Jestem chwiejna emocjonalnie (aż sama zaskoczona jestem,że tak zaczęłam ten post...).Mogłabym doszukiwać się milionów powodów , dlaczego tak sie dzieje...i skąd we mnie te lęki, obawy, niepokoje i tak niskie poczucie wartości czasem...Nie powinnam mieć żadnych kompleksów, i chyba wlaściwie ich nie posiadam...(!)
W czym więc problem..? Jestem w ponad 2,5 letnim związku...Mam 26 lat...Łączy nas niezwykła miłość, bardzo trudna ale i bardzo silna...pewna...Pogubiłąm sie trochę w tym związku, oboje sie na początku pogubiliśmy...Jest on bowiem jakby zwierciadlem naszych cierpiących dusz...sprzed lat...Ale już mamy to za sobą...Teraz tak w ogóle jest bardzo dobrze, kochamy sie , swietnie rozumiemy...Wszystko zaczyna sie walić, gdy pojawia się w pobliży jakaś atrakcyjna kobieta...Na początku jeszcze jest normalnie...Ale gdy znajomość zaczyna się coraz bardziej rozwijać , tracę grunt pod nogami...Tak się stało obecnie...mój chłopak poznał nową koleżankę w pracy...Spędzają ze sobą dużo czasu ,gdyż razem współpracują...Poznałam ją na pewnej imprezie...i nawet polubiłam...Ale potem zaczęły sie te koszmarne myśli...bo zauważam ,że on ją bardzo lubi,mowi że jest inteligentna , że świetnie sie razem bawią, śmieją...Taka praca - nie można od niej uciec...8 h dziennie razem...
Nie mam żadnych podstaw ku temu by mu nie ufać, ale nie w tym problem...Bo ja nie ufam mimo tego...Zaczynam sie mimowlnie z nią porownywać, odczuwać zazdrość gdy on tak świetnie sie z nią czuje...i Moja głowa tworzy chore
scenariusze...Nie umiem nad tym zapanować...Miewam paranoje...że łaczy ich jakiś tajemny układ, że spiskują przeciwko mnie...że śą ze sobą bardzo blisko duchowo...
Bo o to obawiam sie najbardziej - o tę więź dusz...
Rozmawiałąm o tym ze sowim chłopakiem, trudno było tego uniknąć, gdyż zaczęłam wyrzucać z sienie niekontrolowane , nieprawdziwe i raniące podejrzenia...Mój chłopak
(29 lat) ma swiadomość mojego problemu braku zaufania, stara się z nim walczyć we mnie, ale czasem brak mu sił i oddala się ode mnie gdy czuje sie bezsilny (sam jestem DDA)...A ja nie potarfie sobie poradzić z tą niszczącą siła we mnie...Tym samoistnym masochizmem psychiczno-emocjonalnym..
Dlaczego tak sie dzieje..?
Wyobraźnia podsuwa mi straszne obrazy...
Że on się nią zauroczyl...
Że mnie oszukuje i siebie samego też...
Że ona mu imponuje...
Że jest dla niego ważna..
Że istnieje między nimi ta chemia....
Źe oboje próbują się przed nią bronić...być szlachetnymi i fair i to jeszcze barzdiej ich kręci i do siebie zbliża...
Chore...
Mój chłopak bowiem wciąż tłumaczy mi,że lączy ich wyłącznie koleżeństwo..
Że stanowi ona tą saĶą kategorię znajomej co jego koledzy z pracy...
Że nie między nim żadnej szczególnej więzi..
Czasem nawet krzyczy zdenerwowany ,że ona go g...obchodzi...ale ma dość moich oskarżeń i podejrzeń...
Boi sie , że nigdy z tego nie wyjdę...
ja też się boję....