"Nie chcę mieć dzieci."

Problemy z partnerami.

Postprzez Sarah_li » 3 gru 2010, o 13:06

Dzieki mahika
:-)
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 3 gru 2010, o 13:15

---------- 12:14 03.12.2010 ----------

Pójdę dalej:
jeżeli instynkt nigdy nie wpadnie do mnie w odwiedziny ani ja doń nie wpadnę ;), to nie posmakuję wychowywania takiego smyka.
A to również jakaś tam strata.


---------- 12:14 ----------

Bo komu wtedy przekażę swoją fascynację do świata, do ludzi, i uśmiech i wszystkie te ciepłe uczucia, które w sobie noszę ?
Poza tym nie chciałabym pozbawiać możności bycia rodzicem W. [który nota bene pochodzi z NORMALNEJ rodziny].


---------- 12:14 ----------

PS:
póki co żyję w zgodzie ze sobą.
A i tak dotykają mnie dylematy ;).


---------- 12:15 ----------

Okej, za radą mahiki kończę bezcelowe rozstrzyganie :).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez mahika » 3 gru 2010, o 13:26

To nie jest bezcelowe. Tylko może mieć nieciekawy wpływ na Twoje samopoczucie. Martwię się o Ciebie, zebyś smutna nie była :lol:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sarah_li » 3 gru 2010, o 13:29

A moze to rozstrzyganie nie jest do konca bezcelowe. Jezeli o czyms sie mowi to jest cos na rzeczy.

Jezeli chodzi o moj obecny instynkt, to wynika on bardziej z checi stworzenia czegos wyjatkowego razem z mezem. Jest to chyba potrzeba bardziej uczucia. A nie chec posiadania potomka. Bo to nie chodzi o to ze ja chce dziecka, tylko wspolnie chcemy dziecka, bo nam akurat tego potrzeba, wspolnego obciazenia, troszczenia sie o cos co jest czescia mnie i jego.
Tak mi sie wydaje ze tak rodzi sie ten instynkt, ale kazdy inaczej postrzega zycie i swoje potrzeby w koncu kazdy jest indywidualnoscia.
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 3 gru 2010, o 13:44

---------- 12:42 03.12.2010 ----------

mahika napisał(a):To nie jest bezcelowe. Tylko może mieć nieciekawy wpływ na Twoje samopoczucie. Martwię się o Ciebie, zebyś smutna nie była :lol:


Aj noł, aj noł, buźki :buziaki:.

---------- 12:44 ----------

Sarah-li,
coś w tym jest.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez ewka » 3 gru 2010, o 15:22

Abssinth napisał(a):mnie przeraza utrata siebie na rzecz poswiecenia wszystkiego dla dziecka.

przeraza mnie to, ze od momentu urodzenia sie dziecka martwilabym sie juz zawsze o nie, bala sie, chciala ustrzec przed wszystkimi nieszczesciami (taki mam wzorzec rodzinny i dz\iekuje bardzo nie chce go powielac)

boje sie tak samo jak Podniebna, ze dziecko mialoby babcie a nie mame, i bardzo szybko musialoby sie pogodzic z moja smiercia

boje sie, ze przy moich zasadach i wartosciach, ktore dziecko by przejelo przez przebywanie ze mna, nie mialoby ono szans wsrod 'normalnego' spoleczenstwa

jestem perfekcjonistka i wiem, ze nie moglabym dac dziecku tego wszystkiego, co chcialabym dac, a moglabym dac takie rzeczy ktorych nie chcialabym dac

wlacznie z obwinianiem go o to, ze mi sie zycie skonczylo przez nie

nie jest to potrzebne ani mnie ani dziecku

a poza tym sama idea noszenia rosnacego pasozyta w brzuchu przez 9 miesiecy mnie obrzydza do bolu, za co tez pozniej to dziecko mogloby ucierpiec psychicznie

hejj jak juz mowie nie chce tego zrobic ani sobie ani hipotetycznemu potomkowi :)

Rozumiem. Tak patrząc - rzeczywiście może przerażać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Justa » 4 gru 2010, o 00:59

Słuchajcie, ja wpadłam na chwilę, ale w temacie - do Abss: akurat wczoraj właśnie moja lekarka tłumaczyła, że rosnące w brzuchu dziecko jest "ciałem obcym" dla organizmu kobiety (nie użyła słowa pasożyt, ale jednak o to chodziło) - dlatego też w ciąży spada odporność organizmu, żeby nie zwalczył samoistnie i nie odrzucił tego "wszczepu".

