"Nie chcę mieć dzieci."

Problemy z partnerami.

"Nie chcę mieć dzieci."

Postprzez 27 » 15 lis 2010, o 16:52

Zawsze wydawalo mi sie, ze marze o szczesliwym domu, mezu, dzieciach.. a od jakiegos czasu to sie calkowicie zmienilo.
Kilka razy zdarzylo mi sie powiedziec, ku ogolnemu oburzeniu sluchaczy, ze nie chce miec dzieci - i ja tak naprawde mysle. Ostatnio, nie wiem, co we mnie wstapilo, bardzo stanowczo wyrazilam to moje zdanie w rozmowie z moim chlopakiem. Nie powiem, zebysmy sie poklocili, ale mily nastroj prysl.

No bo jak sie tak zastanowic, to bardzo duza szansa jest, ze dziecko wcale nie urodzi sie zdrowe.
Moze doznac przeroznych uszkodzen podczas porodu - chyba, ze pokazesz mi lekarza, ktory bez zbednego utrudniania, na moje zyczenie, przeprowadzi cesarke. W panstwowym szpitalu.
Moze miec rozne wady wrodzone - nie jestem lekarzem, wiec moge nie wyrazac sie precyzyjnie - wszelkiego typu niedorozwoje umyslowe i fizyczne.
Moze sie urodzic bez raczek, nozek itd..
Albo z nadmiarem wszystkiego - syjamskie blizniaki.
No i caly szereg chorob, ktorych nie potrafimy (albo potrafimy, ale jest to nieoplacalne) leczyc. I kilka lat wycietych na wedrowki po szpitalach.

Moze jestem egoistka, i moze zmieszacie mnie tu z blotem, ale nie chcialabym spedzic zycia pchajac w wozku warzywo.

Zanieczyszczone srodowisko, chemia w jedzeniu, fale - to wszystko nie sprzyja rozwojowi dziecka.
Z drugiej strony medycyna jest na tyle rozwinieta, zeby utrzymywac je przy zyciu. Ale nie na tyle, zeby wyleczyc.

Jestem generalnie przeciwniczka aborcji, ale nie wiem, co bym zrobila, gdyby okazalo sie, podczas badania prenatalnego, ze cos jest z dzieckiem nie tak i nie bedzie mialo szans na normalne zycie.
Nie chcialabym pozniej zyc z takim ciezarem na sumieniu.

Wydaje mi sie, ze im jestem starsza, tym - paradoksalnie - mniej chce miec to dziecko i bardziej sie boje. Czasem mysle, ze popadam w jakas paranoje. Odbija sie to zreszta na innych sferach mojego zycia.

Chcialam zaprosic Was do dyskusji i poznac Wasze zdanie na ten temat. Moze nie tylko ja tak mysle? Moglabym sprobowac porozmawiac wsrod znajomych, ale obawiam sie, ze to za ciezki temat. Nie chce, zeby zaczeli we mnie widziec potwora. To, co tutaj pisze, to raczej niepopularne poglady.

Moj chlopak, ktory chce miec dom pelen dzieci, psa i tak dalej, zupelnie nie akceptuje mojego punktu widzenia. Obawiam sie - ale nie chce o tym rozmawiac - ze to dosc powazna roznica pogladow, jedna z tych, ktore sprawiaja, ze drogi dwojga ludzi sie rozchodza.

Przeczytalam ten post, i zrozumialam, ze ja w sumie to CHCE miec dziecko, ale tylko w sytuacji gdy mam gwarancje, ze wszystko z nim bedzie okay. Ale takiej gwarancji nikt mi nie da.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Postprzez Abssinth » 15 lis 2010, o 17:00

witaj na forum :)

ja ososbiscie od niepamietnych czasow nie chce miec dzieci, i malo mnie obchodzi tak naprawde, co sobie o mnie mysla inni :) Mezczyzne wybralam takiego, ktory tez dzieci nie chce, wiec wszystko OK...a na innych naprawde nauczylam sie nie zwracac uwagi. Czasem kulturalnie odpowiadam, ze to, czy ja chce, czy nie chce miec dzieci, nie powinno ich obchodzic.

