przez wisnia » 4 gru 2010, o 20:17
---------- 18:36 04.12.2010 ----------
Wasnie, masz racje, oboje sa trudni. Nie moge tego zniesc, ze jakos nie moga sie dogadac, jak maja wygladac wszelkie rodzinne imprezy, swieta itd. Ja siedze jak na szpilkach, czekam, az ktores cos powie i sie zacznie. W ogole moja rodzina jakas dziwnie popieprzona, wtracaja sie we wszystko(rodzice, ciotki) , czy mam zaszczepionego psa, co jadlo dziecko, ile zjadlo ciastek, ile wypilo sokow, czy nie za duzo, czy bylo na spacerze., ze nie powinnam miec wiecej dzieci, bo sie na matke nie nadaje, jestem za slaba(zdrowotnie), ze jestem na matke za stara (to akurat tekst mojego ojca, uslyszalam to zza sciany i ryczalam do rana)............and so on. Moze dlatego tak jest, ze jestem jedynaczka i nie maja sie na kim skupic. Moja matka powiedziala pare swo za duzo swego czasu, wypomniala nam jedzenie rachunki i tak dalej, potem niby sie przepraszala, maz jej to pamieta, matka nie chce utrzymywac np kontaktow z moimi tesciami, co ja zapraszali do siebie to miala wymowki, zeby nie jechac, tak kazdy gra na swoj stroj. Mam do nich zal i do matki i do meza. Jak tepi kota? Nie lubi, nie toleruje, przeganial go i tak dalej. Nie wiem czego szukam w tym facecie z netu. On jest dla mnie oschly, wcale mnie nie rozpieszcza. Sam ma rodzine i nie bawi sie ze mna w rozmowy o uczuciach. Rozmawiamy tylko o seksie. Nic mi sie nie chce.
---------- 18:40 ----------
X podoba mi sie jako facet, imponuje mi, jest inteligentny. Moj maz traktuje mnie lepiej niz X, mowi, ze mnie kocha. Nie moge mu zarzucic niczego w tej kwestii. Juz ja jestem bardziej oschla wobec meza niz odwrotnie. Owszem moj maz tez jest inteligentny, ma leb do interesow, tez mi imponuje, ale ja wiem co ja widze w tamtym??? To mnie wlasnie wpienia,ze nie wiem. Poprostu mi sie podoba i juz.
---------- 19:17 ----------
To nie o to chodzi, ze udane malzenstwo wedlug mnie ma sie opierac na tym czy maz ma dobre relacje z moja matka, ale nasza codziennosc wyglada tak.......ja gonie do pracy, dziecko zostawiam u moich rodzicow, maz pracuje na zmiany. ja wracam z pracy do domu, po dordze rzecz jasna zakupy, odbieram dziecko, gonie, wszedzie gonie z jezorem na brodzie...i slysze od meza bardzo czesto, ze strasznie pozno wrocilam, za dlugo siedzialam u matki....... juz ostatnio zrobilam mu o to awanture. Na chwile mam spokoj, ale wiem ,ze za jakis czas znowu ta nienawisc do matki przesloni mu oczy i znowu zacznie sie rzucac o to. Takie regularnie powtarzajace sie klotnie o jedno i to samo juz mi zbrzydly. Chyba kazdy kto ma dziecko, pracuje i musi pokonywac codzienne obowiazki wie, ze z kazda jedna rzecza schodzi i wcale nie trzeba siedziec u matki na kawie, zeby wrocic o 15. Czy ja jestem nienormalna czy moj maz mowiac o tej kwestii.