Nie wiem co się dzieje...

Problemy z partnerami.

Postprzez Filemon » 28 paź 2010, o 02:21

doduś napisał(a):.....Uważam, że osoba funkcjonalna moze zostać wywiedziona w pole przez znakomitego dysfunkcyjnego "gracza" (taki gracz np. dostosuje się do wizji zwiazku osoby "zdrowej" i bedzie ten zwiazek pielęgnować aż nie nabedzie w swoim rozumieniu "pewności posiadania" partnera, kiedy wyleznie z niego prawdziwy charakter). I wtedy budzi się niejako juz na pełnym oceanie nie wiedząc jak to się stało....


doduś, ciekawa koncepcja... ;-)

ja nawet znam to z własnego doświadczenia - jako ten zwiedziony... ALE po pierwsze, ja sam mam problemy emocjonalne, więc można powiedzieć, że dlatego się na takie zwodzenie mnie załapałem... JEDNAK... w tym wypadku, jak i nie tylko w tym, stwierdziłem, że tak naprawdę OD SAMEGO POCZĄTKU (i to pomimo mojej własnej dysfunkcjonalności!) ODEBRAŁEM I ODCZUŁEM PEWNE PRAWDZIWE CECHY I ZACHOWANIA CZŁOWIEKA, Z KTÓRYM ZACZĄŁEM WCHODZIĆ W DYSFUNKCJONALNY ZWIĄZEK... Można powiedzieć, że w głębi siebie OD POCZĄTKU W DUŻEJ MIERZE BYŁEM ŚWIADOM, ŻE COŚ JEST MOCNO NIE TAK JAK BYĆ POWINNO i nawet z grubsza potrafiłem to określić...

problem w tym, że kompulsywne parcie na bliskość i silne wewnętrzne przymusowe potrzeby powodują, że brnie się jak baran na rzeź, pocieszając samego siebie, że coś tam mi się wydawało, albo że to się przecież na pewno jeszcze zmieni... no i rzecz jasna ani mi się nie wydawało ani się nie zmieni, tylko lądujemy z ręką w nocniku... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Abssinth » 28 paź 2010, o 10:46

JEDNAK... w tym wypadku, jak i nie tylko w tym, stwierdziłem, że tak naprawdę OD SAMEGO POCZĄTKU (i to pomimo mojej własnej dysfunkcjonalności!) ODEBRAŁEM I ODCZUŁEM PEWNE PRAWDZIWE CECHY I ZACHOWANIA CZŁOWIEKA, Z KTÓRYM ZACZĄŁEM WCHODZIĆ W DYSFUNKCJONALNY ZWIĄZEK... Można powiedzieć, że w głębi siebie OD POCZĄTKU W DUŻEJ MIERZE BYŁEM ŚWIADOM, ŻE COŚ JEST MOCNO NIE TAK JAK BYĆ POWINNO i nawet z grubsza potrafiłem to określić...


no wlasnie......
psychopata sie maskuje za pozwoleniem 'ofiary'......to jest wszystko widoczne, tylko 'ofiara' sobie tlumaczy - abo sie raz tylko zdarzylo, a bo jak mu wytlumacze to jzu taki nie bedze, a bo mial trudne dziecinstwo,. a bo mi sie wyfawalo, a bo przeciez powiedzial ze przeprasza i kocha...

ehhh
nie mozna nosic maski 24 na dobe
zawsze cos spod niej wylazi

i nie wolno tego ignorowac, nigdy
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez darmila » 8 lis 2010, o 10:55

---------- 09:20 08.11.2010 ----------

Mi sie wydaje ze on moze miec do ciebie jakis zal,o ktorym ty nie masz pojecia.Pamietam jak w moim zwiazku bylo.Rok temu zaszlam w ciaze i moj partner przez jakis czas zachowywal sie dziwnie.Nie chcial mnie dotykac i ciagle przesiadywal przy komputerze.Potem po wielugodzinnych rozmowach przeszlo mu i reszta ciazy byla wspaniala.
Powiem Ci tak, ja na twoim miejscu poszlabym z mezem do poradni,lub psychologa lub ksiedza.Pros o pomoc! Sama nic nie zrobisz.On musi ci wygarnac wszystkie zale i ty jemu tez.Powiedzcie sobie to wszystko co wsa gnebi.Jepiej to zrobic wczesnie ,zebys wiedziala jak sprawy wygladaja ,czy jest szansa na poprawe czy dace rade na nowej drodze zycia z dzieckie. A w cale nie bedzie lepiej jak dziecko sie urodzi.Bedziecie oboje przepracowani, zmeczeni i zestresowani i musicie byc gotowi na wszystko i silni.Dlatego moja droga ,patrzac na siebie bo mialam podobnie mysle ze jaknajszybciej musicie sie dogadac i zaczac rozmawiac ,bo rozmowa to klucz do wszystkiego.
Jeslion nie bedzie chcial rozmawiac i nie da sie zmusic do rozmowy ( ja tak mialam ) to moze napisz mu list i opisz w nim wszystko co czujesz (ja tak zrobilam) -pomoglo.Pozniej zaczelismy rozmawiac i jakos powoli doszkismy do porozumienia.
Mam nadzieje ze ci cos pomoge,
powodzenia.

