Który to juz raz

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 5 gru 2010, o 21:27

Mnie tez święta nie cieszą, ale się bardzo staram i przekonuję. wszystko tkwi w mojej głowie.
Dlaczego denerwuje Cię że inni są szczęśliwi z powodu świąt?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 5 gru 2010, o 21:37

nie to nie tak, ze mnie denerwuja...jest mi przykro, ze ja nie potrafię...i z roku an rok jest coraz gorzej:( też się staram...choć już niewiele bo to mi i tak niewiele daje....
Pamiętam święta za czasów mojej babci....kochałam je...cały rok wyczekiwałam tych paru dni :) ostatnio tak świątecznie czułam się u byłego rok przed rozstaniem....zadbał o to żebym się uśmiechała... i nie myślała za dużo, ze tata jest w szpitalu...Teraz nie ma kto mi pomóc miło przeżyć tych świąt....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 5 gru 2010, o 21:48

Sama sobie musisz pomóc.
A może to tak jest że nasza wyobraźnia tak nam podpowiada ze u innych to tak pięknie w świeta jak na obrazku, może Ci inni robią wkoło siebie takie wrażenie świąt idealnych, a tak na prawdę to i kłótnia sie zdarzy i przypalone jedzenie i zepsuta atmosfera z wielu innych powodów, a przede wszystkim wielkie zmęczenie całą tą napinką.
Może trzeba trochę odpuścić i przejść do porządku dziennego. Bo święta przerażają, bo powinny byc takie, takie, śmakie, a u mnie takie nie będą i trzeba się z tym pogodzić. Trudno.
Od 2000 roku, kiedy zmarli moi dziadkowie, też nie było już więcej takich świąt. Ale jakieś tam były.
Nie ma wkoło Ciebie nikogo dla kogo warto sie uśmiechnąć, upiec makowca, i nalepić uszek? A tak sobie, dla sportu, dla odmiany.

A Paweł? Chyba to Mickiewicz powiedział "Im kto wyższy, tym łatwiej i niżej spaść może."

Pamiętaj, święta, święta i po świętach...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Abssinth » 5 gru 2010, o 22:42

znów na mnie nakrzyczał...a ja standardowo się zamknęłam w sobie...sama siebie juz nie poznaje...nie mam już nawet siły walczyć...jedyne co czuję to, ze tak nie powinno być...ze nie ma prawa mnie tak traktować nie zasłużyłam na to...i nie wiem co musiałabym zrobić żeby tak było. Pewnie gdybym nie miała swojego zdania i potrzeb...gdybym nie oczekiwała czegoś więcej niecodziennej egzystencji i udawała,z e jestem szczęśliwa z tym całym gównem jakim jest od jakiegoś czasu nasz związek to było by dobrze...dobrze dla niego


hmm
mialam kiedys swieta w zlosci, z pewnoscia, ze juz niedlugo bedzie koniec....

osobiscie wolalabym wtedy byc sama niz udawac ze jest dobrze slodko i radosnie...

jak dlugo zamierzasz znosic jego zachowanie w stosunku do Ciebie?

sciskam cieplo...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez KATKA » 5 gru 2010, o 23:23

:roll: mam chaos w głowie....nie zamierzam znosić...mam ochotę go kopnąć w głowę normalnie...on twierdzi, że nie krzyczy a ja słyszę krzyk i ze jestem głupia... to może ja mam coś nie tak z głową....
Abss jesli to ma się rozwalić...a jest blisko...to musi się stać samo:(bo ja nie jestem tak silna żeby to zakończyć...poza tym potem bym sobie wypłakiwała, ze to moja wina :(
właśnie jestem słaba...dlatego boję się i nie potrafię byc sama...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Abssinth » 6 gru 2010, o 12:07

hmm

wiesz, w takiej sytuacji to wlasnie wyjscie z takiej kupy i zamkniecie za soba drzwi jest najlepsze wyjscie.

myslisz, ze jesli ktos na Ciebie krzyczy i Cie poniza, to sprawia, ze z kazdym dniem bedziesz coraz silniejsza? Wrecz przeciwnie...

z kazdym dniem bedziesz sioe bala coraz bardziej, bo z kazdym dniem bedzie sie umacnialo w Tobie przekonanie, ze nie zaslugjjesz na nic wiecej, tylko krzyk i brak wsparcia w mezczyznie...

poczytja sobie, prosze , 'kobiety, ktore kochaja za bardzo', zoabzcysz tam mechanizmy jakie teraz Toba rzadza, i recepty na to jak sie z nich wydobyc.

