trwam w bagnie

Problemy z partnerami.

Postprzez wisnia » 2 gru 2010, o 17:52

Dzieki dodus. Jest mi ciezko. Moja psychika odbija sie na zdrowiu fizycznym, sama czuje, ze to nie jest najlepszym moment na drugie dziecko, bo ciagle jestem przeziebiona, leki, antybiotyki itd.........
Musze posprzatac swoje zycie. Mam wspaniala corke i nie moge Jej spieprzyc zycia.Zyczcie mi konsekwencji.
wisnia
 
Posty: 66
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 21:49
Lokalizacja: :)

Postprzez kajunia » 2 gru 2010, o 17:52

Wisienko, przepraszam za takie bezpośrednie pytanie, ale...

kochasz swojego męża?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez doduś » 2 gru 2010, o 17:55

to nie jest moment na drugie dziecko nie dlatego, ze jesteś przeziębiona czy bierzesz leki. To nie jest moment dlatego, ze chora jest Twoja dusza. Pomyśl co już dajesz córce, kiedy siedzisz obok męża flirtujac z innym ? Myslisz, ze jak urodzi się drugie dziecko to coś się zmieni samo ? Nie zmieni się.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez wisnia » 2 gru 2010, o 18:01

No wlasnie sie zastanawiam czy kocham meza. on mowi, ze mnie kocha, powtarza mi to.... ja mam zal do niego, ze nie umie ulozyc sobie relacji z moja matka. Staram sie to jakos pogodzic zarozumiec. Maz byl dla mnie wszytkim, wiem, ze dopoki nie zaczal sie klocic z moja matka, ktora tak w sumie tez mnie wnerwia, to wszystko bylo ok. Popieprzylo mi sie wszystko. Wiem, ze najpierw mam zrobic porzadek w glowa, potem ciaza. Wlasnie to mnie dobija, ze moje dziecko na mnie patrzy i jak sobie pomysle jaka moja corka ma glupia matke, to mi sie serce sciska. A tak dlugo staralam sie o Nia, tak o Nia walczylam. Gdzie moj dawny rozum???
wisnia
 
Posty: 66
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 21:49
Lokalizacja: :)

Postprzez Abssinth » 2 gru 2010, o 18:04

Hmmm

a kto, tak obiektywnie, ma racje w tych klotniach z Twoja matka?

bo moze faktycznie ma o co byc zal....? A moze to Ty jestes za bardzo do matki przywiazana i to te tworzy problemy...?

sciski,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 2 gru 2010, o 18:04

Ty nie szukaj dawnego rozumu. Ty szukaj prawdziwej siebie.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez wisnia » 2 gru 2010, o 18:12

---------- 17:09 02.12.2010 ----------

Wszystko bylo ok miedzy mna a mezem, az urodzilo sie dziecko. Mieszkalismy z moimi rodzicami, maz zaczal komentowac jak ja i matka zajmujemy sie dzieckiem. On pracowal. Zaczelo mnie to wpieprzac. Zaczely sie klotnie. To byl koszmarny blad, ze od razu po slubie nie wyprowadzilismy sie, tylko mieszkalismy z moimi rodzicami, w tym czasie budowalismy dom. No i przy okazji burzylismy rodzine chyba, tak mi sie wydaje.

---------- 17:12 ----------

Moja matka z jednej strony jest ok, z drugiej jest upierdliwa, to samo moge powiedziec o mezu. Wiele razy go prsilam, zeby nie najezdzal na moja matke, bo w koncu go znienawidze, matka jest jaka jest, ale zawsze to matka, mimo, ze wnerwiajaca. Nie polsuchal mnie, dalej sie klocili i w koncu doszlo do tego, ze z matka malo rozmawiam, mimo, ze zawsze mowilam jej o WSZYSTKIM, a w relacjach z mezem jak jest to wiecie. \odnowilam kontakt z X i nie moge/ nie chce sie z tego wyplatac, chociaz wiem, ze powinnam.
wisnia
 
Posty: 66
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 21:49
Lokalizacja: :)

Postprzez Sansevieria » 2 gru 2010, o 20:15

wisnia napisał(a):Maz byl dla mnie wszytkim, wiem, ze dopoki nie zaczal sie klocic z moja matka, ktora tak w sumie tez mnie wnerwia, to wszystko bylo ok.


