przez szachistka » 19 gru 2010, o 13:08
Witam ponownie.
Sytuacja zrobiła się tragicznie bez wyjścia. Mama miała mieć wizytę w miniony poniedziałek u swojego psychiatry i nie wiemy na 100% czy była, czy nie. Matka twierdzi, że była (o dziwo wiedziała o tym, że my byliśmy u jej lekarza i wszystko powiedzieliśmy, co się dzieje), że lekarz jej powiedział, że jest z nią wszystko ok. a ona chce mu założyć sprawę sądową o to, że bez jej wiedzy wpisuje do jej akt jakieś informacje (matka twierdzi, że lekarz w jej aktach zapisał to wszystko, co my mu powiedzieliśmy – informacje nt. zmienionego zachowania, agresji itp.) matka ponoć zabrała swoje papiery od tego psychiatry i zmieniła lekarza. To jest wersja naszej chorej matki. Z kolei lekarz twierdzi, że matka u niego nie była (tak powiedział i mojemu tacie, i mi a ja dzwoniłam kilka dni po tym jak zadzwonił mój tata). Komedia. Aczkolwiek my wszyscy uważamy, że jednak matka była u niego i jak się dowiedziała o naszej ingerencji, wpadła w szał – stąd groźba sądem. Inaczej skąd mogłaby wiedzieć, że my byliśmy u jej lekarza? Nie ma innego źródła tej informacji jak tylko sam lekarz. Wygląda na to, że psychiatra przestraszył się gróźb chorego pacjenta i kłamie. Aczkolwiek jeśli tak jest, obawiam się że dodatkowo lekarz mógł usunąć z jej akt zapiski nt. naszej wizyty oraz zapiski z wizyty naszej matki u niego a informacje nt. gróźb i agresji byłyby w tej sytuacji bezcenne.
Ale to jeszcze nic. Mój tata spotkał się z moją mamą w sobotę sam na sam i ta pokazała mu zaświadczenie od jakiegoś psychiatry (nowego) który stwierdził, że schizofrenia się cofnęła a pogłębiła się depresja. I ja się pytam: jak, do cholery, lekarz może coś takiego stwierdzić po jednej wizycie?!!! A jeśli może, to po co w ogóle składać wniosek do sądu o przymusowe leczenie skoro tu procedura będzie podobna – niezależny psychiatra „zbada” moją mamę i zapewne orzeknie to samo. Bo chyba nie będzie miał sesji spotkań w celu wydania opinii?
Masakra.
Nie mam całkowicie pojęcia, co robić. Moja matka co rusz wpada na genialne pomysły. Jej najnowszy – chce wystąpić o sądowe alimenty od mojego taty na siebie bo ma niskie dochody. Czy istnieje w ogóle coś takiego? Rozumiem – alimenty na dziecko. Ale na dorosłą, zdrową (wg niej) osobę?
Abstrahuję od tego, że nasz dług czynszowy na mieszkaniu nie dość, że nie jest opłacany (teraz nikt w tym mieszkaniu nie mieszka i każdy się boi bo nie wiadomo czy za chwilę matka znowu się nie wprowadzi) to stale rośnie. Moja matka wychodzi z założenia, że całość zadłużenia po podzieleniu na wszystkich lokatorów daje kwotę ok. 4 tys. Co innego 20 tys na osobę a co innego 4 tys. Problem w tym, że zarówno ja jak i moja siostra z mężem, gdy mieszkaliśmy z rodzicami płaciliśmy za czynsz – każdy z nas dawał pieniądze matce. A co ona z nimi robiła? Nie wiadomo. Wiadomo, że nie płaciła za czynsz. I przez to mamy problemy.
Przewiduję, że i tak długi będziemy musieli spłacić a w następnej kolejności założyć sprawę sądową matce.
Sytuacja jest maksymalnie załamująca, dołująca, wkurzająca itd. I co tu zrobić? Ma ktoś jakąś radę?