Znowu nie wypał

Problemy z partnerami.

Postprzez wolfspider » 15 paź 2010, o 09:50

---------- 08:44 15.10.2010 ----------

Chyba jest po prostu gorzej niż było

---------- 08:45 ----------

Mam tego wszystkiego dość nawet mi na tej robocie przestaje zależeć an wszystkim w ogóle :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

---------- 09:50 ----------

Może si ę czegoś nażreć i mieć spokój bo mam juz na prawdę siebie dość. Nie bede musiał tesknić, czuc tego calego bólu i nie będe nikomu ciążył na zyciu
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez marie89 » 15 paź 2010, o 09:57

Wolspinder

Nie możesz uzależniać swojego samopoczucia.. swojego poczucia wartości od drugiego człowieka...

Ja tak robiłam przez wiele lat... wyrzucałam sobie wiele... karałam- a jak sie okazało to nie ja jestem ta zła..

***

Boli.. jest przykro... zniechęcenie... Musisz to jakoś przeżyć Zdziwiłabym się gdybyś z dnia na dzień przeszedł obok tego bez echa...
Ale nie zapominaj, że trzeba iść dalej..
Że trzeba szukać radości... Wróć do swoich pasji.. Spróbuj.. Nie poddawaj się
marie89
 

Postprzez wolfspider » 15 paź 2010, o 10:01

Tu jest cały problem, że poczucie własnej wartości uzależniam od innych zwałszcza od kobiet w których sie podkochuje. Wiem, ż eto zajebsity problem i dla mnie i dla nich, bo tez mozna tego miec dośc. Jednak nei umiek tego zmienic tzn. tego myslenia, tego przywiązania do drugiej osoby, niemal wymuszania na niej róznych rzeczy, jakieś chorej zazdrości itop itd
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez sibongile » 15 paź 2010, o 11:14

Avatar użytkownika
sibongile
 
Posty: 22
Dołączył(a): 2 sie 2008, o 10:39
Lokalizacja: Wielkopolska

Postprzez woman » 15 paź 2010, o 11:31

Wolf, koniecznie musisz coś z tym zrobić.
Chodzisz na terapię?

Powiem szczerze, że będąc na miejscu tej dziewczyny odczuwałabym strach przed Tobą.
Byłam kiedyś w podobnej sytuacji, krótka znajomość z chłopakiem, dla mnie nic, ot flirt, spacery kilka rozmów.
Przy blizszym poznawaniu coś mnie odepchnelo od niego, jakaś taka jego zachłanność a jednocześnie uniżoność.
Kiedy próbowałam ochłodzić kontakt dopiero się zaczęło. Jego nachodzenie, wystawanie pod domem, rozmowy z moimi znajomymi, wręcz przesłuchania na mój temat. Dobrze ze nie było wówczas komórek, smsów, maili itp..
Trwało to bardzo długo i do dziś budzi mój niesmak i lęk.

Wolf, bez odbudowania poczucia własnej wartości nie zbudujesz zdrowej relacji ze zdrowa emocjonalnie osobą.
Możesz co najwyżej wpaść w toksyczny, wyniszczający układ.
Terapia przede wszystkim!
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Filemon » 15 paź 2010, o 12:37

dobra wiadomość jest taka, że można próbować terapii...
złą wiadomość jest taka, że... terapia słabo działa - oni po prostu nie umieją leczyć czegoś takiego, moim zdaniem - taka jest prawda! zresztą generalnie nie umieją leczyć wszelkich głębszych zaburzeń emocjonalnych...

co pozostaje w tej sytuacji...?? pozostaje... terapia :lol: ale jedynie jako JEDEN Z WIELU DOSTĘPNYCH ŚRODKÓW DZIAŁANIA... a poza tym może Ci pomóc świadomość, że to Twoje życie, masz je jedno i jeśli na wszelkie sposoby nie zawalczysz o siebie, nie postarasz się znaleźć w tym życiu czegoś fajnego dla siebie, jakąś drogę rozwoju, zrealizowania się a może i poprzez to choćby częściowego uwolnienia się od złego samopoczucie i tego co Ci ciąży, to Twoje życie minie, po prostu, a Ty spędzisz je w taki sposób w jaki byś nie chciał... jeśli czujesz, że dołujesz tak bardzo, że jest to silniejsze od Ciebie i obecnie nie masz na to wpływu, to pomocą mogą być leki antydepresyjne przez pewien czas, żeby wykaraskać się z najgorszego...

pozdrawiam i nie trać nadziei!

