Próbuję zrozumieć, pomóc i sobie i Jemu...

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Próbuję zrozumieć, pomóc i sobie i Jemu...

Postprzez annomalia » 19 paź 2007, o 15:53

Zaczynam dochodzić do wniosku,że każdy człowiek nosi w sobie jakieś piętno dzieciństwa...Jestem potwornie emocjonalna, płaczliwa (wcześniej tego nie zauważałam).Czasem czuję,że związek i miłość , którą przeżywam ma również ukrytą obopólną misję...naszą wspólną...
Bardzo sie różnimi, mój chłopak ma problem z zamrożonymi emocjami z dzieciśńtwa, ja natomiast jestem nadwrażliwa...
Cały czas powtarza sie ten sam schemat: jest problem, nie moxemy sie porozumieć, ja zaczynam płakać, histeryzować, krzyczeć,błagać wręcz o jego miłość, zainteresowanie...On jest wówczas jak skała...kamień...ucieka..zamyka się...potarfi powiedzieć bardzo bolesne słowa, jako obrona na mój atak...(to wygląda m.w. tak jak krzyczę : "Nie kochasz mnie", On odpowiada: "Nigdy Cie nie kochałem" itp.)
Im bardziej ja go potrzebuję i bardziej wywieram nacisk, i staje sie wrakiem emocjonalnym, szantażując, że gdybym teraz umarła, też by pozostał obojętny, tym on bardziej mi w tym wtóruje...Choć często pzostaje skamieniały i milczy...
Potrafi być wtedy dla mnie zupełnie obcy , obojętny...
Zawzse myślałam, że to nie może być bez znaczenia...że to usi mieć jakiś ukryty sens...Bo ja siebie nie poznaję...Nigdy nie zachowywałam się tak ...
Czy to możliwe że moja rola w Jego życiu nie tylko ogranicza sie do miłości?
Że moja nademocjonalność we mnie jest po to , by Jego uleczyć?Skruszyć w nim ten kamień..? Pozowlić mu się wypłakać...?
A ja może wypłakuje swoje dziecięce boleści...?
Ostatnio udało mi się przerwać schemat...udało mi się "zmusić" go by przyszedł do mnie i przytulił mnie...
Powiedział,że nie potarfi tego zrobić, że nie rozumie czemu mój płacz, histeria , ból, nie wywołuje w nim zadnych uczuć...że pragnei wyłącznie spokoju, zniknąć, uciec...
ale pamięta jak bardzo bolało, gdy potzrebował by któs przytulił go gdy był małym chłopcem i nigdy nikt nie przychodził....
annomalia
 
Posty: 11
Dołączył(a): 19 paź 2007, o 14:53

Postprzez bunia » 19 paź 2007, o 23:32

Witaj....bez watpienia dziecinstwo wywiera jakies pietno ale nie mozna sie poddawac temu wplywowi...w Waszym przypadku mysle,ze oboje macie zaburzenia emocjonalne wywolane roznymi przyczynami i dlatego powstaje konflikt i nie mozecie sie porozumiec.
Nie jest to wcale latwe ale pomysl,ze od osoby zamknietej w sobie nie mozna wymagac na sile aby nagle byla otwarta i czula....przynosi to zazwyczaj odwrotny efekt.....tak jak nie moze Twoj partner na sile wymagac abys stala sie tez inna.
Mysle,ze oboje powinniscie poddac sie terapi....moze zaczniesz od siebie....to przynajmniej powinno zlagodzic konflikt jesli zaczniesz pomalu rozumiec swoje zachowanie i uczyc sie zmienic....na pewno i Twoj chlopak zacznie tez inaczej reagowac ale to dluga i mozolna paca.
Pozdrawiam cieplo :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zenek » 23 paź 2007, o 01:50

Anomalia, jak Cię czytam o tej "obopólnej, ukrytej misji" to od razu mi sie kojarzy książka Colina Tipplinga "Radykalne Wybaczanie".
Zerknij sobie tu, na "Historię Jill":
http://www.radykalnewybaczanie.pl/index ... 8&Itemid=9
Czytanka nie jest długie, a myślę że może Cię zaciekawi :) Książka jest bardzo fajna, polecam. Nie twierdzę, że to, co facet pisze to "jedynie słuszna" metoda, myślę że nie należy się tylko i wyłącznie ograniczać tylko do tego rodzaju "terapii", ale różnych rzeczy warto wypróbować.
zenek
 
Posty: 7
Dołączył(a): 15 maja 2007, o 02:17


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości

cron