przez Silvi_89 » 25 lis 2010, o 18:59
Troszkę się pogubiłam w Waszej złośliwej wymianie zdań.
Co mną kierowało, że go zdradziłam? Nie zdradziłam go idąc z kimkolwiek do łóżka, nie umiałabym. Byłam bliska zdrady, jednak nie umiałabym przekroczyć tej granicy ze względu na własne zasady.
Dlaczego doszło do takiej sytuacji? Analizowałam to już kilka razy, więc mam ułożoną odpowiedź. Ponieważ w oczach innego widziałam podziw, szacunek, uwielbienie. Świetnie spędziliśmy razem czas nie rozmawiając o żadnych problemach. Byłam o wiele bardziej pewna siebie, przez co czułam się atrakcyjna. Słuchałam komplementów, których mi brakuje. To chyba mechanizm, który działa na wiele kobiet w długich związkach (choć dla niektórych 2 lata to nie jest długi związek).
Tak, trafiłaś idealnie, ma 22 lata. Jednak nie tłumaczy go to z tego, że mnie nie szanuje. Wiem, pisałam o wspólnym mieszkaniu, ale jako przykład jego reakcji na takie tematy. Sama jeszcze chyba nie chciałabym z nim zamieszkać.
Przepraszam za użycie sformułowania "normalny". Kiedyś też tak uważałam, że norma nie istnieje. Potraktujmy to jednak jak synonim "przeciętny", ok? Tak więc mój poprzedni związek był dość przeciętny. Można powiedzieć, że ja go zepsułam. Miałam wtedy ogromne problemy (bieganie po adwokatach, stresy etc.) i nie mogliśmy się przez to wszystko dogadać. Dość nieprzyjemna historia. I za długa.
Na usprawiedliwienie po prostu dodam, że po jakimś czasie bycia razem stwierdziliśmy, iż nie moglibyśmy ułożyć sobie razem życia w przyszłości. Zdarza się. Zwłaszcza młodym ludziom.
Tak, rozmawiałam z Nim. I można powiedzieć, że albo doszliśmy do porozumienia, albo mamy "miesiąc miodowy". Najgorsze jest po prostu to, że chcę być twarda i zdecydowana, to ulegam jego uśmiechowi i słodkiemu głosowi. A jak chcę wygarnąć mu setki sytuacji, o których normalnie pamiętam, nagle wypadają mi z głowy. I potrafię wydukać tylko coś niepoważnego...
Mozliwe, że mojej sytuacji nie można analizować tylko pod kątem tego, jak się dzieje w moim związku. Zapewne na moje zachowanie ma wpływ wszystko to, co się działo przez te 2 lata. Wspomnę tylko, iż z różnych powodów bardzo często zmieniałam miejsce zamieszkania. Może to po części wpływa także i na moją stałość uczuć? Jakoś nie znalazłam jeszcze kąta, w którym chciałabym zostać na dłużej...