Toksyczny związek?

Problemy z partnerami.

Toksyczny związek?

Postprzez Silvi_89 » 23 lis 2010, o 20:17

Niestety mój post będzie długi, jednak bardzo Was proszę o cierpliwość i szczere odpowiedzi.

Za kilka dni będziemy mieli 2. rocznicę naszego związku. Początek oczywiście był piękny, ale od przynajmniej roku jest tylko coraz gorzej.

Po pierwsze, On strasznie broni swojej niezależności. Nie chce ze mną zamieszkać, drwi ze ślubu, złośliwie żartuje o wspólnej przyszłości. Znajomi pytają mnie, dlaczego z Nim nie mieszkam, a ja próbuję im wmówić, iż tego z różnych powodów oboje nie chcemy.

Po drugie, czuję sporą presję z Jego strony. Ciągle muszę udowadniać, że mu dorównuję. On odnosi sukcesy kosztem naszego związku (często nie ma czasu), ja próbuję robić to samo, aby czymś zatkać pustkę. Widujemy się sporadycznie, często w towarzystwie, sami bardzo rzadko.

Po trzecie, jestem gorsza. To sobie wmawiam. On pochodzi z "lepszej", bogatszej rodziny. Moi rodzice ukończyli zaledwie szkołę średnią. Często odczuwam tę różnicę i chociaż staram się, to jednak jest to dla mnie wstydliwe. Często poprawia mój sposób mówienia (jestem studentką studiów dziennych, więc jakiś poziom inteligencji sobą reprezentuję. Przez niego tego nie czuję).

Po czwarte, brak szacunku. Opisałam to w innym temacie. On mnie nie szanuje. Na narzekania za brak bliskości sugeruje, abym od tego sobie znalazła kogoś innego. On także mnie nie trzyma przy sobie, więc droga wolna.

Po piąte, brak wsparcia. Przestałam już nawet się mu zwierzać z problemów. Dialogi wyglądają tak:
Ja - Nie daję sobie ostatnio rady. Mam za wiele ma głowie.
On - No, żebyś wiedziała ile ja mam. Ostatnio msuiałem zrobić to, i to, i to. Nie mam czasu na sen.

etc.

Nie przytuli, aby powiedzieć, że będzie dobrze. Za to pokaże, iż On ma gorzej ode mnie.

Po szóste, brak bliskości fizycznej. Szczerze, kochamy się raz na miesiąc. Przeważnie tylk wtedy, gdy On chce. Ja już boję sie zainicjować zbliżenie, bo wiem, iż mi odmówi. Nawet, gdy dojdzie do kontaktu seksualnego, to już nie czuję tego, co wcześniej. Coraz częściej w trakcie albo strasznie się staram, albo myślami wędruję gdzieś daleko.

Po siódme, nie lubi kontaktować się przez telefon, smsy, maile, gg etc. W sytuacji, gdy prawie nie mamy dla siebie czasu (on dla mnie, ja z tego też wpadłam w wir zajęć), bywa to smutne i uciążliwe.

Aby nie było tak źle, w skrócie opiszę to, co mnie przy Nim trzyma:
* oczywiściie kwestia przywiązania (2 lata razem, strach przed samotnością),
* czasami bardzo się postara, np. na moje urodziny (z naciskiem na słowo "czasami"),
* czasami potrafi powiedzieć coś bardzo miłego (j.w.)
* wydaje na mnie duże sumy pieniędzy (tłumaczę sobie więc, że z jakiegoś powodu mu nie szkoda) - wyjazd na wakacje, zakup sprzętu sportowego, drogie prezenty, wyjścia do restauracji, do której sama bym nie poszła.
* nasz związek jest jak sinusoida: raz baaardzo źle, raz szczęśliwy (choć teraz się zastanawiam, ile trwały te szczęśliwe momenty w porównaniu ze smutnymi),
* prawie wszędzie mnie ze sobą zabiera (czasami wychodzimy osobno),
* nie ma nic przeciwko, gdy ja wychodzę bez niego ze znajomymi (sam rzadko ma czas na to, aby iść ze mną. jednak rzeczywiście się wtedy uczy - ma stypendia naukowe na dwóch kierunkach).

