować mnie zgnoić.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Księżycowa » 15 gru 2010, o 15:51

Ewo :buziaki:

Cat, wiesz nie wiem co mam zrobić jeszcze, bo jeśli mam wchodzić komuś w tyłek, to na pewno nie. Mogą mnie w mój pocałować...

Szczerze i prawdziwie nie prowokuję, robię swoje i wychodzę. Jeżeli ktoś mnie gnoi i wg mnie jest to sytuacja, ktora nie jest słuszna zadaje pytania, żeby zrozumieć...

Doduś jak w poprzednim zakładzie wyznaczyałam granice, to były zaskoczone i generalnie musiałam się zwolnić, bo się takie sytuacje zaczęły dziać...

I za każdym razem szukałam winy w sobie, bo do takich właśnie osób należę... Tylko może trzeba zadać sobie pytanie co dzieje się na rynku pracy obecnie... no... może nie w każdego rodzaju pracy...

http://www.bhp-platforma.pl/index.php/s ... zas%C3%B3w
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez ewka » 15 gru 2010, o 15:55

kasiorek43 napisał(a):Jeżeli ktoś mnie gnoi i wg mnie jest to sytuacja, ktora nie jest słuszna zadaje pytania, żeby zrozumieć...

A co znaczy dokładnie: gnoi?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Filemon » 15 gru 2010, o 15:56

ja znam pewne nietypowe podejście - mianowicie próba obdarzenia empatią zarówno siebie, jak i kogoś drugiego: nawet kogoś kto nas atakuje i wykazuje wobec nas brak empatii...

to się nazywa "porozumienie bez przemocy" (według Rosenberg'a)

w sytuacjach trudnych, konfliktowych, osobiście wypróbowałem - z zaprzyjaźnionym kolegą i mogę potwierdzić, że przyniosło zdecydowanie dobre efekty: zaczęliśmy się lepiej rozumieć i w moim odczuciu moje potrzeby w kontakcie z Nim są obecnie w większym stopniu zaspokajane niż niegdyś, co sprawia mi przyjemność i mnie cieszy... :)

jednak w ostrym konflikcie z matką nie potrafię tego zastosować - przerasta mnie, bo zbyt silne mam nieprzyjemne emocje, żebym się zdobył na to, żeby okazać Jej empatię i próbować wyjść do Niej ze zrozumieniem... :? niewykluczone, że gdyby mi się to jednak udało, to przyniosłoby efekt, bo podobno jest to metoda, która może zadziałać nawet z osobami, które wręcz fizycznie nas napadają i są wobec nas niebezpiecznie agresywne...

oto link (kiedyś już go wklejałem):

http://pl.wikibooks.org/wiki/Porozumie% ... z_przemocy


P.S.


można by jeszcze dodać, że właściwie jest to podejście, które ma w zamyśle okazanie empatii i zrozumienia nawet komuś kto jest wobec nas agresywnie napastliwy... jednocześnie jest to podejście z empatią wobec siebie samego, bowiem wyrażamy swoje potrzeby oraz najtrudniejsze nawet dla nas i najbardziej nieprzyjemne uczucia, co nawiasem mówiąc nie jest łatwe... (oczywiście najpierw trzeba je rozpoznać i rozpoznać jakie konkretnie nasze potrzeby są frustrowane lub zupełnie niezaspokojone w danej relacji z daną osobą rodząc w nas potem z powodu tego niezaspokojenia takie a nie inne uczucia... - bardzo przydatne do tego są listy uczuć i potrzeb, które można znaleźć pod załączonym linkiem!)

ponadto staramy się też poznać potrzeby i uczucia tej drugiej strony - na co jest szansa, kiedy rozmawiamy z drugim człowiekiem empatycznie, nawet wówczas kiedy czujemy się z nim źle i budzi w nas wrogość, lęk, itp...

a na koniec jest miejsce na wyrażenie prośby, w której zawarte są jakby właśnie te nasze uczucia i potrzeby... przy czym prosząc, nie żądamy, gdyż bierzemy też pod uwagę poznane już potrzeby i uczucia tej drugiej osoby...

jest szansa, że dostaniemy to czego potrzebujemy i poczujemy się lepiej, gdyż ktoś komu okażemy empatię może zrozumieć sam siebie lepiej a następnie może też obudzić się w nim empatia (i współczucie...) dla nas i wówczas spontanicznie sam w sobie może poczuć chęć by porozumieć się z nami bez wywierania nacisków, natomiast z uwzględnieniem tego co my czujemy i czego potrzebujemy w kontakcie z tą osobą... :)

mnie się wydaje, że to jest niegłupi zamysł, ale jeszcze mam małe w tym obszarze doświadczenie, bo nie jest to metoda łatwa i wbrew pozorom, nie jest to chyba też takie proste, nawet jako sama idea... choć generalnie niby proste, ALE... ;)
Ostatnio edytowano 15 gru 2010, o 16:10 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Księżycowa » 15 gru 2010, o 16:02

