Toksyczny związek?

Problemy z partnerami.

Postprzez kajunia » 23 lis 2010, o 22:38

Doskonale Cię rozumiem! Właściwie czytając to co piszesz co chwila przypominało mi się- dokładnie tak wyglądało to u mnie. Naprawdę, stać Cię na więcej, na cudownego czułego i mającego czas mężczyznę. Mi kiedyś wydawało się, że może tak mają wszyscy, że przecież nie bije mnie, nie zdradza, więc może tak jest ok. Ale nie jest, tak nie wygląda normalny dobry związek. Tracisz przy nim tylko swój czas i poczucie wartości. Wiem jakie trudne jest rozstanie w takim przypadku, kiedy żyjesz od sms do sms, od jednego miłego zdania do drugiego. To naprawdę nie ma sensu. Daj sobie szansę na spotkanie kogoś właściwego. Baaardzo bym żałowała, gdyby to u mnie trwało dalej. Na szczęście dla mnie to on zerwał. I jestem mu za to wdzięczna bo gdyby nie to, nie dowiedziałabym się co to znaczy prawdziwy i wartościowy związek. Tobie też się uda, tylko musisz uwierzyć, że stać Cię na kogoś lepszego. Ja nie wątpię, że tak jest... Życie masz jedno, kreujesz je sama. Jeśli chcesz być kiedyś z kochającym i wspierającym mężczyzną, to najpierw musisz kopnąć w..... obecnego ;)

Zresztą to zapełnianie czasu jest tylko złudzeniem, nie robisz tego dla siebie, a dla niego, żeby sobie coś udowodnić, dorównać mu. Nie traktuj tego jako argument "za" zostaniem z nim, a przeciwko, bo wbrew pozorom on Cię ogranicza.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Silvi_89 » 23 lis 2010, o 22:49

Właśnie potrzebuję wskazówek, jak sobie z tym poradzić... Najgorsza jest świadomość, że będę go widywać na co dzień (stąd chęć poczekania do jego wyjazdu). Na szczęście nie ograniczał mnie towarzysko, więc mam swoich znajomych. Jednak prawie codziennie widzę go na uczelni (co on często zalicza do tego, że przecież się ze sobą spotykamy. nie ważne, iż była to 10 minutowa przerwa, kiedy wpadliśmy na siebie tylko przypadkiem).

Mam tę świadomość, że marnuję swój czas. To mnie tylko bardziej dobija. A może w tym czasie mogłabym spotkać kogoś odpowiedniejszego dla siebie? A ja nie mogę się uwolnić z bezsensownego związku, w którym on nie widzi wcale przyszłości...
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez julkaa » 23 lis 2010, o 22:53

To musi być krótkie cięcie. To co ze na wydziale sie widujecie. Nie musicie ze sobą rozmawiać.
Przeszłam dwa takie rozstania (na uczelni). Da sie, aczkolwiek łatwo nie jest. NA pewno warto!
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Honest » 23 lis 2010, o 23:30

A ja bym chciała zapytac o inną kwestię - dlaczego tłumaczysz sie przed znajomymi z faktu, iz razem nie miezkacie? Spójrz, mówiąc im inny powód pokazujesz, że albo bardzo zalezy Tobie na opinii innych lub wstydisz się tego związku w jakims tam jego aspekcie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Margerytka » 24 lis 2010, o 01:34

A tak zupełnie serio czy Ty musisz z nim mieszkać ? I czy Twoje osobiste życie aż tak bardzo powinno interesować znajomych ?
I tak zupełnie serio ( bez żadnej ironii ) dlaczego nazywasz to w czym trwasz związkiem ?
Na jakiej podstawie twierdzisz, że złośliwie mówi, że nie kocha - on wcale nie mówi tego złośliwie- stwierdza fakt - im szybciej to zrozumiesz tym lepiej dla Ciebie, uwolnisz się z tego układu , który dla tego Pana jest bardzo wygodny- ma wszystko co chce i kiedy ON CHCE , praktycznie bez żadnych zobowiązań, a tymi prezentami płaci Ci za to co robisz. Jesteś jeszcze bardzo młodą osobą- nie szkoda Ci trwać w czymś takim.
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Postprzez caterpillar » 24 lis 2010, o 01:43

silvi a moze problem w tym ,ze ten koles to Twoj profesor ,stary pryk i w dodatku zonaty?

..moze sie myle ale jak to przeczytalam to odnioslam wrazenie ,ze koles traktuje Cie jak taka kochanke albo kolo zapasowe :?

przykre ..uciekaj mozesz zyci normalnie.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 24 lis 2010, o 09:47

Dokładnie, nie odwlekaj tego bo może Cię minąć obok coś pięknego i prawdziwego. Np. ja swojego obecnego poznałam... 4 dni po rozstaniu! I jesteśmy do dziś już 2,5. Oj plułabym sobie w brodę, gdybym dalej tkwiła w tym chorym bagienku. To zabawne, ja też tak odwlekałam, bo sylwester, bo wspólny wyjazd itd... A tak naprawdę to samo rozstanie i tak niewiele zmieniło- i tak się prawie nie spotykaliśmy (chyba że ON miał czas), i tak mało ze sobą rozmawialiśmy (chyba że ON czegoś potrzebował).

