Najbardziej w świętach nie lubiłam nerwowej atmosfery, fochów mojej mamy, szyderstw moich braci przy stole wigilijnym (najpewniej niemogących poradzić sobie z emocjami), zażenowaniem w momencie składania życzeń... Tego momentu boję się najbardziej. Już któryś rok z rzędu pewnie usłyszę życzenia pt.: żeby mi się w końcu ułożyło... (albo coś w tym stylu). Z pewnością znowu zrobi mi się przykro bo zawsze padnie jakieś hasło, przez które muszę powstrzymywać łzy... Ale jeśli jeszcze trochę Was przybędzie pod choinką to do Was dołączę, schowam się między Wami i nikt mnie nie znajdzie...
Tak dokładnie to nie wyszło. Ale dla chcącego nic trudnego skopiujcie adresik i wklejcie. Może się wam uda. Znalazłem stronę z choinkami i nie uwierzycie?? Dla wszystkich starczyło miejsca. Ja grzeczny nie byłem dlatego siedzę w rogu a nad wszystkimi czuwa Wielkie niebieskie oko wiecie kogo?
mahika napisał(a):No jakoś nie wychodzi Mówię Wam. W wigilie, wszyscy siedzimy pod choinką, zajadamy mój piernik (jak wyjdzie :]) i przytulamy misie Na pewno się uda
no ja przynajmniej będę próbował, żeby się udało... bo ostatnich parę lat, to miałem Święta albo zupełnie przerąbane i przygnębiająco smutne, albo takie... mało świąteczne, nijakie...
najgorzej jak nie ma przy boku ludzi, z którymi by się człowiek czuł naprawdę blisko, serdecznie, bezpiecznie... bo wtedy nie ma miłości... a tam gdzie nie ma miłości, to nie ma... nic - nie tylko udanych świąt...
Jeśli zdam czesc przedświątecznych egzaminów i zmienię pracę, żebym nie musiała iść w święta, to będą chyba najlepsze święta od dawna, tylko bez mojego Ł, bo bedzie miał nocki, więc spędzę bez niego. Ale za to myślę, ze z rodzinką wyjątkowo będzie miło.
Żałuję tylko, że bez Maksia już...
Ostatnio jechałam do pracy i próżył śnieżek. Nawet mi zimno nie przeszkadzało...
Względem świąt mam nadzwyczaj spokojne odzucia w tym roku