jak uswiadomic mu nie jego bledy i ratowac

Problemy z partnerami.

Postprzez Sansevieria » 2 gru 2010, o 20:02

Okropne są takie relacje jak pisesz, Caterpillar. I faktycznie łatwo się w takie coś uwikłać. Nie o to chodzi, żeby robić za podpórkę, bo to bez sensu. Ale teoretycznie można powiedzmy robić coś w dobrym kierunku albo złym. Na przykład mam wątpliwości czy akurat bronienie Adama w rozmowach z ojcem to dobry pomysł.
Takie wspieranie jest w ogóle ryzykowne. Choć odpowiednie jest zarazem bezcenną pomocą w zdrowieniu.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez smerfetka0 » 2 gru 2010, o 20:29

nie zamierzam byc jego terapeutka. dla mnie to tez meczace. ale jako kochajaca osoba chce go wspierac, nie bedac wspomniana podporka.

jak do tej pory nie bylo tak ze ja musialam bys silniejsza, bylo wiele sytuacji gdzie ja bylam zalamana, jesli chodzilo o moje sprawy rodzinne na poczatku wyjazdu, jak chodzilo o pieniadze, jak o szkole. albo jak mialam zly dzien jaki maja kazdy, ma swoje wady ale i wspieral mnie mimo wszystko wiele razy ze to ja moglam sie zalic a on sluchal i pocieszal, albo tlumaczyl ze sie ulozy i planowal wyjscie z klopotow finansowych tak realnie ze podnosilo mnie to na duchu, bo nie opowiadal bajek.

ale nie twierdze ze sie to nie zmieni, a wiem ze taka sytuacja gdzie ja mam byc zawsze silna by mnie wykanczala.

na poczatku myslalam ze przesadza i mialam inny stosunek do ojca, uwazalam to za glupote ale jak mial problemy z piciem i jak widzialam co tatus robil postanowilam ze jesli nam sie ulozy i sie nic nie skonczy nie dam go zniszczyc i nie bede sie zastanawiac nie w tym momencie czy to ma sens czy chce w to sie pchac i nie o tym jest moj watek.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 2 gru 2010, o 23:28

zadalas pytanie "jak uswiadomic mu.."
wiec mysle ,ze tak ja ktos tu juz napisal ...pokazywac mu te zle zachowania i wyjasniac sytuacje w jego pokreconej relacji ojciec -syn, tak zeby chociaz troche mogl z dystansu na to popatrzec.

natomiast co do "ratowac" to mam podobne odczucia jak Abss, nie widze tego :? wspierac owszem ale ratowanie to juz jego dzialka.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Sansevieria » 3 gru 2010, o 11:32

Zagubiona, jesli cokolwiek mogę napisać z sensem to o tym, jaka postawa mojego męża pomogła mnie odwikłać relacje z toksycznymi rodzicami. Mój mąż zawsze trzymał się od mojej rodziny na duży dystans. Nigdy niczego od nich nie oczekiwał i, mam wrażenie - bo nigdy tego wprost nie mówił - zawsze się po nich spodziewał czegoś wrednego. W żaden sposób nie wiązał planów na przyszłość z ich jakimikolwiek działaniami czy zaniechaniami, po prostu był całkiem osobno. Funkcjonował z nimi na granicy uprzejmości. Nie zacieśniał, nie zaprzyjaźniał się. Był z nimi tylko tyle, ile musiał. Co mnie złościło, nie powiem. O co miewałam do niego pretensje. Ale co w rozzrachunku ostatecznym mnie pomagało w postrzeganiu pewnych rzeczy jakimi są. Mąż mnie przed nimi nie bronił, ale nigdy się z "żartów" ojca na mój temat nie śmiał, nie łagodził i nie zżegnywał rosnącego konfliktu. Pozwalał mi (to już później) mówić źle o rodzicach, nawet jak przeginałam, słuchał i nie zaprzeczał. Nigdy nie tłumaczył ich postępowania, i miał taki tekst - "oni są dorośli i mają wybór, mogą inaczej". Nie mam pojęcia, czy to Ci cokolwiek pomoże. Po prostu piszę, jak ze mną było.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 590 gości

cron