ja mam podobny problem do Ciebie, zmagam się z nim (i z jeszcze do tego z pewnymi innymi zaburzeniami) właściwie przez całe życie z lepszym lub gorszym skutkiem - uwolnić mi się od tego nie udało, choć poddawałem się różnym terapiom przez kilkanaście lat! ale dotarło do mnie, że jeśli sam sobie nie będę szukał wszelkiej dostępnej pomocy i nie będę podejmował różnych szans i inicjatyw, to przepieprzę życie a jeszcze na koniec będę sobie pluł w brodę, że nie próbowałem tego tamtego i owego, żeby sobie pomóc... no więc próbuję i dzięki temu miewam też lepsze okresy w życiu... próbuj i Ty, bo dopóki nie jesteś starym i niedołężnym dziadkiem, któremu zostało już tylko dożyć swoich dni, dopóty masz szansę...! :) ale i na starość lepiej mieć świadomość, że zrobiło się wszystko co w naszej mocy, niż że się człowiek właściwie poddał i niewiele zrobił by sobie pomóc... prawda?

p.s.

aha, jeszcze coś z własnego doświadczenia!

bywa, że tak zwane ostre cięcia w relacjach są dla takich osób jak Ty czy ja niemożliwe... po prostu przekraczają naszą wytrzymałość - wówczas trzeba szukać innej drogi uwolnienia się i wyplątania ze znajomości, która jest dla nas niszcząca... bywa, że właśnie trzeba jeszcze parę razy zadzwonić, pogadać z tą osobą, napisać smsy - właśnie przeżyć jakiś rodzaj upokorzenia, czy nawet poniżenia... zdać sobie z tego sprawę, doświadczyć tego na własnej skórze... czasami trzeba usłyszeć prosto w oczy: - spadaj facet, bo mi na tobie nie zależy i męczy mnie Twoje narzucanie się...

może być tak, że jeśli przez coś takiego przejdziesz, to w pewnym momencie ODCZUJESZ WRESZCIE, że TY SAM MASZ TEGO SERDECZNIE DOSYĆ!!! i że pieprzyć już tą osobę i całą tą historię z nią... że to jest jakaś destrukcyjna beznadzieja i nie warto już sobie tym du*y więcej zawracać...

może być tak, że to jest właśnie Twoja droga - możliwe, że musisz jeszcze przez coś takiego przejść - sprawdź to w sobie a może i w praktyce... jeśli choćby nawet takim sposobem byś wreszcie uwolnił się od tej dziewczyny i dał sobie spokój, to w końcu też byś osiągnął cel - w sensie zaprzestania autodestrukcji... to już zawsze coś - oczywiście fajnie by było rozwiązać źródło, z którego ona wypływa i uwolnić się od tego, wykorzenić to z siebie, ale to już się może okazać trudniejsza sprawa... niemniej próbować warto a nawet częściowy sukces, to już nie przegrana, tylko zawsze jakiś krok do przodu.... ;)

mnie się niedawno udało wyrwać się właśnie ostatecznie jak sądzę z takiej nieszczącej dla mnie znajomości i... bardzo się z tego cieszę, że jednak okazało się to możliwe!!! :) ale musiałem jeszcze parę razy popisać... także do mnie pisano - mogłem nie odpisać a odpisywałem... w końcu jeszcze raz a potem drugi rozmówiłem się przez telefon a efekty tego były tak niesatysfakcjonujące i tak bardzo unaoczniły mi z kim mam do czynienia... że czuję, że naprawdę mi to już wreszcie przeszło a to co zostało, to już tylko takie pozostałości, z którymi radzę sobie obecnie bez problemu... ufffff..... ale parę miesięcy mi zajęło wykaraskanie się z tej relacji na tyle, że już mnie ona nie boli, nie martwi, nie wkurza... nie brakuje mi tej osoby, nie myślę o niej na co dzień i powoli zaczyna to odchodzić już do przeszłości...

żadna terapia nie potrafiła mi pomóc w osiągnięciu czegoś takiego... a ja sam sobie potrafiłem to wywalczyć... więc i Tobie też się to musi udać, jeśli tylko spróbujesz wszelkimi sensownymi metodami zmierzać do celu!
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez wolfspider » 15 paź 2010, o 12:59

---------- 12:46 15.10.2010 ----------

Wiem o tym ale dopiero teraz. I nie ważne jaka ta dziewczyna była. Nie mnie o osądzać. Ale rzeczywiście za dużo jej siedziałem na głowie. Za dużo naciskałem itp. i to chyba kolejny raz w moim życiu gdy sie tak dzieje. Tak myślę, że ciągu ostaniach 2 lat to trzecia tak sytuacja nei do odwrócenia

---------- 12:59 ----------

Trochę sie tym dołuje, że właśnie taki jest, taki nachalny, upierdliwy, ż ebaruje mi tego poczucia wartości . I niekiedy sobie tak myślę, że każdy facet który jest w ogól mnie ma zawsze większe szanse na bycie z kimś niz ja, bo jestem po prostu popierdolony
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez Filemon » 15 paź 2010, o 13:05

jeśli ją sobie trochę poosądzasz i przyniesie Ci to jakąś ulgę, to też nic złego się nie stanie... ;) nie musisz na niej psów wieszać, jak to mówią, ale też nie próbuj idealizować i wybielać tej osoby, bo z tego co wcześniej o niej pisałeś, dało się zauważyć, że bywała wobec Ciebie nie fair... a że Ty jej "siedziałeś na głowie", to pewnie też prawda... ;)