Opisywałam Ci na pw Ewo sytuację z telefonem po nocce i awanturze o wykonane zadania, które kazała zrobić, okazało się, że to nie po jej myśli... powiedziała co innego, na karcie głównej napisała co innego i maiała pretensje, że się nie kontaktowałam. Dodam, zebyła to 3 godz. w nocy. I tak jest z każdą sprawą...

Nakładanie abstrakcyjnych obowiązków, plus te, które są i oczywiscie obsługa klienta. Nie jesteśmy robotami...

Opdpowiadam na pytanie z pw, co dokładnie zrobili...

Raz sytuacji które opisałam powyżej jest po prostu multum i na prawdę są w stanie człowieka osłabić... O tym, co wczoraj się stało przepraszam, ale nie potrafię na razie pisać, minęło trochę czasu i zwyczajnie nie chcę tego odświeżać... Było mi bardzo przykro. Na prawde poczułam się olana i wyśmiana...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 15 gru 2010, o 18:09

---------- 17:07 15.12.2010 ----------

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:

---------- 17:08 ----------

Fil,
jakiś sens w tej metodzie się kryje...


---------- 17:08 ----------

Nie licząc mej teraźniejszej zwierzchniczki, z którą ciężko się współpracuje (jednym słowem-nie nadaje się do zarządzania nawet kilkuosobowym zespołem), nie miałam do czynienia z Mobbingiem.

---------- 17:09 ----------

Ja wcześniej postawiłam się tej kobiecinie, niestety to żona szefa i jego niby przeprowadzane z nią rozmowy odnośnie traktowania pracowników na dłuższą metę nie przyniosły rezultatów, a tylko wzmogły złośliwości.

---------- 17:09 ----------

Obecnie przyjęłam taktykę zobojętnienia: ona poskrzeczy swoje, zaś ja wykonuję swoje. I sprawy pracy zostawiam w ... pracy.
Zwyczajnie szkoda mi szargać nerwy.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez limonka » 15 gru 2010, o 22:36

nie umiesz zmienic kogos zmien siebie i swoje podejscie:) i nie mam tu na mysli calowania tylka:) u mnie zadzialo w stssunkach z tesciowa...mam GDZIES co ona o mnie mysli, mowi ect...to jej zdanie , zycie, wybor..ja moge miec inne??? prawda?:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 15 gru 2010, o 23:06

mysle ze nalezy zaczac od tego ze nawet nie powinno sie nikogo zmieniac, a raczej zmienic cos w sobie zeby przestala ta osoba byc dreczaca dla nas, inaczej sie nastawic czy cos
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 15 gru 2010, o 23:14

Nie rozumiem dlaczego dla Was, każdy kto pisze z problemem musi mieć go koniecznie ze sobą. Może po prostu tak nie jest. Ja do tej pory nie miałam sobie nic do zarzucenia, ale na pewno od jutra będę miała. Przestanę stawać na rzęsach i jutrzejsze zarzuty, o ile będą, będą słuszne, ale do tej pory uważam, że robiłam wszystko jak nalezy, a jeśli ktoś czegoś nie zrozumiał, to nie trzeba fundować mu takich jazd...

Dziękuję za radę, na prawdę...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 15 gru 2010, o 23:25

Eee, ja tak nie uważam.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez limonka » 16 gru 2010, o 01:15

kasiorek43 napisał(a):Nie rozumiem dlaczego dla Was, każdy kto pisze z problemem musi mieć go koniecznie ze sobą. Może po prostu tak nie jest. Ja do tej pory nie miałam sobie nic do zarzucenia, ale na pewno od jutra będę miała. Przestanę stawać na rzęsach i jutrzejsze zarzuty, o ile będą, będą słuszne, ale do tej pory uważam, że robiłam wszystko jak nalezy, a jeśli ktoś czegoś nie zrozumiał, to nie trzeba fundować mu takich jazd...

