Witam,
Absolutna zgoda z Sans. Dziecko naturalnie miewa okresy fascynacją seksualnością - np. pięciolatki się onanizują - ale dla normalnego rozwoju potrzebuje dobrego EMOCJONALNEGO kontaktu z dorosłymi ludźmi. Dojrzałego, mądrego kontaktu, pozbawionego elementu seksualnego. To właśnie taki kontakt buduje poprawną osobowość dziecka.
Każdy seks dorosłego z dzieckiem niszczy psychikę dziecka w sposób bardzo mocny. Naturalne istnieją pewnie przypadki ludzi, po których taki seks spłynął jak po kaczce, ale są też przypadki ludzi, którzy wypadli z dziesiątego piętra i przeżyli - i nikt jakoś dobrowolnie nie sprawdza jak to jest być w takim doświadczeniu.
Co więcej, często bywa tak, że np. dziecko ma ZWIĘKSZONĄ potrzebę kontaktu emocjonalnego z dorosłym, ponieważ jakiś dorosły (np. ojciec dla syna) nie dał mu wystarczająco dużo swojej miłości. Takie dzieciaki stają się łatwym łupem pedofili. Smutne to, ale tak jest... Dostają po głowie podwójnie od życia... Baaardzo niesprawiedliwe...
Sam byłem ofiarą wykorzystywania seksualnego, od ok. 12 do 14 roku życia. Nie wszytko było "modelowe" (czyli nie zgwałcił mnie starszy Pan w kominiarce, hehehehe). Niespecjalnie mnie to teraz boli, mam wszystko przepracowane, jestem szczęśliwym i wesołym facetem, ale kosztowało mnie to wiele lat pracy, a pewnych skutków tak do końca nie sprzątnę nigdy.
Mógłbym się tylko zastanawiać gdzie leży granica do której dziecko to dziecko - może w niektórych kulturach 14-latki to już prawie kobiety? nie wiem... - ale sama zasada jako taka działa wszędzie tak samo: każdy kontakt seksualny dziecka z dorosłym to wykorzystanie, choćby dziecko zaklinało się, że bardzo tego chciało.
M.
---------- 21:27 ----------
dzaga napisał(a):Na dzień dzisiejszy on nie chce rozmawiać. Akceptuje to.
Dżaga - daj mu czas... Takie otwieranie się to proces, tego nie robi się ot tak, jak kupno nowego telefonu w Media Markt...
Jeszcze jedna ważna sprawa do tego, co pisałem: tak, to prawda, musisz także dbać o siebie. Myślę, że masz także prawo np. sama być sytuacją bardzo zmęczona. Możesz to wtedy nawet partnerowi spokojnie powiedzieć, ale nie rób tego tekstem "mam ciebie dość i tej sytuacji, radź se sam, wynoś się", a raczej "wiesz, bardzo bym chciała zrobić coś więcej, ale po prostu nie mam sił, muszę odpocząć i zająć się sobą. życzę Ci wszystkiego najlepszego, ale tu i teraz nie jestem w stanie nic zrobić". Po prostu nie dowalisz mu wtedy...
Myślę, że poza skrajnymi egoistami i psychotykami ludzie mają skłonność do akceptowania słabości innych.
Kiedyś miałem ciężko i ktoś bardzo mi bliski rzucił tekst o moich bólach życia "nie mam czasu na takie sentymentalizmy". Boli mnie to i siedzi we mnie do dzisiaj... Natomiast gdyby mi powiedział "wiesz co, chciałbym, ale nie mam siły i czuję, że muszę zająć się sobą na jakiś czas" byłbym w pełni za.
powodzenia, Dzaga!
Jeszcze do Abssinth: dla mnie taka relacja jest całkowicie OK. Jesteś dla mnie przykładem, że normalne traktowanie pewnych rzeczy bardzo je unormalnia - i nie jest to masło maślane. Akceptując pewne sprawy dali sobie wolność ... dwa razy w ciągu paru lat. Mam wrażenie, że tworzycie prawdziwy Związek - i bardzo to fajne. Moralistom, zwłaszcza z KK (ale i paru innych religii) może się to bardzo nie podobać... Tak czy owak czytając Ciebie mam wrażenie normalności. Co prawda gdybyś napisała "w imię wolności każde z nas ma po dziesięciu partnerów w tygodniu" uważałbym, że to nie jest już OK, ale tak jak to piszesz bardzo normalne traktowanie tematu. Gratulacje!
M.