" Gdzie Ci mężczyźni... prawdziwi tacy...???"

Rozmowy ogólne.

" Gdzie Ci mężczyźni... prawdziwi tacy...???"

Postprzez marie89 » 20 lis 2010, o 10:57

Temat założony po troszę z przymrużeniem oka... :wink:

Ale tak mnie zastanawia ostatnio... jak dzisiaj, kiedy człowiek jest wiecznie zabiegany, obwarowany tysiącem spraw, ciągle siebie poszukujący... może odnaleźć drugą Połóweczkę?

Niby świat idzie do przodu... Wiele możliwości... a jednak coraz więcej singli się plącze.. i to niekoniecznie z wyboru...

Nie ma czasu... Nie ma odwagi...
Komunikacja szwankuje... Szwankuje i to bardzo... I w tym wszystkim to jest chyba najdziwniejsze... Ludzie pragną miłości, ale nieświadomie sami się na nią zamykają...

Łatwo nie jest...


A może nie chodzi o samą relację... Tylko brak odpowiednich kandydatów/kandydatek??? :roll:

Każdy ma swoje wyobrażenie partnera... Nie, nie ideał- to nie bajka :lol:

Ale taki normalny facet... czuły, rozważny, odpowiedzialny, zabawny... no gdzie jest?

Nie orły, herosy... ale mężczyźni z krwi i kości- ludzie z sercem... Istnieją w ogóle? A jeśli tak to gdzie takiego szukać i jak go... "zwerbować"? :lol:
marie89
 

Postprzez Sinuhe » 20 lis 2010, o 11:52

Tak się już toczą życiorysy, że jedni znajdują sobie partnerów szybciej, inni później. Często po iluś tam porażkach, lub choćby spokojnym uznaniu, że to nie jest TO.

Ale wiedziony własnym doświadczeniem stwierdzam, że pytanie "gdzie te chłopy, gdzie te baby" to wyłącznie połowa. Reszta dotyczy szukającego.

Fantastycznych ludzi jest bardzo dużo wokoło, ale także i ci fantastyczni też nie muszą do innych fantastycznych pasować. Sam uważam, że jestem bardzo szczęśliwy mogąc czerpać z drugiej strony pozytywne wzorce pozostając sobą. Owszem - nie ma możliwości pozostania osobą o 100% tym samym stylu życia, sposobie organizowania czasu. W związku jednak pojawia się to myślenie dwuosobowe, ujmowania drugiej połówki w planach i organizacji dnia bieżącego.

Ktoś po drugiej stronie tak samo szuka osoby, która spełni jego oczekiwania i z którą będzie można wypracować wspólnotę bez działania wbrew sobie.

Ile osób z Psychotekstu zaciskało zęby czując, że łamie się, aby przyjąć zaakceptować drugą stronę, jej historię, przeżycia, zamykając oczy na odmienności, inne zasady, czy unikając myślenia nad cudzymi wadami?
Czasami mogło to być spowodowane po prostu odmiennością, próbą budowy czegoś wspólnego, gdy okazało się, że pierwotna fascynacja to za mało oraz zwyczajnym zderzeniem się innych oczekiwań i planów na przyszłość.

Do pasji jednak doprowadzają mnie jęki, jakie to kobiet/mężczyźni są be, jaka ta płeć przeciwna jest mocno nie ok i cała się sprzysięgła, aby biedne, zapłakane jagniątko skrzywdzić. Tudzież, jak to poniżej pewnego poziomu otoczenie płci przeciwnej jest. Warto tutaj zapytać - a dlaczegoż to ta wyższa półka jest niedostępna, dlaczego wybiera kogo innego, dlaczego to inne, obce środowisko? Czy to wina braków określonych osób we własnym środowisku - czy tego, że się do tego środowiska przynależy i faktycznie wiele się od niego nie różni? Dlaczego wyższa półka patrzy na delikwenta dokładnie w taki sam sposób, jak on/ona na własne otoczenie?

Brutalne? Hm...?