sciskam mocno,.
A,
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez KATKA » 6 gru 2010, o 12:41

czytałam.... :roll:
ja to wszystko znam.... z poprzedniego zwiazku....
jest we mnie mnóstwo sprzecznych emocji...i to z tym musze sobie na razie poradzić....jakoś stale "walcze" chyba przez ojca, który próbował mnie nauczyć, ze w życiu musze sobie zawsze radzić :( i moze przez to sobie własnie czasem nie radze....
jak czytam swoje wypowiedzi tu to widzę jak mi sie zmieniają odczucia...to dobrze...dlatego lubie tu pisac...po pierwsze czyszcze swoją głowę z nadmiaru emocji...po drugie mogę do tego wrócić jak ochłonę.
cały czas mam potrzebe dowiedzieć się co poszło z "nami" nie tak....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez kajunia » 6 gru 2010, o 12:46

---------- 11:43 06.12.2010 ----------

Osobiście Katko wydaje mi się, że właśnie podjęcie świadomej decyzji byłoby przejawem Twojej siły, poczułabyś że masz kontrolę nad swoim życiem, że bronisz siebie, że zasługujesz na to co najlepsze a nie na "jakieś" traktowanie. Może zdecydowana postawa otrzeźwiłaby trochę Pawła? Teraz wie, że ma przed sobą słabą zlęknioną kobietę. Pokaż mu silną, stanowczą kobietę, która stanowi sama o sobie i nie boi się odejść kiedy jej granice są przekraczane.

Poradzisz sobie, wiem to... :pocieszacz:
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez limonka » 6 gru 2010, o 15:08

:pocieszacz: :pocieszacz: katko jestes juz tu dlugo I pamietam twoje cierpienie Po dawnym partnerze:(Jak dla mnie zmierzasz w te sama strone:( choc przyznam ze doskonale rozumiem Twoj Strach przed dokinaniem ostatecznego ciecia a co z tym zwiazane samotnoscia:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 7 gru 2010, o 02:17

Katko a może psychoterapia?

Pewnie nie powiem nic Waszym zdaniem mądrego, ale miałam podobny związek i bardzo mi terapia pomogła a także książki, które czytałam...
I limonka ma racje. Podjęcie decyzji przeze mnie dało mi wladzę nad sobą, poczucie, że to ode mnie zależy moje zycie... To najlepszy początek nowego..

Trzymaj sie :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez ewka » 7 gru 2010, o 07:57

Nienawidzę krzyku i podniesionego głosu. Nie umiałabym tego zdzierżyć.

Zapytam za Ksiorkiem: a może psychoterapia, Katko?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 7 gru 2010, o 13:26

dla mnie czy dla nas......? :oops:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Abssinth » 7 gru 2010, o 13:33

dla Ciebie Katka....

zebys przestala bac sie samotnosci, i nie zgadzala sie wiecej na polprodukty zeby tylko ta samotnosc wypelnic...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez KATKA » 7 gru 2010, o 13:55

no właśnie.....dlatego nie chcę tak łatwo oddać kolejnego związku...bo schemat się powtarza....czyli każdy kolejny będzie podobny.... :roll: chcę się dowiedzieć o co chodzi... :roll: póki jeszcze mam siły
Za to znalazłam nową pasje - zdjęcia :)...nowy aparacik to świetna zabawka....o ile nie liczyłam na Mikołaja to ten jednak wczoraj przyniósł mi książkę na ten temat...i zrozum tu faceta :evil:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Abssinth » 7 gru 2010, o 15:33

hmm
ciezko jest naprawiac sama siebie i stosunek do zwiazkow, kiedy sie tkwi w srodku takiego zepsutego zwiazku. Nie masz dystansy, nie masz czystego spojrzenia, masz tylko reakcje na to, co sie dzieje teraz juz.

i, najprawdopodobniiej, zajmujesz sie bardziej mysleniem nad tym, co naprawic w tym zwiazku co masz, zamiast - jak wybrac nastepengo faceta, zeby nie byl taki sam, jak zaczac nastepny zwiazek, zeby nie skonczyl sie tak samo.

i to wszystko w klimacie stresu, oczekiwania co sie nastepnego stanie, i poczucia wlasnej wartosci codziennie spadajacego w dol.

czy nie lepiej byloby powiedziec sobie - zasluguje na cos lepszego, pana krzykacza i ponizacza spuscic z woda, a potem w spokoju zrobic sobie herbatke albo dwie.....i przemyslec wszystko porzadnie po to, zeby nie zrobic podobnych bledow, w tym samym czasie pracujac nad poczuciem wlasnej wartosci? samotnosc z wyboru to niesamowicie fajna sprawa, duzo sie ma czasu na zorganizowanie roznych rzeczy :)

xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości

cron