Tak naprawde to najbardziej boje sie dnia, w ktorym mnie nagle 'najdzie' ochota na urodzenie dziecka.... boje sie, ze te wszechpotezne hormony moga sie okazac silniejsze od mojego zdrowego rozsadku :/
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez mahika » 15 lis 2010, o 17:41

ooo, a to ja pisałam czy Ty 27? Bo nie wiem jakim cudem moje myśli znalazły się w tym poście ;)
Pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez caterpillar » 15 lis 2010, o 18:14

potrafie zrozumiec ,ze ktos moze nie chciec miec dzieci (ja jakos nigdy nie bylam mega zwolenniczka a teraz uwazam ,ze to niesamowite doswiadczenie)

natomiast dziwia mnie Twoje argumenty ..bo rownie dobrze lepiej nie miec chlopaka, (meza,przyjaciela,brata siostry) ..bo co jak mu sie kregoslup zlamie albo choroba nadejdzie i trza bedzie sie nim zajmowac cale zycie ??

no ale chlopaka to zawsze mozna wymienic nie? :roll:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Liseq » 15 lis 2010, o 18:17

W sumie dziecko po części też, oddać je.
Avatar użytkownika
Liseq
 
Posty: 73
Dołączył(a): 23 maja 2010, o 19:22
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mahika » 15 lis 2010, o 18:25

Ja to bym chciała żeby społeczeństwo szanowało moje zdanie na ten temat, tak jak ja muszę szanować ich wybory dotyczące posiadania dzieci. Nie wyobrażam sobie mówić komuś kto je ma - ty głupia, po co ci to - itd
W przeciwieństwie do Abss, przejmuję się, chociaż nie powinnam każdym przytykiem i niemiłym słowem, dosrywką i wyzwiskiem z tego faktu :(
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Viki » 15 lis 2010, o 19:33

Ja tez nie chce miec dzieci, to przeciez nasze zycie i nasze wybory...
Na szczescie tez mam faceta, ktory nie chce i jest ok.
Nie mam instynktu macierzynskiego, nie wszystkie kobiety to rozumieja, ale trudno, nie zyje dla wszystkich kobiet, nie zyje dla mamy, zyje dla samej siebie i nic na to nie poradze ze tego nie czuje i raczej nie poczuje...
To moje zycie i moja sprawa. Dziecko jest dla mnie kompletnym kosmosem, nie rozumiem, skad w kobietach ten instynkt, taka glupawka, czasem obsesja na punkcie dziecka-dzieci, nie rozumiem kompletnie, ale nie krytykuje, nie wyrazam opinii-toleruje, w glupiej nadziei, ze matki majace dzieci moglyby przynajmniej sprobowac tolerowac moj wybor, a tego nie robia.
W pracy jestem obsobaczona przez wszystkie matki z tego powodu. Ale czuje sie normalnie, czasem po prostu tylko mnie wk* ten brak zrozumienia, ze nie wszystkie kobiety sa takie same, ale zyje dalej i nie bede z tego powodu rwac sobie wlosow z glowy...
Tylko Twoje obawy sa inne-moje wynikaja z braku instynktu, Twoje chyba bardziej z obaw, co by bylo gdyby... coz, jestemy ludzmi, ludzie z reguly boja sie nieznanego, pozodbno jak nieznane staje sie poznane, to juz nie jest takie straszne :D
Pozdrawiam i zycze madrych wyborow :)
Viki
 
Posty: 41
Dołączył(a): 30 maja 2010, o 18:32

Postprzez woman » 15 lis 2010, o 19:45

Mam dzieci, ale rozumiem osoby które nie chcą posiadać potomstwa.
Ba, gdybym teraz miała decydować o posiadaniu bądź nie, to mocno bym się zastanowiła.
O dziwo mój instynkt macierzyński był o wiele silniejszy w wieku 20 lat niż teraz po trzydziestce. Poza tym w wieku 20 lat bierze się życie jakim jest, jakoś to będzie, damy radę, nie przewiduje się tysiąca możliwych złych scenariuszy..
Niestety miałam to nieszczęście, że trafił mi się jeden z nich.


Teraz odchowane dzieciaki, które bardzo kocham i wystarczy.
Bardzo bym nie chciała ponownie zostać mamą i rozumiem osoby które nie decydują się na dzieci. A w ogóle to co ludzi do cholery obchodzi czy ktoś chce być rodzicem czy nie?????
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Justa » 16 lis 2010, o 00:11

Doskonale rozumiem, że można nie chcieć mieć dzieci. Powiem więcej - przez wiele wiele lat byłam całkowicie przekonana o tym, że nie chcę i nie będę miała dzieci. czułam, że to w ogóle nie moja bajka, kompletnie nie miałam instynktu macierzyńskiego. Nie widziałam się w roli matki, ani żony, w ogóle nie wiedziałam PO CO ludziom takie nowe obowiązki, kłopoty, poczucie odpowiedzialności do końca życia za kogoś, na kogo i tak nie mają do końca wpływu itp.