żebyś miał szansę cokolwiek zrobić z tym swoim "popierdoleniem", to najpierw trzeba siebie takiego zaakceptować... - przyjąć siebie z tym problemem a potem szukać WSZELKICH MOŻLIWYCH DRÓG do tego aby się lepiej w życiu poczuć i zrealizować sobie w życiu przynajmniej jakąś część swoich pragnień i potrzeb... :) marzenia też bywają w tym pomocne... tylko bez upierania się przy jakiejś bardzo konkretnej wersji tego co ma się zrealizować... a zobaczysz - jeszcze zrealizuje się niejedno... ;) przynajmniej tak u mnie było... i jeszcze będzie znowu!
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez wolfspider » 6 gru 2010, o 11:29

---------- 12:36 15.10.2010 ----------

Nie chodzi o nią tutaj akurat bo w sumie co mi da to, że powiem ze ona jest pojebana. To ja mam poważny problem. Wiem, że kolejny raz z kolejną osoba może być tak samo. To ja mam zajebisty problem z odrzuceniami, one jakby okrywały cały problem ze mną. Jedyny pozytyw jest taki, że to dzieki tym dorzuceniom poznaję bardziej prawde o sobie choc jest ona bardzo bolesna

---------- 10:29 06.12.2010 ----------

Jestem debilem debilem do kwadratu. Dałem się znowu w to wciągnąć. Z ta sama osoab, jak idiota i co mam dostałem super kosza :(
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez pszyklejony » 6 gru 2010, o 11:31

No i dobrze, to przypomnienie, że trzeba pracy nad sobą.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez wolfspider » 6 gru 2010, o 12:36

---------- 11:33 06.12.2010 ----------

Już jestem z innym. Jestem zły jak cholera, ale sie nie dam, dość tego i może w końcu będę miał święty spokój . Ból przejdzie i minie a ja będę i tak szczęśliwy i już nie potrzebuję nikogo :twisted:

---------- 11:36 ----------

bywa, że tak zwane ostre cięcia w relacjach są dla takich osób jak Ty czy ja niemożliwe... po prostu przekraczają naszą wytrzymałość - wówczas trzeba szukać innej drogi uwolnienia się i wyplątania ze znajomości, która jest dla nas niszcząca... bywa, że właśnie trzeba jeszcze parę razy zadzwonić, pogadać z tą osobą, napisać smsy - właśnie przeżyć jakiś rodzaj upokorzenia, czy nawet poniżenia... zdać sobie z tego sprawę, doświadczyć tego na własnej skórze... czasami trzeba usłyszeć prosto w oczy: - spadaj facet, bo mi na tobie nie zależy i męczy mnie Twoje narzucanie się...


i tak się stało AMEN. Może wyszedłem na ch.. ale powiedziałem, żeby spadała na zawsze, że nie chce jej już znać widzieć słyszeć o niej i o nim DOŚĆ
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez ewka » 7 gru 2010, o 08:10

wolfspider napisał(a):Może wyszedłem na ch.. ale powiedziałem, żeby spadała na zawsze, że nie chce jej już znać widzieć słyszeć o niej i o nim DOŚĆ

Brawo :oklaski:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 7 gru 2010, o 08:20

---------- 07:18 07.12.2010 ----------

Co nie zmienia faktu, ze boli jak cholera, ale są i momenty że boli, porównuje się z tym facetem itp. Szukam w sobie czegoś złego itp. A z drugiej strony są momenty, że się ciesze, że się cieszę i mówię sobie, że mam święty spokój. Choć boli bo wszytko mi się z nią kojarzy. to było prawie dwa lata widywania się codziennie ciągłych rozmów itp itd. Choć nie bylismy parą to spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Masakra w moim sercu jak na razie

---------- 07:20 ----------

ewka napisał(a):
wolfspider napisał(a):Może wyszedłem na ch.. ale powiedziałem, żeby spadała na zawsze, że nie chce jej już znać widzieć słyszeć o niej i o nim DOŚĆ

Brawo :oklaski:
Nie wyraziłem tego, az tak bardzo dosadnie, więcej kultury w tym było, ale dobrze, ze to zrobiłem.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez ewka » 7 gru 2010, o 08:23

I słusznie, że się cieszysz - w końcu wszedłeś na drogę uwalniania. A że boli? No cóż. "... co nie boli, to nie życie..."
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wolfspider » 7 gru 2010, o 10:25

---------- 07:30 07.12.2010 ----------

W tym momencie akurat płaczę :(

---------- 07:31 ----------

Tak jakbym jeszcze mało wycierpiał w życiu

---------- 09:25 ----------

Teraz się znowu śmieję, ahh ta moja wrażliwość cholerna :roll:
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 74 gości