UWAGA!!!! Bardzo powazny problem z chorą mamą! PROSZĘ O RADĘ

Problemy związane z depresją.

UWAGA!!!! Bardzo powazny problem z chorą mamą! PROSZĘ O RADĘ

Postprzez szachistka » 17 lis 2010, o 22:06

Witam. Chciałabym się poradzić w sprawie mojej mamy bo mamy z nią bardzo poważny problem. Ale może zacznę od początku. Moja mama leczy się psychiatrycznie już z kilkanaście lat. Z tego co wiem, pierwotnie zdiagnozowano u niej schizofrenie paranoidalną. Z 2 lata temu poszła do innego lekarza który zmienił diagnozę na nerwicę. Z tego co pamiętam przez długi czas brała lek Tisercin, od nowego lekarza dostała Abilify. Moja mama miewała nieraz myśli samobójcze o czym wiem, bo kilka razy żaliła mi się. Ponieważ stosunki między moją mamą i mną od zawsze były bardzo oziębłe i ograniczone, nie znam szczegółowo historii jej choroby, zmian stanów czy samopoczucia itd. Niewiele wiem niestety. Moja mama miewała różne okresy depresji, niechęci i załamania, chociaż tylko ona jest w stanie stwierdzić, w jakim momencie następował który. Mi się wydaje, że generalnie było ok. przynajmniej w porównaniu do tego, co się stało na dniach.
Mówiąc w wielkim skrócie jej zachowanie nagle stało się bardzo dziwne. Przedwczoraj moja mama odeszła od taty. Twierdzi, że planowała to już dawno. Moi rodzice nie byli udanym małżeństwem, mój tata nie spełniał zbyt wielu oczekiwań mojej mamy szczególnie jeśli chodzi o więź emocjonalną, bliskość i okazywanie emocji – mój tata jest zimnym i zamkniętym człowiekiem. Moja mama nie raz przez niego płakała, narzekała itp. ale jej odejście dla wszystkich było szokiem. Gdy przyjechałam pomóc jej przewieźć rzeczy do domu, spotkałam ją przy bloku. Gdy szla do mieszkania zapytała się, czy już przyjechała policja. Stwierdziła, że ona bez policji do mieszkania nie wejdzie bo się boi czy mój tata nie zrobi jej krzywdy. Nigdy nie widziałam, aby mój tata mógł podnieść na nią rękę. Myślę że nikt kto go zna nie pomyślałby, że jest skłonny do jakiejkolwiek przemocy. Podczas jazdy zapytałam moją mamę o szczegóły: skąd ta policja, czemu się boi itp. Powiedziała, że mój tata już ją uderzył. Podała sytuację sprzed 27 lat! Bo w ich wspólnym życiu ponoć raz wydarzyło się coś, nie wiem co dokładnie ale obstawiam, że moja mama dostała tzw. „z liścia” a nie – została pobita do nieprzytomności. Przewiozłam moją mamę do mieszkania, w którym cała nasza rodzina jest zameldowana i z którego wszyscy się wyprowadzili (czyli moja mama teraz mieszka zupełnie sama!) i tam była kolejna bardzo niepokojąca sytuacja: moja siostra pakowała rzeczy a w mieszkaniu chodziła sobie jej 2-letnia córeczka (czyli mojej mamy wnuczka). Tą sytuację znam tylko od mojej siostry – w małej ręce dostała się żyletka, mała się zacięła/ pocięła, popłakała się, moja siostra przybiegła i patrzy że mała jest pokaleczona i w szoku pyta mojej mamy, czemu nic nie zrobiła. A moja mam na to: „to nie moje dziecko”. Dodam, że jeszcze kilka dni temu wszyscy razem spędzaliśmy wspólnie czas na spotkaniu rodzinnym a moja mama z 2 m-ce temu opiekowała się przez kilka dni tą małą którą zawsze uwielbiała!
Jest jeszcze jeden ważny problem – moja mama jest kłamcą. Okłamywała tatę, że spłaca długi a okazało się, że nie regulowała należności i mój tata jest zadłużony w ZUSie na ponad 20 tys. Zaległości czynszowe na mieszaniu są na 13 tys. Nie wiem, czy nie ma jeszcze innych zobowiązań. Gdy ten temat też poruszyłam z nią podczas tej samej rozmowy, stwierdziła, że długi powstały bo moi rodzice żyli ponad stan, bo moja mama kupowała ciągle rzeczy na które ich nie było stać (problem w tym, że moja siostra zrobiła symulację ich przychodów i dochodów i to byłoby trudno wykonalne aby przy ich dochodach popaść w takie długi przy takich wydatkach. Tzn. mieli mniejsze wydatki niż przychody więc to jest zagadka, jak moja mama wpędziła nas w takie zadłużenie). Dziś byłam z moją mamą u naczelnika wydziału lokalowego na rozmowie w której tłumaczyła swoją trudną sytuację i prosiła o ugodę. Wszystko, co moja mama powiedziała naczelnikowi było kłamstwem! Okłamywała tatę, okłamywała nas. Dziś się zastanawiałam, czy ona po prostu nie stała się mitomanką, ale to inna sprawa…
Wspólnie z siostrą stwierdziłyśmy, że moja mama ma obecnie bardzo skrzywiony odbiór rzeczywistości. Wszystko przeinacza i wyolbrzymia. Podejrzewamy, że mogła przestać brać leki. Mój tata z kolei powiedział, że jej lekarz kiedyś stwierdził, że jej choroba może się wzmóc gdy wejdzie w stadium klimakterium. Nie wiemy skąd te zmiany. W każdym razie sytuacja jest bardzo niebezpieczna bo moja mama mieszka sama. Nie wiemy, co się z nią dzieje. Nie wiem, czy ma w ogóle jakiś znajomych/ przyjaciół (kiedyś miała sporo ale wszystko wskazuje na to, że znajomości się wykruszyły). Nikt z naszej rodziny nie wierzy w to, że teraz moja mama będzie za cokolwiek płaciła więc dług będzie się powiększał.
I w tym wszystkim nie wiemy co robić. Dziś orientowałam się w procedurze przymusowego badania/ leczenia psychiatrycznego. Wiem już, że ocenę stanu zdrowia musi dokonać lekarz psychiatra tylko z publicznego/ niepublicznego ZOZu (nie praktyka indywidualna). Trafiłam w sieci na artykuł nt. postępowania w takich sytuacjach i tam była mowa, aby najpierw rozmawiać z chorą osobą i namawiać na wizytę lekarską. Ale czy nasze próby nie są wystarczające? Moja mama uważa, że wszyscy inni mają problem ale nie ona. Ona jest zdrowa.
Nie wiem zupełnie co robić a zrobić coś trzeba i to szybko. Czy może ktoś coś doradzić?
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez caterpillar » 17 lis 2010, o 23:03

