1KOR13 napisał(a):Ja jestem chory na scizofrenie katatoniczna i czasmi pisze schizofrenia, a nie ja . Dlatego często, pisze od rzeczy lub zprzeczam sam sobie .
Moje zainteresowanie religia tez jest w dużej mierze efektem choroby .
No to zaczynam Ciebie lepiej rozumieć.
Zobacz teraz taką rzecz: cierpisz na jakąś formę zaburzeń psychicznych. Jakbyś się czuł, gdyby ktoś argumentując przeciwko Twojemu zaangażowaniu w KK powiedział "ty to nie tylko w schizofrenii chory jesteś, ale i z tym twoim kościołem idź do psychiatry". Rozumiesz już, o czym mówię, pisząc o argumentach, którymi nie powinniśmy szermować w trakcie rozmowy z kimś innym, choćby i spornej? Rozumiesz już o co mi chodziło, kiedy naburczałem Ciebie za wpis do Jokałasicy?
Nie wiedziałem, że jesteś chory.
Skoro już wiem, to dodam, że ...
Jak znam mechanizmy różnych chorób psychicznych, mocne wsparcie o twardy grunt teologii KK bardzo Ci się przyda. To czy wierzysz w Boga czy nie to absolutnie Twoja sprawa - nic nikomu do tego. Jest natomiast inny aspekt Twojej sytuacji - przynajmniej tak mi się zdaje. Choroba wytrąca Ciebie czasami z normalnego obiegu myśli. Tracisz grunt pod nogami. To tak, jakbyś chodził po ziemi, a potem nagle wylądował w przestrzeni kosmicznej - nadal żyjesz, widzisz i ruszasz rękoma, ale nie możesz nigdzie iść bo jesteś uwięziony w Wielkim Niczym.
Skoro tak się dzieje, i umysł funduje Ci takie stany, powrót do bardzo twardych zasad i bardzo realnych twierdzeń KK, PRZYWRACA CI GRUNT POD NOGAMI. Wiesz, że głowa Ci szaleje, ale możesz wtedy powiedzieć sobie "jest Bóg, on mnie kocha, teraz cierpię, ale będzie OK, prawdy wiary są moimi prawdami". Myślę, że baaaardzo Ci się to przydaje.
Jeżeli tak jest pozwolę sobie dodać, że Kościół jest zapewne jedną z najlepszych rzeczy, jakie spotkałeś w życiu.
A skoro tak, to nic tylko się cieszyć i życzyć Ci wszelkiego powodzenia w Twojej drodze do Boga.
uściski!
Maks