---------- 09:53 ----------

Mam wrazenie ze piszecie o moim zwiazku ,a jednak ja sama nie jestem i jakos udalo nam sie!Moj partner tez mnie namawial na trojkaty ,orgie i rozne rzeczy. Ale jaza kazdymrazem odmawialm, wyzywalam go i traktowalam z pogarda.Myslalm o nim bardzo zle i mometami nienawidzilam. Zamiast lepiej to wpadalismy do czarnej dziury z ktorej nie bylo wyjscia. Pamietamdoskonale , moj partner byl najgorszym zimnym draniem.A teraz mysle inaczej. Niestey ja tez swiata nie bylam i to wszystko narastalo i narastalo , ze az tak sie nienawidzilismy ze na siebie patrzec nie moglismy.
Mialm wrazenie ze zneca sie nademna i wszystko to co piszecie sprawdzilo sie na mojej skorze.
Czlowiek w zalu i nienawisci do drugiej osobi bardzo sie zmienia,robi sie inny.Nie jest juz ta sama osoba.Moze twoj maz tak bardzo sie pograzyl w problemach ze nie jest w stanie sie nawrocic.Nie potrafi?A Ty potrafisz sie zmienic? Zrozumiec tez meza? Pomoc mu? Moze on tez nie potrafi tobie pomoc i cal ta sytuacja zaczyna was przerastac i zaczynacie sie nienawidziec.A to jest studnia bez dna ,wpadacie coraz glebiej i glebiej i kazdy z was nie potrawi powiedziec DOSC!!!!! odejsc ,zerwac,rozwiesc sie!! Co sie u waqs dziej?Moze wy sie bardzo kochaliscie?Moze nadal sie kochacie? i jeszcze bardziej nienawicie! Ze tyle krzywdysobie dajecie.
Pisanie na forum nic nie zmieni.Musicie sami usiasci rozmawiac. Przeciez chyba nie chcesz tak zyc? Musisz cos zrobic .Jak nie dla siebie to dla dziecka! Zrob cos! Zmien wszystko!

---------- 09:55 ----------

przepraszam za literowki ale mam zalana klawiature.
darmila
 
Posty: 2
Dołączył(a): 8 lis 2010, o 10:03

Postprzez noela » 12 lis 2010, o 00:28

Przepraszam Was, ze nie pisałam. Nie wchodziłam tu, chciałam to sobie jakoś poukładać..ale nic z tego
Jest źle. Przez kilka dni byłam w domu rodzinnym, co było związane z moją pracą... gdy wróciłam znów dziwnie się zachowywał..jestem pewna, że kamerki szły w ruch jak nic...ale nie mam dowodu. Nie przyłapałam go.
Powiedziałam, ze powinien się leczyć. W zeszłym roku był u seksuologa na konsultacji którą mu załatwiłam... powiedział, ze on nie chce niczego zmieniać.,.,bo"jego interesuje tylko jego wygoda i zadowolenie". Na moje pytanie czy ja i Mały go w ogóle interesujemy odpowiedział, że nie... Jego zainteresowania to praca i giełda...tak stwierdził...
Ja nie wiem co ja mam zrobić...
Gdybym była sama, to bym odeszła, a tak... nie wiem. Jestem z tym sama, nie chcę swojej mamy obarczać moimi problemami...z nią ewentualnie mogłabym pogadać...ale po prostu ja nie wiem co mam robić. Czy odejść, czy tkwić w tej chorej sytuacji kolejne tygodnie.
Jutro przyjezdza do nas jego mama...i co...mam udawac ze wszytko gra? To sie nie uda!
noela
 