Szachistka jedyne co mi przychodzi do glowy to zabezpieczyc sie od strony prawnej tak ,zeby nie mogla narobic Wam dlugow ani innych glupich rzeczy. No i moze starac sie namowic ja moze na leczenie na oddziale otwartym.

mam nadzieje ,ze odezwie sie ktos bardziej doswiadczony w tej sprawie
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Filemon » 17 lis 2010, o 23:05

szachistko, może nie rozwiążę problemu, ale trochę Ci podpowiem...

obydwa leki, których nazwy podałaś, to leki ANTYPSYCHOTYCZNE (jak można sprawdzić na necie) - stosowane przy ZABURZENIACH PSYCHICZNYCH a nie nerwicowych, zatem bardziej prawdopodobne jest, że Twoja mama miała jednak zdiagnozowaną chorobę psychiczną a nie nerwicę i prawdopodobne jest, jak mi się zdaje, że w związku z tym te ostatnie niepokojące zachowania właśnie z taką chorobą mogą być związane...

wiem, że istnieje coś takiego jak ubezwłasnowolnienie osoby chorej psychicznie (szczegółów niestety nie znam, ale wiem, że to proces dosyć długotrwały i chyba skomplikowany, przeprowadzany na drodze sądowej)... jest też coś takiego jak CZĘŚCIOWE ubezwłasnowolnienie...

wydaje mi się, że gdyby pójść do poradni zdrowia psychicznego w swoim rejonie i zgłosić, że członek najbliższej rodziny przejawia takie niepokojące zachowania, to z pewnością można by tam uzyskać poradę co robić dalej i jakie podjąć stosowne kroki... sądzę, że także w tak zwanych ośrodkach interwencji kryzysowej lub opieki społecznej można by uzyskać kompetentną poradę (miewają tam też darmowych prawników)...

mnie się wydaje, że należy tę sytuację z mamą zgłosić gdzieś w poradni zdrowia psychicznego, bo z Twojej relacji też mam wrażenie, że sytuacja jest trudna i potencjalnie niezbyt bezpieczna, więc trzeba działać zapobiegawczo...