Jak mnie ktoś pytał o rodzinę, dzieci - to mówiłam swoje i w ogóle nie przejmowałam się tym, co ktoś pomyśli. Koniec i kropka. Co pomyślał, to jego broszka.

Dzisiaj... jestem mamą prawie 2-letniego chłopczyka, a za 3 miesiące do naszej rodziny dołączy drugi synek. Stopniowo gdzieś po drodze zmieniałam się chyba niezauważalnie dla samej siebie, zaczęłam w pewnym momencie powoli rozważać myśli o dziecku, chociaż nie powiem, żebym odczuwała silny instynkt. Tak naprawdę odnalazłam się dopiero w roli mamy tak naprawdę, kiedy zaczęłam nawiązywać więź z moim synkiem. Dziś uważam to za coś niesamowitego, niepowtarzalnego, ubogacającego i w zasadzie nie do porównania z niczym innym.

Jednakowoż szanuję odmienne zdanie innych osób, które nie chcą mieć dzieci - a już krew mnie zalewa jak słyszę, że KAŻDA kobieta ma instynkt macierzyński, tylko go ukrywa/blokuje/zagłusza itp!! (i że dla kobiety to przecież naturalne, że chce/powinna mieć dzieci)

Dziewczyny! Jeśli nie czujecie, że chciałybyście zostać mamami - to nie róbcie niczego na siłę. To jest WASZE życie i nikomu nic do tego, jak je przeżyjecie!

A do autorki wątku chciałabym napisać coś jeszcze. Wydaje mi się, że w Twoim przypadku strach przed urodzeniem chorego dziecka jest silniejszy, niż chęć bycia mamą, którą gdzieś między wierszami odczytuję. Nikt nigdy nie da Ci gwarancji na to, że Twoje życie/Twoi bliscy/Twoje sprawy - będą takie, jak byś chciała żeby były. Niestety różne rzeczy w życiu się zdarzają niezależnie od nas i na to ani w stosunku do własnego dziecka, ani własnych rodziców/rodzeństwa/chłopaka - nie mamy wpływu.

Natomiast wydaje mi się, że największym problemem w tym układzie jest przyszłość Waszego związku, którą - myślę - szczerze powinniście omówić i nie ukrywać, jak ją widzicie.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez Bianka » 16 lis 2010, o 00:27

Ja też nic nie mam do kobiet które dzieci nie chcą mieć, nie czują instynktu, ale u Ciebie autorko jest coś innego, chcesz ale boisz się chorób? skąd to się u Ciebie wzielo>? kazda kobieta w ciąży boi się o zdrowie maluszka ale chyba nie do tego stopnia, masz niezłą jazdę na ten temat, kojarzy mi się z fobią, może powinnaś pogadać z psychologiem? w końcu mnóstwo kobiet rodzi zdrowe dzieci, dlaczego Ty nie miałabyś być jedną z nich? masz w rodzinie chore dzieci? jakiś uraz z tego powodu?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Viki » 16 lis 2010, o 09:41

Justa :kwiatek2: :kwiatek2: i szacun.

Dziekuje
Viki
 
Posty: 41
Dołączył(a): 30 maja 2010, o 18:32

Postprzez doduś » 16 lis 2010, o 10:17

a w innych sprawach w życiu też potrzebujesz takich gwarancji, ze wszystko będzie ok ?
Jak w pracy ?
Jak z wypadami Twojego chłopaka z kumplami na piwo ?
JAk Twoje relacje w domu rodzinnym ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez 27 » 16 lis 2010, o 21:03

Dziekuje Wam za odpowiedzi. Ciekawe i madre rzeczy piszecie. Pocieszajace, w sumie.

Nie wiem, skad mi sie to wzielo. Nie wiem, czy to fobia. Nie sadze, abym potrzebowala pomocy psychologa.
Jak kazdy, boje sie w zyciu pewnych rzeczy, jednych mniej, innych bardziej. Z biegiem lat zauwazam, ze ilosc tych rzeczy, ktorych sie boje, zwieksza sie, ale mysle, ze to kwestia nabierania zyciowego doswiadczenia i rozumienia. Nie przeszkadza mi to zbytnio w zyciu.