Dziękuję za radę, na prawdę...
kasiorku ja wcale nie twierdze ze Ty czy ja mam problem ze soba:) wrecz przeciwnie:) co wiecej jesli wiesz ze problem nie lezy w tobie a ktos ci poprzez swoje zachowanie ' to wmawia' nie warto die stresowac , Gdyz Ty wiesz jaka jestes, Kim jestes I co soba reprezentujesz:):):) Zlr ujelam pierwszy wpis... Mialam na mysli ze jesli nie mozesz zmienic czyjegos zachowania a nie kogos:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 16 gru 2010, o 05:48

Tak Limonko wexmy tylko pod uwagę, że ta moja racja i prawda nic nie znaczy, bo jak ta druga strona będzie chciała mi wypowiedzieć umowę o pracę i to uzasadni swoimi racjami, to jest po mnie... Oczywiście mogę wypowiedzenia nie podpisać, ale co z tego? Na drugi dzień przylecę ze swoim? Ja piję do tego, że nie ma znaczenia kto ma rację, tylko to kto jest bardziej cwany, a właściwie chamski, bo nie potrafię tego inaczej określić...

W moim poprzednim zakładzie dziewczynie zrobili taką akcję, że mimo iż ona miała racje, bo to był jawny mobbing, którego później ofiarą też padłam, to nie miało to znaczenia, dlatego, że kierownik lepiej żyje z prezesem i dziewczyna była w takim stanie, że na spotkaniu ją zmiażdżyły, bo nie miała sił się bronić, zero wiary w siebie, nie wiedziała czy ma w ogóle racje... Zarzut jaki był w stosunku do niej był śmieszny, tak jak u mnie, że nie odstawiłam kartonu po dostawie... poza tym stoisko lśniło, ale ja miałam zostawić klientów i iść odstawić pieprzony karton...

Po pięciu latach w tym fachu stwierdzam (nie urażając tych pozytywnych osób), że większość ludzi pracujących w handlu i pewnie nie tylko, to zwykły zakompleksiony margines, bo człowiek, który ma jakikolwiek poziom, nie traktuje tak ludzi...

Abssinitch czytałam książki Louise L. Hay - świetne i bardzo mi pomogły, ale jakoś z upływem czasu i w natłoku obowiązków pogubiłam wszystkie wzorce stopniowo. A teraz nie miałabym nawet kiedy czytać, ale pewnie będę musiała znaleźć czas...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez ewka » 16 gru 2010, o 08:03

Ja sobie (tak na własny użytek) tych, co mnie wkurzają - nazywam ludźmi trudnymi. Trudnymi dla mnie, rzecz jasna. I też na własny użytek myślę sobie, że są na mojej drodze po to, bym uczyła się cierpliwości, wyrozumiałości, empatii... ale też pomagają określać własne granice. Myślę, że trzeba do tego wszystkiego sporo cierpliwości i dystansu.

Nie wierzę, że ci ludzie istnieją po to, aby mi było trudniej;)

Są trochę jak lustro... możemy się "w nich" przeglądać i "widzieć" swoje własne reakcje. To jest pozytyw - bo gdy widzimy własne reakcje, to one nam coś uświadamiają. A gdy uświadamiają - już możemy chwycić byka za rogi. Oczywiście nie ma obowiązku chwytać... ale dla własnego komfortu chyba warto?

Innym (dla mnie) rozdziałem są relacje pracownik-szef. Wg najstarszej, znanej mi reguły - punkt pierwszy mówi: szef ma zawsze rację. Jeśli nie ma... patrz punkt pierwszy :D I koło się zamyka :D Szczerze mówiąc - nie znam prostszej i prawdziwszej zasady... ALE jest w tym coś cudownego: otóż oprócz pracy, która zajmuje (zwykle) 1/3 doby, pozostają 2/3 bez szefa i bez pracy. I druga cudowność: obszar moich myśli, mojej osobistej wolności pozostaje nienaruszony MIMO, że wykonuję polecenia durne czasem tak, że ręce opadają. Myślę sobie wtedy, że kazano mi to zrobić nie po to, aby mnie udupić... ale dlatego, że szef ma taką wizję, a do realizacji jego wizji służą mu pracownicy. Ja i inni. Ot, i tyle. Myślę sobie też często, że mój szef ma też swojego szefa... to też ułatwia ułożenie sobie tych relacji.

Oczywiście nie piszę tutaj o jakiś skrajnych mobbingach, czy coś tam takiego.

Swego czasu kolega był moim przełożonym i mieliśmy bardzo dobre relacje... eh, często się też kłóciliśmy o "cośtam cośtam". Fajne to było, bo poznawałam realia z jego strony (to mi dużo dało), a sama miałam okazję przedstawiać swoje. Fajne było też dlatego, że nigdy nie było żadnych fochów i obrażania. To był cudowny człowiek... to tak "ku pamięci", bo właśnie mija 3 rocznica jego śmierci***

Fil, z ciekawością poczytam to, co polecasz. Czuję, że to moja nuta;)


:mikolaj:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 390 gości