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez szachistka » 30 lis 2010, o 21:55

Witam ponownie.
Sytuacja z moją mamą ulega dalszemu pogorszeniu. Wczoraj dostaliśmy od niej list, w którym informuje nas (moją siostrę, tatę i mnie) o konieczności współpłacenia przez nas czynszu za mieszkanie,w którym owszem, jesteśmy wszyscy zameldowani, ale w którym ona mieszka teraz sama, my nie! (to mieszkanie, do którego się przeprowadziła). Fakt, iż list został podpisany "Z poważaniem... (imię, nazwisko)" a zaadresowany do najbliższej rodziny, nie wymaga chyba komentarza? Gdy się o tym dowiedziałam, stwierdziłam, że zadzwonię do mamy i porozmawiam z nią; byłam ciekawa co powie i co w ogóle się stanie. Dzwonię do mojej mamy a ona odbiera telefon: "(imię, nazwisko), słucham?". Zbiło mnie to całkowicie - pomyślałam sobie: masakra, jeśli moja własna matka traktuje mnie jak obcą osobę to już jest bardzo źle. Wyjaśniam - moja mama ma mnie zapisaną w kontaktach i na milion % widziała, że dzwoni jej córka...
Ten list, moja rozmowa tel. z mamą oraz nagła wymiana przez moją mamę zamka w drzwiach (czyli nikt oprócz niej nie może się dostać do własnego mieszkania) sprowokował nas do działania. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy na Policję. Chcieliśmy doprowadzić do sytuacji,w której zachowanie mojej mamy (agresja - to przewidywaliśmy) zostanie odnotowane przez funkcjonariusza co miało doprowadzić do wezwania pogotowia, diagnozy i odesłania mamy do szpitala w trybie natychmiastowym. Oto jak to wyglądało:
Mama nie chciała nas wpuścić. Rozmawialiśmy przez drzwi i ta mówiła, że nie da nam kluczy do drzwi. Za chwilę, że dostaniemy klucze jak zapłacimy jej 1600 zł i oddamy telewizor (telewizor został zabrany z jej domu przez tatę-kupiony za jego pieniądze; 1600 zł - mama twierdzi, że taka gotówka zginęła jej z mieszkania a miała ją przed tym, jak tata przyjechał po telewizor. Nie wiem, czy to jest chory wymysł czy zwykłe kłamstwo z jej strony, ale na 100% żadnej gotówki w domu nie miała). Uparcie pukaliśmy do drzwi, wołaliśmy aby otworzyła, dzwoniliśmy do domofonu i w końcu nas wpuściła. W domu zaczęła się jakaś niezgrabna rozmowa, co chwile przerywana ciszą. Ale to, co się od razu nam rzuciło - moja mama mówiła do taty "per pan". Proszę pana/ co pan chce. Masakra. Aha. stwierdziła, że dla niej to już nie jest mąż tylko obcy człowiek. Później ja dowiedziałam się, że już nie jestem jej córką i wyzwała mnie od k***ew i szmat (moja mama swego czasu była bardzo religijna i wierząca, starała się nam wszczepić swoje zasady/ wierzenia; ze mną po części nie wyszło. Moje zachowanie spowodowało,że zostałam usunięta z religijnej społeczności co -wydaje mi się-musiało być dla mojej mamy traumą. Sytuacja miała miejsce z 5 lat temu, ale do teraz potrafiła mnie w kłótniach wyzwać od szmat. Ale wczoraj jej wyzwiska były nasiąknięte 100% nienawiścią i agresją, wyjątkowo to czułam). Później moja siostra wdała się w rozmowę z moją mamą. Kilka zdań nt. płacenia za czynsz - kiedy to moja mama płaciła, kiedy siostra płaciła itp. No i moja siostra w odpowiedzi mówi: "płaciłam w sierpniu, we wrześniu..." i wtedy nie wiem jak to się stało, ale nagle moja