Toksyczny związek?

Problemy z partnerami.

Postprzez julkaa » 24 lis 2010, o 16:36

Poczytaj moje posty na forum, to sie dowiesz. Jak juz mowiłam, powtarzac sie nie lubie i nie bede
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez doduś » 24 lis 2010, o 16:41

jak nie dla mnie, zrób to dla autorki wątku.
A tak na manesie długa drogę przeszłaś od zapisania się tutaj. JAk Ci idzie wcielanie w życie zaleceń z ksiażki, którą polecałaś w lipcu 2008 ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez julkaa » 24 lis 2010, o 16:44

Juz pisałam. Od roku jestem w szczesliwym związku z najwspanialszym facetem pod słońcem. Mieszkamy w kawalerce od 9 miesięczy. Na rocznice dostałam taki bukiet róż.
http://www.psychologia.apl.pl/forum/dow ... php?id=119

A co? wiesz lepiej czego autorka ode mnie potrzebuje wiedziec? Jak zapyta chetnie napieszę.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez doduś » 24 lis 2010, o 16:50

pogratuluję Ci za rok, jeśli pozwolisz :) albo lepiej za dwa lata :)
dodam, że obecnie tkwie w "związku " od dwóch lat. jest to mój 4 związek, każdy poprzednie trwał ok roku, do dwóch.



I dużo, ale to dużo pracy własnej, siły, cierpliwości, dystansu pod hasłem: "WYLUZUJ", pomyśl o SOBIE

Czego juz dziś Ci życzę :)

No, ale strasznie tu dziś na boki skręcam, trzeba sie troszkę zdyscyplinować
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez julkaa » 24 lis 2010, o 16:54

Obecny związek w niczym nie przypomina poprzednich (np. nie mieszkałam z zadnym ), w których schizowałam i zrywałam juz po miesiącu znajomosci, a szarpałam sie rok-dwa.
Tu nie mam na co narzekac.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez doduś » 24 lis 2010, o 17:12

cieszę się. NIe bedę siał defetyzmu.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez caterpillar » 24 lis 2010, o 17:23

Silvi ja tak odebralam przez to co napisalas, wasza relacja mi tak wyglada ,jakby steryczaly pryk wzial sobie dla ozdoby panienke . Mam nadzieje sie ,ze Ci sie uda!

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Silvi_89 » 24 lis 2010, o 18:19

Widzę, że rozpoczęta przeze mnie dyskusja poszła w dość dziwnym kierunku... Może zatem spróbuję teraz odpowiedzie na wszystkie pytania i zarzuty:

1) Nie, nie jestem z Nim dla pieniędzy. Bardzo nie podoba mi się ten zarzut, ale to oczywiste - przecież jest krytyczny. Tych prezentów rzeczywiście nie było dużo, wiązały się raczej z okazjami. Nie potrzebuję prezentów, a uwagi. Sama także lubię dawać. Ostatnio dużo wcześniej odkładałam na prezent urodzinowy dla niego, aby nie czuć właśnie tego dyskomfortu, że nie mogę kupić czegoś o podobnej wartości. Niestety w swoje urodziny On miał dla mnie mało czasu. Dałam prezent, ładnie podziękował i zaciągnął mnie na piwo z innymi osobami, które nawet nie należały do grona najbliższych znajomych. Mnie poświęcił wtedy max. 10 min.

2) Nie jestem raczej ozdobą dla Niego, skoro zapomina o mnie w towarzystwie. I On jest młody wiekiem, może stary duszą...

3) Wcześniej byłam też w długim związku, który zakończyliśmy w normalnych warunkach. Nasze drogi się rozeszły, więc nie ciągnęliśmy tego dłużej. Były związek mojego aktualnego także miał duże kryzysy. Dowiedziałam się o nim niewiele, ale z Jego opowieści wiem tylko, iż to Ona miała odpały i ciągle zmieniający się nastrój. No i często się go czepiała za różne drobiazgi. Tamten jego związek trwał prawie 3 lata.

4) Owszem, nie potrzebuję głaskania. Mam to od znajomych, którzy nie znali dobrze sytuacji. Było tylko mówienie, że powinnam dać mu szansę i jasno wyrazić, co czuję.

5) Wyrażam jasno, co czuję! We wcześniejszym związku się tego nauczyłam. Wszystkie problemy spokojnie omawialiśmy i razem sobie z nimi radziliśmy. Teraz On nie lubi takich rozmów, do niczego one nie prowadzą, a tylko przez to ja płączę i psuję humor sobie oraz jemu.
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez julkaa » 24 lis 2010, o 18:25

Jak dla mnie facet jest albo za młody, niedojrzały na tworzenie poważnego związku, albo ma problem z tworzeniem takiej bliskości w ogóle.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Silvi_89 » 24 lis 2010, o 18:27

6) Nie zachowuję się jak bluszcz. Na samym początku dał mi do zrozumienia, że nie chce, aby tak było. Rzadko kiedy do niego piszę smsy (wynik też tego, że on nie pisał. nie chcę robić czegoś, o dla niego miłym nie będzie), dzwonię raz na kilka dni i rozmawiamy kilka minut. Zawsze mu pozwalam wyjść na męskie piwo np. z meczem w tle, ale nie lubię, gdy chce gdzieś wyjść na piwo z kolegami, a dla mnie w tym tyogodniu wcale nie miał czasu. Jednak nie robię mu awantur. Zaczęłam tak często gryźć się w wargę, aby nie myślał o mnie jak o bluszczu, że po prostu w ten sposób też doprowadziłam do tego, iż to nie jest żaden związek.