Cała ta sytuacja wyżera mnie od środka. Nie mogę się zdecydować, co z tym zrobić. Gdy już zaczynam naprawdę poważnie wspominać o rozstaniu, to na jakiś czas On się zaczyna starać. To mnie wtedy hamuje.
Ostatnio edytowano 23 lis 2010, o 20:44 przez Silvi_89, łącznie edytowano 1 raz
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez Abssinth » 23 lis 2010, o 20:40

Gdy już zaczynam naprawdę poważnie wspominać o rozstaniu, to na jakiś czas On się zaczyna starać. To mnie wtedy hamuje.


no, faza miesiaca miodowego to sie fachowo nazywa. taka reklama, zebys nie zwiala ze smyczy.

nie przejmuj sie, setki kobiet sie na to daja nabrac.

pytanie tylko - kiedy zejda Ci z oczu luski i zobaczysz,. ze zaslugujesz na cos wiecej?
czy drogie prezenty kompensuja utrate godnosci i poczucia wlasnej wartosci?
czy naprawde myslisz, ze bez niego zawsze juz bedziesz sama, bo jestes najbrzydsza i najmniej interesujaca kobieta na calym swiecie?

sciskam.
(ja, kobieta po podobnym zwiazku)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez impresja » 23 lis 2010, o 20:41

odpowiada ci ten stan?
impresja
 

Postprzez Silvi_89 » 23 lis 2010, o 20:47

Oczywiście nie. Dlatego też staram się z Nim rozmawiać. On nie lubi poważnych rozmów. Albo wtedy żartuje, albo się obraża i nic nie mówi. A jak już coś powie, to będzie najgorzej... Po takich słowach "obrony" będę płakać całą noc.

Doszłam już do tego, że jestem od niego uzależniona. Chciałabym sie wyrwać lub coś zmienić, jednak nie potrafię.

Za kilka miesięcy On jedzie na wymianę studencką za granicę. Ostatnio zasugerowałam, że może powinniśmy sobie zrobić przerwę na ten czas. Wtedy on się do mnie przytulił (rzadki pokaz uczuć!) i słodko powiedział, że on tego nie chce.
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez julkaa » 23 lis 2010, o 20:49

Po tym co napisałaś, dziwie się że jszecze z nim jestes!
To nie jest związek. To jest wiezienie.
Jedyne co mi pozostaje to zyczyc Ci udanego prisonbreak'a!
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Silvi_89 » 23 lis 2010, o 20:53

No tak. W tym "więzieniu" trzyma mnie jeszcze fakt, że dla wszystkich w moim otoczeniu On jest idealny. Inteligentny, z dobrej rodziny, dobrze wychowany i wesoły, miły dla wszystkich, pracowity, ma na mnie dobry wpływ (przez niego zaczęłam zapełniać swój wolny czas - chęć udowodnienia mu, że nie jestem gorsza etc.).

Prawie nikt nie rozumie, gdy zaczynam na niego narzekać.
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez Abssinth » 23 lis 2010, o 20:55

tez standard :)

zajrzyj na ten watek - http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800

zobaczysz, jak bardzo Twoj facet powiela stary i zalosny schemat wykorzystywacza...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez julkaa » 23 lis 2010, o 20:55

On moze jest idealny z perspektywy 'znajomości', ale nie wiedza jak jest bliskiej relacji (związku). okazuje sie ze to piekło. skad moga to wiedziec. liczy sie to jak ty sie czujesz. zrob to dla siebie. inni w tym 'piekle' nie uczestnicza, wiec nie moga obiektywnie skomentowac.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez kajunia » 23 lis 2010, o 21:09

---------- 20:05 23.11.2010 ----------

Tez byłam w takim związku, też po roku zaczęło się psuć. Potem dwa lata było mniej więcej tak jak u Ciebie, z tym że u mnie chyba jeszcze gorzej i dłużej. Generalnie dzień rozstania to był początek nowego pięknego życia. Szybko poznałam super chłopaka, z którym jestem do dziś. Uwierz w to, że odejście od niego to najlepszy prezent jaki sobie możesz dziś zafundować. Bo on na pewno się nie zmieni na dłużej- nie ma sensu karmić się złudzeniami.