mama zbliża się do mojej siostry z pięściami i zaczęła ją okładać po twarzy. To był dosłownie moment jak to się stało. Z 2-3 razy zdołała ją uderzyć po czym ja ją odepchnęłam. Mi nie oddała, taty też nie uderzyła. Dla nas to był znak, na jaki czekaliśmy - oznaki agresji. Od razu telefon po pogotowie i policję. Przyjechali, przeprowadzili wywiad. Nic nie stwierdzili. Zaczerwienienie i opuchnięcie twarzy u siostry zeszło jeszcze tego wieczora więc nawet nie było sensu jechać na obdukcję.
Jutro wybieram się do poradni zdrowia psychicznego po poradę. W poniedziałek jedziemy na rozmowę do lekarza, u którego moja mama się leczy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Wszyscy zdiagnozowaliśmy u mojej mamy chorobę, wg nas jest w tej chwili na 100% tylko trudno powiedzieć, dlaczego: czy to nawrót, czy nie bierze leków czy bierze ale niesystematycznie. Ale wczoraj dowiedziałam się, że moja mama potrafiła spożywać alkohol. Wiedziała, że po spożyciu alkoholu nie może wziąć tabletek, więc wyliczała sobie, ile czasu musi odczekać między spożyciem alkoholu a przyjęciem tabletek - tak mówi moja siostra. Dziś z kolei wyczytałam, że alkohol w przypadku leków psychotropowych potęguje objawy choroby. więc na razie nie wiadomo, skąd wynika jej powrót choroby. Ale to nie jest najgorsze. To, co mnie przeraża: moja mama doskonale się maskuje i doskonale kłamie. W rozmowach z obcymi jest do perfekcji opanowaną, spokojną, zrównoważoną osobą. Do tego stopnia, że mimo tego, iż jestem przekonana, że jest chora równocześnie mam wątpliwości, czy może faktycznie jej po prostu nie chodzi o to, aby odciąć się od rodziny bo ma do nas taki żal, który eksplodował. A żal i niechęć to zupełnie ludzkie odczucia...Także na zewnątrz, dla ludzi postronnych, nie rodziny jest normalną osobą, zapewne nikt lub mało kto będzie w stanie zauważyć jakiekolwiek dziwne zachowanie z jej strony. A kłamstwo? Masakra. Wczoraj podczas wywiadu powiedziała, że uderzyła moją siostrę bo została wyzwana od k***ew i szmat (to ona wyzwała mnie!), na pytanie czy się leczy powiedziała "tak, leczę się. ostatni raz byłam u lekarza (tego i tego dnia) i powiedział, że jest wszystko w porządku: (rozmawialiśmy z lekarzem-mama nie była u niego jakiś czas na wizycie, zostawiała tylko książeczkę po receptę). Kłamstwa u mojej mamy były powszechne od wielu lat. Przez długi okres przymykaliśmy całkowicie na nie oczy bo dotyczyły wówczas niezbyt poważnych rzeczy - głównie zaległości w spłacie. Ale teraz, gdy okazało się, że ona okłamywała w podobny sposób i tatę, i siostrę, i mnie (czyli np. mówiła że zapłaciła jakiś rachunek a nie płaciła; mówiła że jest małe zadłużenie a okazywało się kilka tys. długu itp.), że wczoraj właściwie wszystko co mówiła lekarzom z interwencji było kłamstwem, zastanawiam się, czy to jest na tle chorobowym czy moja mama w kłamaniu doszła do perfekcji.
Wszyscy na razie mamy nadzieję, że rozmowa z lekarzem, wizyta mojej mamy u lekarza pozwolą zrobić coś, co zmieni tą chorą sytuacje. Boję się myśleć gdy okaże się, że nic nie da się zrobić bo mama uważa, że jest zdrowa, bo się leczy itp. :/
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Orm Embar » 1 gru 2010, o 17:32

