wolfspider napisał(a):ewka napisał(a):wolfspider napisał(a):Może wyszedłem na ch.. ale powiedziałem, żeby spadała na zawsze, że nie chce jej już znać widzieć słyszeć o niej i o nim DOŚĆ
Brawo
Nie wyraziłem tego, az tak bardzo dosadnie, więcej kultury w tym było, ale dobrze, ze to zrobiłem.
wolfspider a nie mógłbyś wreszcie coś tak Z MNIEJSZĄ TĄ KULTURĄ jej strzelić...
żebyś wyżył i rozładował trochę tej swojej złości i frustracji, bo dzięki temu może przez trzy dni będziesz się potem mniej mazgaił a bardziej ział ogniem satysfakcji, że wreszcie nie ona Tobie, tylko Ty jej trochę dowaliłeś...
a jeszcze na koniec bym dodał, że jak mi się będzie chciało, to i tak do niej jeszcze przyjdę albo zadzwonię, itp. - bo po co sobie wszystkie mosty palić...
skoro ona sobie z Tobą igrała wykorzystując Twoją słabość i problemy emocjonalne, to teraz Ty według mnie, dla swojego dobra i uwolnienia się od tej kiepskiej historii możesz sobie wykorzystać jej osobę instrumentalnie... czemu nie - tym bardziej, że ona sobie pewnie i tak z tym poradzi i zdaje się, że bawi się dobrze...
zrób coś z pożytkiem dla siebie - nawet traktując ją przedmiotowo i mało grzecznie... no i następnym razem spróbuj z grubszej rurki wyrazić swoje emocje, żeby Ci wreszcie trochę głębiej ulżyło... (tylko pewne rzeczy to lepiej w cztery oczy mówić...
)
PODSUMOWUJĄC: ja mam wrażenie, że Ty się z nią musisz... przegrzmocić porządnie emocjonalnie (skoro inaczej nie ma możliwości...
) - to znaczy wyszamotać z siebie te emocje, które Cię niszczą, ale w kontakcie z nią - wywalić dobitnie swoje pretensje, nawkładać jej - tak, żebyś poczuł trochę ulgi i satysfakcji... a jeśli ona odwzajemni Ci się tym samym, to zrobić sobie razem małą awanturkę, w której wywalić z bebechów wszystko co się tylko da i co Ci tam w nich zalega... i wtedy wypniesz się d... na nią a na koniec jeszcze możesz rzucić od niechcenia, że jak Ci się zechce, to i tak do niej przyjdziesz albo zadzwonisz, bo ona tak wcześniej robiła, dobrze wiedząc, że raczej powinna unikać z Tobą kontaktu, skoro wie, że Tobie na niej zależy a ona sama nie jest zainteresowana... a jednak wykorzystywała Cię emocjonalnie, więc jak Tobie się zechce, to też sobie z niej skorzystasz... a czemu nie...
i według mnie jak powiesz, tak też możesz zrobić... ALE WSZYSTKO TO MA PROWADZIĆ DO JEDNEGO PODSTAWOWEGO CELU - MIANOWICIE DO TEGO, ŻEBY SIĘ OD TEJ PINDY WRESZCIE UWOLNIĆ I W KOŃCU MIEĆ SPOKÓJ I LEPSZE SAMOPOCZUCIE...
(bo oczywiście ta metoda do niczego dobrego by Cię nie doprowadziła, gdybyś podtrzymywał kontakt w nieskończoność, jednocześnie ją napadając, gnębiąc i atakując a potem jeszcze samego siebie miał za "idiotę" i tak dalej...) ja bym ją zgnębił tak parę razy tylko, żeby sobie ulżyć i się trochę odegrać - nie czuć się takim słabym i bezradnym i jeszcze czasem wystawiłbym się na upokorzenie z jej strony, gdybym nie mógł wytrzymać, żeby nie zadzwonić czy nie zagadnąć... ale wtedy też bym się odgryzł i ją upokorzył (taki rodzaj kotłowaniny) JEDNAK W OKREŚLONYM CELU: ŻEBY DOPROWADZIĆ TO DO PUNKTU W KTÓRYM ZACZNĘ MIEĆ TO JUŻ WSZYSTKO GDZIEŚ... kiedy mi już zobojętnieje, wygaśnie, kiedy zacznę ODCZUWAĆ, że to jednak była pomyłka i że to nie jest osoba, z którą da mi się cokolwiek sensownego zbudować - że nawet przyjaźń z kimś takim jest bez sensu i że mogę sobie pobyć jakiś czas sam a potem rozejrzeć się wokół siebie za jakimiś sensowniejszymi osobami... tylko, że będę to robić trochę ostrożniej, nauczony doświadczeniem...
anyway... taka byłaby moja własna koncepcja wychodzenia z tego szajsu, gdybym to ja był w tego typu sytuacji (a byłem i poradziłem sobie, więc coś mogę na ten temat powiedzieć z własnego doświadczenia...)
pozdrawiam - Fil
p.s.
jak już wygarniasz i zaczynasz wywalać pretensje, to nie baw się w nadmiernie kulturalną formę - ulżyj sobie porządnie, aby tylko bez publicznych wulgaryzmów czy obelg, bo za to można zostać pociągniętym do odpowiedzialności...
i chciałbym jeszcze raz wyraźnie zaznaczyć - to ma służyć dobrnięciu do szczęśliwego dla Ciebie zakończenia tej beznadziejnej znajomości- DO ODCZUCIA I PRZEŻYCIA WEWNĘTRZNIE, ŻE TO NIE MA SENSU I MASZ JUŻ TEGO DOSYĆ!!! (NIE TYLKO NA ROZUM, ALE TAKŻE NA EMOCJE!) a nie do tego, żeby ciągnąć to dalej miesiącami czy latami, gnębić i napadać ją, pogardzać potem sobą, albo skamleć u jej stóp, dla odmiany, i tak dalej...
p.s.2
(bo tak nawiasem mówiąc, to oczywiście nie jest żadna miłość, tylko przede wszystkim silne emocjonalne uzależnienie, któremu jedynie być może towarzyszą jakieś cieplejsze i bardziej uczuciowe nastawienia, jednak skierowane najwyraźniej pod niewłaściwy adres...)