Brak mi słów..zdałem sobie sprawę kim jestem-zwykłą szmatą....
Nie mam nic na swoją obronę...
Dziś się posypałem..myślałem żeby zrobić ostatenczność i nie być
już dla nikogo obciążeniem..ale powstrzymała mnie mysl o niej...
Moja partnerka jest w trakcie terapi...jest wiele gniewu..i padają
ostre słowa..to efekt terapi...ale dziś się posypłem prawie..
Wyszło z tego coś złego..boję się że ją stracę..kocham ją bardzo...
Wiem że muszę być dla niej oparciem-teraz wiele rzeczy spieprzyłem...
I zdałem sobie sprawę że ona ma większe prawo do życia niż ja..
Nie miałem prawa się posypac..nie miałem prawa wylewać tych cholernych
łez..ani zrobić tego co zrobiłem..nie miałem prawa...
Facet musi być twardy i być oparciem...
Wiem teraz jakich błędów nie popelniac..
Po prostu brak mi słów...