Cześć,

Bardzo ważne pytania:
- czy Twoja mama kiedykolwiek leżała w szpitalu psychiatrycznym?
- gdzie znajduje się dokumentacja medyczna jej leczenia? w jakiejś przychodni, u lekarza?

Trochę trudno wyrokować co jest Twojej mamie po Twoich dwóch wpisach na necie. Z jednej strony Twoja mama może postanowiła zacząć samodzielne życie i zabiera się za to trochę bez sensu. Może odejście od męża spowodowało wstrząs tak duży (to w końcu baaardzo stresująca sytuacja!), że odezwały się jakieś symptomy podobne do choroby choroby.

Może być przecież tak, że Twojej mamie charakter zmienił się na gorsze - i wtedy nic na to nie poradzisz, trzeba będzie sobie jakoś ułożyć sobie w takiej smutnej sytuacji życie.

Może np. przez całe życie czuła, że "musi być dla innych" a teraz w głupi sposób chce "być tylko dla siebie"...

Może być też jednak i tak, że zarówno menopauza, jak i stres związany z odejściem od męża, oraz wiele innych rzeczy spowodowały gwałtowny rozwój choroby. Tak, może być tak, że Twoja mama ma po prostu ostry nawrót choroby. Pamiętaj wtedy o jednej rzeczy - BEZ LEKARZA A BYĆ MOŻE I SZPITALA SIĘ NIE OBĘDZIE.

Co możesz realnie zrobić?
- zapytaj tatę, czy jak Twoja mama miała wcześniej ataki choroby, objawy były podobne - czyli czy zwiększała się jej agresja itd. itp.;
- sprawdź, na ile jej wypowiedzi są REALISTYCZNE, czy pojawiają się w nich opowieści oderwane od rzeczywistości. Zapytaj tatę lub sprawdź u lekarza, jakie są typowe objawy nawrotu jej choroby - łatwiej będzie Ci ocenić, czy to tylko zmiana podejścia do życia, czy też początek choroby.

Możliwości prawne:
- jeżeli Twoja mama będzie zagrażała sobie lub innych (sobie w sensie zarówno samobójstwa, jak i np. w sensie nierozsądnej utraty majątku - np. przepijanie, rozdawania w stanach manii itd.) można ją zamknąć w szpitalu psychiatrycznym, o czym zawsze musi zdecydować sąd. Wygląda to tak, że wzywacie pogotowie z dyżurującego szpitala psychiatrycznego, zabierają mamę, sąd ma 24 godziny na wydanie decyzji czy Twoja mama ma zostać czy nie;
- ubezwłasnowolnienie to dłuuuuuuugi proces, i nie jest łatwo dostać takie orzeczenie sądu - jest to jednak pozbawienie człowieka prawa do decydowania o sobie, a to system prawny robi w ostateczności.

Tak czy owak trzeba zbierać dokumentacją medyczną, bo może się bardzo przydać... System prawny działa w dużej mierze w oparciu o wytworzone przez biurokratyczną machinę dokumenty. Im ich więcej, tym lepiej.

Sprawy dla Ciebie:
- musicie zadbać o to, by długi Twojej mamy nie obciążały Was (trzeba to sprawdzić od strony prawnej);
- musisz bezwzględnie ZADBAĆ O SIEBIE, bo musisz mieć siły do poradzenia sobie z sytuacją, nie będziesz ich miała, jeśli będziesz angażować się bez reszty w jej stany.

Aha! Zanim na siłę wpakujecie ją do szpitala, zapytajcie sami czy bierze leki i czy zgadza się na hospitalizację, bo w waszej ocenie jest chora. :-)

powodzenia i zdaj relację co się dzieje :-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez szachistka » 1 gru 2010, o 21:36