Przede wszystkim otocz się bliskimi, powiedz im szczerze o tym jak to wygląda, że próbujesz to zakończyć, że będziesz chyba potrzebowała przez jakiś czas wsparcia. Poza tym najlepiej uciąć to na raz, szybko, bez czekania i bez bólu- pomyśl przecież i tak cierpisz i będziesz cierpieć. Nie lepiej zdecydować szybko, krócej się męczyć? Zapewniam Cię, że i tak nie będziecie razem. Jeżeli miałabyś potrzebę wygadać się to pisz śmiało również na prv :)
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez doduś » 24 lis 2010, o 12:00

odejdź od niego. I do zobaczenia za dwa lata albo mniej, kiedy znowu tu przyjdziesz podzielić się swoimi problemami przed kolejnym rozstaniem z kolejnym facetem.
pozdrawiam
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Silvi_89 » 24 lis 2010, o 12:06

Niezbyt pocieszająca wizja...

Nie, nie jest profesorem. Jest zaledwie rok ode mnie starszy. Jego rodzice też nie potrafili stworzyć związku, więc wyniósł takie wzorce z domu.

Nie jestem kochanką. Wiedzą o nas wszyscy jego i wszyscy moi znajomi. Przed nimi wyglądamy jak idealna para. Każdy nas podziwia i chwali za to, że nie ejsteśmy, jak inne (nie kleimy się do siebie non stop, mamy swoje życie etc.).

Spróbuję zrobić szybkie cięcie. O rezultatach napiszę później.
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez kajunia » 24 lis 2010, o 12:19

Doduś, dlaczego wydaje Ci się, że z innym będzie tak samo? U mnie się to nie sprawdziło, wydaje mi się więc, że jeśli się jest na tyle mądrym, żeby wyciągnąć pewne wnioski z kiepskiego związku można wejść w nowy- lepszy i nie popełniać podobnych błędów.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Abssinth » 24 lis 2010, o 12:39

bo dodus wierzy, ze jesli sie kiedys raz wybralo, to jest juz na cale zycie kontrakt i jesli sie zerwie, to jest PORAZKA i juz nic tylko sie wieszac :P
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 24 lis 2010, o 13:03

Abssinth napisał(a):bo dodus wierzy, ze jesli sie kiedys raz wybralo, to jest juz na cale zycie kontrakt i jesli sie zerwie, to jest PORAZKA i juz nic tylko sie wieszac :P

widzisz, znasz mnie lepiej niż ja siebie. Moze na jakieś korepetycje ze znania mnie do Ciebie przyjdę ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Abssinth » 24 lis 2010, o 13:08

ze wzgledu na charakter wykonywanej pracy musze znac innych lepiej niz oni sami :P
mozesz przyjsc na korepetycje, ale niestety licze sobie sporo za konsultacje :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 24 lis 2010, o 13:15

a cóż to za charakter wykonywanej pracy. Pochwal się umieram z ciekawości. Jednak kiepsko mnie znasz bo pytanie o korepetycje było retoryczne. raczej WYDAJE Ci się, ze mnie znasz :), albo UWAŻASZ, że mnie znasz :) to bedzie bliższe prawdy :) Z tego WYDAJE Ci się, że wiesz w co wierzę, WYDAJE Ci się, że wiesz jakie motywy mną kierują itp :)

Kajunia garść odpowiedzi dlaczego

Po pierwsze, On strasznie broni swojej niezależności. Nie chce ze mną zamieszkać, drwi ze ślubu, złośliwie żartuje o wspólnej przyszłości. Znajomi pytają mnie, dlaczego z Nim nie mieszkam, a ja próbuję im wmówić, iż tego z różnych powodów oboje nie chcemy.
Po drugie, czuję sporą presję z Jego strony. Ciągle muszę udowadniać, że mu dorównuję.
Po trzecie, jestem gorsza. To sobie wmawiam.
Często odczuwam tę różnicę i chociaż staram się, to jednak jest to dla mnie wstydliwe.
(jestem studentką studiów dziennych, więc jakiś poziom inteligencji sobą reprezentuję. Przez niego tego nie czuję)
Po siódme, nie lubi kontaktować się przez telefon, smsy, maile, gg etc.
Aby nie było tak źle, w skrócie opiszę to, co mnie przy Nim trzyma:
* wydaje na mnie duże sumy pieniędzy
* nasz związek jest jak sinusoida: raz baaardzo źle, raz szczęśliwy
(przez niego zaczęłam zapełniać swój wolny czas - chęć udowodnienia mu, że nie jestem gorsza etc.).

Brakuje mi komplementów z jego strony. Dlatego też otaczam się kolegami pomocnymi, szarmanckimi, miłymi, którzy mnie doceniają.
Dodając jeszcze - sama robilam mu więcej scen zazdrości.

Po pierwsze, cały czas pamiętam jaki był na początku...
Po drugie, wdzięczność. Jestem całkowicie świadoma, że trzyma mnie przy nim wdzięczność
Po prostu czuję, że muszę "odpracować" to, iż on je poświęca dla mnie...


No i jeszcze jedno. O tym, Sylwio, żebyś odeszła od niego, pisałem poważnie
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 24 lis 2010, o 13:33

Zatem Abssinth mamy zbliżony ogląd, bo mnie się podobnie WYDAJE, hehe :).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 317 gości