Czy to znaczy że dla Ciebie warunkiem małżenskiego szczęścia jest to, żeby Twój mąż dostosował się do Twojej matki? Oni oboje są dorośli, jakoś sobie te relacje muszą ułożyć, ale naprawdę mogą być na dystans. Jesli piszesz, że dla Ciebie matka jest upierdliwa, może dla niego jeszcze bardziej...a nie jest to jego matka. I bardzo niepokojące jak dla mnie jest to, że napisałaś "zawsze mówiłam matce o wszystkim". Pytanie Abssinth podtrzymuje - może za dużo Twojej matki w malżeństwie, tak poza innymi problemami.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez wisnia » 3 gru 2010, o 17:47

Sila rzeczy matki bylo duzo, bo mieszkalismy rwszyscy razem. Jest czasem drazniaca, miala wybuchy zlosci, bo moj maz tepil jej kota i tak sie to zaczelo. Potem jego wnerwialo, ze wtraca sie do naszego dziecka, ona czasem wyskakiwala z tekstem,zeby od jutra szukac sobie opiekunki do malej, bo moj maz cos tam jej nagadal i ona nie bedzie malej bawic. Potem jej przechodzilo i byo jakby nigdy nic. Teraz juz mieszkamy sami, ale oni sie nie lubia, mnie to boli i tak dalej. O i kiedys jak bylam wsciekla na meza pewnie po jakiejs wspolnej scysji to nawiazalam kontakt z X.Gdybym wiedziala jak to sie bedzie toczyc to nie zrobillabym tego drugi raz.
wisnia
 
Posty: 66
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 21:49
Lokalizacja: :)

Postprzez ewka » 3 gru 2010, o 22:52

wisnia napisał(a):Wiem, ze najpierw mam zrobic porzadek w glowa, potem ciaza.

No zdecydowanie taka powinna być kolejność. Jak masz zamiar za ten porządek się wziąć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wisnia » 4 gru 2010, o 15:15

Na razie nie wiem jak to zrobie, na razie nic mi sie nie chce. Wszystko mnie doluje, nie chce mi sie pracowac, nie chce mi sie jesc, nie chce mi sie z nikim gadac, nic mi sie nie chce. jest coraz gorzej. moze w koncu zdecyduje sie na jakies radykane ciecie, bo chyba dluzej tego nie wytrzymam...moze kiedys bede sie z siebie smiala, z tego co teraz robie. Na razie mam mega doła.
wisnia
 
Posty: 66
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 21:49
Lokalizacja: :)

Postprzez Abssinth » 4 gru 2010, o 16:27

hmm
czyli , diagnoza na szybko:

masz trudna matke
masz trudnego meza

co to znaczy 'tepil jej kota'?

zwykle jest tak, ze jesli ktos zle sie zachowuje w stosunku do zwierzat, bedzie sie tak samo zachowywal w stosunku do wszystkich slabszych istot...nie podoba mi sie to...

kim Ty jestes? czego chcesz od zycia?

jak wygladalby Twoj idealny zwiazek, czego szukasz u tego pana z internetu, czego nie daje Ci maz? Jakie wyidealizowane cechy mu przypisujesz? w czym wydaje Ci sie lepszy od meza?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez wisnia » 4 gru 2010, o 20:17