Maks.
Sytuacja jest mega skomplikowana.
1. moja mam była hospitalizowana. Początek jej choroby to ok 23-24 lata temu. Szczegółów nie znam bo miałam wtedy kilka lat. Kartę/ historię choroby mamy my (na szczęście mama nie wzięła jej ze sobą). Poza tym leczyła się u dwóch lekarzy i obojga nazwiska znamy..
2. mój tata pamięta, że przed jej hospitalizacją zdarzały się jej ataki agresji (tata był ofiarą-moja mama chwyciła go za głowę i uderzała o taboret; tak zrelacjonował. Nie wiem, czy było więcej takich sytuacji czy to było najwyższe stadium agresji przez hospitalizacją).
3. wypowiedzi mojej mamy nie są w ogóle realistyczne. Kłamie w 90% procentach. Przeinacza fakty, ale nie opowiada jakichś niestworzonych, fantastycznych historii. Może do czasu. Jak już pisałam-nie wiemy,na ile kłamstwa są w jej przypadku wynikiem choroby,na ile "zwykłymi" kłamstwami,w których po latach doszła do perfekcji.
Z moją mamą NIE DA SIĘ rzeczowo porozmawiać. Co z tego, że powie, że bierze leki, że dobrze się czuje itd? W nas, czyli całej swojej najbliższej rodzinie widzi samych wrogów. Mojemu tacie odpowiedziała, że może z nim porozmawiać, ale dopiero za tydzień przy obecności jej prawnika. Moja siostra jakiś czas temu (ok. m-c temu, gdy cała ta zmiana się zaczęła) powiedziała jej, że się martwi o jej stan, czy się dobrze czuje to moja mama na to powiedziała do niej: "sama jesteś chora".
jednym słowem z moją mamą już się nie da niczego załatwić ani wyjaśnić. jej tok rozumowania jest po prostu chory.
Rozdawanie majątku w stanach manii? Muszę poczytać o tym, ale tak, to się zgadza. Podejrzewamy z rodziną, że moja mama finansuje jednego obcego mężczyznę i wiele długów wynika stąd, iż moja mama dawała pieniądze temu człowiekowi zamiast spłacać zadłużenia. To też jest zawikłana sprawa bo jest to człowiek, z którym moja mama pracuje od kilku lat, w znajomość z nim się zaangażowała, dla nas wygląda to na zafascynowanie i jednocześnie manipulację i wykorzystywanie przez tego mężczyznę naszej mamy.
Zaznaczam jeszcze raz - moja mama mieszka teraz sama. Nikt nie wie, co się z nią dzieje na co dzień. Czy zagraża sobie? Teoretycznie tak bo kiedyś miewała myśli samobójcze. Ale na ile obecnie sobie zagraża? W jakim stadium choroby się znajduje? Nie mamy pojęcia...
O kwestie finansowe zadbaliśmy i pomału podejmujemy kroki, aby się pozabezpieczać.
Co już zrobiliśmy? Poza wezwaniem policji i pogotowia interwencyjnego, dziś byliśmy po poradę u naczelnika wydziału lokalowego, ja byłam w poradni zdrowia psychicznego gdzie moja mama leczyła się z kilka lat. za kilka dni idziemy wszyscy na rozmowę do jej lekarza psychiatry. Spróbuję może podziałać za pośrednictwem jakichś znajomych mojej mamy. Może ktoś z nich powinien zasugerować jej, że jest źle...:/
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Orm Embar » 2 gru 2010, o 09:27

Cześć,

Myślałbym na Waszym miejscu o hospitalizacji, i pod takim kątem rozmawiałbym z lekarzami. Warto też pomyśleć o jakimś normalniejszym psychiatryku - w mojej np. okolicy wojewódzki szpital psychiatryczny uchodzi za mordownię i nikt nie chce tam iść, natomiast szpitale w mieście mają małe, kameralne oddziały i są lepsze.

W szpitalu da się też pewnie zbadać, czy Twoja mama brała leki - po prostu musiałaby mieć odpowiednie ich stężenie we krwi.

Jeżeli ma atak choroby, nie pomożecie jej rozmowami - sama zresztą sygnalizujesz, że jest odporna na wszelkie argumenty.

Jeżeli nie jest chora, tylko po prostu zmieniło jej się podejście do wielu rzeczy, to też to się w szpitalu okaże.

To trochę trudna decyzja - ładujesz matkę do psychiatryka... - ale chyba nie obędzie się bez niej...

M.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Cacanka » 2 gru 2010, o 11:16

Dużo sił Szachistko życzę! Trzymajcie się Wszyscy!
pozdrawiam
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez Orm Embar » 2 gru 2010, o 13:46

Szachistko,

Wiem o czym piszesz, ponieważ sam miałem / nadal w pewnym sensie mam w swojej okolicy człowieka chorego na CHAD (czyli chorobę afektywną dwubiegunową vel cyklofrenię). Uwierz mi, czasami jazda znacznie "ciekawsza" niż z Twoją mamą...

