mnie przeraza utrata siebie na rzecz poswiecenia wszystkiego dla dziecka.
przeraza mnie to, ze od momentu urodzenia sie dziecka martwilabym sie juz zawsze o nie, bala sie, chciala ustrzec przed wszystkimi nieszczesciami (taki mam wzorzec rodzinny i dz\iekuje bardzo nie chce go powielac)
boje sie tak samo jak Podniebna, ze dziecko mialoby babcie a nie mame, i bardzo szybko musialoby sie pogodzic z moja smiercia
boje sie, ze przy moich zasadach i wartosciach, ktore dziecko by przejelo przez przebywanie ze mna, nie mialoby ono szans wsrod 'normalnego' spoleczenstwa
jestem perfekcjonistka i wiem, ze nie moglabym dac dziecku tego wszystkiego, co chcialabym dac, a moglabym dac takie rzeczy ktorych nie chcialabym dac
wlacznie z obwinianiem go o to, ze mi sie zycie skonczylo przez nie
nie jest to potrzebne ani mnie ani dziecku
a poza tym sama idea noszenia rosnacego pasozyta w brzuchu przez 9 miesiecy mnie obrzydza do bolu, za co tez pozniej to dziecko mogloby ucierpiec psychicznie
hejj jak juz mowie nie chce tego zrobic ani sobie ani hipotetycznemu potomkowi