Posty: 38
Dołączył(a): 11 wrz 2010, o 22:29

Postprzez Filemon » 12 lis 2010, o 13:23

hej noela :) wiesz, tak to wszystko inaczej teraz wygląda niż to co pisałaś na początku... przychodzi mi do głowy, że może wcześniej po prostu było Ci jakoś głupio, żeby szczerze i wprost opisać tu swoją sytuację z mężem, bo przecież to jest taka... "klasyka", można by powiedzieć... To znaczy wygląda na to, że pobabrany, egocentryczny mąż, na tyle wypaczony psychicznie, że skoncentrowany właściwie na swoich prostych seksualnych akcjach internetowych a nie zainteresowany żoną i rodziną... :?

czy może jednak dopiero po pewnym czasie do Ciebie samej zaczęło tak naprawdę docierać co w gruncie rzeczy "jest grane" w Twoim małżeństwie...?

tak czy inaczej, obecnie sytuacja stała się w moim odbiorze dużo bardziej jednoznaczna i mniej powikłana... także Twoje zachowanie wydaje mi się dużo mniej dwuznaczne a bardziej zrozumiałe...

sytuacja wygląda mi na niekorzystną dla Waszej rodziny - tak jakby szykował się jej rozpad... co robić...? wydaje mi się, że w pewnym sensie sprawa jest "prosta" - trzeba się na wszystkie strony rozeznać jakie są możliwości i perspektywy - na jakie wsparcie możesz liczyć, od kogo, itd. a następnie pozostaje podjęcie decyzji, która zawsze jest ryzykowna i jej konsekwencje trzeba ponieść... jest jednak szansa, że decyzja może być trafiona, okoliczności ułożą się korzystnie i wówczas... Twoje sprawy (i dziecka) poukładają się dużo lepiej!

mnie osobiście wydaje się, że Twój mąż jako mąż się nie sprawdza i że wygląda na to, że nie masz z nim jakiejś sensownej perspektywy, zatem trzeba by chyba szukać innego rozwiązania... niemniej tylko Ty sama możesz się w tym najlepiej rozeznać, no i nikt nie jest w stanie podjąć decyzji za Ciebie...

pozdrawiam Cię serdecznie i przykro mi, że masz takie problemy... trzymam kciuki za ich rozwiązanie! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez limonka » 12 lis 2010, o 14:29

Filemon napisał(a):hej noela :) wiesz, tak to wszystko inaczej teraz wygląda niż to co pisałaś na początku... przychodzi mi do głowy, że może wcześniej po prostu było Ci jakoś głupio, żeby szczerze i wprost opisać tu swoją sytuację z mężem, bo przecież to jest taka... "klasyka", można by powiedzieć... To znaczy wygląda na to, że pobabrany, egocentryczny mąż, na tyle wypaczony psychicznie, że skoncentrowany właściwie na swoich prostych seksualnych akcjach internetowych a nie zainteresowany żoną i rodziną... :?

czy może jednak dopiero po pewnym czasie do Ciebie samej zaczęło tak naprawdę docierać co w gruncie rzeczy "jest grane" w Twoim małżeństwie...?

tak czy inaczej, obecnie sytuacja stała się w moim odbiorze dużo bardziej jednoznaczna i mniej powikłana... także Twoje zachowanie wydaje mi się dużo mniej dwuznaczne a bardziej zrozumiałe...

to jest pierwsz mysl jaka nasunela mi sie po przeczetaniu twojego posta noela..w pierwszym opisalas meza zupelnie inaczej....wyglada na to ze sytuacja zmenila sie o 180 stopni....malas dwoch "swietnych facetow" obok siebie a teraz chyba jestes troche z reka w nocniku:(
uzalenienie od porno i kamerek jest bardzo ciezkie do wyleczenia..bez terapii czarno to widze....tym bardziej ze piszesz ze on nic nie chce zmieniac...nie wem co ci poradzic bo w koncu jestes w ciazy...sama pewnei teZ bym trwala w tym bezsensie:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Sinusoida » 15 lis 2010, o 17:21

---------- 16:08 15.11.2010 ----------

Noela, trzymam kciuki i <przytul> . Mam nadzieję, że uda Ci się zmusić męża do rozmowy. Trzymam kciuki by tak się stało.

---------- 16:09 ----------

Coś mi emotikony nawalają... W każdym razie przytulam Cię/Was mocno.

---------- 16:21 ----------

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: Wreszcie:)
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 481 gości

cron