Nie mogę wydać jakiejś idealnej opinii o Twojej sytuacji, ale mogę Ci powiedzieć z własnego doświadczenia, co w ciągu życia zrobiłem w tej sytuacji źle i co zmieniłbym:

1. dbałbym z całych sił i najmocniej jak się da, żeby sytuacja nie wpłynęła na moje osobiste życie - życie zawodowe, poczucie szczęścia i bycie z kimś bliskim. Mam świadomość, że tak do końca się nie da, ale gdybym miał powtarzać ten czas, w pierwszej kolejności zadbałbym właśnie o to;

2. szybciej i w sposób bardziej "twardy" podejmowałbym decyzje dotyczące leczenia, ograniczenia szkód w kasie itd. itp. Za późno zacząłem bardzo twardo egzekwować u chorego człowieka respektowanie rzeczywistości. Najbardziej negatywny skutek był taki, że ten ktoś tak naprawdę nigdy nie odczuł jak głupie były jego wybory;

3. pozwoliłbym ponosić skutki jego działań i wyborów - za łatwo godziłem się, żeby sprzątać po tym kimś, "bo jest chory"...

uściski i życzę wytrwałości!!!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez KATKA » 2 gru 2010, o 21:40

straszne.....aż przypomina mi sie nawrót schizofrenii mojej mamy :(
Stanęła przede mną zupełnie inna kobieta :(....
jak byłam dzieckiem to mama podobno wyniosła z domu połowę majątku, zapraszała obcych ludzi do domu....była agresywna....
Na szczęście leki pomogły....ale szpital psychiatryczny też był...tego wszystkiego na szczęście nie pamiętam....Za to pamietam jak kończyłam podstawówkę i mama poznała koleżankę przez którą zaczeła pić....Niestety w połączeniu z Klozapolem, który bierze od lat dało to katastrofalne skutki...pogłębienie choroby prowadzące do całkowitego odstawienia leków...to był chyba jeden z gorszych momentów w moim życiu.....Po paru latach jak mama trafiła do szpitala na operację nogi znów przestała przyjmować leki systematycznie co dało się odczuć już po paru dniach...na szczęście tu już mogłam zareagować i szybko "wróciłyśmy" do normy....znałam już objawy ....
Psychiatrą nie jestem ale na moje to nie nerwica....to jakaś poważna choroba, która sie pogłębia i chyba coraz bardziej :pożera: Twoja mamę :( bez leków może być ciężko jej pomóc...czy ona ma kogoś komu zawsze ufała...kogoś bardzo bliskiego??
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez szachistka » 4 gru 2010, o 14:02

Dziękuję za porady i wsparcie.
Właściwie od samego początku działamy z przeświadczeniem, że mama musi się leczyć i zmierzamy do leczenia przymusowego. W najbliższy poniedziałek mamy spotkanie z jej psychiatrą a ona ma umówioną z nim wizytę na następny poniedziałek. Jeśli faktycznie na wizycie się pojawi, obstawiamy że lekarz stosowne zaświadczenie o stanie zdrowia (tj. o konieczności leczenia szpitalnego) od razu wystawi. Przynajmniej mamy taką nadzieję. A od zaświadczenia jest krótka droga do złożenia wniosku o leczenie przymusowe...
Katko. Czy moja mama ma kogoś zaufanego? I tak i nie. Tzn. miała kilka bliskich osób swego czasu, ale nie wiem czy z kimś nadal utrzymuje kontakty. Ale nawet jeśli to tak sobie myślę, że te osoby niewiele zdziałają. Moja mama zapewne będzie mówiła, że jest zdrowa, że czuje się dobrze, że leki bierze a z z rodziną się rozstała bo ma nas dość (i tu poda liczne argumenty, jaki to każdy z nas jest okrutny, zły, zepsuty itd.). Moja mama opowie to w taki przekonujący sposób, że wg mnie raczej nikt nie stwierdzi, że z mamą dzieje się coś nie tak. Natomiast. W chwili obecnej największa uwaga mojej mamy skupiona jest wokół tego obcego mężczyzny/ współpracownika, o którym pisałam w poprzednim poście. Ten koleś jest dla mamy największym autorytetem, guru, bogiem itd. Problem w tym, że koleś manipuluje naszą mamą i wykorzystuje. Co prawda nie mamy na to żadnych pewnych argumentów poza faktem, że moja mama przelewała mu różne kwoty (ile ich było - kwestia jest w trakcie badania bo przelewy szły z konta mojego taty więc pewnie dowiemy się, ile kasy koleś wyciągnął od mamy). Poza tym jednym faktem mamy mocne przypuszczenia, że tak się dzieje. Np. mama sama określiła go kiedyś, że jest dla niej największym wzorem (nie pytajcie skąd o tym wiemy - po prostu wiemy). Wiemy, że ten koleś jest po jakichś studiach psychologicznych i kursach manipulacji i do tego ponoć jest biedny i zadłużony. Podejrzewamy, że mógł mieć on wpływ na zmianę przez mamę podejścia do alkoholu/ częstsze sięganie do napojów alkoholowych. Wziąwszy pod uwagę fakt, że połączenie leków psychotropowych z alkoholem powoduje osłabienie skuteczności leków lub nasilenie objawów choroby, zakładamy jeden ze scenariuszy, iż ten koleś przyczynił się do nawrotu choroby u naszej mamy. Zresztą to bardzo skomplikowana sprawa. Oczywiście najgorsze jest to, że mama z nim pracuje (on jest w tej chwili jej pracodawcą) i oczywiście jest w niego zapatrzona maksymalnie. eh....
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Salome » 4 gru 2010, o 16:47