---------- 18:36 04.12.2010 ----------

Wasnie, masz racje, oboje sa trudni. Nie moge tego zniesc, ze jakos nie moga sie dogadac, jak maja wygladac wszelkie rodzinne imprezy, swieta itd. Ja siedze jak na szpilkach, czekam, az ktores cos powie i sie zacznie. W ogole moja rodzina jakas dziwnie popieprzona, wtracaja sie we wszystko(rodzice, ciotki) , czy mam zaszczepionego psa, co jadlo dziecko, ile zjadlo ciastek, ile wypilo sokow, czy nie za duzo, czy bylo na spacerze., ze nie powinnam miec wiecej dzieci, bo sie na matke nie nadaje, jestem za slaba(zdrowotnie), ze jestem na matke za stara (to akurat tekst mojego ojca, uslyszalam to zza sciany i ryczalam do rana)............and so on. Moze dlatego tak jest, ze jestem jedynaczka i nie maja sie na kim skupic. Moja matka powiedziala pare swo za duzo swego czasu, wypomniala nam jedzenie rachunki i tak dalej, potem niby sie przepraszala, maz jej to pamieta, matka nie chce utrzymywac np kontaktow z moimi tesciami, co ja zapraszali do siebie to miala wymowki, zeby nie jechac, tak kazdy gra na swoj stroj. Mam do nich zal i do matki i do meza. Jak tepi kota? Nie lubi, nie toleruje, przeganial go i tak dalej. Nie wiem czego szukam w tym facecie z netu. On jest dla mnie oschly, wcale mnie nie rozpieszcza. Sam ma rodzine i nie bawi sie ze mna w rozmowy o uczuciach. Rozmawiamy tylko o seksie. Nic mi sie nie chce.

---------- 18:40 ----------

X podoba mi sie jako facet, imponuje mi, jest inteligentny. Moj maz traktuje mnie lepiej niz X, mowi, ze mnie kocha. Nie moge mu zarzucic niczego w tej kwestii. Juz ja jestem bardziej oschla wobec meza niz odwrotnie. Owszem moj maz tez jest inteligentny, ma leb do interesow, tez mi imponuje, ale ja wiem co ja widze w tamtym??? To mnie wlasnie wpienia,ze nie wiem. Poprostu mi sie podoba i juz.

---------- 19:17 ----------

To nie o to chodzi, ze udane malzenstwo wedlug mnie ma sie opierac na tym czy maz ma dobre relacje z moja matka, ale nasza codziennosc wyglada tak.......ja gonie do pracy, dziecko zostawiam u moich rodzicow, maz pracuje na zmiany. ja wracam z pracy do domu, po dordze rzecz jasna zakupy, odbieram dziecko, gonie, wszedzie gonie z jezorem na brodzie...i slysze od meza bardzo czesto, ze strasznie pozno wrocilam, za dlugo siedzialam u matki....... juz ostatnio zrobilam mu o to awanture. Na chwile mam spokoj, ale wiem ,ze za jakis czas znowu ta nienawisc do matki przesloni mu oczy i znowu zacznie sie rzucac o to. Takie regularnie powtarzajace sie klotnie o jedno i to samo juz mi zbrzydly. Chyba kazdy kto ma dziecko, pracuje i musi pokonywac codzienne obowiazki wie, ze z kazda jedna rzecza schodzi i wcale nie trzeba siedziec u matki na kawie, zeby wrocic o 15. Czy ja jestem nienormalna czy moj maz mowiac o tej kwestii.
wisnia
 
Posty: 66
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 21:49
Lokalizacja: :)