Pacholęca głupota, niewiara w siebie, czy też szukanie nie wiadomo czego, nie wiadomo gdzie pakowała mnie w nonsensowne parazwiązki, gdy po latach okazywało się, że tuż obok były fantastyczne osoby i albo ja nieporadny, albo nie zauważałem, czy też nie wierzyłem w jawne i jednoznaczne sygnały. Ale po latach to sobie można pogadać, dokonać odkryć, dowiedzieć się, że ktoś też był nieśmiały a samemu miało się większą wartość oczach drugiej osoby, niż mogło się ośmielać podejrzewać. Moje kochanie też wspomina nasze pierwsze spotkanie sprzed wielu lat, którego oczywiście ja sam nie pamiętam a po jakichś 10, czy więcej latach sam uznałem, że MUSZĘ poznać tą osóbkę :)

W tych wszystkich brakach jest dokładnie taki sam nasz udział, jak i tych drugich stron. W sumie nie ma reguły - związki udane i porażki mogą się pojawić wręcz pomiędzy sąsiadami, jak i ludźmi, którzy w pierwszych uniesieniach ćwierkają, że na całym świecie musieli się szukać.

I tak zdecydowana większość związków to efekt uwspólnionego środowiska - szkoła, studia, grupa - ha, młodzieńczo grupa w obrębie subkultury. Rzadkością jest przypadkowa mijanka na ulicy, strzał w serce i dozgonna, fantastyczna miłość od pierwszego wejrzenia. Tutaj w pewnej licznie przypadków jeszcze można brać pod uwagę "spalenie" we własnym otoczeniu i tyle.

Poszukujący delikwent też powinien szczerze i uczciwie powiedzieć sobie, co ma do zaoferowania. Choć z reguły wszyscy jesteśmy pięknymi, niezrozumianym przez pospólstwo i niezauważanymi geniuszami, co? :P
A potem dorastamy - czasem dość późno :)
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez oliwia » 21 lis 2010, o 11:03

Mój chłopak jest taki taki...prawie, że idealny ;) i to ja się czasem zastanawiam czy nie powinnam być facetem, bo czasem zachowuje się względem niego jak typowy zimny drań :(
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez impresja » 21 lis 2010, o 11:14

Te chłopy są takie jakie wychowały mamusie ................też jesteście mamusiami i patrzcie jak wychowujecie swoich synów.............tacy będą.........
impresja
 

Postprzez Sinuhe » 21 lis 2010, o 12:38

No tak - ale, jak to jest?

Te paskudne, źle przez mamusie wychowane chłopy nie mają sensownej alternatywy dla tych doskonale i oczywiście w całej demograficznej rozciągłości (przez tym razem tatusiów?) wychowanych bab (żeby do chłopów pasowało)?

Nie mam najmniejszego zamiaru tutaj rozpętywać wojny płci, która jest kompletnie bezsensowna - ale nie wydaje mi się, aby odsetek marnych facetów był większy od odsetka marnych kobiet.

Z sensownymi jest oczywiście tak samo...
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez Sinusoida » 21 lis 2010, o 13:09

Ja to myślę, że w obecnych czasach dosyć często nie łatwo znaleźć drugą połówkę, niezależnie jakiej jest się płci. Nie wiem czy ma na to wpływ ogólny kryzys w komunikacji, fakt że często wolimy wysłać maila, napisać na gg niż zadzwonić. Nie wiem, sama się nad tym zastanawiam ale wielu moich znajomych jest singlami. Inna sprawa to, to że jeśli nie znajdziemy kogoś na studiach albo pod koniec studiów, to potem już jest ciężko. Zgadzam się z Sinuhe, że najłatwiej kogoś poznać w swoim środowisku. Po studiach zostaje praca a w niej wiele osób jest już "ochajtanych"...
Co do pytania - gdzie Ci mężczyźni - odpowiedziałabym: wiele kobiet konsekwentnie ucina im jaja... Pośrednio więc same jesteśmy sobie winne. Oczywiście nie mówię, że wszystkie kobiety takie są no i że prawdziwych mężczyzn już nie ma, ale jednak uważam że im latek więcej tym trudniej spotkać kogoś odpowiedniego a jednocześnie wolnego...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez limonka » 21 lis 2010, o 14:57

impresja napisał(a):Te chłopy są takie jakie wychowały mamusie ................też jesteście mamusiami i patrzcie jak wychowujecie swoich synów.............tacy będą.........
swieta prawda!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Justa » 21 lis 2010, o 15:30

A ja dodałabym, że przez tatusiów również.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez marie89 » 21 lis 2010, o 16:42

Dzięki za odpowiedzi;) ;p

Wszystkie myśli są cenne...


Sinuhe.. Ciekawa koncepcja...