Więc tutaj Abss masz absolutną rację.

Rozumiem jak najbardziej dylematy, które macie, Dziewczyny. Wątpliwości. Niechęć. A jednocześnie gdzieś tam z tyłu głowy pytanie: "czy kiedyś nie będę żałować, że nie zdecydowałam się być mamą?"

Cóż mogę napisać. Nikt nigdy nie da Wam / NAM gwarancji, że decyzje, które podejmujemy, są słuszne. Tak naprawdę wiele z nich - chyba większość z nich - weryfikuje samo życie po latach... Trudno przewidzieć, co dla każdej z Was/nas będzie dobre i co przyniesie korzyść w perspektywie ŻYCIA. Dlatego ważne jest, by starać się najlepiej, jak się potrafi - uwzględniając różne aspekty - decydować o swoim życiu. I mieć nadzieję, że to jest najlepsze dla Was i dla innych.

Podniebna - a rozmawiacie ze swoim partnerem o dzieciach właśnie? O tym jak?/kiedy? I jak on się zapatruje na Twoją niechęć?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 4 gru 2010, o 02:16

---------- 01:11 04.12.2010 ----------

Tak, tak.
On parokrotnie uznał, że "nie obraziłby się, gdyby to miało nastąpić nawet jutro" ;).

Co do niechęci... reaguje podobnie jak choćby ewka.


---------- 01:12 ----------

Mnie tylko martwi (hm, martwi to za dużo powiedziane, lecz mniejsza o detale..), że jeśli przyjdzie co do czego, to może na serio wystąpić między nami problematyczny zgrzyt :?.

---------- 01:13 ----------

Do Abs: rozumiem Cię dobrze.

---------- 01:15 ----------

W najkrótszym skrócie-> ja z kolei jestem typem, który jak stwierdza, że chce odwiedzić przyjaciół, dajmy na to, w Budapeszcie, to nazajutrz ma już walizkę spakowaną.

---------- 01:15 ----------

I taka spacerowna włóczykijka ze mnie właśnie :). Tu zobaczyć, tam powąchać, tamtego skosztować...

---------- 01:16 ----------

Ponad to zawód polegający na regularnych wyjazdach w sezonie.
A z dzieckiem(-ćmi) u boku tego rodzaju życie jest - nie twierdzę, że niemożliwe - lecz zapewne utrudnione.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Salome » 4 gru 2010, o 16:32

Abssinth napisał(a):mnie przeraza utrata siebie na rzecz poswiecenia wszystkiego dla dziecka.

przeraza mnie to, ze od momentu urodzenia sie dziecka martwilabym sie juz zawsze o nie, bala sie, chciala ustrzec przed wszystkimi nieszczesciami (taki mam wzorzec rodzinny i dz\iekuje bardzo nie chce go powielac)

niestety coś w tym jest - utrata siebie nie można sobie w glowie zrobic takiego offa i powiedzieć "dziś leżę, dziś robię wszystko dla siebie". Abs. to chyba dobry wzorzec miałaś. Normalny rodzic martwo sie o swoje dziecko, dba o nie i chce uchronic, nawet zwierzeta tak czynią.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez Abssinth » 4 gru 2010, o 16:44

hmmm ae widzisz u mnie w domu jest duzo gorzej :P

w sensie mama mnie nie chciala spuszczac z oczu, od malego dostawalam opowiesci w styly 'i matka sie odwrocila na chwile i potem to dziecko zostalo znalezione zabite w straszliwy sposob w piwnicy'.....ejjj to nie jest dobry sposob na wychowanie samodzielnego, nie bojacego sie wyjsc z domu czlowieka...wszystko bylo zagrozeniem, zabawa w piasku, zabawa na drabiknach, marzylam o tym, zeby byc wolna jak te dzieci z kluczem na szyi....