Postprzez Sansevieria » 4 gru 2010, o 21:30

A umiałabyś Wiśnia wyobrazić sobie, że twój mąż i Twoja matka nigdy się nie dogadają na poziomie innym niż chłodna uprzejmość? Bo spotkali się jako dorośli, ukształtowani ludzie i zwyczajnie tak też między dorosłymi ludźmi bywa.
Ty i mąż tworzycie osobną rodzinę, on się żenił z Tobą, nie z Twoimi rodzicami, ciotkami, wujkami i kuzynkami.
Nie piszesz tego wprost, ale mam uczucie że póki co psychicznie bardziej jesteś córką swoich rodziców niż żoną swojego męża.
Cytowany tekst Twojego ojca, że jesteś za stara na matkę, może i nie jest miły, ale przede wszystkim jest, przepraszam ale durny. No chyba że masz koło pięćdziesiątki. Wtedy powiedzmy miałby jakiś sens medyczny przynajmniej. Choć i tu można by dyskutować.
Mam niejasne wrażenie, że Twoje relacje z Twoimi rodzicami i rodziną bardzo niefajnie wpływają na Twoje małżeństwo. Przypuszczam, że dla męża wizja, że siedzisz na kawie u swojej matki, może już powodować nawet podświadomą irytację. Pal sześć siedzisz czy nie, wystarczy że "możliwe że siedzisz". Masz prawo do kontaktów z matką, ale jesli jak pisałaś "mówiłaś jej wszystko" to wyczuwam ewidentnie za dużo matki w Twoim życiu. A za mało męża. Jako człowieka bliskiego i teoretycznie tego, którego powinnaś darzyć największym zaufaniem i z którym powinnaś być najbliżej.
Co do tępienia kota. Osobiście koty uwielbiam. Ale rozumiem ludzi, którzy zwyczajnie nie lubią. Jesli w okresie kiedy w moim domu był kot odwiedzała mnie osoba kotów nie lubiąca, po prostu z uprzejmości dla tej osoby przenosiło się kota do innego pokoju i tyle. Ponieważ Twoi rodzice nie mieszkają w ciasnej kawalerce to własciwie matka mogłaby tak samo zrobić, a przynajmniej zaproponować, no nie?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez wisnia » 5 gru 2010, o 08:55

---------- 07:53 05.12.2010 ----------

Trafilas w samo sedno. Moj maz nawet nie podswiadomie, ale swiadomie dostaje szalu jak tylko pomysli, ze siedze u matki na kawie, chociaz moze wcale nie siedze tylko jestem np na zakupach. Wszystko bylo miedzy nami wszystkimi w miare ok dopoki nie urodzilo sie dziecko. Wczesniej malo bywalismy z mezem w domu, albo praca,albo budowa, a z dzieckiem juz utknelam w domu, zaczely sie komentarze, to zrob tak to siak. Maz sie wsciekal,ze sie matka wtraca. No ale tak jest jak sie nie mieszka oddzielnie, teraz juz to wiem, to byl ogromny blad. No i te spiecia doprowadzily do tego, ze nawiazalam swoj wirtualny romans na nowo i jest jak jest. Czuje jednak, ze to musi miec wreszcie jakis kres, bo ja tego psychicznie nie wytrzymam. Co do kota to stal sie punktem zapalnym. Maz kotow nie lubi, ma na tym punkcie jakas obsesje. Bal sie, ze zrobi dziecku krzywde jak mala zacznie raczkowac itd.Inne zwierzeta sa ok, ale koty nie. Sami mamy 3 psy i jakos je lubi. Natomiast jeszcze jak mieszkalismy z moimi rodzicami to matka stwierdzila,ze moj maz nie bedzie sie rzadzic w jej domu, jak mu sie nie podoba to niech sie wynosi. Byly juz nawet interwencje ze strony moich dziadkow, ze kota przygarna tylko, zeby byl spokoj w domu, ale matka powiedziala jak wyzej. Moze faktycznie zamiast stanac po stronie meza to ja zaczelam patrzec na niego czasami krzywo, oskarzac go, ze nie potfari sie dogadac. Faktycznie on twierdzi, zebym wreszcie odciela pepowine, ale mi sie wydaje, ze wcale nie jestem juz tak przywiazana do rodzicow jak jemu sie wydaje. Moze sie myle, bo nie widze tego z boku.

---------- 07:55 ----------

Tak na marginiesie, Sansevieria, super nick, mam cala kolekcje takich kwiatow w domu:)
wisnia
 
Posty: 66
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 21:49
Lokalizacja: :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 342 gości