Ostatnio tak zastanawiam się nad sensem związków. Chyba przestałam już wierzyć ,że takie coś może wogle istnieć. Wkoło pełno zawiedzonych i rozczarownych ludzi, którzy mówią ,znowu mi nie wyszło! Więc dlaczego tak się dzieje? Jestem już zrezygnowana. Kiedyś jak byłam młodsza to myślałam ,że kogoś poznam i wszystko będzie pięknie. Jakież było moje rozczarowanie za pierwszym razem gdy okazało się ,że to nie to ! Ale myślałam wtedy ,że poprostu może trafiłam na nieodpowiednią osobę. A teraz za drugim razem, niby tez? Nie wiem już co myśleć. Rozmawiałam o tym z psycholog, według niej ,każdy związek jest tak jakby ćwiczeniem i nauką ,którą można wykorzystać w następnym. Tylko ciekawe ile ja mam sobie tak ćwiczyć? Ile próbowac? i właściwie po co?
A kwestia charakteru ? dopasowania? niby pięknie ,wiadomo, jedni pasują do siebie mniej ,inni bardziej. Ale niestety nie wierzę w to ,że istnieje coś idealnego! Więc skąd wiadomo ,że ktoś do kogoś pasuje? Chodzi o to ,w jakiej mierze jesteśmy skłonni zaakceptowac drugą osobowość?