1) ryb w ogóle nie jadam, bo nie lubię...
(szczerze mówiąc żałuję, bo zdrowsze przecież od mięcha, które jadam...) - jedyny wyjątek, to tuńczyk w konserwie, bo w smaku mało rybę przypomina...
2) od dziecka miałem jakiś opór i problem z jedzeniem mięsa, ale stopniowo mnie przekabacili i przystosowali... podobno ja się pytałem z czego to mięsko jest, albo z czego ten kurczaczek się wziął na talerzu... i nie chciałem jeść, dopóki mi nie tłumaczono po wielokroć, że to się produkuje w specjalnej fabryce... itd.
3) widuję czasem karpie w wannach plastikowych na bazarze... wykręca mnie już sam taki widok i często odwracam spojrzenie, albo idę w przeciwnym kierunku...
4) mogę zrobić kotleta schabowego i zjem ze smakiem, ale... nie jadam i nie przyrządzam: żadnych móżdżków, wątróbek, itp. bo na sam widok mi się robi słabo... jak również nigdy w życiu nie patroszyłem ryby...
ale ja jestem nadwrażliwy i mocno neurotyczny...