Który to juz raz

Problemy z partnerami.

Postprzez KATKA » 1 gru 2010, o 18:58

pytania sobie zadaję co chwila.....
kurczaki ja naprawdę nie wiem czego chcę w życiu....jak patrzę na wszystkich mężczyzn, którzy mnie otaczają ( a pracuję głownie w męskim gronie więc przekrój jest spory) to jestem trochę załamana......
mam takie wrażenie, ze potrzebuję raczej przyjaciela niz partnera :( i chyba jako przyjaciółka się lepiej sprawdzam ....:(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Mały biały kotek » 1 gru 2010, o 20:06

KATKA ja mam to samo...
W relacjach koleżeńskich z mężczyznami jest super - jest wzajemny szacunek, wsparcie, traktowanie się na równi. Umiem wyrazić swoje zdanie i umiem czerpać z ich wiedzy, pomocy.
Kiedy zaczynam być w związku... nagle robię się uległa, potulna, pragnę za wszelką cenę pokazać się, że zasługuję na miłość.

Z kolegą: robisz kanapki? zrób i mi też... / nie, według mnie ten film jest lepszy... / poproszę, zrób coś dla mnie...
Z "partnerem": robie kanapki - zrobić i tobie? / idźmy na ten film, który wybierzesz / czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez KATKA » 1 gru 2010, o 20:47

ja za to w zwiazku staję się bardziej....dominujaca...? nie wiem jak to określic...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 2 gru 2010, o 08:23

KATKA napisał(a):kurczaki ja naprawdę nie wiem czego chcę w życiu....

Hmm, to niedobrze.

KATKA napisał(a):jak patrzę na wszystkich mężczyzn, którzy mnie otaczają ( a pracuję głownie w męskim gronie więc przekrój jest spory) to jestem trochę załamana......

Dlaczego, Katko?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 2 gru 2010, o 11:21

no to teraz trzebaby do tablicy stanać i własnego ojca narysować... a potem matkę i zobaczyć ich relacje... :( Jak się moim przygladam to czasem jak widz z boku ale czasem to po prostu zal słów albo od razu bym łby pourywał...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez KATKA » 2 gru 2010, o 11:36

no i tu jest problem.....bo moi rodzice juz 34 lata są razem....tata został z mamą mimo, ze miała Schizofrenię...pomógł jej nie raz...wyciągał ja z tego....Zawsze widziałam uczucie miedzy rodzicami :( oczywiście im są starsi tym inaczej to wygląda ale jednak....
Staram się analizowac każdy etap mojego życia zeby znaleźć ten moment gdzie coś poszło nie tak....gdzie mi się wsadziło w głowę, ze jestem nieszczęsliwa....
Ewka nie wiem...może wybredna jestem....;)pewnie mam za duze wymagania co do charakteru....chciałabym zeby facet był silny i potrafił mnie"obronić" ale jednocześnie zeby miał swój świat, kiedyś chciałam być najważniejsza...teraz mam swiadomość, że sama potrzebuję przestrzeni....wiec ta druga strona też musi ja mieć....
myślę, że jak patrzę na nieszczęście wkoło...to sama staję się nieszczęśliwa...chciałabym pomóc ludziom...zwierzakom...wszystkim...ale wiem, że nie potrafię :(i to mnie boli :roll:
Jak mam jakiś cel do którego dążę...to jest ok....gorzej jak znika...Przykład z psem...uzbierałam kase...doczekałam się na szczeniaka....wychowałam go na ułożonego stwora...przeszłam szkolenie...socjalizacje...jest super...piesek prawie idealny....teraz tylko z tamtej pracy czerpie....ale cel osiągnięty więc co dalej...ostatnio jest rozmowa z Pawłem na temat towarzystwa dla mojego Tania....na początku się bardzo ucieszyłam...a teraz myślę czy czasem otaczając się futrzanymi przyjaciółmi nie próbuję zapełnić pustki w okół siebie...i że to chyba nie do końca dobre, ze wolę ich towarzystwo niz ludzi....choć znajomych mam wielu...i przyjaciół też posiadam....z kontaktami radzę sobie bardzo dobrze-ale do dziś pamietam słowa psycholożki-że moja ogromna otwartość i łatwość w nawiazywaniu kontaktów jest tylko kamuflażem....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez doduś » 2 gru 2010, o 11:57

to nie chodzi o to, gdzie coś poszło nie tak. Sama napisałaś, że Twój ojciec został z matką mimo jej choroby. Ja myślę, że nie mimo, lecz dlatego, że ją po prostu kocha. Zatem od tylu lat niesie jej pomoc. Nie ma w ich relacji równowagi, bo w takiej specyficznej sytuacji trudno o równowagę. NIe zawsze naduzycie powoduje, że życie nam się nie układa. Naduzycie to jedno: trauma, blokady, złosć, itp, drugie to wzorce jakie wynosimy z domu. To, co zapisali nam na twardy dysk rodzice często nieświadomie, pokazując nam swoje życie. Dziecko mozna skrzywdzić poprzez deprecjonowanie jego postaw, uczuć itp, ale można też skrzywdzić mówiac mó wciaż, że jest najwspanialsze i najlepsze.
Ja codziennie odkrywam gdzieś kolejne "pliki" na moim dysku, które tak naprawde nie są moje, lecz mojego ojca czy matki. Ja to po prostu "wziąłem" bo tak było w moim domu i spory kawał życia wydawało mi się, że tak jest OK. Tyle, ze dziś widzę że ja sam niekoniecznie tak chcę. Prosty przykład. Prawie trzydzieści lat powtarzałem, ze nie lubie zwierzaków i nie chce zwierzaka w domu. W końcu któregoś dnia uległem mojej Żonie i przygarnęliśmy kota. Po paru miesiacach byłem z nim u weta a ten do mnie, że jeszcze nigdy nie widział takiej przyjaźni miedzy kotem a jego włąścicielem. A gdy kocura potrącił samochód płąkałem jak dziecko klecząc nad nim na ulicy, tam gdzie go znalazłem. Zatem czy to było moje ? Ta niecheć do zwierzaków ? NIe... to nie było moje a jednak żyłem z tym tyle lat...
Owocnych poszukiwań

PS. Otwartosć na pierwszy kontakt nie wylkucza braku umiejetnosci budowania GŁĘBOKICH relacji.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 2 gru 2010, o 13:47

KATKA napisał(a):Jak mam jakiś cel do którego dążę...to jest ok....gorzej jak znika...Przykład z psem...