---------- 20:09 ----------

Zabawny jest też fakt, że nigdzie nie napisałaś, że zostajesz z nim bo go... kochasz?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez KATKA » 23 lis 2010, o 21:22

fajnie, ze za kase próbuje kupić Twoje uczucie....miłe chwile np na urodziny mówisz...a ile ich było przez ten rok skoro od roku jest źle...zakładam, ze jedne....
szczerze... faceci maja różne wady...my również...pewnie nigdy nie da sie być w 100% usatysfakcjonowanym ze zwiazku ale jeśli u siebie mogłabyś dać choć 50% to nie byłoby tragedii...ciężko mi się jednak doszukać czegoś na kształt procenta....
On jest raczej Twoim znajomym niż partnerem i wybacz ale skoro traktuje Cię tak niepoważnie to pewnie z łatwością przyjdzie mu rozstanie.... :roll:
jeśli rozmowy nic nie dają...ba...jeśli do takowych nie dochodzi to nie ma raczej mowy o poprawie relacji :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Silvi_89 » 23 lis 2010, o 21:41

---------- 20:27 23.11.2010 ----------

Bardzo dobra uwaga. Zrobiłam to całkowicie nieświadomie. Jak mnie zapytasz, czy go kocham, to oczywiście potwierdzę... On rzadko mi to mówi. Uważa, że za często powtarzane te słowa stracą blask. Jak go pytam, czy mnie kocha, ze złośliwym uśmiechem prawie zawsze mówi, że nie. Gdy już zdarzy mu się potwierdzić, traktuję to jak wygraną na loterii i dobrą wróżbę na przyszłość...


Brakuje mi komplementów z jego strony. Dlatego też otaczam się kolegami pomocnymi, szarmanckimi, miłymi, którzy mnie doceniają. Są to bardzo dobrzy moi znajomi. On nigdy nie jest o nich zazdrosny (choć niejeden mógłby być).

Sceny zazdrości w naszym związku miałam dwie. Obie zdarzyły się, gdy byliśmy w towarzystwie i on nic nie pił, ponieważ prowadził samochód. Ja piłam, przez co byłam weselsza i bardziej towarzyska. W obu przypadkach wymyślił sobie, że kleiłam się na jego oczach do innych (w jednym przypadku ten "inny" był tak nieatrakcyjny, że wręcz obraził mnie takimi podejrzeniami). Zrobił mi burę dopiero w nocy przez smsy. przepłakałam całą noc...

Abssinth, dziękuję za link. Jestem w trakcie czytania.

---------- 20:41 ----------

Dodając jeszcze - sama robilam mu więcej scen zazdrości. Już myślałam, że przesadzam. Że jestem zbyt zazdrosna.... Niedawno rozmawiałam z dwiema osobami, które stwierdziły, iż to jego zachowanie wzbudza we mnie uczucie zazdrości. Mnie traktuje prawie jak powietrze, a z innymi dziewczynami może rozmawiać pół wieczoru. Dlatego bywam zazdrosna...
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez julkaa » 23 lis 2010, o 21:52

Dlzczego z nim jestes? Abstrachując od tego, że go kochasz. Albo inaczej. Dlaczego go kochasz, za co?
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Silvi_89 » 23 lis 2010, o 22:01

Po pierwsze, cały czas pamiętam jaki był na początku... Tę masę romantycznych smsów, wspólnych wieczorów, weekendów, rozmów, pomoc przy nauce, podjeżdżanie po mnie i moje taboły na pkp (jestem studentką).

Po drugie, wdzięczność. Jestem całkowicie świadoma, że trzyma mnie przy nim wdzięczność za to, iż jego stać na spełnienie niektórych moich marzeń. Dzięki niemu zaczęłam uprawiać sport, o którym marzyłam (kupił mi w prezencie sprzęt...). Wydaje mi się, że dzięki niemu mogę przebywać w wyższej warstwie społecznej... Nie chodzi o to, że spotykam się z nim dla pieniędzy. Fakt, że on ma ich więcej działa na mnie źle. Po prostu czuję, że muszę "odpracować" to, iż on je poświęca dla mnie...
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Postprzez julkaa » 23 lis 2010, o 22:05

a teraz przyjrzyj się jak wygląda rachunek zysków i strat, plusów i minusów.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Silvi_89 » 23 lis 2010, o 22:26

Myślę, że cała ta wymiana postów jest takim rachunkiem. Ja wiem, że muszę to zakończyć. Chcę to zakończyć, ale nie potrafię... Odkładam, bo: niedługo święta, później walentynki, po tym jego wyjazd, więc może związek umrze śmiercią naturalną, i ja nic nie będę musiała robić...

Zawsze się znajdzie jakieś wytłumaczenie dla mojej bierności.
Silvi_89
 
Posty: 14
Dołączył(a): 23 lis 2010, o 19:42

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ixovuguwiwiq i 230 gości