Z drugiej strony: On często nie ma czasu wyjść na imprezy z moimi znajomymi, więc nie robił mi problemów, gdy wychodziłam sama. Jednak po jakimś czasie dochodziło do sytuacji, gdy moi znajomi ze zdziwieniem odkrywali, że się w ogóle zz kimś spotykam.

Nie wymagam od niego prawie niczego, czego chcą kobiety-bluszcze. Jednak w tym momencie utraciłam też jego szacunek... Po naszej rozmowie z dnia wczorajszego jestem zdecydowana na to, aby go opuścić. Muszę tylko jeszcze po 1. zebrać siły, po 2. zmusić go do spotkania...

Swoją drogą może nie będę musiała. Od wczoraj się do mnie nie odzywa (wypomniałam mu, że mnie nie odwiedza w moim mieszkaniu. w końcu się zdenerwował i przerwał rozmowę bardzo niemiłymi i ciężkimi dla mnie słowami... Jako, iż rozmowę prowadziliśmy [niestety, ale innej możliwości nie było] przez gg, to te słowa raczej były przemyślane, a nie rzucone ot tak).

Wiem, że jestem w stanie zbudować zdrowy związek, jednak będę musiała jakiś czas odpocząć po tym.
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez julkaa » 24 lis 2010, o 18:38

Normalny, zdrowy, poważny związek tak nie wygląda. To co opisałas to jakas dziecinada na poziomie podstawówki czy gimnazjum
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez caterpillar » 24 lis 2010, o 19:03

silvi wiem ,ze nie jestes jego utrzymanka ale z tego co pisalas odebralam ,ze jestes w jakis sposob finansowo od niego zalezna ,ze Ci to mimo wszystko imponuje..no nie wazne ,wazne , ze podielas decyzje

zycze odwagi!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez blanka77 » 24 lis 2010, o 21:28

Sama widzisz, że tu sprawdza się powiedzenie, że w tym jest cały ambaras żeby dwoje chciało na raz.

nawet gdy będziesz się dwoiła i troiła, to sama nic nie zrobisz jeśli on nie wyciągnie dłoni w Twoim kierunku.

Albo rzeczywiście zróbcie sobie przerwę, jeśli uznacie, że rzeczywiście jest ona niezbędna do uporządkowania swoich spraw, albo skończcie to definitywnie. Bo przypuszczam, że źle się czujesz ciągle "skomląc" mu, żeby Cię przytulił, przyszedł, pocałował, itd. A on, w takiej sytuacji, uważam, że jest bez serca. Bo jeśli mu nie odpowiadasz, to powinien Ci to powiedzieć. Nie możesz być jego zabawką lub wróżką, która spełnia jego życzenia na zawołanie. Albo wreszcie powinien się opamiętać i zrobić porządek ze swoim zachowaniem.

Nie wiem jaka jest przyczyna tego wszystkiego i możemy sobie gdybać, ale taki stan rzeczy nie może trwać dłużej.

Nie możesz też czuć się zaszczuta np. w kwestii wysyłania sms-ów lub dzwonienia. Dla mnie to jest nie do pomyślenia żeby nie móc zadzwonić do ukochanej osoby żeby chociażby usłyszeć jej głos. Nie chodzi mi o dzwonienie co 10 min, ale min raz czy dwa razy dziennie. A Ty widzę robisz wszystko pod jego dyktando, bo on nie chce żebym ja.... a Ty na to idziesz bo chcesz być dobra, nie chcesz go stracić itd. Moim zdaniem zatracasz własne ja, swoje potrzeby spychasz na dalszy plan. Jemu jest na rękę, że wychodzisz z kimś innym bo pozbywa się "problemu". Niestety tak to wygląda. Zawsze coś dla niego jest ważniejsze od Ciebie.

To będzie trudna decyzja z wielu powodów. Ale przemyśl wszystko i podejmij właściwą. Tego Ci życzę.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez kajunia » 25 lis 2010, o 00:52

Kurcze czytam i czytam... może to ja jestem tą "byłą" :D Bo wszystko mi pasuje :)

Doduś, mój poprzedni związek wyglądał prawie IDENTYCZNIE i bez terapii, bez maglowania udało mi się i jestem w szczęśliwym związku z odpowiedzialnym chłopakiem (już blisko 3 lata). Od dnia naszego poznania nic się nie zmieniło. Moim zdaniem problem autorki polega na tym, że nie umie się z nim rozstać, uzależniła się, ale da się z tego szybko wyleczyć- rozstaniem.

Nawet jeśli jej poczucie wartości zostało przygniecione przez tego typa, to szybko stanie na nogi jak tylko świadomie zadecyduje o swoim życiu.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez ewka » 25 lis 2010, o 08:08

Abssinth napisał(a):Ewa - wygralas wlasnie zorganizowany przez Dodusia mini konkurs na to, kto go zna lepiej .


bardzo sie ciesze z mojej przegranej :P

Złośliwość pominę.
No to obie się cieszymy:) Ty z przegranej, a ja... że udało mi się dobrze przeczytać:)


mahika napisał(a):ale głupia dyskusja :roll:

Troszkę skręciła:)

Silvi_89 napisał(a):Cała ta sytuacja wyżera mnie od środka. Nie mogę się zdecydować, co z tym zrobić. Gdy już zaczynam naprawdę poważnie wspominać o rozstaniu, to na jakiś czas On się zaczyna starać. To mnie wtedy hamuje.

Może nie trzeba "wspominać o rozstaniu", a po prostu się rozstać?
Dziwny jest ten Wasz "związek"... taki związek-niezwiązek.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 123 gości

cron