no i jeszcze klasyczne 'zobaczysz jak bedziesz miala wlasne dziecko to wtedy zrozumiesz jak matks sie boi, nie ma chwili zebym sie o ciebie nie martwila'

aaaaaa
nie chce tak miec zeby zyc w ciaglym strachu, mam naprawde wytarczajaco duzo dziwnych rzeczy przekazanych przez moja mame, zeby caly czas zyc w strachu o siebie pomimo tego, ze jestem dorosla, zawsze gdzies w podswiadomosci mam to, ze kazdy czlowiek to gwalciciel i morderca, mam kuuuuuuuurcze tego dosc! pomimo tego, ze swiadomie kocham ludzi i uwazam, ze wiekszosc z ludzi jest dobra...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Salome » 4 gru 2010, o 16:53

No to coś Ci powiem. Ja mogłam od najmłotszych lat latac po lasach, chodzić na odległe podwórka, bywałam na dworze do której chciałam. Sama ustalałam sobie czas. Choć moi rodzice są opiekuńczy - jesli chodzi o choroby, zabezpieczenie finansowe, jedzenie, wykształcenie. No, ale wolność miałam i to było i fajne i nie. Gdyby czegoś mi kiedys w zyciu umiejętnie zabronili, ale tak umiejetnie z miłością, rozmową a nie awantura i agresja....to dzis byłabym szczęśliwsza. ...i nie poznałabym tyle złego w życiu...
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez Abssinth » 4 gru 2010, o 17:34

ehhhh
i chyba oto dochodzimy do konkluzji, ze nie ma rodzicow idealnych :P
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez impresja » 4 gru 2010, o 19:11

---------- 18:07 04.12.2010 ----------

A ja sobie myślę tak:

Wychowując swoje dziecko od narodzin mamy jedyną i niepowtarzalną okazję poznać siebie jako człowieka. Świadomość siebie wzrasta w wieku zdecydowanie dojrzalszym niż przedszkole ,a posiadając dziecko dopełniamy samoświadomości ,jesteśmy bogatsi o naturalne dopełnienie naszego człowieczeństwa poprzez obserwację człowieka od jego narodzin. Owszem można robic to będąc opiekunką w domu dziecka ,albo opiekunką cudzych dzieci ,ale moim zdaniem jedyna i niepowtarzalna okazja do poznania siebie w sensie istoty ludzkiej zdarzyć sie może w pełni właśnie towarzysząc w każdej chwili wzrastania własnego dziecka ,które jest częścią nas.Patrzymy jakby na siebie swiadomie ,na ten okres naszego życia ,który był poza naszą świadomością.
Jest to niesamowicie fascynujące doświadczenie wprowadzające niemal ciągle człowieka w zachwyt nad cudem natury.
Towarzysząc dziecku świadomie w rozwoju wzbogacamy się o doznania ,emocje doświadczenia ,których nie zaznamy nigdy w innej dziedzinie.
Dziecko uczy pokory,uzmysławia nam w każdym dniu jak nie wiele wiemy o życiu o człowieku,o reakcjach na świat o rozwoju.
Tego nie da żadna lektura,bo każdy człowiek jest inny .
Wychowując dziecko możemy pokusić sie o wyobrażenie jak byliśmy sami ,jak sami wyglądalismy ,czego pragnęliśmy co dla nas było najważniejsze ,co nas cieszyło ,bawiło ,jak reagowaliśmy............to takie trochę cofnięcie w czasie. Wiele razy podczas towarzyszenia naszemu dziecku w rozwoju przypominamy sobie nasze zabawy ,smaki zapachy nasze marzenia,dokonujemy ich rewizji,a najważniejsze uczymy się pokory.
Dziecko ubogaca nas o piękny nieznany nam świat ,który możemy (jak ktoś chce) również wykorzystać do własnego rozwoju.lektura tego nie zastąpi.