A ja to właśnie w ludziach lubię. To, że mają cele i je realizują. Może taka jest właśnie Twoja uroda, że musisz działać. Że jesteś człowiekiem czynu. Że w jakiś sposób w tym się spełniasz. Bardzo to fajne jest. Oczywiście można zacząć się dopatrywać w tym czegośtam - zapełniacza pustki na przykład... tylko czy nie dojdziemy do ściany w takim dopatrywaniu, bo ZAWSZE można się czegoś dopatrzeć. I nawet, kiedy będziesz pewna, że jest okej przyjdzie ktoś i powie, że nie, nie jest okej... tylko Ty nie jesteś tego świadoma :) No nieźle można się wkręcić :)

A jeśli to rzeczywiście jest pustka - to co miałoby ją wypełnić? Lub kto? Ten mężczyzna silny i obronny?
A jeśli kamuflaż - to co zakrywa?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 5 gru 2010, o 20:10

:zmeczony: :zmeczony: :zmeczony: już nie wiem czy ryczeć czy krzyczeć :(
mam dość odechciewa mi się wszystkiego....
wysiliłam się....zrobiłam mu urodziny niespodziankę...wlłożyłam w to mnóstwo serca...pracy....choć było mi momentami ciężko widząc jak miedzy nami jest....i było dobrze tylko ten jedne dzień...dziś musiał wszystko spieprzyć...znów na mnie nakrzyczał...a ja standardowo się zamknęłam w sobie...sama siebie juz nie poznaje...nie mam już nawet siły walczyć...jedyne co czuję to, ze tak nie powinno być...ze nie ma prawa mnie tak traktować :( nie zasłużyłam na to...i nie wiem co musiałabym zrobić żeby tak było. Pewnie gdybym nie miała swojego zdania i potrzeb...gdybym nie oczekiwała czegoś więcej niecodziennej egzystencji i udawała,z e jestem szczęśliwa z tym całym gównem jakim jest od jakiegoś czasu nasz związek to było by dobrze...dobrze dla niego :(
nie wiem czy go kocham....nie wiem czy on kocha mnie...bo gdyby to uczucie było ten związek by tak nie wyglądał prawda....
bardzo bym chciała zeby mnie ktoś przytulił bo znów zostanę sama ze sobą...tak jak zawsze a mimo, ze nigdy nie śmiałam tego pokazać to cholernie potrzebuję wsparcia :(
Gdzie jest ten facet, który mnie wspierał, do którego chciałam się przytulać....z którym chciałam spędzać każdy dzień :( ten który mnie bronił przed byłym...a teraz traktuje mnie gorzej niż on wtedy :( :(
szykują się piekne święta :( znowu...dlatego ich nienawidzę...pieprzone życie :(nie ważne czy się człowiek stara czy nie i tak jest do dupy...a jutro trzeba wstać i znów udawać, ze jest ok....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 5 gru 2010, o 20:44

Katka, ale dlaczego on na ciebie krzyczy?!
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 5 gru 2010, o 20:51

:? nie mam pojęcia...taka sobie chyba przyjął metodę rozmowy.....choć oczywiście on twierdzi, ze nie krzyczy...a to, ze zachowuje się jego zdaniem głupio upoważnia go do nazywania mnie głupia :( Paweł nie szanuje juz nikogo...na szczęście okazuje to zwykle mnie ...innym się nie obrywa....od jakiegoś czasu wydaje mu się, że jest naj..... :roll: reszta jest zła...źle mówi...źle myśli...nie ma w ogóle prawa tego robić bo on wie lepiej....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 5 gru 2010, o 20:59

A wcześniej szanował? Od jakiego czasu tak zaczął sie zachowywać, może był taki zawsze tylko na początku tego się nie dostrzega? Czy było jakieś wydarzenie co spowodowało że zaczął głupio sie zachowywać.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 5 gru 2010, o 21:12

nie był taki zawsze :( nawet w pracy zauważyli, ze się zmienił...stał się butny...nadmiernie pewny siebie :( nie wiem dlaczego nie mam pomysłu :( czuję się przy nim słaba...gorsza...a to mało przyjemne uczucie :( chciałabym żeby ten dzień sie skończył...ten rok....nienawidze świat....a zaraz mnie czekają :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 5 gru 2010, o 21:16

to nie święta są winne, nie rok, nie miesiąc. Przecież jak sie skończy dzień, miesiąc rok, to nic się nie zmieni, jeśli ty czegoś nie zmienisz. Pamiętasz co mi zawsze doradzałaś... Może musi troszkę dostać w łebek, żeby zejść na ziemię.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 5 gru 2010, o 21:19

wiem, ze nie są winne....ale od paru lat mam złe doświadczenia ze świętami...nie umiem się już nimi cieszyć i jestem sfrustrowana widząc, że inni potrafią :(
ja chyba naprawdę jestem nieszczęśliwą osobą...tylko dlaczego :(wiele rzeczy mnie cieszy...sprawia mi radość....ale to co przytłacza jest silniejsze :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 77 gości