Bliska krewna ma schozofrenie. Od kilku lat jest na lekach rano i wieczorem jakies 3 psychotropy. Zanim ujawniła sie u niej ta choroba to mówiła, że ją mąż podtrówa - póniej zmieniała zdanie. Próbowala popełnić samobójstwo. Teraz na lekach ma cały czas podwyższony nastrój. Podśpiewuje. W trakcie rozmowy nie moze sie skupic. Nie może sie skupić na niczym co zaczyna robic. A właściwie nie robi nic. Siedzi, oglada tv, po chwili wstaje przejdzie sie po mieszkaniu, nie dba o higiene. Czy podobnie jest z waszymi bliskimi cierpiącymi na tę chorobę?
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez KATKA » 4 gru 2010, o 17:13

to może czas zmienic leki....moja mama ma schizofrenie od 19 roku zycia podobno....jak bierze klozapol to jej zachowanie w niczym nie odbiega od normy :) mało tego wszyscy uważają ja za wspaniałą kobietę :)z tą chorobą da się zyć....całkiem normalnie
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez szachistka » 4 gru 2010, o 17:44

Katko. po pierwsze to nie wiemy, czy ona faktycznie leki bierze. Po drugie jeśli pije alkohol który jest zabroniony, to żaden lek nie pomoże:/ Po trzecie leki może mienić tylko lekarz i jak na razie w nim pokładamy całą nadzieję. Po czwarte my nic nie możemy zdziałać bo nasza mama traktuje nas jak wrogów, nie chce nas widzieć, nie wpuszcza do domu itp. mamy bardzo ograniczone/ utrudnione pole działania.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Adelaide » 5 gru 2010, o 02:07

Witam szachistka.
Choruję na schizofrenię od 2003 roku. Prawdą jest, że kluczową sprawą przy tej chorobie jest przyjmowanie leków i uświadomienie sobie wagi problemu. Jeśli sprawy mają się tak, jak z Twoją mamą (problemy finansowe) to jedynym wyjściem jest przymusowe leczenie. Traktowanie jak wrogów rodziny to norma przy tej chorobie i mija podczas leczenia lekami. Znam sporo osób zdiagnozowanych jako chore na schizofrenię i naprawdę różnie sobie te osoby radzą. Kilkoro z nich ukończyło studia i pracują zawodowo a nikt nie podejrzewałby u nich choroby umysłowej. To jest kwestia indywidualna. Jest trochę tak, że ta choroba w wielu przypadkach ciągnie się bardzo długo (u mnie 7 lat już) ale nie przekreśla ona szans na samodzielne funkcjonowanie w zgodzie i przyjaznych stosunkach z najbliższymi i otoczeniem. Kwestia tego, co zrobimy z faktem chorowania (np. schizofrenia społecznie pozytywna). Jeśli jeszcze byś chciała zapytać o coś związanego z chorobą to pisz tutaj.
P.S: Jak pisze Salome raczej nie dbam o higienę ale nie jest tak, że nie kąpię się tygodniami. Nie chce mi się malować jak wychodzę z domu ani... czyścić butów.
Avatar użytkownika
Adelaide
 
Posty: 82
Dołączył(a): 16 gru 2007, o 02:31
Lokalizacja: prawie Warszawa

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 298 gości