---------- 18:11 ----------

Salome ,poznałabyś złę w życiu bo to jest właśnie życie ,akceptacja tego co nas spotyka jest najtrudniejsza ,ale nie wierzę w to ,że gdyby cos tam inaczej to byłoby lepiej .NIE
Byłoby inaczej ,jeżeli nie w tej sferze co piszesz ,to w innej ,ale poznałabyś zło ,bo zło jest elementem istnienia ,tylko to co sie z tym potem zrobi i jak się powstaje świadczy o naszej osobowości ,sile,klasie,degradacji .

SZCZĘSCIE POLEGA NA TYM ,ŻE POZWALA SIĘ ,ŻEBY WYDARZYŁO SIĘ WSZYSTKO CO MA SIE WYDARZYĆ

To trudne ,ale jedyne.
impresja
 

Postprzez caterpillar » 4 gru 2010, o 19:33

ja odpowiem bardziej prozaicznie (zaslyszalam w jednym z wywiadow wiec nie do konca moje :oops: )

dziecko wychowuje sie tak (i ma sie je po to) aby na swiecie bylo o jednego dobrego ,fajnego czlowieka wiecej na ziemi .


Słuchajcie, ja wpadłam na chwilę, ale w temacie - do Abss: akurat wczoraj właśnie moja lekarka tłumaczyła, że rosnące w brzuchu dziecko jest "ciałem obcym" dla organizmu kobiety (nie użyła słowa pasożyt, ale jednak o to chodziło) - dlatego też w ciąży spada odporność organizmu, żeby nie zwalczył samoistnie i nie odrzucił tego "wszczepu".



taak tu polecam filozofom "Samolubny gen" dosc kontrowersyjna ksiazka






:wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez impresja » 5 gru 2010, o 11:28

Poza tym instynkt i miłosc do dziecka rodzi sie wraz z nim. Nikt nie chodzi z instynktem jak emblematem wymalowanym na twarzy i czeka na reproduktora bo mu instynkt nie daje żyć.
To jest raczej chęć posiadania tego co inni mają ,ciekawość jak to jest mieć dziecko ,a niejednokrotnie pragnienie wyniku miłości dwojga ludzi ,którzy chcą dopełnić swoje uczucie i mieć owoc miłosci.
Ale żeby kobieta chodziła z instynktem jak z piętnem ,albo przywilejem ,albo tarczą ............
Owszem dla starych panien to może być niespełniony instynkt ,ale raczej nazwałabym to żalem,że coś je ominęło w życiu.
Kobiety są często wpuszczane w kanał przez inne kobiety ,które udaja ,że mają instynkt i miłośc do dziecka jeszcze przed poczęciem i czują sie fatalnie ,bo nie czują tego tzw instynktu ,który wszem i wobec jest akcentowany .Czują ,że cos z nimi nei tak. zwykle te panienki co krzyczą o instynktach tylko gadaja ,bo żeby coś pokochac to musi sie stać faktem.Musi zostać poczęte potem narodzone .Potem sie dziecko obserwuje ,rodzi sie troska miłosc obawa o zdrowie ,lęk przed wychowaniem na dobrego człowieka ,lęk przed popełnieniem błedów ,lęk przed tym ,żeby go ktos nei skrzywdził.
Ale żeby takie uczucia były to musi być dziecko poczęte ,a nie jakies fantazjowanie o czyms czego nie ma lub co moze nigdy nei nastąpic .
Czym innym jest pragnienie posiadania tego co mają wszyscy i co "należy" mieć ,a czym innym instynkt,ktory rodzi sie wraz z dzieckiem.
impresja
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 157 gości

cron