Tak mi się skojarzyło teraz- odpowiedzialność za własną samotność...


Ehh...

Ze wszystkim można się zgodzić... Z problemem komunikacji, z wpływem wychowania, z pędem życia, nawet z "ucinaniem jaj" :wink:


Ja ucinać nikomu nic nie mam zamiaru... No chyba, że się bardzo zdenerwuję :)
Ale faktem jest, że jestem samotna... Termin "singielka" niekoniecznie mi tu pasuje... pomimo, że ta samotność w duzym stopniu to konsekwencja wyboru...

O i tu mogę się odwołać do zdania Sinuhe i Impresji... Skoro mężczyźni są "deformowani" przez mamusie.. a córeczki przez tatusiów... Mogę się z tym zgodzić ale tylko po części... Np ja- pośrednie wychowanie mojego ojca.. a raczej jego wpływ na mnie sprawia, że bywam zimna (nie bezwzględna a zimna w wyrażaniu emocji i ich przyjmowaniu), pełna dystansu do drugiego, z górą kompleksów i urazy czy też lęku do płci przeciwnej... I stąd wynika moja blokada... i zapewnienia, że nikogo nie potrzebuję...


A jednak coś się w sercu rodzi... jakaś tęsknota, którą chce się wyprzeć.. lecz nie mozna...

hmm..

I rozwinę myśl- nie chodzi o to, że mężczyźni są "be"...

Tylko gdzie są Ci co potrafią urzec.. i nie zranić... Są tacy? Pewnie tak...

W każdym razie ja- zamknięta w swojej własnoręcznie zbudowanej wierzy nie miałam okazji takiego napotkać..
marie89
 

Postprzez Filemon » 21 lis 2010, o 18:51

marie, specjalnie dla Ciebie...

http://www.youtube.com/watch?v=mXbvJ3uavW0

to jest chyba piosenka o takim mężczyźnie jakiego chciałabyś spotkać...
skoro jest ktoś kto o tym zaśpiewał tak fajnie, to chyba muszą tacy mężczyźni istnieć na świecie.... :)

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez marie89 » 21 lis 2010, o 19:02

Drogi Filemonie

Dokładnie taki mi się marzy... :wink:
marie89
 

Postprzez Orm Embar » 21 lis 2010, o 20:29

Cześć,

1. Mam też wrażenie, że więcej jest połączeń połówek TYLKO NA JAKIŚ CZAS. Nie ma tak wielkiego przymusu ekonomicznego, zmalało znaczenie tradycyjnych wartości, wpajanych zarówno przez patriarchalizm jak i Kościół. Dla coraz mniejszej liczby ludzi małżeństwo to nie Sakrament na całe życie. Nawet w Kościele łatwiej uzyskać unieważnienie małżeństwa... Nie trzeba - jak Henryk VIII lub Józef Piłsudski - zmieniać wyznania, żeby "legalnie" mieć kolejną żonę. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Ja bym wolał związek na całe życie - coś było fajnego w tych małżeństwach, które mimo lepszych i gorszych czasów trzymały się razem przez 50 lat... Sam takie znam. :-)

2. O niedojrzałych synach pisał znakomicie Wojtek Eichelberger "Zdradzony przez ojca". Polecam! Palce lizać! Jest tam też opisany schemat, w którym syn dostaje po kościach od mamy, ale dlatego, że tata nie stanął na wysokości zadania. :-)

Uwieeeelbiaaaaam tę książkę!

3. Na koniec fajny kawał - faceci to takie stworzenia, że albo zostawiają śmierdzące skarpety na środku pokoju, albo leżą cały dzień przed telewizorem, albo nie umieją gotować, a jak już wszystko jest OK - i skarpety ułożone w szufladzie, i dobry obiad ugotują, i są czuli, i odnoszą się do kobiety z szacunkiem i sympatia to ... prawie zawsze okazują się gejami. ;-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez 1KOR13 » 22 lis 2010, o 00:42

http://wydawnictwo.ien.pl/product_info. ... aad021ff73

link troche na temat, ale ogólnie chce zareklamować książkę
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez Orm Embar » 22 lis 2010, o 01:32

Siema,

Jest w ogóle kilka książek wydanych przez wydawnictwa katolickie, dotyczące relacji ojciec-syn. Całkiem fajnie je się czytało.

M.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez doduś » 22 lis 2010, o 10:53

ktoś mnie wzywał ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 531 gości

cron