Z drugiej strony, okay, moze i mam jakies fobie, na przyklad robie wszystko, zeby nie przechodzic pod drutami wysokiego napiecia - potrafie wybierac inna trase kiedy jade rowerem, albo ide po miescie; nawet, kiedy jade autem.

W innych sprawach w zyciu nie potrzebuje gwarancji, ze wszystko bedzie okay.
W pracy - o co pytasz?
Jesli chodzi o mojego chlopaka, to nie wymyslam czarnych scenariuszy (jakies zdrady itp.) kiedy on wychodzi z kumplami na piwo. Co najwyzej martwie sie, jesli ja akurat wtedy siedze w domu, zamiast bawic sie z moimi znajomymi.
W domu rodzinnym - wszystko w porzadku. Raczej.

Przez cale moje dziecinstwo i pozniej mieszkal z nami moj Dziadek, i, juz na studiach, patrzylam, jak moja Mama sie nim zajmuje (pod koniec opieka 24/7). To okropne, co teraz powiem, ale zawsze wtedy myslalam, ze ja nie chce tak zyc. Z obowiazkami - zawsze badz w domu, opieka, wszystkie te niefajne czynnosci, nigdzie nie mozesz wyjechac. Z drugiej strony, nie potrafilabym oddac takiej osoby do domu opieki - wydaje mi sie to niehumanitarne. Niewdzieczne.

Podobnie z dzieckiem.
Nie dosc, ze sama sprawilam sobie ten klopot, to jeszcze nie ma jak sie od niego uwolnic. No bo przeciez nie zabije. Nie oddam.

Dochodzi rowniez inny klopot. Jako osoba wierzaca (chociaz z biegiem lat wszystko sie rozrzedzilo) mam czesto wrazenie, ze za te moje egoistyczne do wszelkich granic mysli zostane ukarana - na przyklad chorym dzieckiem. Albo innym klopotem, ktory przewroci moje zycie do gory nogami. Jestem wygodna, i nie chce tego.

Jednoczesnie, mysle sobie, ze gdybym na przyklad ulegla wypadkowi i zamienila sie w warzywo, albo byla swiadoma, ale przykuta do lozka - nie chcialabym, zeby moi bliscy (rodzina/chlopak) czuli sie w obowiazku zajmowania sie mna. Rezygnowania ze swojego zycia. Naprawde.

Bo zycie jest tylko jedno. I kazdy ma swoje.

Na pewno widzieliscie chociaz jeden film, na ktorym ktos np. umiera na raka, dlugo i bolesnie nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich dookola. Byl taki polski film, calkiem niedawno, 33 sceny z zycia chyba, nie pamietam. Wszyscy mieli juz wszystkiego dosc.
Albo te reportaze w telewizji, na ktorych chlopak po wypadku, slini sie, macha bezladnie rekami, dookola bieda i smutek, i ta matka, i to lozko.

Czasem wydaje mi sie, ze najlepiej nie zblizac sie do nikogo, nie laczyc swojego zycia z niczyim - zeby uniknac takich.. koniecznosci.

Wracajac do dziecka, w mojej rodzinie rodza sie same zdrowe dzieci. Nie bylo nigdy zadnych klopotow. Dlaczego ja nie mialabym byc jedna z tych, ktorej dane jest urodzic zdrowe dziecko i wiesc szczesliwe zycie?
Bo uwazam, ze wszystko, co dobre, musi sie kiedys skonczyc. A moje zycie wyglada tak, jakbym byla dzieckiem szczescia. Jak sie dobrze zastanowic, to mam wszystko, czego mi potrzeba. Zawsze (zawsze.) mi sie wszystko udawalo, przy minimalnym lub zadnym wysilku z mojej strony.

No ale nigdy nie bylam az taka egoistka, jaka jestem teraz.

A juz tak zupelnie abstrahujac, wydaje mi sie, ze kazdy, absolutnie kazdy, gdzies tam w glebi chce miec dziecko. Chce polaczyc swoje geny z genami innego czlowieka i zobaczyc, co z tego wyniknie. Co bedzie latalo po domu. Przekazac swoja madrosc i doswiadczenia.
Avatar użytkownika
27
 
Posty: 58
Dołączył(a): 6 kwi 2010, o 12:24

Postprzez caterpillar » 16 lis 2010, o 22:14

Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Filemon » 16 lis 2010, o 22:31

niesamowite... obejrzałem dwa filmy z tym człowiekiem, ale na razie bez słów... (bez dźwięku, tylko sam obraz)

cat, dzięki za tego linka...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 177 gości

cron